'NA PRZESZPIEGI' Chapter 2
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Aha, ale gdyby nie działało przypadkiem, to... 1837746
I nie zrażaj się tym, że mnie stale nie ma - przynajmniej raz dziennie sprawdzam gg
Napisano Ponad rok temu
para paee, para pare - aa... hey ca-po-era, hey ca-po-eeera....
zapraszam na zajecia capo do CPPA Łódź 8) skoro znasz ludzi z Unicar-u to moze tez sie znamy :wink:
i nie para tylko parana'e pozdrowki
Napisano Ponad rok temu
Trudno - Ola dzieki mnie stała się właśnie osoba publiczną
Taka malutka, trenuje u was od września chyba...
A na trening sie wybiorę, na 100% Jak tylko znajde czas :wink:
Pozdrawiam wzajemnie
Napisano Ponad rok temu
Sory za spam
Bo sie nie odezwałaś wcale.
Napisano Ponad rok temu
Nie Nic nie dostałam, i szczerze mówiąc to powiesiłam na Cię juz ze dwa psy werbalnie Myslę sobie - co za typ, narobił mi apetytu i zostawił..
Serio - ani dudu, żadnej wiadomości...Napisz mi na priv, bo chyba mi się gg chrzani... Albo podaj swój numer - może kontakt od drugiej strony bedzie bardziej owocny:wink:
Napisano Ponad rok temu
Na trening jechałem bezpośrednio po pracy. W garniturze :roll: Na szczęście miałem w aucie zawieruszone spodnie i sweter. Przebrałem się, coby krawatem nie straszyć i biegiem na trening. Pani portierka, zapytana, wskazała kierunek, w którym było się udać. Chwilę później zobaczyłem kilku chłopaków ze sportowymi torbami. Podłączyłem się do nich, z jednym zamieniłem dwa słowa. Przedstawił się ale ni cholery nie pamiętam jak
Chwilę później zwyczajowe pytanie do trenera: czy można poćwiczyć? Nie ma problemu, leć się przebierać. Dres, koszulka i na salę. A właściwie salkę. Bardzo fajna, wyłożona matami ale malutka. Gdyby sekcja powiększyła się o kilka osób byłoby naprawdę ciasno. Na początek krótka instrukcja dla mnie - rób to co wszyscy. Jak czegoś nie umiesz to nie rób, nic sie nie stanie. Pełen komfort :-)
Rozgrzewka. Żadnego biegania, żadnych pompek, przysiadów, jumpingu. Tylko rozgrzewanie stawów i kilka ćwiczeń na koordynację. Niektóre rzeczy mi wychodziły inne nie. Nieistotne. Po rozgrzewce kimona na grzbiet i dobieranie par. Wszyscy, za wyjątkiem 4 osób, które przygotowywały się do zawodów vale tudo w Bytomiu bodajże. Ja rzecz jasna zostałem w koszulce, która nie przeżyła treningu, niestety.
