Skocz do zawartości


Zdjęcie

Krzysztof Łoziński?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
99 odpowiedzi w tym temacie

budo_mursi
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 474 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?

Może dlatego że to właśnie ON uczestniczył w tworzeniu "polskiego Kung Fu" to to wszystko teraz wygląda, tak jak wygląda 8)
(...)

Może, ja tam się na KF nie znam i nie będę wysnuwał wniosków :)

Dla mnie - to po prostu gość z odległej historii, który kiedyś miał jakąś tam zajawkę i coś tam rozpoczął, a jeszcze później - dziełem followersów - coś kolejnego się z tego wykluło. No i fajnie, szacunek. Można się z tego cieszyć, albo i mieć to w przysłowiowym głębokim - ja akurat wybieram tę drugą opcję; moja przygoda z Hung-Garem dawno się skończyła - i z pewnością bezpowrotnie :) .

A że jest teraz publicystycznie nadkreatywny (cytowany art - fakt, wypasiony :) ), to już jego problem. Pisać każdy może... ;-)


Kończę, pozdrawiam,
M.
  • 0

budo_wtc
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 178 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Wawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?

co Ty stary ja po glebszym przemysleniu to dochodze do wniosku ze to powinnien byc tekst roku :!: :!: :!:
i mam taki pomysl coby wrzycuc zdjecie Lozinskiego z tym tekstem jako logo naszego podforum o kung fu :!:

pomysl dobry, tylko wtedy juz nikt nie bedzie tu pisal na powaznie :-)
moze to i dobrze...
  • 0

budo_robertp
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2164 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?

Nie chciałem tu bronić Łozińskiego, bo obecnie jest to dla mnie postać zupełnie obojętna...


Łoziński broni się sam, może nie stylowo, ale na gościa z nożem (i dwoma promilami we krwi ) wystarczyło.

[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

Obezwładniłem nożownika, a prokuratura mówi, że nic się nie stało, bo tamten nikogo nie zabił! - denerwuje się Krzysztof Łoziński, publicysta i mistrz kung-fu. To on 25 lipca wieczorem powalił napastnika na ziemię, ale wcześniej został ranny w udo. Stanął w obronie Witolda G. Ten cudem tylko uniknął śmierci, bo cios nożem zadany z zamachu w szyję chybił i przeciął jedynie skórę. - Atak w szyję to najbardziej niebezpieczne uderzenie nożem. Mógł trafić w tętnicę, a to pewna śmierć - mówi Łoziński.

Tego wieczora w barze Krzysztofa K. (fotografa) przy Bonifraterskiej przy piwie spotkało się sześć osób. W lokalu pojawił się też drobny mężczyzna po pięćdziesiątce Jan S. Zaczepił towarzystwo raz czy dwa. Nie zareagowali. Nagle stanął tuż za plecami Witolda G. Odwrócił się i z obrotu jednym ruchem zadał cios. - Trafił w szyję. Witek zaczął się zasłaniać, a on dźgał dalej. To nie był nóż do chleba, raczej sprężynowiec. Omal nie uciął nim Witkowi palca. Przy czwartym ciosie chwyciłem go za nadgarstek i rzuciłem przez stół na podłogę. To wszystko trwało nie więcej niż pięć sekund - relacjonuje mistrz kung-fu.

Nożownik został przytrzymany na podłodze do przyjazdu policji. Ta przesłuchała uczestników i świadków zajścia, zabrała Jana S. na komendę przy Wilczej.

Wczoraj Krzysztof Łoziński dostał postanowienie prokuratura Andrzeja Piasecznego: "Umorzyć dochodzenie". Uznał on, że w tej sprawie doszło tylko do zranienia dwóch mężczyzn, a ich obrażenia nie były wielkie. Uważa, że ranni Witold G. i Krzysztof Łoziński sami mogą oskarżać nożownika! Organom ścigania nic do tego. Z akt wynika, że wyjaśnianie całego zajścia zajęło policji i prokuraturze trzy dni (26-28 lipca).

