Napisano Ponad rok temu
Re: Karate czy KickBoxing?
Zastanawiałem się przez moment czy brać udział w tej dyskusji i uznałem, że jeszcze mogę.
Moje zdanie jest następujące. Lata temu, kiedy karate kyokushin było niemlże umiejętności mityczną, a ludzie noszący czarne paski byli traktowani jak mistrzowie, kyokushin miał inny przekaz. Instruktorowie uczyli technik, ludzie trenowali do upadłego, walki były trudne ale dostarczajace wiele doświadczeń i pozytywnych wrażeń. Od jakiegoś czasu czy tego chcemy czy nie karate stało sie takim sam sposobem na zarabianie pieniędzy jak każdy inny biznes a mitologia poszła w cholere. Karatecy kyokushin już nie są najlepsi i mimo, że bardzo się starają zbierają bęcki od wszystkich innych. Pokazuje to i K1 i Shidokan Open i Sabaki Challange. Nazwiska polskich karateków jak Kucharzewski, Mierzejewski, Rój, Dadzibóg były znane i doceniane. Teraz, nie ma wykazujących się polskich karateków, a co co zostali to pozostałości "dawnej szkoły" (patrz Sypień on i ona na przykład).
Teraz gdy świat jest nastawiony na utylitaryzm i szybki efekt, szeroko romumiany kick boxing wydaje się być sensowniejszym rozwiązanie, zwłaszcza dla tych, którzy nie czują potrzeby integracji w duchu określonego systemu. Mam tego dość przykładów po moich ludziach, którzy poodchodzili z kyokushin by nie kładniać się innym i zamiast klęczenia w zazen i wypowiadania nieznanych im słów w czasie treningów po prostu cieżko trenować i bawić się dobrze, przy okazji nabywając realnych umiejętnosci.
Ktoś tu napisał, że woli dostać dwa razy zamiast pięćdziesięciu. Ja poszedłbym dalej w tym stwierdzeniu i powiedziałbym, że lepiej dostać 10 strzałów w czasie treningów na sali w rękawicach i kasku niż dwa porządne na ulicy.
Dla mnie sprawa jest jasna, pozostaje kwestia doboru systemu nauczania i preferencji chętnego do trenigów, ale jedno jest pewne. Przy tak wielu trenujących kyokushin w Polsce tych wybitnych jest naprawdę niewielu, natomiast inne, full contactowe systemy mają lepszą relację trenujacych do osiągających.