Prawdziwych pryjaciól poznaje się w biedzie
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
2 sytuacja: qmpel ,którego miałem za największego mięczaka rzucił się na kolesia(jak lew dosłownie) ,który mnie uderzył ,kiedy stałem tyłem
Hmm a tutaj to Kobiety sa bardz odwazne. Slyszalem kiedys o takiej sytuacji, ze jakas grupka pijanych dresow zaczepila ich na ulicy no i zaczeli bic jej chlopaka. Tam chyba 4 osoby byly 2 dziewczyny i 2 chlopakow.
No i nikt mu nie pomogl. Wreszcie na nich zucila sie jego dziewczyna. Podrapala jednego, puscil go, jeden ja chwycil to ugryzla go w reke. Odpuscil, upadla, podniosla kamiec i z odlegolosc 1 metra rzucila nim prosto w twarz napastnika. Choc byla to taka kruszynka, to ich pokonala. Taka uliczna taktyka. Podobno nawet rozwalila lezaca w smietniku butelka glowe jednmu.
Tata mojego przyjaciela prowadzi sekcje Judo. Czasem wpadam tam pouczyc sie rzutow i padow (takie uzupelnienie do JJ). I jest tam taki portier, jak byscie go zobaczyli to napewno nie powiedzielibyscie ze jakis grozny zawodnik. Chudy, maly, zgarbiony i do tego ok 50 lat. Podobno jak go kiedys napadli, to napastnikow, bardzo pogryzl i podrapal - lekarze mysleli ze ten portier mial jakiegos psa ktory go bronil
nie ma to jak obrona ze wszystkich sił
Napisano Ponad rok temu
w kwesti kobiet chetnie sie wypowiem bo mialem kiedys taka sytuacje. jakos ze 3 lata temu gdy poznalem swoja dziewczyne, bodajze na pierwszej imprezie na ktora razem sie wybralismy, tak sie nam swietnie rozmawialo ze postanowilismy spedzic cala zabawe przed lokalem w pobliskim parku na rozmowach. co i rusz ktos nas mijal a my spokojnie sobie gawedzilismy. ogolnie nie przypuszczalem ze ktos moze miec do nas jakies obiekcje (w sumie sami znajomi w pobliskim lokalu i dzielnicy i jakos tak spokojnie bylo). w pewnej chwili moja (wtedy jeszcze nie ) dziewczyna mowi do mnie 'uwaga jakies typki nas od 5 minut obserwuja' ja troche w szoku bylem ale mowie ze spoko, ze pewnie wyszli z lokalu troche ochlonac. ona mowi ze raczej nie bo sie dziwnie patrza, zwrocilem na nich uwage, a oni w tym momencie do nas juz krocza cala szerokoscia parkowego trawnika. podeszli, ja taktycznie wstalem i zaslonilem dziewczyne. jeden zaczyna rzucac prowokujace teksty i sugerowac 'solo', a drugi w tym czasie mija mnie i do laski zeby oddala torebke. ona mu odpowiedziala w taki sposob ze szczene musialem z ziemi zgarniac. koles sie wkurzyl (w sumie po takim tekscie to kazdy by sie zdenerwowal) i zamachnal sie na moja panne, nie zdazylem zareagowac w odpowiednim momencie, ale dziewczyna wykonala zgrabny unik i nim sie jej przeciwnik zorientowal wyprowadzila cios na jego krocze. ja stoje wraz z pozostala dwojka napastnikow i patrze jak ona w tym czasie juz kleczacego chlopaka 'zaprawia' z trampka w twarz. no szok poprostu - i to na pierwszej imprezie. chwila moment jak z jednym z tych bandytow zaczynam sie turlac po chodniku po nieudanym rzucie i tylko czuje jak ktos mi zaprawia po nerkach z buta. no ale po chwili nic nie czuje juz wiec koncze z przeciwnikiem, szybko wstaje i patrze czy pannie nic nie jest i gdzie sie podzial trzeci koles. w tym czasie panna siedzi mu na plecach - doslownie - jedna reka dusi, a druga z piesci wali w okolice ucha i skroni. no ja nie wiedzialem co zrobic w tym momencie czy panne sciagac z delikwenta czy walic w niego. koles po paru chwilach pada na ziemie, dziewczyna zeskakuje z niego i krzyczy do mnie ' uciekamy', lapie mnie za reke i sprint osiedle dalej. przez nastepne dwie godziny ni moglem dojsc do siebie, ona zreszta tez. po wszystkim trafilismy do malej knajpki, gdzie zapytalem ja, co to wogole bylo i gdzie nauczyla sie takich reakcji. a ona na to, ze nie wie, ze samo tak wyszlo, ale w koncu musiala bronic 'takiego chlopaka'
