To uczeń powinien zabiegać o wiedzę i to w stopniu w jakim czuje ze jest mu potrzebna.
Zabieganie o wiedze oznacza, że nauczyciel powinien być do dyspozycji ucznia. Za to mu płacę.
W przypadku opisywanym przez Szczepana - jeżeli dziewczyna nie chce być poprawiana to nie poprawiać. Na pewno zorientuje się na pewnym poziomie ze to co robi nie daje efektów i nie działa. Wtedy będzie wiedziała że cos jest nie tak i korekte przyjmie z entuzjazmem

Dlatego uwielbiam aikido. Ćwiczy człowiek kilka lat robi coś. W pewnym momęcie kiedy zaczyna się inaczej czuć ciało - jednoczyć z uke. Pojawia się dyskonfort coś nie jest tak. Gdzieś jest błąd.
Wtedy proszę nauczyciela o pomoc. licząc że będzei wiedział.
A on mówi - weź łokieć bardziej albo stopę inaczej lub coś innego i wtedy



Uśmiech i wiele radości.

I taką korektę zapamiętuje się do końca życia.
To się nazywa uświadomienie niedoskonałości. Bez tego lipa. Na początku ćwiczenia na macie byłem przekonany że wiem prawie wszystko


Jeżeli nauczyciel chodzi i poprawia ćwiczących to jest troszeczkę inaczej.
Drobne rzeczy są łatwo przyswajane, trudniejsze bez spełniena powyższego założenia mogą zajmować ćwiczącemu i instruktorowi dużo czasu
Zwłaszcza pod koniec treningu kiedy już się nie myśli ze zmęczenia. Nie wiadomo o co mu chodzi. Nie wiem co robię źle, nie wiem co mi pokazał, nie wiem czy to ma sens. Zapewne tak ale nie posiadam przekonanej do tego wątroby a to istotne.
Pozdrawiam nauczycieli i pozostawiam ten tekst pod ich rozwagę :wink: