Kobitki,
radzę przeczytać post który napisał przedmówca/przedmówczyni: jet.
Naprawdę nie miałem nic złego na myśli. Gotowanie wcale nie jest złe - to fajna sprawa.
I proszę mnie nie zamykać w stereotypy - taka po prostu jest rzeczywistość że kobitka częściej gotuje bo plany, marzenia często są weryfikowane przez twardą rzeczywistość.
Młode małżeństwo bierze kredyt hipoteczny, buduje mieszkanie, zaczyna zyć: facet często więcej zarabia, ma jakąś firmę i zasuwa na spłatę raty itp. A kobieta coż - pomaga w tym wszystkim jak może i gotuje. I wcale roboty domowe nie są łatwą rzeczą - zdaje sobie sprawę - to wbrew pozorom ciężka praca. Ale takie życie - poza tym facet też często gotuje - jak kobieta kopa mu da i go zostawi :wink:
Wracając do meritum sprawy - nie łudźcie się - trening możecie traktować co najwyżej jako formę spędzenia czasu. Miłego, ze znajomymi - no jeśli traktujecie trening w ten sposób - to OK.
Ja akurat znam taki system że mógłbym Was nauczyć
realnej obrony - podkreślam -
obrony przed facetem - skutecznej w 99% - przed facetem który coś ćwiczył i dużo waży.
Niestety - nie w 2 miesiące - ale przez 2 lata po 3,4 razy w tygodniu po 1 - 1,5h.
Sam trening techniczy, bez żadnych durnych pompek, podskoków i innych nonsensownych rozgrzewek, na które w realnej walce nie ma czasu i które są po prostu w wielu przypadkach zapełniaczami czasu.
I powiem wam coś jeszcze - ja akurat znam siłe systemu który znam i zawsze staram się obiektywnie patrzeć na dane zagadnienie. Jeśli mówimy o obronie kobiety przed facetem (jeszcze raz podkreślę: obronie nie zwycięstwie) - który waży 90 kg, typowego dresa który koksuje i który jest najczęściej potencjalnym agresorem w stosunku do kobiet - to nawet biorąc pod uwagę, że mój system jest super - najlepszy jaki jest możliwy dla kobiety - to powiem wam uczciwie - że bez siłowni kobitki nie da rady
Wy jesteście po prostu często grubiutkie lub chucherka i nie macie odpowiedniego układu mięsniowego
![:!:](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/excl.png)
I to jest wasz problem.
Bo o tyle o ile taka Wróbel albo Klejnowska (ciężary) mogłaby wpierd**** nie jednemu facetowi - więkość z was nie ma szans. A trenerzy was oszukują jeśli twierdzą że możecie się obronić.
Kiedyś jak ćwiczyłem zanim się nauczyłem - pamiętam że ćwiczyłem na treningu z 2 dziewuszkami. Coś między 169-170 cm, waga podejrzewam ok. 50-60 kg.
O Bosze.... :roll:
Takie to chucherko, delikatniutkie, rączki jak u niemowlaka, siły praktycznie zero - robiliśmy swego rodzaju "przepychanki" (dość ważny element treningowy) - i normalnie tragedia - laska pcha - ja w ogóle siły nie używam i nic - nie przesuwa mnie
![:!:](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/excl.png)
Nawet na cm - czuję że u mnie w ogóle praktycznie mięśnie się nie napinają żeby postawić opór. Normalnie tragedia
Ja sama siła palców stóp, używając mięsni łydek pcham - a laska się wygina
No fajna, miła dziewczyna 17-letnia - no ale co? Ja wam powiem nie miałbym sumienia jej nawet sugerować że miałaby szanse z przeciętnym napastnikiem (bardzo przeciętnym na ulicy).
A co dopiero z facetem 80kg?
Oczywiście , dziewczyny lubią chodzić na trening towarzysko, też jest to pewnego rodzaju aktywność ruchowa - to rozumiem i jest pożyteczne ale chyba nie na tym treningi polegają?
To już lepiej dla dziewczyn jak trenuje biegi - bo ucieknie i to jest najbardzie skuteczna forma obrony.
Laska żeby ćwiczyć skutecznie sztukę walki to musiałaby trochę popakować - na siłowni - a na to dziewczyny to już nie pójdą
![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)
Bo figura im się zmieni itp. bo nie chcą mieć masy mięśniowej bo będą źle wyglądać itp. itp. No ale takim podejściem wraca się na sam początek.
Bo ja jakbym uczył laskę to musiałaby mieć ok. 1.70 metra, co najmniej te 70kg wagi -żeby uderzenie sierpowe faceta 100 kg zatrzymała stojąc w miejscu. Mając taki materiał mógłbym dziewczynę uczciwie uczyć - jakby chciała.
Ale takie dziewczynki z którymi ćwiczyłem? Po jakimś czasie - jak dobrze pamiętam - zrezygnowały - nie wiem czemu, może się znudziły, może sobie uświadomiły swoją sytuację - przestały chodzić a w klubie na pewno nikt im nie dokuczał. Chyba trochę uświadomiły sobie że my ćwiczyliśmy po to żeby ćwiczyć a nie na żarty - trochę nie ta liga.
Inny przypadek - pakuję kiedyś nogi na siłowni - mam wrzucone na suwnicy na nogi przeciętnie 160kg (przeciętnie bo mam kolesia który na nogi wyciska ok. 400 kg bo ma nogi jak 2 dębowe klocki). Ale 160 kg - do ćwiczeń po kilkanaście razy w serii mi styka, bo nóg nie mam zbyt mocnych i już odczuwam w kolanach taki ciężar. Mniejsza z tym - skończyłem, podchodzi do mnie laseczka i pyta się czy mógłbym jej zdjąć ciężary bo chce poćwiczyć a to dla niej oczywiście za dużo. Myślę, zdejmę zostawię jej 50-tkę. A gdzież by tam
![:!:](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/excl.png)
Wyciskanie skończyło się na krążku 25 kg
No i co o tym myśleć? :roll:
Same sobie dziewczyny odpowiedzcie na te pytania.
Fakt - są takie sztuki jak Klejnowska - bo wiadomo jak człowiek się uprze to do wielu rzeczy dojść może - ale Wy musicie nie dość że trening techniczny robić (a kto was tego nauczy????) to ostro zasuwać fizycznie - po prostu fizolić na siłowni i to te mięsnie pod kątem sztuki walki; macie jednym słowem przechlapane.
To się tyczy drobnych dziewczyn bo grubsze, większe mają lepiej.