Cóż... u nas zawsze ma to miejsce, na początek i na koniec treningu. Zawsze podczas medytacji staram się nie myśleć o niczym (a to nie jest takie proste, wbrew pozorom 

 ). Skupić się tylko na miarowym oddechu i wszelkie myśli i troski odesłać do szatni :-)  Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby pomyśleć o czymś przyjemnym, o kimś bliskim. Ale spróbuję :-)  Może poczuję coś nowego :-)  Chociaż... kiedyś sensei na stażu powiedział nam, żeby wyobrazić sobie złocistą tarczę słońca :-)  I wtedy odpłyną wszelkie trudności z "wysiedzeniem" w miejscu 

  Bo ja np. mam czasem trudności z wysiedzeniem w seiza dłużej niż 2 minuty. Ale czasem to mogę siedzieć, i siedzieć, i siedzieć... różnie bywa...
A nawiązując do tematu to miałem parę razy okazję stać z boku i patrzeć na ludzi ode mnie z grupy podczas medytacji. I niestety... jest pewna grupka osób, która to olewa, np. siedząc sobie i gapiąc się w pustkę, albo na sufit, albo smiejąc się i szepcząc między sobą 

  Smutne 

  Martwi mnie takie podejście ale cóż. Najwyraźniej nie każdy traktuje to poważnie. Na szczęście zdecydowana większość istotnie jest w pełni skupiona na medytacji, lub przynajmniej sprawiają takie wrażenie... 
