Napisano Ponad rok temu
Re: Najcięższy przebyty przez was trening...
W 1999, to było dzień przed częściowym zaćmieniem słońca. Rano trening z Ahimem Ortleppem. Kazał zabrać jakieś opaski. Dobiegliśmy do naszego boiska, gdzie zwylke ternowaliśmy. Po rozgrzewze kazał nam zawiązać oczy i był trening na kontrole uderzeń. Nagle si rozpadało. Drugiej takeij nawałnicy nie pamietam. Deszcz był ciepły, ale mielismy zdjąć koszulki, żeby w mokrym nie cwiczyć. I tak trenowaliśmy chyba ze 2 godziny. Wody przybywało, kończyliśmy trening stojąc po kostki w wodzie.
Tego samego dnia popołudniu trening z Bogusiem Ryszewskim. Ten człowiek jest przeklęty jeszce nigdy nie widziałem chmury na niebie, jak on prowadził trening. I tak też było wtedy temp. 36 w cieniu. Ponieważ bytu były nadal przemoczone, to trening na boso (boisko było betonowe). Od razu zapowiedział, że przedłuży, bo kolacja będzie godzinę później. I zaczęło sie. Ostre ćwiczenia walki w zwarciu i wytrzymałościówka. Po 3 godzinach zaczynamy kata. Raz powoli i 10 seiken, późneij szybko i 20 seiken, na własne tempo i 30... Zaczynamy od hejanów, potem bassai, kanku, tensho, sanczin, tekki, gosoku, go no kata. Jak ktoś nie zna danego kata, to kończy trening. Tak się nieszczęśliwioe złożyło, że znałem wszystkie. I spóźnienie na kolacje było gwarantowane...