- Nie za krótko? - pytam szefa śródmiejskiej prokuratury Piotra Woźniaka, bo autora umorzenia nie było wczoraj w pracy. Piotr Woźniak sięga do akt. - To się zdarza, wszyscy świadkowie zostali przesłuchani - odpowiada.

Łoziński nie kryje oburzenia. I nic dziwnego. Atak nastąpił w miejscu publicznym, w barze, ofiarą mógł być każdy, a gdyby nie sprawność fizyczna trenera kung-fu, zajście skończyć się mogło tragedią. - Facet miał jakąś furiacką siłę. Odgrażał się: "My się jeszcze spotkamy". Może tak reaguje na alkohol, albo jest chory psychicznie. Dziś zaatakował nas, jutro może kogoś innego. Dlaczego nie został aresztowany, zbadany przez psychiatrę? - pyta Łoziński.

- Nie było podstaw. Prokurator przyjął kwalifikację "naruszenia czynności narządu ciała", czyli zranienia - odpowiada prok. Woźniak. - I tu tkwi sedno, przecież to było ewidentne usiłowanie zabójstwa - podkreśla Łoziński. - Z zebranego materiału to nie wynika. Jan S. zeznał: "Nie pamiętam, co robiłem" - próbuje bronić decyzji podwładnego prok. Woźniak.

- Jan S. miał dwa promile alkoholu, ale może jest szalony. Puściliście go, nic o nim nie wiedząc - mówię.

- Ocenimy tę sprawę jeszcze raz. Po rozmowie z prokuratorem prowadzącym zdecyduję, czy umorzenie nie było zbyt wczesne. Zapewne zdecydujemy się ją kontynuować - obiecuje prok. Woźniak.

- A co z nożem? - pytam.

Prokurator Woźniak: - Zwróciliśmy właścicielowi.


  • 0

budo_adamd
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3411 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?

powalił napastnika na ziemię, ale wcześniej został ranny w udo.
[...]
Trafił w szyję. Witek zaczął się zasłaniać, a on dźgał dalej.
[...]
Przy czwartym ciosie chwyciłem go za nadgarstek i rzuciłem przez stół na podłogę. To wszystko trwało nie więcej niż pięć sekund - relacjonuje mistrz kung-fu.


Mnie w całej tej opowieści zastanowiło tylko, JAK to się stało, że Łoziński został ranny w udo podczas rzucania gościem trzymanym za nadgarstek (śmiem domniemywać że nadgarstek ręki z nożem) przez stół? Może mam problemy z wyobraźnią po prostu.

Pozdrawiam,
AdamD
  • 0

budo_kinkong
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 249 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?

powalił napastnika na ziemię, ale wcześniej został ranny w udo.
Przy czwartym ciosie chwyciłem go za nadgarstek i rzuciłem przez stół na podłogę. To wszystko trwało nie więcej niż pięć sekund - relacjonuje mistrz kung-fu.


Mnie w całej tej opowieści zastanowiło tylko, JAK to się stało, że Łoziński został ranny w udo podczas rzucania gościem trzymanym za nadgarstek (śmiem domniemywać że nadgarstek ręki z nożem) przez stół? Może mam problemy z wyobraźnią po prostu.
Pozdrawiam,
AdamD


Nie z wyobraźnią nie masz problemu -po prostu Łozinski nakłamał do Gazety - zeby zrobić z siebie bohatera.
bar mieści się przy Bonifraterskiej 10 i czasem tam na kawę wpadam.Więc jak opowiadała włascicielka baru sytuacja wyglądała tak:
siedziało w barze na sali kilka osób:przy jednym stoliku ten co został zaatakowany nożem,przy drugim wlasicielka z córką a przy trzecim Łoziński - którego określiła jako znajomy dziennikarz z towarzystwem,za barem stała kelnerka a na zapleczu był kucharz.wszedł do baru ten klient od noża i zapytał czy może pooglądać fotografie ,które są wywieszone na ścianach.Właścicielka się zgodziła i zaczął chodzić i oglądać - w pewnym momencie stanąl za plecami tego co siedział samotnie,wyjął nóż i zaczął robic zamach, w tym momencie kelnerka się rozdarła tak że gość w momencie uderzenia się obrócił i zasłonił reką.
Ten z nożem próbowął go jeszcze dźgnąć,ale się ... wywalił na glebę i to na brzuch,przewracając stolik.Wtedy Łozinski, jeden co z nim siedział i kucharz co przybioegł z zaplecza skoczyli mu na plecy i go przytrzymali na glebie.Łozinski tak zdolnie ze dostał kosą w noge zanim mu zabrali.
zadzwonili po policje i wszystko....

