Ja to mam prawdziwego pecha. Ćwiczyłem 2,5 roku capo. Nie miałem żadnych kontuzji. Za kontuzję nie uważam oczywiście siniaków, wybitego palca (o zgrozo, wybiłem go grając przez pięć minut w kosza na warszatach capo - kilka do kilkunastu godzin treningów bez kontuzji, a tu 5 minut gry w kosza i wybity palec 8O

:? ), odcisków.
Więc ćwiczyłem tyle czasu, szło mi coraz lepiej, aż pewnego dnia dostałem wyrostka. Właściwie to miałem wyrostek cały czas tylko, że zaczął mnie boleć. Ostry dyżur, szpital, operacja, 6 dni leżenia w łóżku prawie bez ruchu, 13 szwów,... conajmniej miesiąc bez ćwiczenia, a prawdopodobnie dwa, jeśli nie będzie powikłań. Jeśli będą to...
Poza tym nie mogę używać mięśni brzucha by mi się to nie porwało, nie mogę się śmiać, kaszleć, robić gwałtownych ruchów, schylać się zbytnio. I tak przez miesiąc do dwóch - conajmniej. Kondycję mam zerową po tym leżeniu, po tym czasie który mnie jeszcze czeka (dopiero dwa dni temu ściągnęli mi szwy). To wszystko mam przed sobą. A za dwa miechy miało być moje drugie Batizado. Stoi ono pod wielkim znakiem zapytania

.
Ale mimo wszystko jestem dobrej myśli. Ćwiczę sobie ręce i z nudów zacząłem machać kijem, tak na poważnie ( godzina do dwóch dziennie bez przerw ). Za dwa miechy już będę na pewno ćwiczył. Idą wakacje, odzyskam formę, kondycję i będę ćwiczył dwa razy więcej by odrobić straty. Ważne jest pozytywne podejście

. Będzie dobrze. Jeszcze będę wymiatał, hehehehe. Dobra strona jest taka, że przynajmniej będę miał czas na naukę do maturki i do egzaminów później na studia

.
A co do bólu to nauczyłem się go "przechodzić" właśnie jak miałem wyrostek. Zauważyłem, że bardzo dużą ulgę daje uspokojenie oddechów, głębokie oddechy. Pomaga szybko. Poza tym powszechny sposób: danie ręki tam gdzie boli, czyli np. złapanie się dłońmi za brzuch, głowę, itd. Lekki masaż również pomaga. I oczywiście sen. W śnie nie boli, choć parę razy przez ból śniły mi się takie koszmary, że budziłem się zlany potem (nigdy wcześniej nie miałem takich snów

, tylko jak mnie mocno bolało).
Pozdroowka i życzę wszystkim szybkiego leczenie kontuzji.
Aaaa. I jeszcze rada, jak robić by mieć jak najmniej kontuzji. Ja stosowałem tę zasadę przez 2,5 roku bezkontuzjowego ćwiczenia: rozgrzewać się i rozciągać dobrze. Szczególnie te partie mięśni i ścięgien, które czujemy, że powinniśmy rozciągać. Tak poza tym to może ja jestem jakiś dziwny, bo nigdy nie miałem nic złamanego. Raz miałem chyba lekko skręconą stopę i parę wybitych palców, to wszystko

. Dostało mi się za to: wyrostek

. Hehehehe, sprawiedliwość. Każdy musi się tyle samo nacierpieć

.