
Żarty, żarty, fajny i prawdziwy jest Twój opis :-)
Zwykle na początku roku szkolnego obserwuję nowych u nas w sekcji.
„Spoko ziomy” i „postrzelone lolitki”, o ile tacy jakimś cudem trafią na zajęcia, bardzo szybko odpadają. Raptem się okazuje, że bez tych wszystkich ciuchów, gadżetów i kolesi, są to ludzie strasznie ciency zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. Natomiast ci cisi i wyobcowani w szkole, często w sekcji dostają skrzydeł. Na początku są równie przestraszeni i niepewni, ale mają dużo więcej samozaparcia, wewnętrznej siły i ambicji. Z czasem nabierają pewności siebie i jeżeli nadal są cisi i spokojni to ten spokój bierze się z większego poczucia własnej wartości.
I to jest fajne.
Lubię z takimi ćwiczyć. Czasem coś tam podpowiem i pochwalę, że jest git (sam nie jestem wielce zaawansowany, wiem ;-) ). Widzę, że motywuje ich to do dalszej pracy i utwierdza w przekonaniu, że nie są tacy daremni, jak starają się im wmówić na co dzień „spoko ziomy”.
Pozdrawiam :-)
h-k