Skocz do zawartości


Zdjęcie

Uratuj miszcza Mariana!!!


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
35 odpowiedzi w tym temacie

budo_pmasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2101 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
III
ODRODZENIE
Stanęli naprzeciw siebie następnego dnia. Obaj w rodowych kimonach, w pustym dojo, patrząc na siebie a przed siebie.....
Wiedzieli obaj, to będzie walka straszna. Dadzą z siebie wszystko i siły okrutne wyzwolą.
Obaj nie zdziwiliby się nic a nic gdyby szlak trafił całe dojo na miejscu. Kiedy zderzą się obaj siły w sposób ten wyzwolone zniszczą wszystko wokół, pół miasta straci prąd na 2 dni, Nie będzie Idola ani Baru . Siła uderzeniowa strąci resztki suchych liści a ultradźwięki zabiją wszystkie wiewiórki czilijskie w promieniu mil kilku.
Potem opadnie kwaśny jak maślanka deszcz... ale o tym potem.
Jednak o to nie dbali - patrzyli obaj nasie wdychając tą pulsującą moc. Mocarne mięśnie drżeć zaczynały i spokój absolutny zagościł w sercach obu miszczów.
Wtedy usłyszeli szelest skrzydeł i czarne, piękne anioły śmierci przysiadły na belkach powały dojo. Przechyliły głowy mądrymi oczami patrząc na Mariana i Erharda.
Rozłożyły drżące, aksamitne skrzydła szeroko, gotując się do krzyku. Marian wziął wdech gotów do ataku. Chwila była doskonała i piękna.
Wtedy trzaskając drzwiami do dojo wlazła Marianna. Wczłąpała w butach na matę i z garem w pulchnych paluchach wydarła się:
- Marian, do jasnej cholery, ile razy mam ci ten krupnik podgrzewać!!??!!! Ty nic tylko te durnoty - szarpnęła go za rękę - już do kuchni!!! Do talerza.
A ty - rzuciła w stronę Erharda - też idź do domu, twoja żona dzwoniła, ze zapomniałeś wynieść śmieci!!!!!
Spłoszone, czarne anioły jęły latać jak przerażone jaskólki pod dachem. Ciągnięty do kuchni w oparach krupniku Marian wzniósł oszołomiony głowę w górę, patrząc na ten przeraźliwy spektakl. Erhard także patrzył na nie z otwartą gębą.
Marian wyrwał się nagle Mariannie i odskoczył i przemówił do niej raz pierwszy:
- Kim a może czym jesteś Marianno, skoro przerażasz nawet czarne anioły śmierci, które widzieć możemy tylko my - miszczowie!!!
Marianna stała chwilę jakąś z otwartym dziobem, potem wzięła świszczący wdech i zapiszczała tubalnie jak to ona:
- Anioły???? A ty co, oczadział do reszty??? może ten stary dureń, w pusty łeb za mocno walnął??? Podurniały, chłopy. Żeby na stare lata się w piżamy przebierać i tłuc jak gówniarze!!! Do roboty normalnej byście się wzięli!!! Jak ludzie!!! Oj ja ci chyba Marian te fikołki poucinam!!!!
Stała tak z parującym garem papląc, piszcząc i pokrzykując. Ani Marian ani Erhard nie słuchali jej patrząc jedynie na siebie. Miszcz Erhard widział jak na jego oczach odradza się Marian - esencja siły i siła esencji.
Marian wiedział już wszystko widział jasno jak omotany przez to monstrum z dnia na dzień tracił energię, która go tworzy. Wszystko stał się znów proste i jasne. Spojrzeli z Erhardem na siebie wiedząc dokładnie co robić.
Marian zerwał z gustownego (śliczna konstrukcja z cegieł dziurawek) stojaczka jo w formie prętu stalowego fi 28, Erhard przyjął pozycje pijanego żurawia i obaj jęli zataczać koło wokół Marianny.
Ta ostatnia o jedną od Mariana, a o dwie głowy od Erharda większa jak wściekły słoń kręcić się zaczęła w kółko. Miszczowie osłupieli - ruchy jej były płynne i wprawne a gar w międzyczasie wzniesiony na wysokość głowy jak nic przypomniał obu pozycje dzodanokamae.
  • 0

budo_gambit
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2089 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:bardzo dziki wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
Ha a jednak, ale skoro juz byliśmy przy temacie śmierci Miszcza Mariana, to proponuje szanownemu autorowi, rozdział pod tytułem Miszcz Marian spotyka Śmierć. To bardzo wdzięczny temat :)
  • 0

budo_mr smail
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3937 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Opole
  • Zainteresowania:Aikido

