Odpowiem Panom tak. Mam wiele pokory w sobie, gdy chodzi o wyrażanie się na temat szkół walki. Dla mnie jako laika, mogę je jedynie podzielić na style pasywne - obronne i ofensywne atakujace. Te drugie z reguły są bardziej siłowe. Z punktu widzenia mojej filozofii, wolę sporty obronne. Nie odnajduję się po prostu w tzw sztywnych blokach. W Aikido odnajduję finezję - jest bardziej zgodne z moją naturą.
Co do treningów. Kwestia oceny, kto bardziej dostaje w "dupę", jest względna. Można oszukiwać instruktora, nie oszuka się jednak samej siebie. Wszystko wiec zależy jak poważnie traktujesz to co robisz w życiu. Ja dochrapałam się w swojej biografii niebieskiego pasa. Czy było trudno? Nie wiem, ale na pewno zwłaszcza przez pierwsze dwa lata, tak. Nasz ówczesny trener Tadek Łoboda, jakoś nikogo nie rozpieszczał. Obecnie nie sądzę bym dała radę od ręki wytrzymać na treningu, to co znosiłam 10 lat temu. Czy jednak te treningi, nie będą tak samo rzetelne jak wówczas? Wszystko na miarę zdrowia i lat. Poza tym, nie jest sztuką wyćwiczyć w skakaniu i kopaniu dwudziestolatka (tke). Sztuką jest nauczyć grupę trzydziestoparoletnich kobiet, takich technik - by wracając wieczorem do domu mogły obronić się przed dwoma pijaczkami a potem uciec.
Prywatnie nie mam aspiracji do osiagnięcia w Aikido kolejnego dana, ale będę wielce usatysfakcjonowana, mogąc stać na macie z uśmiechem w wieku lat 60 i brać udział w treningach.
Ponowię więc apel. Moja propozycja stworzenia szkoły samoobrony dla kobiet ( i nie tylko ) w Sanoku, w oparciu o Aikido, jest jak najbardziej poważna. Pomogę w tym tylko czym będę mogła i potrafiła. Wiem, że nikt nie przyjedzie uczyć tu gratis. Wszytko jest jednak do uzgodnienia. Nawet gdybym za kilka lat wyjechała z tego miasta dalej, być może zostanie w Sanoku coś co stało sie i moim skromnym udziałem.
Liczę więc na Waszą pomoc.
![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)
)))