Sprawa wyglada tak, bylem dwa dni temu pierwszy raz na silowni....bylo fajnie kumpel pokazywal mi wszystkie sprzety....robilem wszystko....niestety na modlitewniku....chcialem siebie sprawdzic i podniesc tyle co kumpel....poszedlem z 4 cm w gore i niestety....nie udalo sie dalej

Dzisiaj niestety bylo inaczej....spalem dwie godziny....i tak mnie reka boli ze to sie w pale nie miesci (lewa). Bol odczuwam glownie na wysokosci lokcia z drugiej strony....to chyba jest efekt modlitewnika....
Kiedys mogl w-f'ista mowil "ze jak boli to rosnie" ale bez przesady...nie jestem wstanie reki wyprostowac ani zgiac do konca.... teraz moja reka przypomina katane....i to nie dlatego ze tak chce....
Pomozcie mi prosze....co zrobic na takie zakwasy...a moze w/w przeze mnie sytuacja to nie zakwasy tylko cos mi sie zepsulo...jakies sciegna poszly....(zaczynam tragizowac). Czytalem tutaj o kakao.....prysznicu....no i kurde zonk....kakao to ja wczoraj litrami pilem

W poniedzialek ide z kumplem na nastepny "trening" ..... "tam nie bedzie ze boli"- slowa kumpla ;/
Napiszcie czy tez mieliscie na poczatku podobne objawy....czy kurde tylko ja? A jesli tak to po jakim czasie bol ustepuje?