Witam, Państwa po dłuższej przerwie.
Chciałbym napisać drobną przestrogę dla potomnych. Byliśmy ze znajomymi na 18 koleżanki. Zabawa przebiegała
w porządku. Na końcu wszyscy się rozjeżdżali. Pod klubem czekaliśmy już na taksówkę. Patrzyłem na samochód (Bmw)
które tam stało i lekko go smyrnąłem palcem (nawet nie wiem po co). Okazało się, że właścicelami tego BMW są typowe
karki z siłowni. Jeden zaczął krzyczeć "Stefan (imie nie istotne) on Ci porysował auto. Próbowałem się tłumaczyć że nic nie porysowałem, żeby sobie zobaczył, że lakier cały. No niestety pan uznał że lepiej będzie mnie zaatakować i ruszył na mnie... Dostał centralnie KO w chmurze. Zaczął się dym oprócz tego gościa dostał też jeden mój kolega którego całkiem wyeliminował. KO miał chyba 90 ml. Na pewno była to ta większa opcja. Drugi podleciał uderzył mnie. Upadłem na ziemię ale również udało mi się na chwilę oślepić gazem. Niestety na trzeciego gazu nie starczyło. Po prostu skończył się w walce... Bilans
Kolega nr 1 - Od razu uciekł na bok jak został oślepiony gazem.
Kolega nr 2 - na początku się szarpał z nimi ale w końcu mnie zostawił...
Kolega nr 3 - najmniejszy chłopaczyna obrywał bo próbował mnie bronić.
2 koleżanki - na szczęście nic im nie jest
ja - Przez 10 min byłem kopany na ziemi przez 2 - 3 osoby około 2 razy cięższe ode mnie. Z tego wszystkiego (promile i ogólny strach) wyrwałem im się i chciałem wsiąść do taksówki. Zatrzymałem ją ale gdy złapałem za klamkę to ruszył i 50 m przeciągnął mnie po asfalcie... Drugą "taksówką" na szczęście był radiowóz.
Morał z tej bajki jest taki:
Nikt mnie już nie ruszał od bardzo bardzo dawna. Po prostu zapomniałem o temacie samoobrony. Efekt był taki jak widać. Na prawdę nie życzę nikomu skończenia się gazu w akcji... Także pamiętajcie pojemności jak największe i MINIMUM 2 sztuki... To chyba podstawa skutecznej samoobrony!
Pozdrawiam
Moral z tego taki ... nie dotykaj obcego samochodu a gaz Ci nie bedzie potrzebny.
Kolejny raz okazalo sie, ze zamiast gazu lepiej miec mozg ON.