po pol roku od tej akcji poprosilem ja o reke
kwestia druga czyli 'koledzy'. tak sie sklada ze niemalze cale moje towarzystwo to ludzi z klimatow metalowych lub goci (nie wiem jak to sie pisze...'goth'?) choc ja calkowicie nie podzielam ich zamilowan muzycznych (a oni swoja droga moich) ale dosc czesto ze soba imprezujemy. w towarzystwie na jakies 20 osob, sa tylko trzy na ktore mozna liczyc w czasie jakis problemow natury 'wpie***l'. ale gdy mam ich przy boku to wiem ze nawet jakby co to mnie pomszcza
jednak w innym towarzystwie zasada jest jedna 'licz tylko nasiebie' przekonalem sie o tym na wlasnym tylku
do y3ti -> kurna to jest bodajze 'piramida potrzeb Maslowa' koszmar ze szkoly
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Z tymi to mialem dwie akcje jako nastepuje:
Tak ze 4 lata temu szlismy sobie z moim owczesnym najlepszym kumplem, metalem, w nocy po piwko do sklepu na jego osiedlu. Ja juz troch enie tego bo zmeczony i tym podobne, on z reszta tez. I nagle krzyki spod klatki - "pedaly kurwa! (obaj dlugie wlosy zesmy mieli) wpierdol?". I tak jak typki sobie staly tam tak moj kumpel bez zastanowienia puscil takiego sprinta do przodu, ze w zyciu czegos takiego nie widzialem, takiego tempa! Bedac w szoku sobie beknalem, zapalilem fajke, popatrzylem zdziwiony na tych typow i poszedlem sobie dalej krokiem spacerkowym. Slowiem si enie odezwali, nawet dup z lawki nie ruszyli..
Na drugi dzien dopiero typa spotkalem, przebiegl facet bite 2 km zanim sie zatrzymal 2 osiedla dalej 8O Ja go rzecz jasna nie szukalem juz potem za wiele i poszedlem do domu.
Z drugim metalem mialem przypal jak jakies 3 lata temu na rynku glownym szlismy wieczorem poznym i nagle nadziewamy si ena jakas totalnie spita, wrzeszczaca i rzucajaca butelkami ekipe kiboli, ok. 10 typow. Kurde nie zdazyli nas nawet zauwazyc a typek [to byl inny metal, nie tez z przypowiesci powyzej] sprint! Polecial! I tyle go widzieli.
Inna sprawa, ze mam kumpli kilku, bardzo niewielu, ale takich, ze wiem, ze nawet ze scyzorykami w rekach jakbysmy na wojne szli to by mnie nie zawiedli
Napisano Ponad rok temu
kolega wyciaga telefon i pisze smsa, podchodzi brudas, wysuszony, wysoki, starszy od nas pare lat, zakazana morda(takie dziecko ulicy) i tak go obejmuje jak to czasem sie podchodzi do kumpla w stylu "co tam stary kope lat" w pierwszej chwili zbaranialem, ale jak tylko zorientowalem sie ze to nie znajomy i objal go tak dziwnie zeby sprytniej mu wyrwac telefon ruszylem na brudasa
wszystko dzialo sie blyskawicznie, przez b krotka chwile sie szarpali, sprzedalem mu jedna sztuke ktora niestety czysto nie doszla ale moj kumpel byl na tyle zaskoczony ze brudas szybciutko wyrwal fona i wióra przez skwerek za przystankiem, potem przez ulice w kierunku blokow, ja za nim i gonilem go poki nie wbiegl miedzy bloki, jak zniknal za szarymi scianami stracilem wene bo bylem sam i nie wiedzialem kto sie moze czaic za rogiem
kolega ktoremu brudas skradl komorke zostal jakies 300m za mna(przez chwile biegl ze mna)... te 10 chlopa co stalo nieopodal widzialo cale zajscie stalo dalej i jedyne co sie zmienilo w ich zachowaniu to ze zbierali szczeki z chodnika
ale czy warto dla nich biedniec? :wink:Prawdziwych pryjaciól poznaje się w biedzie
Napisano Ponad rok temu
ale pewnie zależnie od sytuacji byłoby inaczej ...
