Weźmy na przykład tradycyjne Karate z Okinawy.Jego podstawą jest trening z partnerem! I to trening w mocnym kontakcie (zależnym od wieku i zaawansowania) do którego przygotowują różnego rodzaju ćwiczenia ude tanren (kote kitae). Że jest to trening bardziej czy mniej umowny, ale w k o n t a k c i e! "Mieszanie powietrza" poprzez wielokrotny kichon lub Kata ... i tylko to, wypacza Karate..
Dokładnie
Natomiast co do ulicy to jeste gdzioes pomiędzy MArjanem i PAtrolem.
Na zaczepki słowne w ogóle nie reagują, olewam to totalnie. Jak pies na mnie szceka to mnie to nie rusza bo to pies, jak dres na mnie szceka to.... to samo, taka ich natura.
Tłuc sie trzeba według mnei tylko w ostateczności natomiast każdy z nas ma inny wrodzony temperament i jedego wkurza jedna a innego nic....
Mam kumpla zapaśnika, nie jest gos wielki ale killer z niego niebywały a nigdy nie miał walki na ulicy. Zawsze kase odaje itp. Mówi ze nie lubi sie bić i mu to zwisa jak odda te 10 zeta przysłowiowe. Raz kiedyś jedyny bronił sie i wysłał kolesia do szpitala, teraz woli oddać 10 zeta niz mieć moralne problemy czy nie przesadził. Gostek jest naprawde do serca przyłóż. I co, leszcze bo nei walczy?
Róznie jestesmyt i nie mozna generalizowac czy ktos robi dobrze czy zle.
Ale wracając do meritum sprawy bo troszke zjechaliśmy to apropo postrzegania karate:
" Siedze sobie na zapisach, przychodzi tata z synkiem i pyta na co to zapisy?
No to ja mówie ze karate i zapraszam.
On wytzrszcz i mówi ze on dla syna to chce albo krav mage albo aikido.
No to ja sie pytam czemu tak olbrzymio rózne style a nie karate będące gdzieś po środku.
No to on mi mówi:
Widziałem ostatnio karate na eurosporcie i nie chce żeby mój syn się tylko po brzuchu bił "