Odpowiadam: (zaraz zaraz, nie wszyscy naraz
)
Mam nadzieje, że się nie obrazicie ale jak dla mnie to demonstrujecie mentalność przeciętnego dresa
Nie jestem dresem i nie czuję się dresem. Co gorsza byłem już nawet nazywany "krawaciarzem" ale nigdy dresem
W dzisiejszych czasach oceniasz kto jest ciotą a kto nie na podstawie umiejętności walki?
Umiejętność walki u mężczyzny jest dla mnie umiejętnością tak podstawową, tak pierwotną i oczywistą, że jej brak stanowi, że nie jest się prawdziwym mężczyzną.
Ja np. w mojej firmie jestem (chyba) jedymym kolesiem, który coś trenuje i umie jako tako walczyć. Pozostali faceci mają zadyszkę (ciężką) po wejściu na VI piętro po schodach i spore piwne bruchy. I to znaczy, że są cioty? Wg. lasek są super kolesie.
Rozumiem, że gdybyś obronił te laski przed jakimś menelem, to zrobiłyby Ci loda na środku ulicy? A tak poważnie - uwierz mi, że wtedy to Ty byłbyś dla nich 100% facetem
Swiete slowa, co z tego ze ktos sie umi napierdalac? Koles ktory bedzie mial kase a bedzie jak to nazywacie ciota w najgorszym wypadku wynajmie sobie jakis typow aby sprzatneli za niego danego osobnika na co ma sobie brudzic rece.
O ile zdąży. Bo ten boski koleś zarabiający krocie może wejść w zły zaułek i zostanie rozwalony przez szesnastolatka. Wiesz co pomyśli w ostatniej chwili? "Szkoda, że nie umiem się napierdalać"
Tobi: Jesli ktos kiedys spusci tobie manto to wtedy tez bedziesz ciota? gdyz przegrales. Zastanowsiechlopie nie kazdy jest stworzony do tego "sportu".
Nie, wtedy będę przegranym ale najpierw zrobię wszystko, żeby być zwycięzcą. Ale jeśli powiem żonie - Ci panowie nam teraz spuszczą wpierdol bo ja się nie umiem bić, to wtedy będę ciotą.
Nie uważam, że jestem nieomylny i wszechwiedzący, to jest mój prywatny punkt widzenia. Prawdziwy facet musi umieć walczyć, żeby obronić siebie, swój honor, swoich bliskich, słabszego i co tam jeszcze. Wszystkie cioty za ewentualne nadużycie tego określenia przepraszam, służę chusteczką.