Mam male pytanko co do tematu – jeśli już było poruszone to sorka, najwyzej wytnie się.
Mianowicie: gdy agresor zostanie dotkliwie pobity, w jakims tam stopniu uszkodzony (lub nie daj Boze zabity przez napadnietego) –
czy ofiara ma przyznac się od razu do tego iż trenuje sztuki walki? Jak już ktos pisal o postepowaniu...
Co powiedziec takiemu policjantowi podczas przesluchania i tych wspomnianych 48h?
Panie dzialalem pod wpylwem stresu
, tak naprawde to w ogole prawie nic nie pamietam, tyle tylko ze zaczalem się bronic, bo tamten wykrzykiwal ze mnie zaraz zajeb..., przestraszylem się bardzo no i odparlem atak. Wie pan, kiedy on na mnie ruszyl to ja wtedy jak automat...
tak jak na treningu, bo, bo ja sztuki walki trenuje, od dziesieciu lat, siedem razy w tygodniu...
Ta koncowka wydaje się troche nieteges, ale niech ktos z zagladajacych tu studentow prawa bądź tez absolwentów napisze co zrobic? Mowic ze się trenuje? Czy nie? Bo wydaje mi się ze w przypadku ukrycia takiego faktu, a nastepnie wylonienia go w jakis tam sposób przez policje na swiatlo dzienne – ofiara czyli napadniety, ale najmniej poszkodowany będzie miala przerabane.
Co z tym fantem zrobic