raczej nie mam takie kumpla który poszedłby fajtować ze mną, no może jeden ale też wątpie ...
a co do ludzi za których dałbym sobie obciąć łapy, mój stary, moja najlepsza przyjaciółka i to wszystko ...
pewnie kiedyś nie będe miał rąk, ale co tam ...
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ja, moja Niunia i koleś wyszliśmy na chwilę z baletów (soho) na stację benzynową.
Wracając patrzymy, a po drugiej stronie ulicy (od strony carrefoura- kto jest ze Sz-na będzie wiedział o co chodzi :wink: )
idzie banda debili drąc mordy i demolując m.in. śmietniki- Jeden z nich wyrwał z ziemi duży, żółty słupek 8O
Byli coraz bliżej- kilku z nich zaatakowało przechodzącą w pobliżu trzy czy cztero osobową grupkę i zaczęli się naparzać
-któryś z nich chyba ćwiczył kicka bo trzymał garde i próbował wkładać różne kicki.. ogólnie było gorąco!
Tymczasem reszta szła w naszą strone-
koleś to zobaczył, zrobił duże oczy, powiedział: "ide po chłopaków!"
...i nawiał!
Nie powiem, adrenalinka mi troche skoczyła, jednak nie dałem po sobie tego poznać,wziąłem Dziewczyne za rękę i spokojnym krokiem szliśmy dalej- na szczęscie Nas nie zaczepili...
Koleś po prostu spękał- nie staciłby tyle w moich oczach, gdyby umiał się przyznać,że jest zwyczajnym,spokojnym kolesiem.
To przecież żadna ujma- nie dobiera się kolegów według tego,czy umieją się bić, czy nie!
Ale to taki typ pozera- zna "na cześć" pare osób z bjj, kupił sobie kilka koszulek Bad Boya i buja się udając fightera. Bleeh
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Masz rację,bezpieczeństwo to primo, dlatego ja szedłem "z brzegu" by w razie czego zasłonić moje Maleństwo,
ale mieliśmy krótką drogę do baletów.. - było zagrożenie,ale że tak powiem kilka kroków od nas-
spokojne oddalenie się okazało się dobrym rozwiązaniem :wink:
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Później się cymbał głupio tłumaczył,ale nie chciało mi się z nim gadać.
Zresztą miałem z nim innym razem jeszcze jedną akcję na mieście,
no i musze powiedzieć,że tym razem się poprawił- Nie uciekł
...tylko stał z boku i sie patrzył, zamiast mi pomóc!
Ps: thx za pozdrowienia. :wink:
Napisano Ponad rok temu
Wiadomo, ze nie kazdy musi umiec walczyc, ale kazdy powinien stanac, chociaz w jakikolwiek sposob w obronie kumpla.
Wracalem ze szkoly z 5 kumplami (+2 kumpele ). I przed szkolka juz czekalo na mnie 6 kolesi (sprawa zemsty bo odepchnalem od siebie ich kumpla, kiedy ten mnie pchnal ). Ja poszedlem w swoja strone, oni w swoja. I jak wychodzilem z terenu szkoly, czekali na mnie. Wszedlem do alejki, oni za mna. Ja spokojnie, jakby nigdy nic. I nagle jeden z nich mnie pchnal na siatke, zaczal kopac po zebrach. Zablokowalem, jego lowki przyjalem i spoko. Potem mnie wywrocil - zapialem go w gardzie, wiec nic mi nie mogl zrobic. Jak wstawalem, nie mialem jak sie zaslonic, dostalem bombe w okolice lewego luku brwiowego. Nie stracilem przytomnosci, nie bylo krwi, adrenalina spowodowala, ze bolu nie czulem.
Do czego zmierzam?
