ARTYKUŁ: O esencji sztuki walki
Napisano Ponad rok temu
O ESENCJI SZTUKI WALKI
Od tłumacza: W 1940 roku o Wang Xiangzhai'u było głośno w Pekinie. Pojawiło się wiele artykułów w prasie przedstawiających jego postać, odbyło się wiele pojedynków, które uczyniły go sławnym. W gazecie "Shibao" ukazał się cykl wywiadów z Wang Xiangzhai'em. Tutaj wybrane cytaty.
„Chociaż ludzie różnie mówią o tym, co jest esencją sztuki walki, ja uważam, że trening form, nacisk na techniki, ćwiczenie uderzeń na twardych przedmiotach, to wszystko rzeczy bardzo powierzchowne. Trening form jest od dawna rozpowszechniony, ale w rzeczywistości jest to coś szkodliwego, wprowadzającego ludzi w błąd.”
„Postęp w nauce wymaga porównywania. Dotyczy to również sztuki walki. Przy porównaniu mamy do czynienia z wygraną i porażką, ale porażka nie powinna być traktowana jako porażka, strata dla osobowości, a jako coś co umożliwia rozwój i doskonalenie. Gdyby takie kontakty były stale, możliwe byłoby uniknięcie sekciarskich kłótni i powstrzymałoby to chełpliwe przechwałki.”
„W rzeczywistości nauka istoty sztuki walki nie jest trudna. Jednak sytuacja jest zła ponieważ zwykli ludzie mają głowy zatrute lekturą fantastycznych powieści o wojownikach. Ponadto dla nauczycieli sztuki walki są przede wszystkim źródłem utrzymania. Oni nie rozumieją istoty sztuki walki, a jeśli nawet coś do nich dociera, to boją się wstydu, gdyby musieli znów uczyć się od kogoś od początku.”
„Sztuka walki jako taka nie dzieli się na style. W teorii nie powinno być podziału na chińskie i zagraniczne, nowe i stare. Należy zwracać uwagę tylko na to, czy coś ma sens, czy nie. Popularne style opierają się na nauce form i określonych sekwencji technik. To nie jest właściwe oblicze sztuki walki, a zafałszowanie. Chociaż niektórzy rozumieją mechanikę technik i pewne powierzchowne zagadnienia, jednak nie potrafią wykroczyć poza ograniczenia ustalonych technik i form, w rezultacie jest to bezużyteczne.”
„Chociaż nauka sztuki walki jest łatwa, ale ta łatwość nie polega na ślepym naśladownictwie. Wielu uczy się bezpośrednio od światłego nauczyciela, a i tak mimo kilkudziesięciu lat nauki nie są w stanie zrozumieć na czym to polega. Jak zatem można polegać na książkowym opisie?”
„W przypadku jakiejkolwiek nauki, przede wszystkim należy rozumieć zasady, od podstaw, poprzez praktykę, stopniowo poznaje się tę dziedzinę, kontrolując wiedzę i umiejętności, poprzez wielostronne praktyczną weryfikację dopiero można dojść do istoty. Nie należy ćwiczyć przed lustrem, ponieważ stwarza to poważne ryzyko, że wszystko ograniczy się tylko do zewnętrznego podobieństwa formy, a nie opanowania istoty. A jak będzie w przypadku nauki z książki? Uczący się z książki jest jak ślepiec jadący na ślepym koniu. Jednak dzięki książkom można zapoznać się z teoriami, nie należy skupiać się na naśladownictwie form.”
„Opierając się na swoim ponad 30 letnim doświadczeniu mogę powiedzieć, że ta dziedzina nauki jest niezwykle trudna, a jednocześnie niezwykle łatwa. Jeśli trafi się na zdolnego ucznia, to po 100 dniach treningu wiadomo, że w przyszłości zostanie on ekspertem. Jednak takich jest jeden lub dwóch na stu. A w dodatku wielu zdolnym ludziom brakuje zaangażowania, okazują się pozorantami i oszustami. Dlatego wielu z nich zostaje odrzuconych przez nauczycieli. Jeśli chodzi o przeciętnych uczniów, wielu za bardzo wierzy temu co ktoś opowiada, zamiast faktom. Nie rozumieją, że sława o niczym nie świadczy.”
