Co prawda nie na zawodach, ale zawsze z uśmiechem wspominam sytuacje sprzed ponad 10 lat...
Chłopaki od nas z klubu mieli jechać na zawody kickboxingu. Przed zawodami przygotowania, sparingi itp. Stanąłem z jednym z kumpli, który się wybierał na te zawody (chyba z 12 kg cięższy niż ja) no i rzeźbimy sobie, a że siłowo z nim szans nie miałem, to poruszam się, doskoki, szybkie akcje, nie daję się trafić (wtedy jeszcze trochę szybkości było

). Trener podchodzi i mówi - "Piotrek, spokojniej, oni tam na kickboxingu nie będą tak skakać". No to zwolniłem tempo i próbuję go trzymać nogami, żeby się w wymiany nie wdawać. Za moment trener przychodzi i do mnie - "Piotrek, bez takich wymyślnych kopnięć, oni tam raczej tak nie będą kopać...". No to w końcu skupiłem się na tym, żeby atakować najprostszymi akcjami typu ap, dollyo i ręce. Jak sie skupiłem na pilnowaniu czego mam nie robić, było "BUM" i ocknąłem się na podłodze... a kumpel mając śmierć w oczach stał nade mną i wołał "trenerze, na pomoc, zabiłem go

". Jak się okazało, nie było tak strasznie - po prostu wyłapałem głową centralnie naeryo. Ja leżę, on stoi i woła trenera, a ja do niego (błędnik dalej nie działa) z tekstem: "i czego się pacanie drzesz, weź chociaż sprzęt ze mnie zdejmij..."
To były czasy...
Gizmo