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
ale najpierw oowiazkowa lektura Tery Pratcheta :-)
  • 0

budo_gambit
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2089 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:bardzo dziki wschód

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!

ale najpierw oowiazkowa lektura Tery Pratcheta :-)


BAaaaaaaaaaaaaaaaaaa. i oczywiście "Rozmowy mistrza Polikarpa ze Śmiercią" i jeszcze paru innych ważnych kawałków :)

Oczywiście nie chcemy by nasz szanowny autor kogos plagiatował :)
  • 0

budo_aiki
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3625 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
kill`em
  • 0

budo_ariczia
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 566 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Niepodległy Górny Śląsk

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
O booooski pmaszu!
Im dalej, tym smaczniej :P :P :P
  • 0

budo_combol
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 169 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
kilim go :balisong:

i tak sie pewnie odrodzi jak ten no fenix...
  • 0

budo_pmasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2101 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
III
Marian – opowieść wigilijna

Tej nocy nad miastem szalała straszliwa burza. Pioruny oświetlały zaspane uliczki a deszcz, grad i śnieg padały razem i z osobno. Wichura okrutna zerwała dach remizy budząc napranych strażaków jeno na chwile krótką.... Psy wyły, wiewiórki czylijskie chowały się tam gdzie chować się mogą tylko wiewiórki czilijskie a gdyby były tu krowy - straciłyby mleko jak bum cykcyk.
Zło krążyło po mieście uwolnione przez wszystkie straszności dziejące się za zamkniętymi drzwiami, trzęsącego się w posadach, dojo.
Nocne tramwaje myliły drogę, krążąc głupawo wte i wewte, w monopolowym nie wiedzieć czemu zabrakło wódki a stróża nocnego Wacława Z. pierwszy raz od cholera wie kiedy rwało w prawej nodze.(to stara kontuzja, którą nabawił się jeszcze jako pomocnik w pegieerze, kiedy upojony płynem Borygo mylnie uznał za szarżującego dzika Kombajn Z056 z chederem poziomym i dzielnie stanął na jego drodze z grabiami, ale to już inna historia)
Wczesnym rankiem ucichło wszystko, blask poranka odsłonił wszystko co w nocy było pozasłaniane. Nucąc jak co rano stare, dumne pieśni o Czynach Mariana, jeden ze studentów, w międzyczasie bluzgając okrutnie, w końcu uporał się z zamkiem w drzwiach dojo i pociągnął oba skrzydła do siebie.
Widok, który przed nim się odsłonił zaparł mu dech w piersi, zamarł , zatkało go ,zamurowało, zmroziło, sparaliżowało, odebrało mowę i takie tam sformowania.
Ogólnie chodzi mi o tom, że stał tam z otwartym pyskiem, śliniąc się obficie i jedynie dwie znane mu formuły mogły wyrazić werbalnie co odczuwał:
1. Poprzedzone przez piskliwe "OOOOO" pospolite określenie kobiety robiącej różne świństwa za pieniążki.
2. Poprzedzone przez piskliwe "OOOOO" pospolite określenie faktu, że robi się powyższe świństwa w pierwszej osobie liczby pojedynczej, czasu teraźniejszego.
W morzu zniszczonych i porozrzucanych dojowych sprzętów dostrzegł był jeno dwie nieruchome sylwetki. Niepewnie podszedł odrzucając na boki połamane meble i hałdy różnych różności.
Marian leżał nieruchomo w kałuży krwi i krupniku. Miszczowska posoka wiła się w fantazyjne wzory na tle szarej plamy zupy Marianny. Obok, pod schodami leżał z nienaturalnie poskręcanymi członkami Erhard drżąc rytmicznie.
Przerażony uczeń jął latać od jednego do drugiego drąc ryja jak kot z pęcherzem.
Dopadł w końcu Erharda i zaczął nieskładnie nastawiać jego dziwacznie wykręcone nogi.
Nagle miszcz Erhard podniósł głowę, odepchnął go od siebie i rzucił pewnym głosem:
- Spoko, ja jestem karatecznik i się po prostu rozciągam. Wszystko w porządku - miszcz Marian jeno śpi wycieńczon...
Marian ocknął się czas jakiś później. Obaj miszczowie wyglądali potwornie, zakrwawieni i brudni, ze szramami na twarzach. Marian miał odciśnięty na policzku spód garnka Marianny i powłóczył pogryzioną nogą. Erhard nie wyglądał lepiej, rana na ramieniu krwawiła obficie, ale nie dał się opatrzyć i obaj zdawali się lekceważyć ból. Nie odzywali się ani do siebie ani do innych, pomogli jedynie zebranym uczniom odgruzować pomieszczenie i zataczając się powlekli do ogrodu. Padli tu wycięczeni. Nikt nie zapytał ich co się wydarzyło. Studenci , nauczeni doświadczeniem, wiedzieli, że Marian istnieje w świecie tylko dla niego i jemu podobnych zrozumiałym. Wiedzieli, że nawet jeśli im wyjaśni - nie zrozumieją odpowiedzi.
