Napisano Ponad rok temu
Re: Bić się czy nie?
kiedys byla wlasnie taka zasada ze u siebie problemow nikt sasiadowi nie robi. podejrzewam ze wlasnie z powodu banalnosci zemsty. dlatego rowniez uwazam ze warto sprawe zalagodzic powolujac sie na poczucie wspolnoty i unikac konfrontacji. ja mialem kiedys taka sytuacje w pracy ze spuscilem lanie takiemu podworkowemu bejowi (nalezalo mu sie jakby co) i jego koledzy przyszli sie mscic. fakt ze nie mieszkalem tam ale codziennie przyjezdzalem w to samo miejsce wiec w miare latwo bylomnie namierzyc. w kazdym razie przyszlo siedmiu meneli i zaczeli (oczywiscie na odleglosc) wykrzykiwac jakto mi wrzuca granat, o ktorej koncze prace, ze sam to im nie dam rady, zwlaszcza ze noze maja itd. zaczalem od tego ze wezwalem ochrone po czym ich o tym poinformowalem. wytlumaczylem im dlaczego ich kolezka spadl ze schodow a powod byl tak oczywisty, ze mysle ze w duchu przyznali mi racje. powiedzialem ze ja widze sprawe tak: gosciu dostal lanie bo mu sie nalezalo, jesli oni chca cos ode mnie to jest to nieuczciwe (wbrew pozorom jakis tam kodeks czy moralnosc dziala w kazdym srodowisku). w kazdym zas razie maja do wyboru : albo sie zmyja, zapomna o sprawie i ja wtedy rowniez o sprawie zapominam a ochroniazom mowie ze zareagowalem pochopnie, albo zostaja i wtedy to juz sprawa sie wymknie spod mojej i ich kontroli bo na 100% przyjedzie policja itp. no i pomedzili, pomedzili, ale jak na horyzoncie pojawil sie patrol interwencyjny to sie zwiatrowali. takze to dziala w dwie strony. nikt nie chce miec klopotow tam gdzie mieszka. ani my, ani rowniez oni.