Dostałem chłopaka najbardziej zbliżonego chyba do mnie wagą, kolejnych kilka instrukcji od trenera (w dosiadzie najfajniej, w bocznej też całkiem sympatycznie a jak już leżę na plecach to się gardą ratuję) i do roboty. Techniki. Po pierwszej minucie potwierdziły się moje obawy. O parterze pojęcia nie mam żadnego 8) Co innego tarzać się z kumplem na trawniku w radosnych pseudo-zapasach a co innego zetknąć się z całym mrowiem przejść, twistów, duszeń, dźwigni i kontrtechnik. Super. Gdzie ma naciskać ręka a gdzie w tym czasie ma być kolano jednej nogi i jak ułożona druga. Mam nadzieję, że coś z tego zapamiętałem. Przez większość czasu robiłem za szmacianą lalkę. Na końcu tej części treningu, tuż przed sparingami szybkie przećwiczenie ulubionych technik kończących. Najpierw odczułem na sobie balachę, potem jakiś klucz. Głowy nie dam ale chyba obie z gardy. Na koniec mój współćwiczący pokazał mi duszenie z klucza. Czy kluczem. W każdym razie w gardzie trzymał moją rękę i dusił mnie nogami. Właściwie to próbował dusić bo jakoś nie działało Po pierwszej próbie uznał, że źle założył. Po drugiej już miał niepewną minę. Po trzeciej powiedział, że zaczyna się wkurwiać, bo zawsze działało. Zawołal kolegę. Efekt taki sam - jasne, trudniej się oddychało, ale nie na tyle źle, żeby to uznać za dyskomfort. Po trzecim niedoszłym dusicielu zawołano trenera. "Chłopak ma chudą szyję i tu trzeba dociągnąć i trzymać". I dociągnął. I trzymał. Tak, że myślałem, że mi zęby popękają. Przestałem je zaciskać i trochę pomogło. Oddychać dalej się dało! Ucieszyłem się. Chwilę później znalazłem się na łące pełnej kwiatów 8O Autentyk Następną rzeczą, którą zobaczyłem po kwiatuszkach były nogi pytające mnie czy żyję. Pierwszy raz tak odpłynąłem. Potem dowiedziałem się, że w takich sytuacjach czasem puszczają zwieracze i następny raz mam klepać. Klepałbym, gdybym wiedział, że mdleję 8)
Po technikach przyszła kolej na sparingi. Klepałem, a jakże. Ładnych kilka razy. Technika, kondycja, siła - wiem nad czym pracować :-) Po walkach byłem już półprzytomny. A tu jeszcze jakieś bieganie i stanie na głowie i brzuszki. I inne ćwiczenia zbliżające mnie do pawia. Jakoś przetrwałem.
Potem zbiórka i uścisk ręki każdy z każdym na pożegnanie.
Wrażenia ogólne? Od września zaczynam :-) Trening bardzo, kurwa, konkretny :wink: , bez udziwnień. Minus - mała sala, która nie pomieści już wielu dodatkowych ćwiczących.
Się zrobiło opowiadanie. To pewnie przez emocje. Albo przez tę łąkę pełną kwiatów. Miał już ktoś tak? Że przy duszeniu jakieś wizje mu się jawiły? Podzielcie się :-)
A ja idę spać.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
No normalnie też cos muszę napisać, bo mi konkurencja rosnie :wink:
No więc.. Tym razem nóżki moje poniosły mnie na ulicę Rewolucji (wiem, wiem że już było), ale w okolicach godziny 20 (ha, nie było ) - porę spotkań.. ... ninja.
Z zamiarami całkiem poważnymi. Z opowieści Sakury m. i wiedzałam, czego sie spodziewać. Przywędrowałam dziarsko, prawie pół godziny przed czasem - jak sie okazało, w ostatniej chwili, bo trening nie o 20, ale o 19:30 zaczynał się (o - o.. zaczynam pisać jak Yoda 8O ) Przywitano mnie bardzo miło, wręcz z radosciana na widok mojej skromnej osoby (pewnie dawno newbie nie mieli :wink: ) Przebrałam się szybciutka o na matę.
A na macie..Rozgrzewke prowadził jeden z uczniów. Poczułam sie zupełnie jak w domu - rozgrzewka dłuuuga, ale sensowna. Standartowa ogólnorozwojówka + porzadne rozgrzanie stawów i rozciaganie, w sumie prawie pół godziny, ale naprawdę ok. Potem zajecia własciwe. Było nas wtedy malutko i sensei zarządził, że mamy podzielić sie na grupki względm potrzeb i robić to, cczego każdemu do szczęścia brakuje. Kilka osób powtarzało sobie formy i jakieś magiczne pozycje do egzaminu, inni dpoieszczali parter, a ja z dwiema nowopoznanymi koleżankami zaczęłam zgłebiać tajniki ichniejszych padów i podstaw akrobatyki. No i tak...
Moje wrażenia sa w tej chwili totalnie nieokreslone.
