Pewne przemyślenia o nożach
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
no wiec panowie
wielu harcerzy spędził owięcej czasu w lesie niż my/wy w toalecie przez załe życie
orobili sie nozami więcej niż jniejeden z nas makaronu w zyciu zjadł
generalnei chłopaki zapieprzają czasem neiźle tymi kozikami a las to ich drugi dom
i co ??
ilu z nich ma stridery ??
ilu z nich ma OPRy ??
pewnie niewielu
a to właśnie są konkretni użytkownicy noży
ps. Piter sorki ale tak zupełnie OFF wtrące
zaostrzenie takiego kijka to zajmowało komuś 15-20 uderzeń siekierą ??
dla mnie ciut dziwne - może siekiera tępa jak cholera i coś z nią nie tak albo pan rabiący pojęcia i robocie nei miał.
nie raz zdarzyło m isie strugać takie kołki dechy itp.
nie wyobrażam sobie takiej zabawy na 15-20 uderzeń
Napisano Ponad rok temu
Wiesz Blacha, nie każdy wie, że siekiery tez czasem się ostrzy
OFF - mode off
Napisano Ponad rok temu
Widze, że temat harcerzy i ich noży wraca jak bumerang co czas jakiś. Byłem zuchem, byłem harcerzem i nadal mam do skautingu odromny szacunek i sentyment. Poza tym - harcerzem nie przestaje sie być po zrzuceniu mundurka. Jest się przez całe życie, o ile dobrze pamiętam Badena-Powella. (BTW - przysięge składałem na wierność socjalistycznej ojczyźnie, he he).
I nasuwa mi się kilka przemysleń. Po pierwsze - harcerz harcerzowi nie równy. W latach '90 w ramach V.S.O.P rywalizowaliśmy z kilkunastoma obozami harcerskimi w Borach Tucholskich. Czasem trafiło się na bajzolwnik z rozmemłanymi pijakami w dresach obmacujacymi starsze druhny. Zero wart. Czasem znajdowalismy zacne zastepy starszoharcerskie z prawdziwego zdarzenia z komendantem w prawdziwie przedwojennym stylu. Nie ma zasady - każdą choragiew, kazdą druzyne i kazdy zastep trzeba traktowac jednostkowo.
Przed prawie kazda kazdą gra terenową odwiedzalismy komendanta/komendantkę obozu i proponowalismy mu wspólną zabawę. Niestety czesto słyszeliśmy - Eeee, panowie....ale ja tu mam dzieci pod opieką (16-17 lat).....my raczej militarnie to się nie bawiemy. Nosz fak! Jak można dzieciakom zabierać frajdę z nocnych podchodów pod obóz, ryzalizacji z innymi druzynami, obcowania z przyrodą i tej adrenaliny która najmilej z harcerstwa pamietam?
W takich obozach noże mozna było policzyć na palcach jednej ręki.
Innym razem zaprzyjaźniona 14 DH z Nowego n/Wisłą zaprosiła nas na Zaprawę '99.
I tam spotkałem harcerzy prawdziwych. Fajne dzieciaki - przez dwa dni nie spałem, łaziłem po błocku po kolana, jeździłem konno, wpadłem do Wisły (początek maja), przedzierałem sie przez krzuny cała noc, jadłem zaby i piłem wodę z kałuzy. Czyli to co wysze lubią najbardziej.
I wsród tych harcerzy królowały nieszczęsne Wuzetki, Kabary/Ontario i Młelki. Z tego co czytam - do dzisiaj tak jest. A to z kilku powodów:
1. Pieniądze. Harcerz w 99% przypadków jest na utrzymaniu rodziców. Nie wyobrazam sobie bym mógł poprosić swojego Ojca o wyłożenie 2000 pln na nóż. Nawet do głowy by mi nie przyszło zapytać.
2. Kiepski dostęp do informacji. Tak naprawde to dopiero od 2,3 lat mozna zauwazyć widoczne zainteresowanie nozami z górnej i najwyzszej półki. Wczesniej kupowało się to co było dostępne w składnicy harcerskiej, sklepach mysliwskich i z militariami. Czyli właśnie Wz, K-B i Młele.
3. Podpatrywanie starszych. Młody harcerz widzi, ze druzynowy nosi Muele i do głowy mu nie przyjdzie, że to moze nie być nóz idealny. To jego wymazony nóz na najblizszą gwiazdkę.
