mam Lanskiego delux, triangla , mini crock sticka.
W Lanskim znalazłem 2 duże wady: czas na zmontowanie i kombinowanie jest względnie długi, nie mozna ostrzyć na najmniejszym kącie gdyz kamien trze o śrube mocującą nóż w imadełku. Zaleta to możliwość wyprowadzenia zadanego kąta.
Triangle: szybko, sprawnie, bez "druta" i prawie idealnie, prawie bo ciężko dobrać kąt do konkretnego noża ( ostrzyłem kilka i jedne szły pięknie i gładko, a inne sie ślizgały, albo wręcz tępiły). Jako maniak ostrości lubie przy ostrzeniu wycisnąć max i przeważnie kończe na płaskich białych prętach i tu są 2 zgrzyty :gdy jade po precie mam wrażenie, że ostrze nie ma "styku" na całej powierzchni pręta (wiadać, że nie zostawia śladu metalu). Powodem jest zaokrąglona krawędz, która delikatnie odstaje od płaskiej powierzchni, a w efekcie nóż zostawia tylo 2 cienkie paski przy krawędziach prętów (obracałem pręty i na każdym ten sam efekt)

2 zgrzyt to nie wiem czemu, ale lepiej czuje "zbieranie" metalu kiedy ostrze na prawym/zewnętrznym pręcie 8O myśle, że to sprawa docisku
Mini Crock Stick to mój ulubiebiec do folderów z max 3'' głownią. Ma te same zalety co Triangle (prostota,szybkość, brak druta), a do tego doskonale czuje co robie. Kilka mocniejszych przejechań, a na koniec NAJWAŻNIEJSZE delikatne przejechanie prawie tylko pod ciężarem noża !!! Odpada machanie na szybko i na siłe (taki jest błąd początkujących, że chcą "słyszeć" jak schodzi metal). Bez kłopotu przerabiam w 2 min. Delice/Dragonfly na żyletke jak tylko sobie przypomne własne "złote" myśli
Jeśli miałbym wybrać tylko jedną osełke ??? Triangle, ale przede wszystkim dlatego, że nadaje się do ostrzenia wszystkich rozmiarów noży...
Tyle jeśli chodzi o moje przemyślenia poparte skromnym doświadczeniem. Coraz bardziej mnie kusi, żeby nauczyć sie dobrze ostrzyć z wolnej ręki, ale brak czasu i niepewny efekt końcowy mnie odstraszają....