Siedzieli dłuższy czas, bez słowa mijały kwadranse i godziny. Zapatrzony w wartki strumień Erhard rozkoszował się szumem wody i rytmicznym, stukotem blaszanej puszki po groszku uderzającej o stary czajnik dryfujący za korzeniem. Wziął wdech i odezwał się pierwszy:
- Wiesz, co teraz musi się stać. Wiesz, ze to dopiero początek. W tej walce ci nie pomogę Marianie.
- Wiem - powiedział miszcz zapatrzony przed siebie - a ty wiesz co ja muszę zrobić....
Erhard zrobił mądrą minę – nie miał zielonego pojęcia co powinien zrobić Marian. Właściwie to uważał , że nie może zrobić niczego i że ma naprawdę przerąbane. Jednak troska o przyjaciela kazała mu pokiwać jeno głową.
...Jeśli będę mógł pomóc.... - rzucił niepewnie, błagając, żeby Marian nie poprosił o kasę....
- Właściwie to tak, możesz - Marian powoli odwrócił sie do przyjaciela -chcę, żebyś uczył moich uczniów....
- Eeeeeee, wiesz Marianie, że ja ni cholery nie znam, się na tych twoich fikołkach i wykręcaniu łapek. Ja rozwalam pasjami pustaki głową, kopie w powietrze i robię „Uśśś”....
Marian uśmiechnął się tak, jak tylko on potrafił i zapytał
- Powiedz mi szczerze Erhardzie - czy twoi uczniowie cię rozumieją???, czy pojmują głębie i sens twojej nauki?
- Ni cholery - przyznał Erhard - te jełopy w ogóle nic nie rozumieją.....
- Moi, mnie też nie - więc co za różnica kto uczy???
Erhard wykrzywił się paskudnie kojarząc niewprawnie fakty:
- Właściwie żadna.... - przyznał
- A więc postanowione... Czas mi w drogę - nie chce zmitrężyć ani dnia dłużej niż trzeba - powiedział Marian smutno - odejdę na pustkowie na czas jakiś. Wzmocnić się i przygotować na to co tej nocy jeno zobaczyliśmy, Erhardzie. Jeśli mój czas nadszedł - nie będę uciekać. Odejdę zmierzyć się z tym w samotności. Jeśli zostanę tu, następnym razem szlak trafi to miasto na miejscu.
Fakt - dorzucił smutno Erhard. Milczał chwilę i dodał:
- Nigdy czegoś takiego nie widziałem, ani o istnieniu siły takiej nie miałem pojęcia. Wiesz, ze przed tym nie uciekniesz....
- Wiem. Nie uciekam. Zjada mnie to miasto, Erhardzie. Młodym będąc myślałem, ze szarość jego wejdzie we mnie tworząc moja siłę. Przez lata czerpałem moc z szarej nijakości wszystkiego. Wiesz jak to jest - wdychasz szarość, oddychasz nią, wypełnia ci duszę i z oczu wyziera... cały już jestem tą szarością. Jestem jak stary, pognieciony, podeptany, zabłocony, skasowany bilet empeka co to go bez sensu nosisz 2 tygodnie w kieszeni...
Erhard pogubił się nieco w wywodzie Mariana. Chciał zapytać czy miszcz czuje się bardziej jak bilet tramwajowy czy autobusowy, bardziej na ulgowy czy na normalny, ale zamknął się w ostatniej chwili. W końcu każdy miszcz ma swoje odpały i trzeba to uszanować. Ostatecznie Erhardowi ostatnio coraz częściej zdarzają się dni, kiedy wydaje mu się że jest sokowirówką...
Cały dzień Marian w ciszy szykował się do drogi. Jeszcze raz w myślach prześledził wydarzenia ostatnich godzin i upewniony w postanowieniu z większą jeszcze werwą jął szykować się do wyprawy.
Przyszykował kilka garści ryżu, suszone przed dojo latem śledzie, zawinął to w tobołek i zawiesiwszy na stalowym jo ostatni raz spojrzał na dojo. Ze smutkiem pokiwał głową i ruszył w stronę przystanku pekaesu z rzeczonym jo na ramieniu.
Droga wiła się wśród wiosek i pól godzinami. Miszcz patrzył martwym, smutnym wzrokiem na zmrożone, śnieżne, świąteczne pola. Autobus był niemal pusty, samotny Marian, w wigilijny wieczór mkł (3 os. L.p. czas przeszły od czasownik: mknąć) w pędzącym jak wicher autobusie w stronę rysującej się w oddali ściany lasu.
Z piskiem opon pojazd zatrzymał się przy rozwalonej wiacie pośrodku niczego. Wśród ośnieżonych pól w stronę czarnego lasu wiodła miedzą wąska ścieżka. Marian zarzucił tobołek na ramię i ruszył utykając nieco.
Po czasie jakimś wszedł w rzadkie na człowieka wysokie zarośla. Zachowywał się niepewnie odczuwając podświadomie zagrożenie i czyjąś obecność. Czuł każdą pora ciała czyjś wzrok na swoich plecach i wiedział o istocie o podążającej za nim krok w krok. Wszedł za zakręt drogi i zniknął. Rozpłynął się bez śladu. Nie było go czas jakiś....
Nagle Marian wyrósł przede mną i wyrwał klawiaturę. Pchnął mnie na plecy i wycedził przez zęby:
-Słuchaj narrator - dość tego, nie łaź za mną!!!
Wycelował jo stalowe w moją pierś i powiedział:
-Odchodzę teraz w las na lat parę. Jeśli cię jeszcze raz zobaczę wsadzę ci tą klawiaturę tak głęboko w żyć, że jak otworzysz szeroko dziób będzie widać ESC.
Odwrócił się na pięcie i odszedł powoli w stronę lasu. Leżałem patrząc w bezruchu jak znika w gąszczu mrocznych, poskręcanych i czarnych gałęzi. Czas jakiś jeszcze dało się słyszeć jego kroki w śniegu, aż zapadła cisza zupełna.
Tak odszedł Marian.
  • 0