4. Militaryzm. Wiekszośc pożadnych druzyn harcerskich składa się głównie z militarystów. Stad upodobanie do nozy bojowych a nie uzytkowych.
I jakos sobie chłopaki i dziewczyny radza. Kiedy dorosną - kupią sobie SRK albo RATa. Jeśli się zarażą nmożoholizmem - zaczna kupować Stridery i OPRy. Przed trzydziestka kupia pierwszego customa. w końcu oleja masówkę i zrobia swój własny nóż. Znacie skąds ten mechanizm chorobotwórczy? Bo ja tak?
Napisano Ponad rok temu
Robię.
na Blade Show się pewnie okaże że stoisz za najnowszymi projektami RATa
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
eeee...wracamy do tematu?
Napisano Ponad rok temu
1. Mam dość czytania zjebek noży pisanych przez ludzi, którzy nawet nie mieli ich w rękach, a frustracja z powodu braku finansowych mozliwości ich posiadania staje się pretekstem do takiego, a nie innego podejścia do tematu.
2. Czy warto płacić więcej za nóż (dowolny produkt) i czy cena odzwierciedla ich wartość . Moim zdaniem warto dopłacać. Tak jak zdjęcia można robić CMEHA'ą można też robić je Leicą. A co do ceny, to nie da się oszacować takich wartości jak idea, filozofia, zastosowane rozwiązania, wygoda obsługi, niezawodność.
3. Czemu warto? Bo: ergonomia, materiały, warsztat, obróbka, niepowtarzalność (dot. ręcznej roboty) i wreszcie klimat.
4. Czemu tyle kosztują. Bo fabryczniaki są efektem kompromisu między materiałami, kosztami obróbki, kosztami promocji i możliwościami sprtzedaży. W drogich nożach (a customach w szczególności) nie jest to prosta kalkulacja, bo czas poświęcony przez nożoroba na wykonanie konkretnego egzemplarza (a zdarza się, że udany egzemplarz noża poprzedza zniszczenie jednego lub kilku prototypów) jest znacznie droższy niż praca obrabiarek cyfrowych. Analogia? Proszę: czy ktoś prosi choćby miernego artystę o kosztorys wykonania obrazu/rzeźby/dzieła/noża i czy można sie spodziewać, ze kosztrys taki nie zawiera wartości jaką jest pomysł, doświadczenie, czy nawet nazwisko twórcy.
5. Przykład z własnego doświadczenia:
a) Mission MPK-S wykonany z dobrej węglówki, będący na wyposażeniu róznych oddziałów mniej lub bardzeij specjalnych nie wzbudza u mnie takiego zaufania jak Trident O-1. Przy wyłamywaniu drewna czubkiem z większego klocka czubek się wyginał, ale powracał. Było to na tyle niepokojące, ze niktóre wbicia musiałęm luzować przez lekkie wysunięcia czubka, na czym cierpiała efektywność. Trident nie sprawiał kłopotu.
Te sam noże obciążenie boczne klingi włożonej między belki. Mission wuginał się wyraźnie od samego nacisku ramieniem, na Tridencie zawisłem a nóż ledwie zaczął wyginać się sprężyście (i gdzie tu "kruchość" S30V).
c) Te same noże, a w zasadzie ich pochwy, nie ma czego porównywać. Funkcjonalność, wygoda i możliwość "skrytego" przenoszenia Tridenta powala.
d) Podobnie mógłbym porównać TAK-1 i Missiona, znowy "podwójna" cena i znowu podobne wyniki.
Czemu to porównanie dowodzi? Dla mnie tylko sprawdziło się to, ze warto było zapłacić ponad dwa razy tyle za nóż, którym mogę robić co mi się zachce (w granicach zdrowego rozsądku, ale zadziwiająco odległe sa te granice w Tridencie). I nie dowodzę, że Mission, to kiepski nóż. Wręcz przeciwnie, szczerze go polecam. To co robiłem tymi nożami nie wynikało z konieczności, robiłem to z ciekawości, ale dało mi to pojęcie o potencjale obu zawodników. A to, że większość zwykłych ludzi nie potrzebuje takich narzędzi, to zupełnie inna historia.
6. Są też produkty, za które płaci się niewspółmiernie do ich rzeczywistej wartości materialnej, bo mają wartość mentalną lub są tak żadkie i ciężkodostępne (Randalle "wojenne", noże Scagela, Lovelessa i nnych). I to jest czyste kolekcjonerstwo. Nie ująłem tu noży "artystycznych", bo to inny temat.