„Trudno znaleźć prawdziwego mistrza. Nawet gdy go ktoś spotka, jak będzie w stanie go rozpoznać? A nawet jeśli rozpozna, to mistrz może nie zechcieć go uczyć. Nawet jeśli zechce nauczać, jego metoda nauczania może nie być skuteczna. A nawet jeśli jego metoda nauczania jest dobra, nie jest jeszcze pewne, czy uczeń będzie w stanie zrozumieć esencję. Tyle jest problemów, z których istnienia laik nie zdaje sobie sprawy.”
„Mimo wszystko dziś nauka jest łatwiejsza niż dawniej, ponieważ jest to epoka rozkwitu nauki. To bardzo pomaga w rozumieniu zasad na których opiera się sztuka walki. Jednak nie można do tego ograniczać rozumienia sztuki walki, wykorzystując obecną wiedzę naukową, znajomość anatomii, twierdzić, że do tego wszystko się sprowadza. Jest wiele zagadnień, które trudno wyjaśnić przy obecnym stanie wiedzy, ale być może zostaną objaśnione za jakiś czas. Nie ma granicy rozwoju nauki, być może pewnych rzeczy nigdy nie będziemy potrafili nazwać, nie wiemy tego. Podsumowując, gdy mówimy o obecnym stanie, należy pamiętać o duchu sztuki walki i o metodach naukowych, by móc rozwiązywać problemy.”
„Ludzkie ciało posiada wiele funkcji. Nawet najzdolniejsza osoba, gdy będzie ćwiczyć przez całe życie, nie wyczerpie możliwości wykorzystania umiejętności swojego ciała. Jaki sens ma odrzucenie esencji, a skupianie się na rzeczach mało istotnych? Jeśli chodzi o formy i ustalone sekwencje technik, to im więcej im ktoś poświęca uwagi, tym bardziej oddala się od istoty sztuki walki. Staje się jak kobieta, której skrępowano stopy (odniesienie do zwyczaju krępowania stóp kobiecych w epoce Qing). Przy takim podejściu im pozornie wyższy poziom zaawansowania, tym trudniej o praktyczne wykorzystanie umiejętności. Stąd początkujący często okazują się w praktyce lepsi od zaawansowanych. Niestety jest na to wiele przykładów. Teorie, że pewna forma rodzi pewną siłę i pewne technika zwycięża inną technikę, to bzdury i oszukiwanie ludzi. Ci, którzy opowiadają takie rzeczy nie mają o sztuce walki najmniejszego pojęcia.”
„Ci którzy rozumieją filozofię zgadzają się ze mną. Jeśli chodzi o tych, którzy nie są w stanie zrozumieć, przynajmniej dowiedzieli się o pewnych rzeczach. Nawet dla tych którzy rozumieją, nie jest to łatwe do zastosowania, co dopiero mówić o tych, którzy nie są w stanie zrozumieć? Jednak przeciętni przedstawiciele sztuk walki mówią teraz tylko o ćwiczeniu dla zdrowia, przestali się przechwalać umiejętnościami walki. Z tego wynika, że zaczęli zdawać sobie sprawę, że o walce nie mają większego pojęcia. Jednak wciąż uważają, że trening form jest zasadą sztuki walki, a to wielki błąd.”
„Jeśli będziesz zawsze trzymał się mechanicznych technik, ćwicząc cieszące wzrok widza formy z kijem i włócznią, żywiąc złudzenia, że znasz sztukę walki, a zobaczy to ktoś znający się na rzeczy, będzie po tym wymiotował przez 10 dni.”
Przekład z chińskiego: Andrzej Kalisz, Akademia Yiquan, [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Napisano Ponad rok temu
A więc formy formami - jak ktoś lubi, to niech ćwiczy.
