Parę lat temu wracałem po ciemku do domu.Byłem elegancko ubrany, na nogach miałem fajne kowbojki.Ładnie wyglądały i znakomicie się na nich ślizgałem.Tania, gładka podeszwa.
W oddali zobaczyłem 3 gości. Zacząłem przeczuwać, że coś się święci.Mogłem jeszcze dać dyla. Z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu nie dałem.

Wyprostowałem się i z duszą na ramieniu skierowałem swoje kroki wręcz prosto na nich. Chłopaki chyba lekko się skonfudowali, coś poszeptali między sobą i skręcili w bok!