[quote name="budo_Szczepan"]Wiekszosc ludzi ma do dyspozycji filmy Dziadka z roznych okresow jego tworczosci, mogly mi ktos wskazac JEDEN przyklad, na ktorym zgina lokcie jak to robia w stylu H.Kobayashi sensei zeby wykonac mordercze meguri?
nie ma takiego przykladu.
[/quote]
hehe- to trzeba poczekać na garrego- jeśli jakieś istnieją to pewnie ma je w archiwum
[quote name="budo_Szczepan"]Bowiem nadmierne zginanie lokci oznacza nadmierne zmniejszenie dystansu do atakujacego, co jest w miare zerowe z punktu widzenia Budo. [/quote]
u nas w technice ważna jest zmiana dystansu w stosunku do partnera- trzeba pracować z przestrzenią... bez jej zmiany nie będziemy mogli niczym uke "zaskoczyć" (chyb feanor już cośtakiego napisał
nie polega to że ćwiczymy cały czas ze zgiętymi łokciami, dystans jest cały czas taki sam, tyle że może uke dać fangęw nos- to rzeczywiście nie miałoby sensu... polega to na tym że w zależnosci od momentu techniki albo rozciągamy odległość międzu uke a tori- albo ją skracamy.
[quote name="budo_Szczepan"]Jesli np. podczas kotegaeshi tori nie przestrzega odpowiedniego dystansu podczas calej techniki, to po prostu dostaje fange z drugiej reki uke. Zeby odpowiednio wychylic uke tori musi zachowac nie tylko timing i odpowiedni kat wejscia, ale jeszcze dystans, a wlasnie odpowiednia forma ramion to mu gwarantuje. [/quote]
wyobraziłam sobie przy tym atak gyaku hammi - najpierw do kontroli dystansu służy atemi, później zaś uke nie ma czasu na atak, bo cały czas jest wytrącony z równowagi przez tenkan (ciągana jest jego ręka), na koniec już jest zakładana dżwignia- polega to własnie na sile płynącej z obrotu boider (praca centrum)
[quote name="budo_Szczepan"]Oczywiscie jak uke pada przy niedbalym ruchu malego palca u nogi tori, bo tak jest uwarunkowany, to ta forma nie ma znaczenia. Ale przy kontratakujacym uke, niezachowanie rak, tak jakby trzymaly miecz, i caly czas przed centrum, oznacza kompromitacje wlasnej przestrzeni, uke wchodzi w nia jak w maslo i wtedy jest kicha. Tori nigdy sie nie nauczy co to znaczy "bezpieczny dystans".[/quote]
no tu nie odpowiem bo nie mam porównania...
nie ćwiczyłam nigdy ręki-miecza... jednak jak mówiłam zginanie łokcia to nie jest strata bezpiecznego dystansu- w jakiś sposób (w zależności od techniki- się go kontroluje)
[quote name="budo_Szczepan"]
Co gorsza O! Zgrozo! nadmiernie zginanie w lokciach calkowicie wyklucza prace CALYM CIALEM. Zamiast tego , rozwija sie nawyki machania rekami, jak wiatrak, bez zadnego polaczenia z centrum. [/quote]
hehe- tu za to niestety ty możesz nie miec porównania dlatego że tak nie pracowałeś
zapewniam że bez połączenia z centrum się nie obejdzie
(napiszę o tym wieczorem - jak i na resztę argumentów odpowiem (chyba że ktośmnie uprzedzi
) bo muszę niestety wyjśc
- spieszę się- a szkoda mi zmarnować tego co do tej pory stwirzyłam wieć wysyłam taki niekompletny post
Bezposrednia konsekwencja tego jest usztywnienie gornej polowy ciala, i brak generowania mocy techniki z tylnej nogi. Wtedy wszystko idzie z ramion. :roll: Nadmierne zginanie lokci calkowicie zamyka tez centrum.
Utrzymywanie ramion w formie jakby trzymaly boken, nie oznacza mniejszej mobilnosci, przeciwnie, rotacja nadgarskow, przedramion, i wyluzowanie wszystkich stawow jest doskonale wykonalne.[/quote]
ę nie obejdzie