Kto jest z wwy może tam wpaść na piwo (Bonifraterska ,od skrzyżowania z Konwiktorską) i sam się spytać jak to wyglądało.
No ale Łozinski legendę ładną se stworzył... :?
  • 0

budo_tomasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2420 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Pekin

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?

No ale Łozinski legendę ładną se stworzył... :?


Lozinski jest specjalista od robienia sobie Imagu...!!!! i w dodatku ma duzo znajomych w wyborczej wiec napisza co powie.... :?
  • 0

budo_mursi
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 474 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?
Heh... A prawda - pewnie jak zwykle - jest gdzieś po środku...

Ale mi się w tym jeszcze inna myśl nasuwa. Czytam te niusy, sam też widzę różnych typów na mieście, i czasem przerażenie mnie ogarnia jak często ludzie potrafią mieć narąbane pod kopułą (ten nożownik)... Ech :?
  • 0

budo_vingdragon
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2334 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:z chinskiej dzielnicy

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?
NO TO - KUPA MIESIACA :D
  • 0

budo_vior
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 106 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Płd

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?
Dzień dobry Panom, niezłe śledztwo tu prowadzicie...8O 8O 8O
Tak trochę komisja ...co?
Może wy w policji powinniście pracować? :D
Gratuluję świetnego samopoczucia, poprostu niesamowite...
Jestem pod wrażeniem. Ciekaw jestem co będzie w natępnych odcinkach? Kim się zajmiecie i jakich metod lustracyjnych użyjecie?
Serdecznie Panów pozdrawiam
  • 0

budo_adamd
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3411 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?
Dzień Dobry Panu,

Śledztwo? Nie, my tutaj korzystamy z ROZUMU, co i Panu polecam. Nie boli, czasem przynosi korzyści.

Z wyrazami szacunku,
AdamD
  • 0

budo_vior
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 106 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Płd

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?
Nie wątpię Panie Adamie, ale nie wygląda to za fajnie. :(
Pozdrawiam serdecznie
  • 0

budo_adamd
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3411 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?
8O

Stary, rusz głową.

Gość - dziennikarz, strzela artykuł w gazecie, można to znaleźć na sieci, i przy czytaniu ze zrozumieniem można łatwo znaleźć ewidentnego byka.

Do kompletu masz relację z drugiej ręki, bez dziennikarskich zabiegów.

I, po trzecie - możesz iść do knajpy i się sam spytać jak masz ochotę.

No, a biorąc pod uwagę "twórczość" Łozińskiego, to ja naprawdę dużo większym zaufaniem darzę Kinkonga.

Pozdrawiam,
AdamD
  • 0

budo_kinkong
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 249 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?

Dzień dobry Panom, niezłe śledztwo tu prowadzicie.


żadne śledztwo - po prostu podwójny zbieg okolicznosci:
1.spotykam się w tamtej okolicy z kumplami na kawe
2.akurat tego dnia gdy się to stało to siedzieliśmy na starówce :)

rozmawialismy tak naprawdę z wlaścicielką baru pod kątem tego że ten co zaatakował nożem nie został aresztowany -podczas gdy przy takim samym przypadku inny od razu dostał 3 miesiące aresztu.
I w dobrej wierze bazując na tym co było napisane w gazetach śmielismy się że Łoxiński to teraz będzie miał dobrze bo jako "ochrona baru" będzie teraz miał darmowe piwo....i tyle. A tu niespodziewanie usłyszeliśmy że nic mu nie będą dawać bo .. i powiedzieli to co napisałem wyżej.