Ja nie lubię, ale jak wymagają to nie ma uproś. :wink:
A sparingi poganiane spraingami dają możliwość nauki, tzn. wykorzystania tego, co się próbowało na sucho, w sytuacji na tyle realnego zagrożenia, na ile pozwalają zasady panujące na macie...jak ktoś woli - na ulicy.
Napisano Ponad rok temu
poz
Napisano Ponad rok temu
Uznał, że pierwotnie sztuka walki nie mogła tak wyglądać, bo byłaby bez sensu, że to później doszły te przekłamania i ozdobniki, i postanowił przywrócić sztuce walki "pierwotne oblicze". Jednocześnie ponieważ początek XX wieku to był okres wkroczenia do Chin kultury i nauki zachodniej, zaczął patrzeć krytycznie na wiele tradycyjnych koncepcji, wykorzystywanych w sztukach walki i rozpocżął proces który polegał na tym, by odrzucić to co błędne, ale nie zagubić tego co wartościowe, zinterpretować tradycyjne koncepcje z punktu widzenia współczesnej nauki.
Wang odbywał wiele pojedynków (nieformalnych) nie tylko z Chińczykami, ale i Japończykami, do gości z 8 dan włącznie. Niestety znam ich nazwiska tylko w zapisie znakami, a czytam je w chińskim brzmieniu, więc trochę trudno ich zidentyfikować, ale gdyby ktoś był zainteresowany mogę dostarczyć ich nazwiska zapisane znakami, by specjaliści od japońszczyzny mogli odczytać je w japońskim brzmieniu. W każdym bądź razie jedno nazwisko znam w wymowie japońskiej, bo gość był słynny. To Kenichi Sawai, został uczniem Wanga, chociaż ten generalnie nie chciał uczyć żadnego Japończyka (był to okres okupacji Chin przez Japonię). Było to ok. 1940 roku, a Sawai miał wtedy 5 dan w judo, 4 dan w kendo i 4 dan w iaido.
Kenichi Sawai stworzył później swój wariant systemu Wanga (yiquan, a w wymowie japońskiej: iken), który nazwał taiki-ken. Masutatusu Oyama był pod wielkim wrażeniem Sawai'a i polecił swoim najlepszym uczniom pobierać nauki także u Sawai'a. W większości dojo kyokushinu w Japonii ćwiczono dodatkowo taiki-ken, chociaż niewielu kyokushinowców zdawało sobie z tego sprawę. Niektórzy określają to jako "pewne kwestie zakulisowe"
Gdy nastapiło otwarcie Chin na świat, Japończycy zaczęli jeździć tam i uczyć się także oryginalnego chińskiego yiquan (który nazywają iken). W różnym stopniu taiki-ken i iken wykorzystuje się we wszystkich organizacjach i dojo kyokushinu w Japonii. ale przoduje w tym Hatsuo Royama.
Wracając do Wanga, miał też kilka pojedynków z bokserami, którzy byli podobno mistrzami Europy. Niestety zapis ich nazwisk chińskimi znakami mocno utrudnia identyfikację. Udało się jednak ustalić, że jeden z nich był mistrzem olimpijskim (ale kilka lat poźniej, po spotkaniu z Wangiem).
Niektórzy z uczniów Wanga brali udział w turniejach w Chinach. Np. Bu Enfu zdobywał mistrzostwo w chińskich zapasach shuai-jiao i w organizowanych w Chinach w latach 30 zawodach boksu zachodniego.
W pewnym momencie był nawet plan, żeby stworzyć drużynę, która udałaby się na światowe turnee, odbywając pojedynki w wielu krajach. Znalazł się nawet sponsor - bankier z Szanghaju, ale niestety był to okres walk wewnętrznych (nacjonaliści vs. komuniści) i do tego jeszcze wpakowali się Japończycy.
To tak z grubsza parę rzeczy o Wangu i tym co robił, i paru rzeczach które z tego wynikają. Brzmi calkiem fajtersko, nie? Tyle, że podstawy yiquan strasznie przypominają 'Tai Chi', i mimo, że całość jest sensowna, trochę to niestereotypowe, co niestety zniechęca ludzi fajtersko nastawionych.