Moi kumple stali pare metrow obok. Gdyby mi pomogli, byloby 6x6. Fakt, ci goscie, ktorzy mieli mnie lac, byli wieksi, ale to byli leszcze. Myslalem, ze walne pierwszego i zwieje. A gdzie tam! Z jednej strony alejke blokowali napastnicy, a z drugiej...moi kumple! :twisted: Tak czy siak bym zwiac nie mogl Ja poszedlem potem w swoja strone, a "napastnicy" w swoja. Skonczylo sie lekkim wstrzasnieniem mozgu. Ja sie nauczylem, ze na ulicy mozna liczyc na siebie i tylko na siebie.
P.S.
Dwoch z moich kumpli schowalo sie za panienkami w czasie calego zajscia Tych to juz zupelnie nie rozumiem...
Napisano Ponad rok temu
Bo jak nie solówa to podjąłęś duże ryzyko zostając w parterze...
Ps: Ci dwaj co sie za dziewczynami schowali to już kompletne cipy! brechtam z nich!
Napisano Ponad rok temu
Ci goscie, co sie za panienkami schowali to faktycznie cioty. A jak teraz ktokolwiek z nich mowi, jaki to on nie kozak, to nie moge sie przestac brechtac
Napisano Ponad rok temu
Fakt, gdzie się z nim nie pojawiłem, a jako kumple sporo się włóczyliśmy po mieście, to byliśmy zaczepiani przez różnych typków celem rabunku zwykle.
Pewnego razu mój kumpel miał rękę w gipsie. Szliśmy od pociągu SKM na dworcu w Gdańsku wrzeszczu i chcieliśmy wyjść głównym wyjściem. Stało tam dwóch typków, zwyczajnie obstawiali te drzwi i instynkt nam podpowiedział że coś będzie. Zawahaliśmy się i celem zastanowienia się co zrobić zaczęliśmy oglądać wystawę kiosku z gazetami.
Podeszło do nas dwóch gostków, ale nie ci dwaj co obstawiali drzwi. Rzut oka - tamci wciąż tam byli. No to mamy czterech. Ciepło. Dwóch na przeciwko nas, słówko: kasa. Jeden wyciągnął kosę - scyzoryk zwykły, ale ze strasznie brzydkim szpikulcem. Teraz już gorąco. Po raz drugi kazali nam wyskakiwać z kasy. Ja powiedziałem - pomny wcześniejszych sukcesów w podobnych sytuacjach - no to mnie zmuś. Ten z kosą nie wiele myśląc chciał mnie dźgnąć tym scyzorykiem ale kumpel miał lepszy refleks i wpakował mu rękę z gipsem w paradę, także ów scyzoryk zamknął się mu na palcach. Co było z nim dalej powiedział mi kumpel jak już zwialiśmy, tymczasem nie czekając długo przyłożyłem temu drugiemu z piąchy w łeb niezbyt precyzyjnie i zaczęliśmy wiać. Główne wyjście już o dziwo nie było obstawione. Szybkości w nogach człowiek dostaje wówczas nieprawdopodobnej. Zatrzymaliśmy się dopiero jakiś kilometr dalej pełnego sprintu. Nie zapomne tego chyba do końca życia.
Potem kumpel mi powiedział że przewrócił tamtego z nożem i w nogi. Ja tego nie widziałem bo waliłem akurat w łeb tego drugiego, ale uciekaliśmy razem.
Jedno jest pewne: przeszliśmy przez to i parę innych sytuacji razem, żaden z nas nigdy nie stchórzył. Byliśmy pewni że możemy na siebie liczyć, także wiedząc że koleś normalnie ściąga na mnie kłopoty, bo sam lub z kimś innym nigdy nie byłem zaczepiony, nie bałem się z nim nigdzie chodzić.
Rozstaliśmy się jako kumple niestety, bo on wybrał inną bardziej kontrowersyjną jak dla mnie drogę przez życie.
chavez (nielubiący przemocy)
Napisano Ponad rok temu
Wracamy z "+ i -" , ja, moj brat, jego kolega z roku (pilny uczen) i nasz dobry znajomy (jeszcze wtedy!) , ktory długo trenuje kung-fu (ma nawet papiery instruktorskie). Idziemy, smiejemy sie i wszystko bylo ok.
