Ale nadal nie wiem co odpowiedzieć na pytanie dlaczego akurat aikido a nie szczypiorniak albo zapasy. I czy aikido ćwiczone w wielu miejscach w Polsce i w Europie to nadal japońska sztuka walki, czy też psychoterapia grupowa i aikirobik z egzotycznie( z japońska) brzmiącą nazwą? :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll:
No własnie? Co jest takiego ciekawego w tej nieskutecznej i wydumanej "sztuce walki", że potrafi wciągnąć jak narkotyk. Co powoduje ten wewnętrzny zachwyt, że nic innego tylko własnie to, chociaż ciągle nic nie chce działać i wychodzić?
Z biegiem lat na macie myślę sobię, że my aikidocy jednak nie doceniamy geniuszu Dziadka i że ten facet sprawiający wrażenie trochę crazy, trochę sekciaża bardzo dobrze wiedział co robi. Stworzył taki rodzaj fizycznej aktywności, który otwiera w naszych umysłach obszary, o których pewnie prowadząc normalny tryb życia nie mielibyśmy nawet mglistego pojecia. Ponieważ był Japończykiem przekaz, który nam podarował ma korzenie japońskie, ale to jest tylko przypadek, uwarunkowanie kulturowe. Przez to jesteśmy skazani na powielanie pewnych (nie wszystkich) zachowań z tym związanych. Na przykład miecz samurajski jest zjawiskiem typowo japońskim, jego związek z aikido jest zasadniczy i ktokolwiek na świecie ćwicząc aikido, czy to we francji, czy to RPA, czy w Polsce musi się do tego elementu odwoływać, ale jak już napisałem, jest to tylko i wyłącznie następstwo, te elementy kultury japońskiej został użyty w tym systemie.
Dlaczego więc Aikido? Dlatego, że pewien przypadek, pewnego pieknego dnia pozwolił spotkać nam sie z tą sztuką, dlatego, że właśnie wtedy zadziałały "czary"

dziadka, które dały nam poczuć smak zupełnie innego, niesamowitego świata