Myslę, że zupełnie nie mając pojęcia o temacie trochę zagalopowałeś się w opinii...
Braingame, chcialbym, zeby cos bylo jasne. Ja nie wyrazilem swojej negatywnej opinii, lecz zadalem pytanie. Nie powiedzialem, ze zamykasz swoim wychowankom droge rozwoju, lecz poprosilem o komentarz na temat tego typu watpliwosci. Dobralem najmniej ofensywna forme na zadanie pytania, jaka mi przyszla do glowy - choc oczywiscie samo zadanie takiego pytania mozna odebrac jako zarzut. Oswiadczam wiec, ze to byla tylko prosba o komentarz. To, ze mogles odpowiedziec publicznie, jest dobre dla wszystkich - masz okazje rozwiac watpliwosci tych, ktorym przyszly one do glowy i opowiedziec o mozliwosciach, ktore Twoje podejscie daje - co tez uczyniles. Ludzie, ktorzy nic nie wiedza o Tobie jako nauczycielu, maja okazje sie czegos dowiedziec (a to cenna mozliwosc, bo masz zwyczaj nie wypowiadania sie zbyt jasno na temat tego, co robisz).
Chce tez powiedziec, ze nie moge miec zadnej opinii na temat Twojej szkoly i sposobu nauczania, bo nigdy nie mialem okazji zobaczyc Cie w akcji. Mam takie zdanie, ze nawet wrazenie z obserwacji treningu czy pokazu moze byc bardzo mylne - wiec dla wyrobienia sobie opinii musial bym stanac naprzeciw Ciebie lub kogos bardziej zaawansowanego z Twoich uczniow i zobaczyc, jak wygladaja moje wrazenia w takiej sytuacji. Po paru treningach moglbym miec jakies tam zdanie na temat Twoich metod treningowych i tego, czy mi odpowiadaja. Nie mam zadnych takich doswiadczen, wiec nie mam tez zadnej opinii - ani dobrej, ani zlej.
Oczywiscie czytajac i rozmawiajac o Sayocu jakies tam odczucia mam. Dyzurny opis systemu i to co widzialem na filmikach wyglada interesujaco - trzeba by jeszcze zobaczyc jak wyglada nauczanie i zastosowanie w praktyce. Samo podejscie "pozatechniczne" (mam na mysli sposob reklamowania stylu i proby podkreslania jego elitarnosci - choc Twoje osobiste wypowiedzi na forum lagodza ten obraz) nie podoba mi sie i wierz mi, ze musze sie powstrzymywac, zeby na ten temat nie wypisywac tu jakichs ironicznych komentarzy. Docen to.
Sposob w jaki Adam skrytykowal Twoja sekcje tez uwazam za niezbyt grzeczny - w koncu byl Twoim gosciem, a z jego opisu nie wynika, bys jako instruktor sie nie sprawdzal i nalezalo by Cie zdemaskowac.
Zamiast opowiadać bajki o żelaznym wilku, którego się nie widziało, trzeba było obejrzeć i dotknąć samemu.
To, ze nie mialem jeszcze okazji obejrzeć i dotknąć samemu wynika z innych przyczyn, nie braku checi. Opowiadajac o żelaznym wilku bardzo pilnowalem sie, by bylo jasne, ze "nie cwiczylem" i ze "wydaje mi sie". Ucieszyl bym sie , gdyby ktos z doswiadczeniem podjal dyskusje i powiedzial, gdzie mowie glupstwa.
Akurat dla mnie noz nigdy nie stanie sie czyms podstawowym - co najwyzej dodatkiem. I na pewno jeszcze zobacze jak wyglada w praktyce. Chyba, ze przestanie mi na tym zalezec.
Jeśli w Twoim stylu ćwiczenie u innego Mistrza jest niewybaczalnym grzechem, to współczuję...
Slowo na koniec: w moim stylu panuje o wiele bardziej otwarta atmosfera. Moj dawny instruktor (w czasach wielkiego sciemniactwa na temat sztuk walki) zachecal do odwiedzania innych sekcji i oceniania wlasnych mozliwosci w sparringach. Szanowal inne sztuki walki. Nie widzial nic zlego w tym, ze ktos przyjdzie na nasz trening by zobaczyc co robimy. Nie bylo problemu, jesli ktos chcial przylaczyc sie do treningu i powalczyc (a bylo sporo takich przypadkow). Nie bylo tez zadnego problemu, by ktos z zewnatrz, nieznany, przyszedl nawet z kamera wideo i nagral sobie, jak trenujemy.
Mysle, ze nie masz powodu, by mi wspolczuc....