Lepszy taki, niz zaden... Staz, ot kompromis, o ktorego koniecznosci kazdy (wiekszosc?) z nas wie. No moze tylko Szczepan nie uznaje kompromisow i robi "wszystko"......Ale czy na tym ma polegać kontakt z nauczycielem?
AMATORSZCZYZNA
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
czyli co...?moze tylko Szczepan nie uznaje kompromisow i robi "wszystko"...
Napisano Ponad rok temu
* - Fakt..., co nie znaczy, ze te "amatorska" intensywnosc, zwlaszcza, ze rowniez kosztem wielu wyrzeczen, mozna wysmiewac badz lekcewazyc...Cała dyskusja opiera sie na bardzo głębokim urazie... nie wiem czy to do przejścia jest.
Z jednej strony oczywiście mamy do czynienia ze Szczepanem, ktory ze żoną pojechał za Kanai Sensei - swopją droga pytanie czemu nie do Bostonu :-) z drugiej strony całą grupę osób które ćwiczą na swoje warunki intensywnie przez kawał zycia ale tej intensywności sie nie da porównać.. (*)
jestem przykładowo gościem, ktory ćwiczy 15 lat tak czesto jak moge - 2,3 razy w tygodniu. w polskich warunkach dochrapałem sie ntego dana i nawet ucze. mam prace żone i małe dziecko i samochód do spłaty i raty za mieszkanie. Aikido to tylko część ale potwornie ważna bo mnie przez całe życie ciągnie i łączy to wszystko - jest bardziej moje niż praca, którą zmieniałem, samochód, ćwiczyłem je jeszcze nie znając żony. wszystko sie splata i właściwie szacunek do tego mojego, na moją miarę aikido przenosi się na szacunek do mnie i moich decyzji i mojego życia. na jego wartość. (**)
Dlatego w moim przekonaniu rewelacje Szczepana tak ranią - bo wiele osób uznaje to za atak na ich decyzje życiowe.
Osobiście w pełni się ze Szczepanem zgadzam z wyjątkiem jednego - dotyczy to nauczycieli. jeśli decydujesz się uczyć - masz sie rozwijać - wszystko inne to wymówki... jak pisałem wyżej - mistrzowie mieli żony i dzieci.... (***)
Jak to opisać:
w wieku 25 lat pojechałem na rok do Kanetsuka Sensei (oczywiście bez zony i dzieci )
harowało sie zmywając gary 15 godzin dziennie zeby było na trening, żyłem z rodziną cyganów przez pół roku ale ćwiczyłem. I powiem tak - byłem shodanek z nikąd który ćwiczył w południowe treningi z 7 danem w 3 osoby. 1 taki trening był więcej wart niż 10 staży w Polsce...
Z całym szacunkiem dla stażu - podobno udany poklon
Ale czy na tym ma polegać kontakt z nauczycielem?
istnieje droga pełnego poświęcenia i choćby prób... ale żeby sie żoną i dziećmi zasłaniać.... (****)
** - To jest chyba to najcenniejsze... (?)
(vide: "Have you ever had to use your martial arts?", the student asked.
"Yes, often" said the master. "And since I have begun to use it, I have not had to fight." )
*** - Alez przeciez nie zaprzeczysz, ze my rowniez sie rozwijamy...? Moze nie tak intensywnie, ale jednak w sposob ciagly i, kto wie, czy nie (w ostatecznym rozrachunku) pelniej (vide: cytat z (**))...? (pisze o tych, ktorzy FAKTYCZNIE sie rozwijaja, majac na mysli rowniez siebie ). Rzecz nie w jednym, przepelnionym seminarium przeciez...
**** - Zaslaniam sie? Troche zapewne tak, dlatego przeciez na samym poczatku napisalem, ze NA ZAWSZE pozostane (w Szczepana rozumieniu) amatorem... So be it.
Napisano Ponad rok temu
Sadzilam ze wystepuje tutaj jedynie jako sztandarowy przyklad mnie.
To fakt, nie wyobrazam sobie, zebym mogla zrobic wszystko, co mi sensei każe.
Calkiem co innego, gdyby z miłym usmiechem poprosil... :wink:
Na szczescie wiekszosc senseiow to bardzo mili ludzie i raczej z usmiechem o cos proszą, niz każą cokolwiek robic.
Przynajmniej ci, ktorych znam.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
A to juz rzeczonego pytaj.czyli co...?moze tylko Szczepan nie uznaje kompromisow i robi "wszystko"...