A AdamD jako praktyk noża starał się zorientować co0 to za tajemny rzut kung-fu za rękę z nożem po którym ten co trzyma nóż pada na ziemię raniąc nożem w nogę tego który rzuca.... i starąłem się mu pomóc w wyjaśnieniu tej kwestii.
a że u podłoża okazał się nie super rzut tylko super artykuł w gazecie i super reportaż w telewizji to ... tak czasem w życiu bywa że najpiękniejsza nawet bajka rozbija się o przypadek.

A ja osobiscie do Pana Łozinskiego nic nie mam - widziałem go tam ze dwa razy i tyle - i dopiero po reportażu zorientowałem się że to ten Łoziński a nie inny...

a śledztwo ..sledztwo to ja mogę prowadzić kto mi Jim Beam'a wychlał :)
  • 0

budo_les
  • Użytkownik
  • 1 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Taekwondo

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?
Witam serdecznie wszystkich forumowiczów.

Jest to mój pierwszy post więc z góry przepraszam za ewentualne głupie błędy. :D
Chciałbym wypowiedzieć się w temacie p. Krzysztofa Łozińskiego nie odnosząc się bezpośrednio do innch postów w tym wątku.
Tak się skłąda, że w roku 1981 ćwiczyłem w jego sekcji w Teatrze Wielkim. Patrząc z dzisiejszej perspektywy rzeczywiście stwierdzić można, że to co cwiczyliśmy niewiele wspólnego miało z kung fu oprucz paru nazw, zwracasnia się do Krzysztofa Si fu itd. W tamtym czasie nie było jednak dużego wyboru. W Warszawie oprócz tej istniała jeszcze grupa p. Szymankiewicza chyba na Poltechnice oraz sekcja w TKKF "Stadion" gdzie rozpoczynał działalność p. Andrzej Braksal /do grupy tej uczęszczłem przez jakiś czas po rozwiązaniu sekcji W Teatrze Wielki/ .
Moim zdaniem to co czego uczył Krzysztof Łoziński to pomiesznie różnych stylów ze szczególnym udziałem karate kiogushin. Co nie zmienia faktu, że grupa z Teatru a przynajmniej dwa pierwsze rzędy stały na bardzo wysokim poziomie wyszkolenia. Treningi odbywałysię przez jakiś czas nawet 8 razy w tygodniu w tym w sobotę dwa razy dziennie i w niedzielę rano. Treningi odbywały się w Teatrze, POniatówce, piwnicy Pałacyku Blanka i w jakiejś szkole na Mokotowie.
Stan wojenny zastał nas zresztą na treningu w sali gimnastycznej liceum im ks. Poniatowskiego Krzysztofa Łozińskiego już na nim nie było.
W sekcji dugim innstruktorem był Staszek, którego nazwiska niestety już niepamiętam. Ćwiczył w brązowym kimonie i w brązowym pasie.
W stanie wojennym sekcja została rozwiązana.
Po jakimś czasie /wyjściu Łozińskiego z internowania?/ grupa zaczeła ponownie zbierać się w "Błyskawicy".
Przeniosłem się tam ze Stadionu ale nie znalazłem już porzedniej atmosfery.
Przez kolejne lata nie interesowałem się sztukami walki. Obecnie wpisując w wyszukiwarce co jakiś czas z sentymentu nazwisko Łoziński trafiłem również na tą stronę.
Pozdrawiam Krzysztofa Łozińskiego :D oraz wszystkich, którzy trenowali u niego w Teatrze Wielkim.

Les
  • 0

budo_mursi
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 474 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?
Myślę, że tak właśnie należy spojrzeć na to. Z tej sekcji powstała Błyskawica, która stała się zalążkiem Hung-Garu, później zaś przekształciła się w dwa niezależne - i szkoda, że bardzo konkurujące ze sobą - ośrodki tego stylu.
Zawsze wszak dwa więcej dla chcących coś sobie poćwiczyć.