Napisano Ponad rok temu
To tak z grubsza parę rzeczy o Wangu i tym co robił, i paru rzeczach które z tego wynikają. Brzmi calkiem fajtersko, nie? Tyle, że podstawy yiquan strasznie przypominają 'Tai Chi', i mimo, że całość jest sensowna, trochę to niestereotypowe, co niestety zniechęca ludzi fajtersko nastawionych.
Skoro Wang Xiangzh miał dobre chęci szukając najlepszych wariantów (jak sądze realnej walki) to mu się chwali.
Tylko dlaczego w końcowym efekcie baza yiquan przypomina Tai Chi??
W takim razie jaki ma to wszystko sens... 8O
Napisano Ponad rok temu
Pozdrawiam
MW
Napisano Ponad rok temu
Ja osobiście natomiast uważam, o czym kiedyś wspominałem na forum, że można ćwiczyć formy w sposób sensowny. Z drugiej strony brak form w yiquan mi nie przeszkadza, a wręcz zachwyca jak Wang wykombinował ten system.
Napisano Ponad rok temu
Ja myślę, że tak intensywna krytyka form ze strony Wanga wynikała stąd, że większość ludzi których widział prezentowała strasznie niski poziom, brak rozumienia walki, tłukła tylko formy na sposób tych gości od wynalazków, którym się wydaje, że strasznie dobre kung-fu robią. Innymi słowy, myślę, że to przez to, ze więszość nie rozumiejąc walki, nie rozumiała też miejsca form. Zrobili z form coś totalnie bzdurnego. Wang wiedział to jako główny problem, stąd jego reakcja w postaci odrzucenia form.(...)
no tak ale pisales, ze walczyl z dobrymi - mysle, ze rowniez chinczykami
cyt.:
"Popularne style opierają się na nauce form i określonych sekwencji technik. To nie jest właściwe oblicze sztuki walki, a zafałszowanie. Chociaż niektórzy rozumieją mechanikę technik i pewne powierzchowne zagadnienia, jednak nie potrafią wykroczyć poza ograniczenia ustalonych technik i form, w rezultacie jest to bezużyteczne.”
tu dosc jednoznacznie okresla swoj poglad. czytalem wlasciwie wszystko z tego co opublikowales Dachengu. ogolnie jego poglady sa ciekawe, ale dla mnie ich forma przedstawienia jest zbyt mhm jakby to okreslic... na zasadzie " tylko ja wiem co jest prawda i na czym to polega - reszta nie ma pojecia i jest w bledzie, aha sa jeszcze ci co sie ze mna zgadzaja". nawet jesli w tamtych czasach chcial oczyscic srodowisko, przywrocic sens gong fu - to ok, ale forma wypowiedzi zbyt pewna siebie - zrozumienie kroczy droga pokory... ale to tylko moze moje odczucie. chyba, ze facet byl tak dobry jak pisza ale sam znasz chiny i wiesz jak to bywa z legendami.
Napisano Ponad rok temu
Skoro Wang Xiangzh miał dobre chęci szukając najlepszych wariantów (jak sądze realnej walki) to mu się chwali.
Tylko dlaczego w końcowym efekcie baza yiquan przypomina Tai Chi??
W takim razie jaki ma to wszystko sens... 8O
To ma sens bardzo głęboki Ale akurat mam dużo rzeczy do zrobienia. Więc pozostaje mi tylko wskazać, że pisałem o tym wielokrotnie i w tym dziale, i w dziale karate (w temacie ritsu-zen, iken, czy jakoś tak) i w wielu innych miejscach.
Tylko krótko zwrócę uwagę, że np. ci słynni fajterzy z rodziny Gracie od brazylijskiego jiu-jitsu ćwiczą jogę. Dla rozciągnięcia? Dla uspokojenia? Okazuje się, że dla poprawienia wyczucia ciała.