No ponoc rzuca "wszystko" i jedzie za swoim nauczycielem. Po rzuceniu (nie rzucie) "wszystkiego" robi inne "wszystko" co mistrz kaze. Jakby tak pomyslec, to... :roll: jedno "wszystko" neguje tu drugie "wszystko", wot ciekawostka, bo znaczy sie ze jedno z owych "wszystko" po rzuceniu go w diably dla drugiego "wszystko" zostalo "niczym"... Tak se gdybam, nie rozdmuchiwac prosze.
A calkiem powaznie to pmasz dosc skutecznie podsumowal. Kazdy chyba szuka we ("wszystkim"*) tym co robi (aikido, rodzina, dom, robota...) jakiejs rownowagi i kazdy swojej. To chyba zdecydowanie ustawia owe "wszystko"we wlasciwej (dla kazdego) kolejnosci.
Mimo "wszytko" wesolo mi jak to "wszystko" czytam
* zatem jednak nie calkiem powaznie
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Tak mi wlasnie przyszlo do glowy, ze mozna sobie to swoje zycie ladnie zaplanowac, poukladac w kawaleczkach tak madrze i rozsadnie, zeby aikido bylo tylko jednym z tych kawaleczkow...
I co z tego, ze sie tak upchnie to aikido miedzy inne "rownie wazne" rzeczy w zyciu, skoro to cholerstwo i tak czlowieka wciąga!!!!
I te inne rzeczy, oczywiscie, zaczynaja sie z biegiem czasu robic coraz mniej i mniej wazne...
Brrrr... to jest strrraszne....jak sie przed tym ustrzec?
Napisano Ponad rok temu
Oczywiscie. Inaczej nie ma zadnego przekazu. Jak tylko zaczynasz oceniac co robic a co nie, wlaczaja sie filtry, i caly przekaz diabli biora. Tu nie ma miejsca na wlasne zachcianki.Czy Ty robisz wszystko, co Ci sensei każe?
A przeciez, zeby nauczyc sie czegos nadzwyczajnego, nie mozna uzywac "zwyczajnego" wlasnego oceniania. Nie mowie ze to latwa sprawa. Wielokrotnie nie widzisz sensu, wielokrotnie wydawaloby sie ze to zwykla glupota....ale jak masz zaufanie do Mistrza, to bez gadania to robisz, chocby ci sie wydawalo ze gosciu na glowe upadl.
Dopiero pare setek/tysiecy ikkyo pozniej, bedac wycwiczony na innym poziomie , jak spojrzysz wstecz, to widac, ze to co kazal Mistrz robic jest oczywiste, i bez tego nie da sie przeskoczyc na nowy poziom. Tak zdobyta wiedze mozesz przekazac z kolei swoim uczniom, i na tym polega przekaz. Jak samemu czegos takiego nie przezyles, to nie masz co przekazywac, nawyzej pare trikow technicznych.... :roll:
Mozliwy to jest, ale kazde dodatkowe zajecie poza aikido znakomicie to utrudnia. Ja tez mam rodzine, pracuje zawodowo, ale na inne pasje nie mam juz czasu.Dlaczego niby nie jest możliwy przekaz na linii Mistrz – uczeń w przypadku osób, które poza treningiem aikido wychowują dzieci, pracują zawodowo, zarabiając pieniądze na utrzymanie rodziny oraz mają inne pasje?
Napisano Ponad rok temu
Tak naprawde, to sensei nigdy ci nie powie co masz robic. Niech cie nie zmyla pozory, sensei ktory KAZE/PROSI ci cos robic DOSLOWNIE, nie jest zadnym Mistrzem. To ty, jako uczen, musisz zgadywac co Mistrz ma na mysli zanim jeszcze on moglby wypowiedziec swoje zyczenie. Jest to zwyczajna czescia treningu. W ten sposob rozwijasz pewne umiejetnosci "niefizyczne" ktorych inaczej nie da sie rozwinac.Calkiem co innego, gdyby z miłym usmiechem poprosil...
Zadaniem instruktora jest przeciez stworzyc pewne warunki, zeby uczen mogl sie czegos nauczyc. Instruktor stwarza dana sytuacje i obserwuje, jak sie w niej uczen znajduje, jego reakcje itd.....tylko nieslychany wysilek ze strony ucznia, pozwala mu odpowiednio sie zachowac a i tak nigdy nie ma pewnosci czy rzeczywiscie stanal na wysokosci oczekiwan ze strony Mistrza, bo Mistrz nigdy ani go nie pochwali ani nie zgani. Tylko stworzy nastepna sytuacje.....
Cwiczenie u Mistrza to nie jedzenie w McDonaldzie, nie ma ani szybko, ani tanio, ani byle jak...