budo_pmasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2101 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
no i stało sie jak sie stało. waszą decyzją Marian żyje (22:10 plus dziesiątki listów wyznawców marianowych na moim priwie). Moją decyzją żyje gdzieś w zaśnieżonym lesie. Forma jest tycio poważniejsza bo i poważny tak temat jak i czas świąteczny jakiś....
jak mi ktoś ostatnio powiedział - w sieci stał sie miszcz tak samo realny jak pmasz czy każdy inny nick. Wam zostawiam reszte - możecie go z lasu wyciągnąć albo przywalić jakimś spróchniałym debczakiem albo zrobic leśniczym albo cholera wie co. możecie go tez zostawic na czas jakis w mrocznym lesie samotnego i niezrozumiałego....
Zostaw człowieku pusty talerz w czasie wigilii, a nóż Marian Wędrowny wyjdzie z lasu i zapuka do twoich drzwi.
Wesołych Świąt
  • 0

budo_combol
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 169 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
tak... to bylo dobre....
  • 0

budo_pmasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2101 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
Marian odszedl w zapomnieniu i niezauwazony, jest mi przykro okrutnie[/list]
  • 0

budo_mr smail
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3937 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Opole
  • Zainteresowania:Aikido

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
a co wollabys zeby w tlumie ludzi i z przytupem?