To wszystko w tej dyskusji, bo nie ma ona większego sensu, ze względu na niereformowalność pewnych poglądów. Z pewnością temat wróci nie raz.
Takie jest moje zdanie.
Napisano Ponad rok temu
Mam dość czytania zjebek noży pisanych przez ludzi, którzy nawet nie mieli ich w rękach...
Znaczy się odchodzisz z forum? 8O Łe no szkoda by było!!
Wojtas, każda dyskusja pozwala na wypłynięcie pewnych spraw, o których przedtem się nie mówiło. A jeżeli takie dyskusje są prowadzone w fajnym klimacie, to chyba więcej takowych powinno być, a nie postów w stylu:
Jaki nóż do placka?
Teraz wywalcie jęzory bo mam nowy nóż.
Co lepsze Spyderco czy Benchmade.
To są foty mojego noża. Widzieliście go już kilkadziesiąt razy, ale popatrzcie jeszcze raz.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Dyskusja jest fajna, może jakby ją oczyścić trochę to nawet bardzo rzeczowa.
A napisałm co mnie boli, bo boli mnie autentycznie zabieranie głosu w dyskusji nie mając nic do powiedzenia. Dokładnie pełny punkt 1.
Napisano Ponad rok temu
Jaki nóż do placka?
Dobre, ale ja osobiscie bardziej cenie wlasnie takie tematy, czytajac to forum nauczylem sie calej masy takich drobnych ale bardzo przydatnych dupereli, natomiast moj zasadniczy poglad na sprawy jakosci, ceny itp. sie nie zmienil i nie zmienia go raczej takie dyskusje.
Napisano Ponad rok temu
1. Mam dość czytania zjebek noży pisanych przez ludzi, którzy nawet nie mieli ich w rękach.
bo wkurza mnie przeokrutnie gdy na temat tego noża wypowiadaja się ludzie którzy nie miali okazji zaostrzyć nim nawet nieszczęsnego ołówka.
No to chyba odnośnie punktu pierwszego się zgadzamy. Ja rozumiem, że po prostu czasem trudno jest podyskutowac sobie na temat jakiegoś fajnego noża którego nikt z Budowiczów nie widział na żywo. No chocby takiego RATa-3. Mozemy za to podejrzewać jakie to-to ma własciwości oceniajac kształt, materiały, design, a przede wszystkim (niestety) renomę firmy i designera. Na podstawie fotek z netu mozna duzo odczytać, ale nic nie zastapi osobistego doświadczenia z nożem w łapie.
I dlatego nie wydaje pochopnych osądów bez organoleptycznego kontaktu. Czego sobie i innym zyczę.
Napisano Ponad rok temu
Większość nożowników ma podświadomy odruch brania do łapy każdego noża który im się pod te łapy nawinie. Ściskamy, macamy, obracamy, markujemy cięcia i pchnięcia. Zastanawialiście się czemu? A to dlatego, że ergonomia czyli wyważenie, ciężar, wygoda i dopasowanie do ręki jest tak naprawdę dużo ważniejsza niż materiały, wykonanie i design. Często można się spotkać z bardzo pochlebnymi opiniami o brzydkich jak kupa nożach z przeciętnych materiałów. Z drugiej strony topowe modele znanych firm często okazują się kompletnym niewypałem.
Ergonomia noża (a zwłaszcza rękojeści) to swoisty „interfejs użytkownika”. Co wynika z tego że nóż kosztuje $2000? Kompletnie nic. Ale jeśli dłoń sama przykleja się do rekojeści i ni cholery nie chce sie odkleić a małe ruchy nadgarstka pozwalają na wykonywanie precyzyjnych ruchów to jest to najprawdopodobniej NASZ nóż. Wcześniej czy później go kupimy a w każdym razie będziemy go CHCIEĆ. Na tym własnie polegia Magia Stali. Wielkie nazwiska, kosmiczne materiały i okołonożowy marketing to tylko dodatek do tego co nas tak naprawdę kręci. Bo cena zapewnia dobre materiały, wykonanie i markę. Ergonomia jest zaś sprawą indywidualną. Jasiowi pasuje Razorback a Małgosi Khukri.
Ileż genialnych noży nas ominęło tylko dlatego, że nie mieliśmy ich nigdy w łapach?