To jest jeden z najistotniejszych elementów yiquan - czucie ciała, czucie siły, perfekcyjne zdawanie sobie sprawy z kierunków i sposobów działania siły. Szczególnie istotne to jest w sytuacji zwarcia, w sytuacjach powiedzmy zbliżonych do zapaśniczych. Jeden z moich uczniów po obejrzeniu filmu "Choke" zauważył dużą analogię pomiędzy tui shou, które my robimy w stójce, a tym co w bjj robią w parterze. Oni zauważyli sens wykorzystania ćwiczeń które umożliwiają m.in. poprawienie percepcji ciała, równowagi. Natomiast my mamy takie ćwiczenia, poprawiające percepcję ciała, równowagi, kierunków i sposobów dzialania siły w spójny sposób zintegrowane w systemie walki. Nie ma nic dziwnego, że niektóre z tych ćwiczeń do złudzenia przypominają tai chi.
Niestety młodym ludziom fajtersko usposobionym nie chce się nawet nad tym zastanowić. Więc trafiają do nas zwykle informatycy po trzydziestce, którzy wcześniej nic nie ćwiczyli Ewentualnie ludzie, którzy długo ćwiczyli sztuki i sporty walki, zdobywali tytuły, i dopiero, gdy są z punktu widzenia sportu w wieku emerytalnym, zaczynają dostrzegać, że to co yiquan proponuje, dopełnia akurat te braki w tym co robili wcześniej, których gdy byli młodsi i mniej doświadczeni nie potrafili nawet zdefiniować.
Napisano Ponad rok temu
Artykuł fajny ale to tylko słowa i nic więcej. Ćwiczymy formy od wielu lat i jakoś nie przeszkadza nam to w wolnej walce. Więcej były próby uczenia pewnych osób walki według zasad modliszki bez nauki form. Całkowita klapa nie potrafili pojąć o co chodzi. Są różne drogi dochodzenia do celu (czytaj umiejętność walki czy jak to tam nazwać) jedni wybrali taką inni inną. Nasz nauczyciel mistrz Yu nie pisał artykułów książek nie nagrywał kaset ani vcd śmiał się z takich co to robili nazywał ich cipian (po chińsku).Uczył nas jak się walczy bo widział że jesteśmy w stanie to zrozumieć w odróżnieniu od jego uczniów w Chinach (pomijam starych tych z lat 60 i 70) i w tym może należy upatrywać problem a nie czy ćwiczyć formy czy nie.
Pozdrawiam
MW
Ciekawe... jakiś unikalny i super wydajny system, ciekawe czemu ludzie w MMA ćwiczą boks, judo, thaia itp a nie modliszkę, wingchun i inne pokrewne rzeczy...
Napisano Ponad rok temu
No mnie tez to ciekawi, rozne rzeczy mnie ciekawia, np. ze ludzie w MMA (co to jest ludzie w mma oswiecisz nas? zrzeszeni w jakiejs organizacji MMA czy kazdy kto cwiczy mix?) maja taki pomysl na zycie i zarabianie pieniedzy zeby startowac w walkach za pieniadze. Wiesz to jest jakis pomysl na zycie ale czy najlepszy? Jeszcze mnie ciekawi czy juz sie przygotowales do matury? Czy dopiero za kilka lat cie czeka?Ciekawe... jakiś unikalny i super wydajny system, ciekawe czemu ludzie w MMA ćwiczą boks, judo, thaia itp a nie modliszkę, wingchun i inne pokrewne rzeczy...
Napisano Ponad rok temu
No mnie tez to ciekawi, rozne rzeczy mnie ciekawia, np. ze ludzie w MMA (co to jest ludzie w mma oswiecisz nas? zrzeszeni w jakiejs organizacji MMA czy kazdy kto cwiczy mix?) maja taki pomysl na zycie i zarabianie pieniedzy zeby startowac w walkach za pieniadze. Wiesz to jest jakis pomysl na zycie ale czy najlepszy? Jeszcze mnie ciekawi czy juz sie przygotowales do matury? Czy dopiero za kilka lat cie czeka?Ciekawe... jakiś unikalny i super wydajny system, ciekawe czemu ludzie w MMA ćwiczą boks, judo, thaia itp a nie modliszkę, wingchun i inne pokrewne rzeczy...
