Re: Ja to nie wiem o czym oni mówią...
Hi Martius
nie tyle filozofia jest elementem wtornym walki co bezpiecznikiem tejze.
-Tu sie nie zgodze z Toba juz z tego wzgledow historycznych : i tak
najpierw byla walka a potem dorobiono filozofie do tego.
Po drugie walka ma charakter intuitywny, instynktowny i ja mysle ze to filozofowanie na jej temat wiecej jej szkodzi jak pomaga.
Poprzez probe narzucenia albo wpojenia zasad moralnych osoba ktore ich nie akceptuja w pelni robi trener sam z siebie idiote ktory traci autorytet.
Nie wiem jak w Polsce ale tu w Niemczech niedawno czytalem jak to uczen natrzaskal z kumplem trenerowi - wyczekal go pod domem.
Natrzaskal za to ze trener go nie dopuscil do egzaminow bo wg. trenera nie byl uczen jeszcze dostatecznie "rozwiniety ".
I po trzecie ja jestem przekonany , ze zadna filozofia nie zrobi z niejakiego Adolfa H. Matki Teresy - chyba ze implantacja mozgu.
I do tego wiele zachowan agresywnych nie ma duzo wspolnego z psychologia ale z fizjologia i patologia systemu nerwowego.
Po trzecie trzeba byc specjalista zeby brac sie za takie rzeczy jak mieszanie ludzia w muzgach.
Transparentne przyklady sa te jak wypuszcza sie zboczencow seksualnych ktorych "fachowcy - psychiatrzy i psychologi " uwazaja za wyleczonych i po kilku tygodniach taki typ gwalci i morduje dalej jak za dawnych czasow.
Takiem pomoze tylko kastracja fizyczna albo chemiczna.
I ja jako trener (jak bym niem byl ) ze tak powiem widze tylko jedna droge : mianowicie konzentrowac sie na tym do czego powolany jestem - do trenowania czlonkow.
Te czasy jak czulem sie odpowiedzialny za kazdego czlonka sekcji sa juz daleko za mna.
Ja mowil bym mniej wiecej tak : jak Ty czlonku w czasie jak nalezysz do MOJEJ sekcji zrobisz jakis niemoralny wyglup to ja Ci to wbije w doslownym slowa tego znaczenia te glupoty z glowy - wykastruje Cie .
I jak nie chcesz spiewac cienkim glosem to masz okazje w MOJEJ sekcji nauczyc sie swoje agresje wyzwalac w kontolowanych czystych laboratoryjnie warunkach pod MOJA kontrola.
Wiec to ze uczestniczych w zajeciach ktore JA prowadze oznacza, ze po prostu obowiazuja pewne zasady i ich zlamanie bolesnym byc moze.
Wyobrazacie sobie co by bylo gdzyby karate nie mialo innej filozofii oprocz dokopania komus ??
- A my tak wlasnie robimy.
Zadnej filozofji - ja nie odwazylbym sie komos wmawiac jakies filozofji, czy w inny sposob indoktrynowac, u nas jest tak : robimy co do zrobienia jest i kropka.
Ja uwazam ze trening karate ani nie podwyzsza zbytnio agresji ani je zbytnio nie obniza.
Agresywnych zachowan albo ich dlawienia albo tez odpowiedniego socjalnego ich ukierunkowania uczy sie w domu.
Czym by sie roznil karateka od dresa ???? - strojem ???
-Ma dom w ktorym sie dobrze czuje ?
-Chodzi od dwoch , trzech lat na treningi ?
-Nie odczowa potrzeby nawalenia w pieciu jednemu ?
-Chodzi do szkoly ?
-Pracuje ?
-Kapie sie czesciej ?
Na wschodzie jest wpajanie zasad moralnych przez filozofie
,
-I tu sie z Toba nie zgodze.
W czasie drugiej wojny swiatowej mistrzowie karate wyprobowywali swoje uderzenia na jencach chinskich.
Mistrzowie drogi miecza odrombywali lby chinolom w celu wyprobowania wlasnej filozofji.
Jak popatrzysz na historie japonska to ciezko - oprocz kilku przykladow - znalezc oddzwieki tejze filozofji i moralnosci.
Dzieki tym podstawom filozofii nie mamy przynajmniej takiego duzego procentu rozrabiakow cwiczacych karate co cwiczacych boks albo zapasy
-Jakies dane statystyczne ? Gdzie moge je przeczytac ?
Czyli im kto dluzej cwiczy tym jest mniejszym rozrabiaka niz tak samo dlugo cwiczacy bokser.
Ach czyzby ?
Moze karatecy im dluzej cwicza to tym bardziej boja sie obciachu - jak przegraja - wiesz czarne pasy i inne takie.
Czyli zasady wpajane przynajmniej troche zasady postepowania wschodnie jak na razie lepiej sie sprawuja niz europejskie.
-Bzdura.
Filozofia europejska ma dluzsza i piekniejsza tradycje niz te buddyjsko-taoistyczno-szamanskie wygibasy.
Po prostu na karate ida nieudaczniki ktore zawsze i wszedzie dostawali wpierdol i tera chcom silne byc i innych napierdalac ale ten strach jest tak gleboko zakorzeniony to przekonanie podswiadome ze bylo sie przegrancem i jest sie nadal przegrancem .... ze siem te karatejcy boja naparzac - ot i cala wschodnia filozofia.
Mozna ja tak sformulowac : boje sie wlasnego cienia wiec staje zawsze twarza do slonca - moje idealy nie pozwalaja mi dostac wpierdol ...... eee chcialem powiedziec powaznie zranic moich ewentualnych przeciwnikow smiertelnymi technikami.
Czyli wlasny strach i niedowarosciowanie jest kompensowane do stanu filosofiji - tak ze taki ktos zaczyna wierzyc ze jest kims kim nie jest mianowicie przegrancem, popaprancem - nie nadarmo wielu nawiedzonych trenerow ma pelne sale takich osobnikow - czlonkow.
Umieja po prostu wykorzystac "wschodnia filozofije" - ale pecha ma tak naprawde czlonek jak trafi na trenera ktory naprawde w to wierzy ....... ojjjjeeeejj..
Ale jak to sie mowi wszystko musi byc w rownowadze jak Ying i Yang bo jesli nie jest to wtedy zaczyna sie dopiero zle.
-No wlasnie - pieknie to sformulowales
jak to sie mowi mowi sie mowi sie mowi , mowi, mowi mowi, mowi, mowi mowi, mowi mowi mowi ....
Tak ze musi byc tyle samo osob co sa za filozofia i przeciw
-Ja tam jestem obok .... filozofji ani za ani przeciw ....
Czerwony ze wstydu - Julineczek