Napisano Ponad rok temu
Po fotkach można poznać częściowo jak nóz zachowa się w praktyce, a jeszcze łatwiej nam jeśli "przemęczylićmy" dziesiątki noży we własnych rękach. Jednak w pewnych przypadkach nie można polegać tylko na zdjęciach, bo można się w maliny wpuścić (nie wypowiadam się o OPR, bo nie wiem jak si tym robi, podejrzewam, że może być dobrze, podobnie z AirKatem, czy wspomnianym już Tridentem, ze zdjęć wydają się niewygodne, a rzeczywisyość jaka jest to już wiedza tylko uzytkownicy). Tak więc jeśli coś wygląda na wygodne, to pewnie tak jest, ale jeśli projekt jest "awangardowy", to już należy zachować ostrożność i ani nie popadać w zachwyt ani nie mieszać z błotem.
Napisano Ponad rok temu
Bardzo lubię oglądać zdjęcia noży, nawet tych samych ale w różnych aranżacjach... a twoje aranżacje to już wogóle najczęściej zmieniają najbardziej popieprzony dzień w "dzień dziecka" No i po to zresztą założyliśmy GalerięTo są foty mojego noża. Widzieliście go już kilkadziesiąt razy, ale popatrzcie jeszcze raz.
Napisano Ponad rok temu
5. Przykład z własnego doświadczenia:
a) Mission MPK-S wykonany z dobrej węglówki, będący na wyposażeniu róznych oddziałów mniej lub bardzeij specjalnych nie wzbudza u mnie takiego zaufania jak Trident O-1. Przy wyłamywaniu drewna czubkiem z większego klocka czubek się wyginał, ale powracał. Było to na tyle niepokojące, ze niktóre wbicia musiałęm luzować przez lekkie wysunięcia czubka, na czym cierpiała efektywność. Trident nie sprawiał kłopotu.
Te sam noże obciążenie boczne klingi włożonej między belki. Mission wuginał się wyraźnie od samego nacisku ramieniem, na Tridencie zawisłem a nóż ledwie zaczął wyginać się sprężyście (i gdzie tu "kruchość" S30V).
c) Te same noże, a w zasadzie ich pochwy, nie ma czego porównywać. Funkcjonalność, wygoda i możliwość "skrytego" przenoszenia Tridenta powala.
d) Podobnie mógłbym porównać TAK-1 i Missiona, znowy "podwójna" cena i znowu podobne wyniki.
Czemu to porównanie dowodzi? Dla mnie tylko sprawdziło się to, ze warto było zapłacić ponad dwa razy tyle za nóż, którym mogę robić co mi się zachce (w granicach zdrowego rozsądku, ale zadziwiająco odległe sa te granice w Tridencie). I nie dowodzę, że Mission, to kiepski nóż. Wręcz przeciwnie, szczerze go polecam. To co robiłem tymi nożami nie wynikało z konieczności, robiłem to z ciekawości, ale dało mi to pojęcie o potencjale obu zawodników. A to, że większość zwykłych ludzi nie potrzebuje takich narzędzi, to zupełnie inna historia.
Bylem przy tych testach i potwierdzam. Mission sie ladnie wyginal ale powracal. Natomiast Trident prawie wcale sie nie wyginal (a wojtas wazy nieco wiecej ode mnie).
I rowniez jestem przekonany o tym ze dobry noz musi kosztowac, a jesli dyskusja znowu dotknela Tridenta, to powiem ze za ten sprzet warto zaplacic. Moze nie jest on mistrzem w cieciu, ale to noz do specyficznych zastosowan. Ale mimo to w mojej ocenie pozytywnie przeszedl test strugania suchej galezi.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
"firmowy" - "niefirmowy"
- Ponad rok temu
-
Nowa sebenza z inlays
- Ponad rok temu
-
Film w tv o tematyce branżowej
- Ponad rok temu
-
[Motyl] filmiki instruktażowe.
- Ponad rok temu
-
Siekiery
- Ponad rok temu
-
CRKT Hammond Cruiser -trzy słowa
- Ponad rok temu
-
Kershaw Mini MoJo
- Ponad rok temu
-
Extrema Ratio M.P.C.
- Ponad rok temu
-
Czy ktoś zamawiał z Newgraham w ostatnim czasie?
- Ponad rok temu
-
ATS-34 versus BG42
- Ponad rok temu