ukyo78 - upraszczasz i czepiasz sie słówek. Wiesz dobrze że, zawody typu MMA czy K1 są dobrym wyznacznikiem skuteczności/relności metod walki, a akurat zawodnikom wushu/kungfu idzie (czy tez raczej szło-bo obecnie raczej nie startują) w nich "średnio nie bardzo" - zwłaszcza gdy próbowali stosować techniki kojarzone właśnie z wushu: dziwne pozycje, gardy, długie loty w powietrzu itp. Techniki typu "lepkie ręce" czy inne "pogiete węże o zachodzie słońca" są dużo trudniejsze do nauczenia i zastosowania niz techniki z MT czy bjj - więc nie jest dziwne, że zastosowanie ich przeciwko fajterom MT/bjj/MMA jest słabym pomysłem.
Napisano Ponad rok temu
no tak ale pisales, ze walczyl z dobrymi - mysle, ze rowniez chinczykami
Być może wielu autentycznych mistrzów, którzy byli w Chinach po prostu nie spotkał. Natomiast jeśli chodzi o tych, których spotkał, to powiedział:
"Wędrując wiele lat po Chinach, prawdziwych mistrzów spotkalem dwóch i pół"
Z relacji uczniów wynika, że byli to Xie Tiefu (dokladnie nie wiadomo co za styl prezentował, przekazy nie są tu precyzyjne, zwykle mowa, że Wang go spotkał w prowincji Hubei lub Hunan), Jin Shaofeng od białego żurawia w prowincji Fujian, oraz Wu Yihui od liu he ba fa. Przekazy nie róznią się co do tego, ze Xie Tiefu był "calym mistrzem", natomiast róznie się mówi o tym, kto był "połówką".
Ponadto Wang powiedział:
"Sztuki walki w naszym kraju znajdują się w stanie chaosu. Ludzie nie wiedzą za czym podążać. Generalnie można powiedzieć, że lekceważona jest istota, a wagę przywiązuje się do rzeczy powierzchownych. Japońskie judo, czy europejski boks, chociaż nie są doskonałe, ale mają swoje zalety. Jeśli porównać z nimi typowych przedstawicieli sztuk walki naszego kraju, to okaże się, że pozostajemy daleko w tyle. Wstyd taki, że chciałoby się umrzeć! Musimy uporządkować stare nauki, udoskonalić je i rozwinąć. Jeśli tego nie zrobimy, nikt nie zrobi tego za nas. Chociaż sam niewiele znaczę, wzywam wszystkich do wspólnego działania. Moja krytyka to właśnie ma na celu."
nawet jesli w tamtych czasach chcial oczyscic srodowisko, przywrocic sens gong fu - to ok, ale forma wypowiedzi zbyt pewna siebie - zrozumienie kroczy droga pokory... ale to tylko moze moje odczucie. chyba, ze facet byl tak dobry jak pisza ale sam znasz chiny i wiesz jak to bywa z legendami.
Niezależnie od tego jak dobry był, istotne, że sytuacja była tragiczna. Owszem gdzieś tam byli ludzi, którzy coś reprezentowali. Ale generalnie to był okres upadku. Niezależnie od tego o czym mówił Wang, czyli wykształcenia się nurtu związanego z wykonywaniem pokazów zarobkowych (a więc istotna widowiskowość, istotne tricki robiące wrażenie na publiczności) już wcześniej, to początek XX wieku to było zniechęcenie do tradycji, w tym do tradycyjnych sztuk walki. To była sytuacja, gdy ci, którzy niby chcieli je popularyzować, faktycznie popularyzowali wyroby kungfupodobobne, a przy tym opowiadali o niezwykłej skuteczności, która miała wynikać z ciągłego tłuczenia form. W takiej sytuacji "krzyk" Wanga był całkiem na miejscu. Nawet gdyby nie był aż tak dobry jak o nim mówią, to już to, że dostrzegał tragiczność sytuacji, podczas gdy powszechnie królowała ściema, a inni twierdzili, że to wspaniałe kung-fu, moim zdaniem usprawiedliwia jego zachowanie.