Napisano Ponad rok temu
Ty mnie naprawde niedoceniasz.... 8)I tym milym akcentem moznaby te interesujaca dyspute zakonczyc. Chyba ze... Szczepan chce cos dodac jeszcze? 8)
Napisano Ponad rok temu
Nikt tego ani nie wysmiewa ani nie lekcewazy. Aikido pozwala cwiczyc kazdemu na swoim poziomie.* - Fakt..., co nie znaczy, ze te "amatorska" intensywnosc, zwlaszcza, ze rowniez kosztem wielu wyrzeczen, mozna wysmiewac badz lekcewazyc...
Ale nalezy sobie zdawac jasno sprawe, gdzie jest moje miejsce. Tymczasem, setki tysiecy amatorskich aikidokow przykladowo: udaja nieslychanych mistrzow, poprawiajac blizniego swego na tatami, jakby rzeczywiscie mieli na to licencje.
Albo chodza napuszeni jak tylko zaloza hakame --- niby to ma byc jakas nobilitacja??? Juz nie mowie co sie dzieje, jak taki amator zaczyna prowadzic treningi
W aikido nie ma wspolzawodnictwa ani zawodow, wiec jest to niezwykle trudna sytuacja, nie latwo jest zmierzyc ten rozwoj. Ale dam ci przyklad z judo: Majka ma treningi na tej samej macie rownolegle z Team Canada. Ci ludzie to prawdziwe maszyny, zawodowcy, a Majka cwiczy tam po amatorsku.*** - Alez przeciez nie zaprzeczysz, ze my rowniez sie rozwijamy...? Moze nie tak intensywnie, ale jednak w sposob ciagly i, kto wie, czy nie (w ostatecznym rozrachunku) pelniej (vide: cytat z (**))...? (pisze o tych, ktorzy FAKTYCZNIE sie rozwijaja, majac na mysli rowniez siebie ). Rzecz nie w jednym, przepelnionym seminarium przeciez...
Szybkosc rozwoju pomiedzy nimi jest po prostu nieporownywalna. Przykladowo rok temu jedna dziewczyna z niebieskim pasem zaczela przychodzic na treningi Team, obecnie Majka, majac brazowy pas, nie ma z nia ZADNYCH szans w walce, mimo ze poprzednio sie z nia po prostu bawila. Zawodowcy to nie ta liga.
NIc zlego w pozostawaniu amatorem. Byles tylko nie udawal/pretendowal do statusu zawodowca.**** - Zaslaniam sie? Troche zapewne tak, dlatego przeciez na samym poczatku napisalem, ze NA ZAWSZE pozostane (w Szczepana rozumieniu) amatorem... So be it.
Napisano Ponad rok temu
2. Sprawa jest starsza niż się większości zdaje. na podstawie dysonansu: amator - zawodowiec powstało kilka poważnych konfliktów w historii polskiego aikido. oczywiście mówie o nauczycielach bo to tylko wydaje mi sie sensowne.
W starszych książkach znany mistrz podkreślał jak to on ćwiczy 5 godzin dziennie a inni nie i że to jedynie ma sens. w ostatnich podziałach ten aspekt miał podobno tez znaczenie dzieląc na tych co poważnie podobno i mniej.
jesli chodzi o nauczycieli, instruktorów - rzecz wydaje mnie sie tak oczywista... przypuścmy:
idziesz do dentysty (idę za 30 minut :-) )który w środku kanałowego mówi ci że tak naprawde to on tym leczeniem zebów sie zajmuje dla pasji... naprawde jest drwalem i ma dwójke dzieci. oczywiście kocha wiercić zęby ale rąbanie drzew i dzieci są przecież ważniejsze i poważne!! jak na drwala z dwójką dzieci to jest bardzo dobrym dentystą.
pewnie i tak , ale to moje zęby!!!!!
przypuśćmy nr 2:
zawody w bieganiu
na 100 metrów wygrywa gość jest szybszy i wogóle- sprężyna. Ci którzy przegrywają mówią mu....
- no nie tak szybko koleć, ty sie nie ciesz - my mamy dzieci i żony i poważną prace a bieganie jest dla każdego. jakbyś miał taką babe jak ja to byś z nami przegrał. poczekaj jak ci dzieci urosną - i co uważasz że jesteś lepszy?????!!!!!!! ze nasze życie nie ma sensu????
w aikido problemem jest to:
- ze nie ma zawodów
- system stoppni oparty na latach treningu wyrównuje tych co to raz na tydzień i 6 razy w tygodniu.
jest jeszcze głębsza historia - ta pasje jest w każdym z nas i każdy dokładnie rozumie o czym Szczepan pisze. o tym daniu wszystkiego - słuchaniu wszystkiego. ale to nie jest łatwe - i nie mówie żonie i dzieciach ale o tym ,ze tak wygodniej.