Pozdrawiam,
M.
  • 0

budo_maciejsobczak
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 391 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Wawka

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?
Tylko wtrącę coś od siebie o ile mi wiadomo K.Łoziński był również wg.swojego mniemania pierwszym solistą na drogach tatrzańskich i wybitnym taternikiem. Jeśli ktoś zechce poznać tę część osobowości pana K. pseudo Łoza to polecam książkę Aleksandra Lwowa " Zwyciężyć znaczy przeżyć". Rozdział w tej książce na temat pana K. utwierdzi niedowiarków że pan K.to oszołom

Pozdro
  • 0

budo_krzysztof łozinski
  • Użytkownik
  • Pip
  • 12 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?
Trafiłem na to forum przypadkiem i jest mi przykro. Jak to się dzieje, że ludzie, którzy mnie w ogóle nie znają, którzy zapewne są młodsi od moich dzieci, których wiedza na temat Kung fu (wnioskuję z ich wypowiedzi) jest bliska zera lub poniżej, piszą o mnie z taką agresją? Najbardziej rozbawił mnie list, w którym ktoś szczególowo opowiada o incydencie w knajpie na Bonifraterskiej. Otóz jest tam "córka właścicielki" (ona nie ma córki) kucharz i kelnerka i co ciekawe, te osoby, których tam wcale nie było, biegają, powalają, działają i zapewne opowiadają te bzdury facetowi, który to napisał. Jak to się dzieje, że ktoś w tak agrewsywny sposób po prostu zmyśla szczególy na mój temat?
Jeśli ktoś ma wątpliwości co do mojego życia, stopnia, drogi w kung fu, to mógł po prostu mnie spytać, zamiast pisać kompletne bzdury bez żadnych podstaw. Mógł tez spytać kogoś z ludzi, który mnie znają, a tak sie składa, ze znają mnie wszyscy najstarsi instruktorzy kung fu, nie ci co ćwiczą 2 lata, tylko ci co cwiczą 25 lub 30 lat.
Ja jestem już starym człowiekiem i czy to sie komus podoba, czy nie, to ja zakladalem polskie kung fu, w czasach gdy inni w ogóle jeszcze nie wiedzieli, co to jest. W tym samym czasie zakładali szkołę w Pszczynie bracia Jan i Józef Brudni oraz Józef Sosna. Pare lat później zakładal ośrodek krakowski Grzesiek Ciembroniewicz. Oczywiscie można dziś krytykować naszą technikę (zwłaszcza gdy się jej na oczy nie widziało), ale my żyliśmy w izolowanym kraju, nie mieliśmy gotowych wzorców a tylko zapał.
Jeśli chodzi o fakty to: rzeczywiscie cwiczę od 1964 roku, zaczynalem od Shorinji Kempo i doszedłem do stopnia 1 Dan. W 1974 roku założyłem wlasną szkołę, którą prowadziłem prze 22 lata. W tej szkole prez pewien czas ćwiczył i perowadził zajęcia Nam (który jest ode mnie prawie 20 lat młodszy). Z tej szkoły wyszli Piotr Osuch, Jacek Świątkowski, Leszek Gago, Leszek Kózka, Tadeusz Lesiński i wielu innych oraz ludzie, którzy dziś udają, że nie uczyli sie ode mnie, tylko sami są tacy mądrzy. Moze i jestem mitomanem, jak pisze jeden z młodych ludzi, co nigdy nie widzieli mnie na oczy, ale tak się sklada (jakimś przypadkiem), że Polski Związek Wu Shu zaprasza mnie na mistrzostwa swiata do loży honorowej, a Wać Pana raczej nie. Moze i jestem strasznym mitomanem, ale to moi uczniowie i uczniowie moich uczniów sa dziś mistrzami swaita w Hung Garze, a pańscy raczej nie. W dodatku kompletnymi idiotami są chińscy mistrzowie, którzy nie tylko uznają mój stopień to jescze przyjmują mnie z honorami. Muszę im powiedzieć, że jest w Polsce wiekszy mistrz, tak odważny, że podpisje sie pseudonimem, by ode mnie w pysk nie dostać, bo ma zapewne 5 kiu, albo cos w tym stylu.
Ja w tym widzę jedną rzecz: strasznie zakompleksionych kolesiów, którzy sami sobą nic nie reprezentują, ale chowając se za anonimowością internetu opluwają ludzi, którym nie dorastaja do pięt. Bardzo by prosil, aby szanowni panowie mieli odwagę ujawnić swoje nazwiska i swoje niezwykle wysokie stopnie mistrzowskie.
Niektóre bzdury, które tu o mnie napisano przyprawiają mnie o smiech. Handlowalem koszulkami w Chinach? Kiedy i gdzie? Ćwiczyłem kiokuszin? Ciekawe u kogo?
Jak to sie dzieje, że ktoś kto o mnie kompletnie nic nie wie, kto nigdy mnie nie widział na oczy, pisze o mnie z taką pewnościa siebie?
Normalny czlowiek, jak chce coś wiedzieć, to sie pyta, a nie zmyśla i udaje mądrego.
Krzysztof Łoziński
  • 0

