Na razie nie bylo zbyt duzo ludzi(jak to zwykle w piatek) ale za to tlenu w tym dojo jak na lekarstwo. Po pol godzinie zipialem jak stara lokomotywa na wegiel. Przez 2 godziny stracilem 4 kilo!! Kompletne odwodnienie...
Przebojem tego stazu, jak do tej pory, byl zauwazony przeze mnie w szatni potezny noz w torbie jednego aikidoki pochodzenia hinduskiego. Normalnie ostrze szerokie na 10 cm, dlugosci nie udalo mi sie wypatrzec, ale ze 20 cm minimum.... Powodowany zrozumiala niesmialoscia nie pytalem kolesia o szczegoly :wink:
Innym mily akcentem byla dosc duza ilosciowo liczba aikidokow plci pieknej, dodam, nieposledniej urody. Bardzo milo sie cwiczylo

Jak zwykle przez pierwsza godzine mialem spore klopoty zeby sie przestawic na inny styl, potem juz wpadlem w rytm. Lubie cwiczyc od czasu do czasu styl Yamady sensei, te szerokie ruchy pozwalaja cwiczyc kokyu ho w kazdej technice, i przez dosc dlugi okres czasu. Co jest tez ciekawe, to to, ze uzywa w kokyu ho on pewnego rodzaju "explozyjnego pchniecia" zeby pozbawic rownowagi uke. Techniki jak do tej pory byly dosc podstawowe, z ataku ai hami katatedori nikyo, shihonage i iriminage bezposrednie do przodu, bez zadnego tenkanu, oraz jeden wariant iriminage z teknanem. Byla tes soto kaitennage, ale zamiast rzutu, unieruchomienie poprzez dzwignie na lokiec.
Ta wlasnie technike cwiczylem z piekna, choc dosc niesmiala dziewczyna. Moze dlatego ze byla poczatkujaca to jakby bala sie mnie polamac




Shihonage cwiczylem tez z jakim poczatkujacym. Gosciu ode mnie o glowe wyzszy, a robi shihonage jak dziewica. Wiec druga reka wykonalem kilka razy prawidlowe atemi nie rozkwaszajac mu do konca nosa. Niestety, musialem mu pokazac jak sie przed tym atemi ochronic, co spowodowalo ze zaczal robic shihonage dosc niebezpiecznie 8) ale przynajmniej to zaczelo miec rece i nogi...No i potem bawilismy sie juz doskonale, az mi po treningu dziekowal niezmiernie(tylko nie wiem za co? )...Chyba nikt u nich w dojo nie cwiczy tak shihonagi --- ta mysl zaczyna mnie napawac niepokojem :? :?


Na iriminage omote(bezposrednie wejscie do przodu) pocwiczylem z Claudem, co oczywiscie zaraz zrecznie wykorzytal zeby mnie wbic pare razy pod tatami, no, ale taka juz jego natura....
Jutro ciag dalszy...