Jeśli w sytuacji, gdy króluje ściema, niezależnie czy ktoś byłby jakimś wielkim ekspertem, ale widziałby to, i tylko pokornie wspomniał, jakie ma zdanie, nikt by nie usłyszał. Czasem dopiero gdy się krzyknie, ludzie zwrócą uwagę. Nawet jeśli większość tkwiących w ściemie zareaguje oburzeniem i atakiem, to przynajmniej niektórzy się zastanowią.
Jeśli nie wyraziłby dobitnie swojego zdania, to nawet ci niektórzy skwitowaliby to najwyżej uśmiechem. To, że zrobił to tak dobitnie moglo sprawić, że zastanowili się: a może, skoro on aż tak o tym krzyczy, to może to rzeczywiście świadczy o powadze sytuacji? W dodatku jakieś pojedynki on i jego uczniowie wygrywali, więc chyba ma jakieś pojęcie o czym mówi. Do tego jeszcze w pekińskiej prasie dal ogłoszenie, gdzie i kiedy oczekuje na każdego eksperta sztuki walki, któryc chciałby z nim jego poglądy przedyskutować albo porównać umiejętności (po pewnym czasie oferta została powtórzona w opublikowanym wywiadzie). Czyli miał coś na poparcie swoich opinii
Moim zdaniem jego reakcja była proporcjonalna do tragiczności ogólnej sytuacji.
To jest tak samo tragiczna sytuacja, jak dziś u nas, gdy np. instruktorzy taijiquan propagują opowieści, że ćwiczenie formy może dać wszystkie umiejętności, które wynikają np. z treningu tui shou, opanowanie wszystkich rodzajów jin. Argumentując to tak, że Yang Luchan tylko patrzył jak Chenowie ćwiczą formę, powtarzał ruchy, i dzięki temu rozwinął takie umiejętności, że bez trudu pokonał mistrzów z rodziny Chen Nie ktoś spoza taijiquan to twierdzi, nie początkujący, ale instruktor z pewnym stażem w sporej organizacji, mającej oddziały w wielu miastach. To tylko maly przykład. Jeden maleńki wykwit na tej całej sytuacji, gdzie ludzie propagujące totalne bzdury są w przewadze. I co, moze wyraźne powiedzenie, ze gówno się pleni, że sytuacja jest tragiczna, jest nie na miejscu?
A może przyłączyć się do ściemniaczy i zachęcać ludzi do treningu: Panie i panowie, bez trudu, bez potu, bez sparingów, i bez tego brutalnego tui shou, gdzie trzeba dotykać obce brzydkie osoby, ćwiczcie formy tai chi, a energia się przebudzi i na starość będziecie wymiatać, będziecie mogli startować w UFC, ale będziecie ponad to, wystarczy wam sama satysfakcja, że każdego moglibyście pokonać, ale nie musicie
Napisano Ponad rok temu
pytasz czy moze przylaczyc sie do sciemniaczy? wole chyba mocno cwiczyc, nawet bez krzyku... moze to lepsza droga :-)
Napisano Ponad rok temu
Należy mieć nadzieję że Ci którzy wolą ćwiczyć nie wymrą jak dinozaury
Napisano Ponad rok temu
No mnie tez to ciekawi, rozne rzeczy mnie ciekawia, np. ze ludzie w MMA (co to jest ludzie w mma oswiecisz nas? zrzeszeni w jakiejs organizacji MMA czy kazdy kto cwiczy mix?) maja taki pomysl na zycie i zarabianie pieniedzy zeby startowac w walkach za pieniadze. Wiesz to jest jakis pomysl na zycie ale czy najlepszy? Jeszcze mnie ciekawi czy juz sie przygotowales do matury? Czy dopiero za kilka lat cie czeka?Ciekawe... jakiś unikalny i super wydajny system, ciekawe czemu ludzie w MMA ćwiczą boks, judo, thaia itp a nie modliszkę, wingchun i inne pokrewne rzeczy...