do kolegi Voi Voi - ile kasy i czasu spędziłeś na Aiki Expo. czy nie lepiej by było pojechać na tydziń indywidualnych treningów do któregoś z shihanów z USA? nie było by tylu uśmiechniętych fotek z mistrzami, ale warto by było. Naprawde radze pojechać do San Diego i poczuć dojo. jesli zona pozwoliła na Expo pozwoli na to....
pozdrowienia
Napisano Ponad rok temu
Szczepan, ja nie mam zamiaru wchodzić w sprawy tego Krzyśka i mnie one nie interesują. Posłuzyłem się nim jako przykładem. Takie odniesienie :wink:Nie mam zamiaru dyskutowac o prywatnych sprawach Krzycha tutaj.
Jesli dla ciebie status spoleczny i zycie na dobrym poziomie jest wazniejsze od cwiczenia z Mistrzem to nie mam wiecej pytan.
Co do drugiej kwestii to znowu przesadzasz: jedno nie przeczy drugiemu A powiem więcej: mając takie życie możesz więcej czyli częściej wyjeżdzać do Mistrza - bo masz na to kasę; nie ograniczają cię ramy czasowe urlopów: bo masz na to kasę itd. itd.
Wbrew pozorom każdemu z nas zależy na odpowiednim dla niego statusie społecznym i tobie też :wink: Jak pisałem wcześniej kazdy podejmuje decyzje obarczone konsekwencjami. Wybór jednego jest ascetyzm a drugiego zabawa :wink: Powiem to bardzo prosto: jeden lubi ogórki, a inny ogrodnika córki. A czy to znaczy, że jeden jest lepszy od drugiego??? Kazdy bierze ile chce wziąć i daje ile chce dać ot i wszystko w temacie zawodostwo - amatorstwo.
pozdro
Wingman (lubieżnie zerkający na ogrodnika córki)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
A mi się czemuś wydaje, że częściej to wygrywający biegacze – sprężyny pienią się o to, jakim w ogóle prawem inni biegną i jeszcze mają czelność nazywać się biegaczami?przypowieść o biegaczach i drugą o drwalu
Co się zaś tyczy drwali, mam wrażenie, że często dentyści z papierami międzynarodowej organizacji stomatologicznej mają pretensje, że oto jakiś szerzej nie znany drwal pasjonat wyleczył skutecznie wielu pacjentów. A pacjenci tych dentystów mają pretensje do pacjentów drwala, że ich stan uzębienia jest gorszy. Słyszałem o przypadkach kiedy to długoletni pacjenci dentystów rozpaczali „Dlaczego ?! Dlaczego wcześniej nie trafiłem do drwala ?!” ale to zupełnie inny temat.
Pozdrawiam :-)
Napisano Ponad rok temu
Jak kiedys w zyciu zaczniesz cwiczyc na powaznie u Mistrza, to sie zorientujesz, ze nie ma czasu na to zeby robic jakakolwiek kariere albo zeby zarabiac duza kase.Co do drugiej kwestii to znowu przesadzasz: jedno nie przeczy drugiemu
Napisano Ponad rok temu
piszesz na prozno, Pmasz, na prozno.....Kolega V. jest ulepiony z innej gliny.Swiat by mu sie zawalil na glowe po pierwszym treningu :wink: 8)Naprawde radze pojechać do San Diego i poczuć dojo. jesli zona pozwoliła na Expo pozwoli na to....
pozdrowienia
Moze bezpieczniejszym dla V. rozwiazaniem bedzie kupienie sobie video senseia, wezmie se pifko, chipsy i sobie spokojnie pooglada co i jak.
Napisano Ponad rok temu
I o to wlasnie chodzi, to jest czysta essencja tego zagadnienia!!! 8)ale wtedy jeden powinien być shodanem w ogórkach a drugi w córkach. i tym razem paradoksalnie jest to wypowiedz śmiertelnie poważna... jest wtedy tylko jeden ktory zna sie na ogórkach
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Kto to?
- Ponad rok temu
-
W poszukiwaniu krawedzi - Strasbourg...
- Ponad rok temu
-
O sensei
- Ponad rok temu
-
W jaki sposób reklmujecie swoje kluby???
- Ponad rok temu
-
Fotorelacja ze stażu z G.Savegnago w Katowicach
- Ponad rok temu
-
Aikidockie gadulstwo
- Ponad rok temu
-
Niech nam sie Jeze mocno rozmnazaja!!!
- Ponad rok temu
-
Kluby Aikido w okolicy Poznania
- Ponad rok temu
-
jak to jest?
- Ponad rok temu
-
nauka walki jo
- Ponad rok temu