Z drugiej strony, powiedzmy sobie to szczerze, szlachectwo zobowiązuje. Taki wypadek przy pracy nie powinien się zdarzyć. To, czego nauczyło mnie aikido, czy też tylko mi sie wydaje, to ostrożności właśnie w czasie treningu, bez względu na stopień zaawansowania partnera. W każdym razie, to co robię, to nie jest jakiś show, czy też próbowanie czy wyjdzie, czy też nie wyjdzie. Czasem nadziwić się nie mogę tym wszystkim technikom z oporowaniem, atakom podkladanym przez uke, czy też jak piszesz, atakom realnym. Moim zdaniem, i mam nadzieję, że nie tylko, atak powinien być prawidłowy. Właśnie, z punktu widzenia techniki, której jest nieodzownym elementem. Wszelka wolna interpretacja, jakieś zmyłki, czy też nagłe przyspieszenia aby zaskoczyć partnera, mijają sie z celem. I tu, chyba się zgadzamy.No widzisz jaki z Ciebie czysty teoretyk...Uwazasz ze dan nosze za darmo? Wybacz ze shihan sie myli bo Szczepan wie lepiej...Stary zastanow sie co mowisz...Napisalem przeciez ze to wypadek przy pracy.
Szczepan z kolei, z niespożytą cierpliwością wodza Indian Czuczu-Paczu, wraca do tematu latających jak pershingi uke, i tym samym, robi dobrą robotę. Jak nie oderzeniowo, to może właśnie metodą łagodnej perswazji, trzeba napiętnować to fatalne zjawisko, które niestety panoszy się już dzisiaj prawie wszędzie i wręcz, szkodzi aikido. Nie tylko uprawiającym je, ale także reputacji, jako takiej. Tak więc nie patrz na to wszystko, jako na jakieś teoretyczne wywody, proszę.