ukyo78 - upraszczasz i czepiasz sie słówek. Wiesz dobrze że, zawody typu MMA czy K1 są dobrym wyznacznikiem skuteczności/relności metod walki, a akurat zawodnikom wushu/kungfu idzie (czy tez raczej szło-bo obecnie raczej nie startują) w nich "średnio nie bardzo" - zwłaszcza gdy próbowali stosować techniki kojarzone właśnie z wushu: dziwne pozycje, gardy, długie loty w powietrzu itp. Techniki typu "lepkie ręce" czy inne "pogiete węże o zachodzie słońca" są dużo trudniejsze do nauczenia i zastosowania niz techniki z MT czy bjj - więc nie jest dziwne, że zastosowanie ich przeciwko fajterom MT/bjj/MMA jest słabym pomysłem.
To oczywiście racja. Ale nie odnośmy wszystkiego do MMA czy K1 bo to jednak jest sport a więc trening musi być prowadzony pod innym kątem.
Ćwicząc prawdziwe oryginalne kung fu raczej nie nastawiamy się na walkę sportową. Zgadzam się z Dachengiem że Wang mógł widzieć słabe wykonania form ja sam wiele takich widziałem i można przypuszczać że ich wykonawcy nie mają zielonego pojęcia o wolnej walce. Tak jak Piotrowi chodziło mi o ton tej wypowiedzi z którym nigdy się nie zgadzałem a wielokrotnie doświadczyłem w Chinach " ja i mój styl jestem najlepszy reszta nic nie umie". Było tak że nawet w 2002 roku mimo że na sali był nasz mistrz jeden z chińczyków podszedł i zaczął gadkę typu że on jest lepszy i żeby pzrejść się do niego na trening. Jak pojawił się mistrz Yu od razu się zawinął i znikł. Nic więcej bo to po prostu Chiny i albo się z tym pogodzimy albo nie. Mnie to już nie wzrusza biorę to co dla mnie jest dobre i to ćwiczę jak radził mistzr Yu.
MW
Napisano Ponad rok temu
Artykuł fajny ale to tylko słowa i nic więcej. Ćwiczymy formy od wielu lat i jakoś nie przeszkadza nam to w wolnej walce. Więcej były próby uczenia pewnych osób walki według zasad modliszki bez nauki form. Całkowita klapa nie potrafili pojąć o co chodzi. Są różne drogi dochodzenia do celu (czytaj umiejętność walki czy jak to tam nazwać) jedni wybrali taką inni inną. Nasz nauczyciel mistrz Yu nie pisał artykułów książek nie nagrywał kaset ani vcd śmiał się z takich co to robili nazywał ich cipian (po chińsku).Uczył nas jak się walczy bo widział że jesteśmy w stanie to zrozumieć w odróżnieniu od jego uczniów w Chinach (pomijam starych tych z lat 60 i 70) i w tym może należy upatrywać problem a nie czy ćwiczyć formy czy nie.
Pozdrawiam
MW
Ciekawe... jakiś unikalny i super wydajny system, ciekawe czemu ludzie w MMA ćwiczą boks, judo, thaia itp a nie modliszkę, wingchun i inne pokrewne rzeczy...
Proste bo wolą ćwiczyć boks, mma itd a ja wolę modliszkę.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
warkocze - dobre czy złe
- Ponad rok temu
-
Choy Lee Fut - DVD, Video...
- Ponad rok temu
-
Yue Fei quan / Yuejia quan- klip
- Ponad rok temu
-
matrix, mortal kombat jackie chan:D
- Ponad rok temu
-
Nowa inicjatywa - publikowanie artykułów
- Ponad rok temu
-
ARTYKUŁ: Kung-fu? Wushu? Co to jest?
- Ponad rok temu
-
Metody treningu szybkościowego w tradycyjnym kung-fu.
- Ponad rok temu
-
POLSKIEGO STOWARZYSZENIE WU-SHU KUAN CHUNG-FU
- Ponad rok temu
-
clipy xingyiquan
- Ponad rok temu
-
Zawody WT
- Ponad rok temu