Napisano Ponad rok temu
Re: Egzaminy.
Mafox- "ja biegając z czarnym pasem i widząć, że ktoś z kyu jest ode
mnie lepszy technicznie, albo mnie leje, czułbym się jak kretyn.
Dlatego właśnie nie śpieszy mi się do dana- zanim na niego zdam chcę
osiągnąć pewien stopień mistrzostwa."
chyba nigdy (?) do tego egzaminu nie przystąpisz, ale masz takie
prawo, jak idzie o mnie zaliczenie jest zaliczenie, jedna sprawa
Tokaji"Rzadko sie zdarza by zdawaly dzieci z podstawowki, albo
miliarderzy co to nie musza pracowac ani o nic sie martwic."
Moje dzieciaki właśnie zaczeły swoją edukację w judo mają 5 i 7 lat. ( wątek "ja i moje dzieci" ). Założyłam że dzieci poniekąd i tak muszą realizować nałożoną na nich zadaniówkę - edukacja - i poniekąd z obowiązku będą raz do roku zdawać stopnie. Także dla uczestnictwa w zawodach sportowych. Bo zdaje sie sa jakieś niezbędne "zaliczenia", odpowiednie do wieku. Dwa dla podkreślenia celu. Trenują 3 x w tygodniu, chyba że chore. Oczywiście jeszcze: pływać, biegać, jeździć na rowerze, grać w piłę, chodzić po górkach (mieszkam w Beskidzie Zywieckim), ... inne wygłupy - stosownie do wieku możliwości i chęci.
Jak szczęście dopisze, nic się nie wydarzy złego, w gimnazjum będą mistrzami. Na swoją miarę oczywiście. Może będą uprawiać sport (szeroko rozumiane) intensywnie a może grać w szachy lub siedzieć przy komputerze (już siedzą). Chciałbym żeby zainteresowąły ich jeszce inne sporty, sztuki walki oprócz judo. Najbliżej jest jujitsu bo w klubie jest mistrz Wieteska, więc mają pod ręką. Może nie. Nie wiem. Na teraz sądzę że egzamin jest przeżyciem. I że trzeba do niego przystąpić. Jedna osoba przystąpi wg planu, inna po osiągnięciu przekonania o takiej potrzebie, inna jeszcze po zaproszeniu przez mistrza, moje maluchy będą miały w grafiku. Jest w tym pewna filozofia ukazująca rozwój i sumowanie się włożonej pracy, czasem jakby przy okazji, czasem na akord, czasem planowo. Podobnie chciałbym, żeby rozwijały w sobie inne niż walka umiejętności, w różnych dziedzinach.
Pojęcie mistrza jest gumowe, po raz jest to nauczyciel. po dwa jest to osoba o pewnym minimum wiedzy, umiejetności, kompetencji, po trzy jest to doskonałość.
Mafox biegając z czarnym pasem nie powinieneś się tremować widokiem doskonałego ucznia jeśli oczywiście spełniasz kryteria osoby konmpetentnej, rzetelnej i wyszkolonej. Podobnie moje nie będą może (tak bym chciał) nalegać na zaliczenia na okrągło. Bo po co. Wszystko ma swój czas. Zawsze jest on inny, dla każdego.
Co do minimów, no mają jakąś rolę, w poskramianiu zbyt ambitnych sprinterów, dla bezpieczeństwa samych zainteresownych, wreszcie dla samej filozofi i harmoni rozwoju. Jak ktoś zapomni o całym świecie to na pewno 2-3 lata mu wystarczy na mistrzostwo w dziedzinie. Mniej nie jest wskazane choćby dla odrobiny pokory. Ale dla osób mających jeszcze jakieś inne cele, ideały, zadania, obowiązki, może to byc spoko choćby i całe życie. Ale się zagadałem. To przez te dzieci