jak jezdze na staze to niegdy ze swoimi, bron boze bo to bez sensu jest, najbardziej lubie z hakamkami, ale nie zawsze sie da - zazwyczaj siedza kolo siebie i trzymaja sie swoich, ciezko jakiegos wyrwac
![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)
8) , np. na stazu z Seki sensei w wawie z okazji 10 lecia dojo Hoffmana to tego ostatniego nie dalo sie wyrwac do cwiczenia - cwiczyl tylko z dwoma (no max trzema) innymi ludzmi, zapewne od siebie z dojo, a szkoda. To rozni sie mocno od tego w .de bo tam na stazach bez problemu mozna pocwiczyc nawet z prowadzacym
inna sprawa jak staze zamkniete - wtedy cwiczy sie z ludzmi z innego dojo, bo nie ma wyjscia, ale zasada ta sama - jak najdalej od swoich bo tych sie ma na codzien
ale najwiecej frajdy sprawia testowanie prowadzacego - jak podejdzie poprawiac i zna sie go juz troche to mozna pocwaniakowac takiemu 6temu danowi choc zazwyczaj bez wiekszych emocji i tak czlowieka spacyfikuje
to fenix: unikaj swojej kobiety na macie, dobrze radze, nic dobrego z tego nie wyniknie...
![:idea:](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/idea.gif)
8)