Mistrz zawsze odchodzi samotnie w ciszy zapomnienia...
  • 0

budo_pmasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2101 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
wolałbym... z przytupem... i nie na trzeźwo...
  • 0

budo_kurm28
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1261 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Wrocław i okolice, ale bardziej okolice

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
- Hehehehe – pomyślał w myślach Miszcz Marian
- Hehehehe – zaśmiał się na głos - Ale leciał Narrator jeden w d..... znaczy się niedobry. Pierdyknął w biel śniegu aż zadudiło tak, że wiewiórki chilijskie pospadały z hamaków, na których zażywały zimowego snu (swoją drogą to dziwne, bo przecież wiewiórki chilijskie w zimie nie śpią).
Tak sobie MM myślał i nie myślał przedzierając się przez biel śniegu, czerń kory i zieleń igiełek sosnowego lasu, którego miłośnicy choinek nie zdążyli wyciąć na cześć nadchodzących świąt.
- Co za *^$&&# pomysł, aby mnie Wielkiego (pisane przez tak wielkie W, że nie starcza czcionki w Wordzie i dlatego tutaj zastąpione przez zwykłe W) Miszcza wygonili przed świętami do lasu i kazali się $#^%^%^ ich mać błąkać się bez celu po bieli śniegu, czerni kory i zieleni igiełek. Czy jako Miszcz nad Miszcze nie mam prawa do miski barszczu z uszkami, kawałka karpia i kompotu z suszu? Nawet te ^%^&#@&* wiewiórki chilijskie mają Święta a ja jak ta pierdoła snuję się po lesie w bieli sniegu..... itd. itd.
Dosyć tego. Chcę wrócić, zasiąść przy stole, skonsumować siłą woli kawałek sernika z rodzynkami.
Myśli te, które tutaj zajmują tyle miejsca, przemknęły przez Miszcza w ciągu 0.0000000000000000001 części sekundy i nie bez kozery piszę „przez Miszcza”, bo nie tylko przez jego głowę, ale również przez inne członki tudzież organy mieszając się po drodze z potężnym KI.
Odległość i droga jaką musiały przebyć myśli w połączeniu z ich głębią i w kontraście do czasu pokazują jak szybko i bezboleśnie mkną myśli MM. Dla tych co nie skumali jak piekielna jest to prędkość przedstawię to obrazowo : zu! – tak szybko!!!!
Odwrócił się tedy Miszcz na pięcie (co zważywszy na fakt, że śnieg był po pachy, wymagało wykonania kilku morderczych technik rozpoczętych od zdecydowanego irimi) i dziarskim krokiem ruszył w kierunku dojo.
Jednakże gdzieś w przepastnych jak wielki kanion Colorado i Jaskinia Niedźwiedzia zakamarkach akidockiej duszy Mariana telepała się jak stary błotnik nie dająca spokoju rozterka:
- Co będzie jeżeli zapomnieli, jeżeli już nie chcą Miszcza przy swoim stole i na swojej macie (nie martwił się innym miszczem bo temu by bańki, łomot i wpierdziel spuścił – w tej kolejności - co by sprawę załatwiło). Gorzej jak dopadł ich ten niemiec – jak mu tam było – Alzheimer i nikt nie rozpozna wielkiego stylu Miszcza Mariana – wtedy to klops i klapa. Nic się nie da zrobić.
Targany takimi różnymi ten tego ten powiedzmy myślami szedł Miszcz zataczając się jak pijany (ciężko iść prosto jak człowieka coś targa na boki) i nie będąc pewnym swego losu w kierunku widniejącej w oddali gwiazdy, która jak mu się wydawało świeciła na dojo a tak naprawdę była światłem na kominie Huty Stalowa Wola.
Czy się Marianowi się uda, czy dostanie jeszcze jedną szansę? Nawet wiewiórki chilijskie w napięciu obgryzają sobie nawzajem pazurki i czekają jak to się skończy (co w sumie nie powinno dziwić, bo jak odejdzie MM to i one zostaną bezrobotne)........
  • 0

budo_pmasz
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2101 postów
  • Pomógł: 0
1
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
pięknie, pięknie...
  • 0

budo_łabędź
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2100 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Swanderful country :)

Napisano Ponad rok temu

Re: Uratuj miszcza Mariana!!!
I tak oto wyszlo na jaw tudzież swiato plugawego poranka dlaczego Marian na drugie miał Hamlet (i nie było to jak twierdzą zlośliwi wynikiem faktu wyżarcia matce cichaczem 3miesięcznym oseskiem bedąc jajek przeznaczonych na omlet ( z szynką z ang. ham) :) za co rodzicielka miała nazwać Mariana chamem - i stad rzekomo tak dostal na krzcie) 8) :wink: powód byl zgoła inny.... to be or not to be zwykł bowiem marian niekiedy mawiać po 234 żurze marki "Okencie" krążacym w jego organizmie...
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024