Po pierwsze, po trzecim treningu sensei nie kwapił się do zmiany zasady, i za każdym razem ludzie robia właściwie co chcą. Oczywiście, trener chodzi miedzy nami i poprawia, doradza, ale to nie to samo, co regularne prowadzenie zajęć. Z jednej strony, przy takim rozstrzale wiekowym i 'stażowym' cieżko byłoby poprowadzić jakiś sensowny trening dla wszystkich. Ale z drugiej - mam wrażenie, że ta bardziej rozwrzeszczana część grupy niezbyt wiele z tych zajęć wynosi... no i ja - za każdym razem ktos inny próbował mnie czegos uczyc, ale raczej z marnym skutkiem. Żeby to miało sens, jedna osoba powinna poswięcić mi ze 2 tygodnie. Tylko ja sie nie dziwię, że nikomu sie nie chce.
Ale z drugiej strony, zakres umiejetności i zainteresowań co bardziej zaawansowanych adeptów ninjitsu naprawde robi wrażenie. Jest tam wszystko, czego mi do szczęście brakowało: miliony padów, twardych i miekkich, do wyboru; mnóstwo różnych dżwigni, rzutów, wejść i wycięć, do tego parter i pełen wachlarz stójkowy - uderzenia, kopniecia, walka kijem, mieczem, nindżerskie zabaweczki typu shurikeny , i sporo akrobatyki. Naprawdę - system bardzo ciekawy, oprócz umiejtnosci, że tak powiem, bojowych, zapewnia też rozwój ogólny, okraszony spora ilościa szpanerskich sztuczek :wink:
A wracając do apektów towarzysko - zapoznawczych... na pierwszym treningu podwszła do mnie dziewczynka, naoko 10 lat, i spytała z niewinna minka : Czy ja cie znam? Rozłożyła mnie tym kompletnie - taki sam problem towarzyszy mi zazwyczaj przez pierwsze tygodnie wśród nowych ludzi, nigdy nie jestem pewna, czy danego osobnika juz widziałam, i czy, przypadkiem, nie powinnam zanć jego imienia Po prostu trafił swój na swego. No i po piewszym treningu wyjaśniło sie, czemu ta rozgrzewka taka domowa była - prowadzący, jak się okazało, tez wcześnie pare lat kyokushin ćwiczył... (mam wrażenie, że w zamierzchłych czasach w naszym kochanym kraju minimum 80% ludzi trenowało kk - co kogos spotkam z doswiadczeniem w sw, to obowiazkowo musi być po kk. Ehh, stare, dobre czasy..)
No dobra, to by było na tyle. Troszke inna ta moja relacja niż zwykle, ale mam nadzieje że chociaz w miare interesujaca. Gdyby ktos miał jakieś przemyslenia dotyczace opisanych treningów, to zapraszam gorąco - wprawdzie nindżerską legitke mam juz w kieszeni, ale watpliwosci pewne mnie nie opuszczają (cholera, znowu Yoda)
Pozdrawiam goraco (teraz gotować obiad udac się musimy... )
Napisano Ponad rok temu
Trójkąt.Na koniec mój współćwiczący pokazał mi duszenie z klucza. Czy kluczem. W każdym razie w gardzie trzymał moją rękę i dusił mnie nogami.
Napisano Ponad rok temu
Trójkąt.Na koniec mój współćwiczący pokazał mi duszenie z klucza. Czy kluczem. W każdym razie w gardzie trzymał moją rękę i dusił mnie nogami.
Racja, racja. Pisałem "klucz", myślałem "trójkąt". Tyle że padałem na pysk a chciałem zdać relację na gorąco. I mi się popieprzyło :-)
Napisano Ponad rok temu
No, ale, niech tam.. Teraz relacja z donisłego niewątpliwie wydarzenia, jakim była wizyta three .... w parterze Tak tak, moje drogie dziatki, ten epizod naprawde zasługuje na dużą czcionkę Ale, do rzeczy.