budo_adamd
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3411 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?
O, skoro się Pan pojawił, to może uda się wyjaśnić jak to się stało z tym rzutem przez stół i zranieniem w nogę. W końcu relacja z pierwszej ręki.

Spytałbym też o to:

Jeśli, na przykład, prawa ręka uderza w przód z dłonią skierowaną do góry, to lewa musi iść w tył z dłonią w dół. Oczywiście można drugą ręką zrobić co innego, i taka kombinacja da się wykonać, ale to nie będzie już kung fu.


Może nie mam wielkiego doświadczenia, i nie uczyłem się od wielkich mistrzów, ale trochę przez tych kilka lat kiedy jestem blisko związany z MA widziałem. I przypadki kiedy następuje taka "harmonia" policzyć można na palcach jednej ręki stolarza. Czy to wszystko co widziałem to NIE JEST kung fu? Ludzie ze wszystkich szkół które odwiedziłem, i niezliczonych szkół wystawiających się na zawodach na przestrzeni ostatnich lat to oszołomy, niesłusznie nazywające to co robią mianem "kung fu"? Dlatego, że im druga ręka zamiast latać odwrotnie niż pierwsza robi inne rzeczy?

Pozdrawiam,
AdamD
  • 0

budo_kinkong
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 249 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?

Otóz jest tam "córka właścicielki" (ona nie ma córki)

zakładając że ktoś się pod Pana Łozińskiego nie podszywa to: przecież to spółka - może i ta obcięta na krótko w okularach nie ma córki,ale ta co jeździ Rav4 ma ...

nie będę polemizował z resztą opisu - może przedstawić Pan swoją , ale przecież nie zaprzeczałem że brał Pan udział w sytuacji a tylko że podkoloryzował Pan swoje zachowanie...

tak odważny, że podpisje sie pseudonimem, by ode mnie w pysk nie dostać, bo ma zapewne 5 kiu, albo cos w tym stylu.


nie jestem pewny czy to do mnie - akurat dla mnie i stopnie są bez znaczenia i o ile słysząc pierwszy raz o tej historii pomyślałem o Panu z sympatią : że starszy człowiek a dał se rade , to smieszy mnie to pozowanie na niezwyciężonego
a co do odwagi to wystarczy spytać w barze który to Tomek i mnie zagadnąć - przecież nie pogryzę. :)
  • 0