Nasz doswiadczony znajomy zaczal sie z nami wyglupiac i tak dla zabawy sie klepalismy. jakies 5 metrow za nami szło 4 sporych kolesi w skorach (moze bramkarze? nie wiem, ale na 100% koksy). Puscili jakis tekst w nasza strone, zeby pokazac, ze to oni tu sa guru. nasz doświadczony znajomek zasmial sie ironicznie. nagle jeden z koksow przyspieszyl i zaczal isc za naszym znajomkiem. oboje przyspieszyli. Koks krzyknal cos w stylu " chosc tu k***a". Myslalem,ze pojdzie za moment jakas fajna akcja. A TU LIPA 8O ! Doswiadczony znajomy ulotnił sie najszybciej jak potrafił! nasze szanse zmalały. Pomyslalem jeszcze o koledze mojego brata. Tez biedny nie wytrzymal napiecia i uciekl. wybral beznadziejna droge, bo przeskoczyl przez plot i znalazł sie w rogu przy scianie.
najbardziej krzykliwy z bandy tych cweli pobiegl za nim i rowniez przeskoczyl przez plot. Reszta koksow zostala z tylu (chyba byli zbyt pijani,by dotrzymac nam kroku). podbieglismy z bratem do plotu. ja obserwowalem zblizajacych sie koksow, a moj brat prowokowal tego za plotem :bad-words: . bluzgal i bluzgal, az koks sie w****ił i zawrocil w nasza strone. Przeskoczyl (dosc zwinnie jak na takiego klocka) plot. byl juz prawie przy nas, lecz byl zmuszony sie zatrzymac, gdyz przyjal loka i prawego prostego od mojego brajdaka . nie chcielismy sie napieprzac. nasze szanse byly...(nie mielismy szans) , bo zblizaly sie te wolniejsze klocki. Koles mojego brata nawial i my tez sie zmylismy.
Do kolegi mojego brata nie mielismy zadnych pretensji. on nie kozaczył nigdy, nigdy nikogo nie zaczepial i zawsze unikal takich sytuacji.
co do naszego "znajomego instruktora" to sami sobie dopiszcie..., bo bylem u spowiedzi i nie mam zamiaru ostro pojezdzac :wink: !
Zawsze ten gosc byl dla mnie autorytetem. Okazal sie jednak "pipą malinowa". odegralem sie na nim na sparingu nad odra. Przyjal syta obrotowke na splocik i podziekowal. Taki to z niego fighter... i przyjaciel!
ps. Pewny w 100% jestem trzech SPRAWDZONYCH osob : G.Z , K.P i moj brajdak Ł.W - szacunek dla tych chłopakow, bo nigdy nie cwaniakuja i moge na nich liczyc!
pozdro
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Mialam kolezanke od piaskownicy, znalam ja dobre 10 (z przerwami ale kontakt listowy itd zawsze utrzymywalysmy). Zawsze bylo 'o.k', do momentu kiedy naprawde jej potrzebowala.
Mozna znac czlowieka 10 lat i go tak naprawde nie znac,
a znac kogos 3 miesiace i znac go lepiej niz kto kolwiek inny.
Zreszta, ze ktos pomogl raz tez znowu nie znaczy ze pomoze zawsze i nie mozna miec do tej osoby o to w kazdym przypadku pretensje, roznie to w zyciu bywa.
Na swoja czesc sie przekonalam ze dobrze jest miec rodzine.
Zwlaszcza brata;)
Pozdrawiam
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
palka w... plecaczku
- Ponad rok temu
-
Ludzie ulicy? Co wy na to?
- Ponad rok temu
-
Czy Ktoś przeżył coś takiego?
- Ponad rok temu
-
Molestowanie seksualne, a system prawny (b. dlugie)
- Ponad rok temu
-
jaki jest stan faktyczny?
- Ponad rok temu
-
Co nosicie w plecaku?
- Ponad rok temu
-
nie kop pana bo się spocisz
- Ponad rok temu
-
kolejny moderator
- Ponad rok temu
-
Free...!!!
- Ponad rok temu
-
Na zapasnika
- Ponad rok temu