Postanowiłam jeszcze raz spróbowac zaprzyjaźnić sie z shidokanem. Oczywiście, znowu nie trafiłam na ichniejszego sensei'a (fatum jakieś czy co?). Ale, w zasadzie, nawet dobrze sie złożyo. Trening prowadził jeden ze starszych uczniow, cały poswięcony parterowi. (trening, nie uczen :wink: ) Po stardardowej rozgrzewce, padach itp, przystąpilismy do ćwiczeń właściwych. Najpierw rzuty - które, niestety, na razie wychodzą mi koszmarnie... nie wiem czemu, upieram się rzucać facetami częższymi ode mnie o 20kg jak workiem kartofli, ciagnąc ich za rękę.... zupełnie olewajac taki drobiazg jak podbicie biodrami i, tym samym, wszelkie prawa fizyki :roll: Przemęczyłam je jakos w końcu, ze 2 razy wyszło mi ogoshi, i byłam z siebie dumna. Później - miodzio, czyli totalny parter. Sposoby uwalniania się z gardy, przejścia do pozycji bocznej, duszenie trójkątne (Thinspoon 8) ), balacha.
Podobno wykazałam pewne zdolnosci w tym kierunku Ćwiczyłam z osobnikiem, który w cywilu mianuje się, ni mniej, ni więcej, tylko miom facetem, i jak stwierdził - pierwszy i ostatni raz. Miał za miekkkie serduszko - ot co :wink: Ledwo sie doprosiłam, żeby mi, delikatnie, zademonstrował, na czym polega wspomniane duszenie (muszę wiedzieć, jak to działa, i co moge tym komus zrobić) - i za cholere nie chciał uwierzyć, że naprawde wiem, kiedy odklepać...
No a na koniec treningu - takie śmieszne parterowe sparringi. To jest to, co tygryski naprawde lubią, mrrrrr..... Przy moich, khem khem, umiejetnościach, i, khem khem khem, doswiadczeniu, przypominało to raczej zabawy dwóch małych niedźwiadków... ale - potarzawszy sie z pięcioma chyba osobami, w tym z prowadzącym, stwierdzam, że unikanie parteru było najgłupszą rzeczą, jaka w życiu na macie robiłam. Można zmeczyc sie jak dziki wół, troche pokombinować, w zasadzie niemalże bezboleśnie sie czegoś nauczyć... no i mieć z tego kupę radości Tam, prznajmniej na moje oko, wiekszoś ruchów i zachowań pokrywa sie z ludzkimi odruchami, jest bardziej naturalna i w związku z tym łatwiejsza do opanowania...(dowód - udało mi się nawet przejść do dosiadu i raz, słownie jeden, załozyć balache pewnemu śmiesznemu koledze. Co prawda to był tylko marian, ale, z drugiej strony, jako marian, nie wpadł na to, żeby dziewczynce dawać fory :wink: )
No dobra... to by było na tyle z moich wrażen... Teraz jestem juz zupełnie rozdarta między wspomniane ninjitsu i shidokan, co wybiorę - się okaże...
Pozdrawiam i zapraszam do pisania - wy bierni, leniwi czytacze, wy, jedni wy.... :wink:
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Three czemu wdłg. ciebie parterowe sparingi są śmieszne ??Co jest śmiesznego w duszeniach,dźwigniach i przetoczeniach ??
Bo w parterowych treningach "dzwignie duszenia i przetoczenia to margines" a większą część sparingu zajmują te, no, pozycje
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Wygląda dość śmiesznie, jak się z boku patrzy. A jak sie jest w środku, to tez bywa zabawnie... A dźwignie i przetoczenia, zwłaszcza w wykonaniu autorki, to jak narazie jedna ze śmieszniejszych rzeczy, jakie widziano na macie 8)
Napisano Ponad rok temu
K_P
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Sprzet - rekawice?!?
- Ponad rok temu
-
Dlaczego akurat ta SW
- Ponad rok temu
-
Sklepy w Łodzi
- Ponad rok temu
-
rękawice bokserskie - skóra bydlęca (wołowa) czy kozia?
- Ponad rok temu
-
Niekoniecznie Japonia, Chiny, Brazylia też nie..
- Ponad rok temu
-
Jaką "Dżudogę" polecacie
- Ponad rok temu
-
jiu jitsu Ukraina
- Ponad rok temu
-
Systemy rozgrywek
- Ponad rok temu
-
prośba o wysławianie sie po polsku
- Ponad rok temu
-
Sycylijska szkoła walki
- Ponad rok temu