budo_krzysztof łozinski
  • Użytkownik
  • Pip
  • 12 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Krzysztof Łoziński?
Ostatni raz panom odpowiadam, dokąd nie występujecie pod nazwiskiem. Jak się na kogoś pluje, to trzeba mieć odwagę się podpisać. Tak więc na przyszłość, to proszę najpierw: imię, nazwisko, stopień i szkoła, a potem będziemy rozmawiać.
A więc po kolei. W czasie draki w barze żadnego Tomka, żadnej córki, żadnego kucharza i żadnej kelnerki nie było. Psycha obezwladnialem tylko ja i Piotrek Kosiński, który napewno takich bzdur o mnie nie opowiada. Był on zresztą jedyną osobą która dokładnie całe wydarzenie widziała. Relacja prasowa, w brew temu, co pan pisze nie jest realcją z pierwszej ręki, tylko jest spisana przez dziennikarza, który na tym się nie zna i wszystko pokręcił. Ta relacja rzeczywiscie jest podkoloryzowana, ale nie przeze mnie. Ja nie jestem jej autorem. Rzut był trochę z kung fu, a troche z judo, pełna improwizacja odruchowa. Ręce jak do eri seinage, nogi od thai o toshi, a wykonczenie plaskie, jak w kung fu, bez podkrecenia jak w judo. Podkrecić nie mogłem, bo w tym samym niemal momencie z drugiej strony złapał faceta Piotrek i trzymał. Z tym zranieniem to było tak, że facet, chociaż niski, był strasznie silny i już na podłodze zwyczajnie nam sie wyrwał. Zaczym złapałem go ponownie za tę rekę, zdążył dziabnąć mnie w udo. Oczywiście nie rzucił bym tego psycha, gdyby Witek wcześniej nie pchnąl go w moją stronę.
Te relacje, które powtarza szanowny Tomek zostały przez kogoś, kogo tam nie było, zmyślone i już. Powtarzam, jedynym czlowiekim, który wie jak to było jest Piotr Kosiński, a on tych bzdur na pewno nie opowiadał. Krzysiek K. byl na zapleczu, za barem, Grażyna i Halina zajmowały sie podnoszeniem Witka, ktory leżal na ziemi, bo sie przewrócił z krzesłem i nie mógł wstać. Przy psychu bylem tylkio ja i Piotr. Artykuł w gazecie też mi sie nie podobał, ale był konieczny, by zmusić prokuraturę do działania. Po tym artykule prokurator wznowił sprawę, ale gdy chcial Psycha ponownie zamknąć, to ten się zmył. Przy okazji okazało się, że nie jest takim psychem, jak myśleliśmy. Ma na koncie 6 wyrokow za rozboje. Jest zawodowym bandytą.
Co do zasady harmonii, to jest ona podstawową zasadą kultury chinskiej. Są na ten temat całe stosy literatury. Panskie wątpliwości polegają na tym, że wy dzisiaj nie ćwiaczycie tradycyjnego kung fu, tylko sportowe wu shu, gdzie technika jest bardzo zmieniona. W odniesieniu do sportowego wu shu, to co pan pisze to prawda, ale w odniesieniu do kung fu nie.
Wybaczy pan, ale twierdzę, że ja sie na tym znam, a pan nie. Jakimś dziwnym przypadkiem, to ja, a nie pan, miewam na temat Chin wyklady na paru wyższych uczelniach. Ten mój artykuł, ktory według panow jest takim szajsem, przetłumaczony na angielski, bardzo podobal sie paru poważnym mistrzom kung fu z narodowości Chińczykom. Z Lam Chen Pingiem rozmawialem latem w Warszawie długo i serdecznie. On też chyba zna sie na tym lepiej od pana, podbnie Chang Fen Jun, którego też znam.
A co do szanownego Tomka, to pana nie znam. W knajpie na Bonifraterskiej nie bywam. Zakonczyłem z tymi ludżmi znajomość i nie zamierzam odnawiać, własnie dlatego, że zaczęli zmyślać na moj temat te bzdury, ktore pan powtarza. Co zaś do pytania się, to normalna kolejność jest taka, że to pan powinien mnie najpierw spytać, zaczym pan cokolwiek o mnie napisał. Twierdzenie, że to ja mam pytać o pana to chyba wolne żarty. Ja o panu nie pisalem.
Bardzo jestem ciekaw, kto to jest ten Wosiu z tego forum, bo pisze kompletne bzdury. Znał srodowisko kung fu i karate w 1976 roku, a o mnie nie slyszał. Po pierwsze nie było jednego srodowiska kung fu i karate. To zawsze byly srodowiska rozlączne. W 1976 roku bylem jedynym instruktorem kung fu na pólnoc od Pszczczyny i Krakowa, a gość "znał srodowisko i o mnie nie slyszał". Ciekaw jestem, czy ten Wosiu w ogóle się już wtedy urodził? W 1976 roku instruktorów kung fu w Polsce było pięciu: Jan Brudny, Józef Brudny, Józef Sosna, Grzegorz Ciembroniewicz i Krzysztof Łoziński. Nie można było znać środowiska i nie znać tych 5 nazwisk.
Krzysztof Łoziński
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024