Prawdziwych pryjaciól poznaje się w biedzie
Napisano Ponad rok temu
liczyc tylko na siebie, no chyba ze sie ma kumpla co sie wie ze napewno pomoze , ale takich ze swieca szukac
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Byl powazny egzamin a mi wypisal sie dlugopis. Nikt mi go nie pozyczyl...
Od teraz wiem, kto jest moim przyjacielem a kto nie.
A teraz moral. "Prawdziwi" przyjaciele to Ci ktorzy sie bic potrafia? No ja rozumiem, ze ma gebe od ucha do ucha, a jak przyjdzie co do czego to ucieka. A jak to okreslil moj przyjaciel dzisiaj trzeba miec cala palete przyjaciol:
- od picia
- od bycia
- i od bicia
To jest strach. Wy piszecie, bo cwiczycie, macie mniejszego stracha, potraficie dac sobie rade. Jednak nie kazdy potrafi sie bic. Popatrzcie na nowych, ktorzy przychodza do sekcji. Prosto uderzyc nie potrafia, tylko "lapia muchy" i malo co sobie nadgarstkow nie polamia....
Ja tez taki bylem, wielu z Was zapewne tez. Ja to wychodze z takiego zalozenia. Po co oni maja mi pomagac, jak i tak niczego nie wniosa? Maja ich obic, a po wszystkim mam cholowac do szpitala?
Pewnie potem fajnie jest sobie powspominac przy kolegach jacy to dzielni bylismy, ale przeciez to jest potworny strach! Oni poprostu sie boja, sa sparalizowani.
Ja nie wybieram kolegow, mierzac czy pomoze mi, czy nie, poniewaz trzeba liczyc tylko na siebie. Kazdy czlowiek jest egoista, mysli tylko o sobie! To jest wrodzony instynkt, ktory trudno zwalczyc.
Jednak, prawda jest, ze krowa ktora glosno ryczy malo mleka daje. Wystarczy zauwazyc jak sie popisuja, wariuja a jesli przechodzi grupka nieznanych osob, to kazdy z nich sposzcza glowe w dol i nagle zapada niezreczna cisza.
Ja naszczescie nie mialem zadnej sytuacji, w ktorej moglbym sprawdzic moich najlepszych kumpli. Nikt mnie nie napadl (no raz, ale za to powaznie sie to szkonczylo), nie tluke sie na ulicy, nikt sie nie zaczepia. Nie wiem mam szczescie? Chyba nie, poprostu nie wchodze nikomu w droge.
Jednak moi koledzy opowiadali mi taka sytuacje jak szli w osmiu (pijani troche, po maturach to bylo) i napadlo ich dwoch dresow. Jeden naoglada sie UFC chyba i fru kolege w parter - prawie spodnie mu sciagnol
Drugi podbiegl i cos tam chcial pomoc, dostal i upadl. Tan co zostal w "parter sciagniety" dostal kopa w twarz i musial pomoc jeszcze koledze co jemu chcial pomoc - i tak sie koncza propozycje pomocy "bezbronnych" najlepszych przyjaciol. Ze zamiast oni nam to my im musimy pomoc. Jako ciekawostke powiem ze z przodu (jakies 20 metrow dalej) szlo pozostalych szesciu (liczba 6) i podobno nic nie slyszeli....
Strach, strach i jeszcze raz strach. Niestety to jest cala przyczyna. Jesli kiedykolwiek (nie daj boze) bede mial taka sytuacje to najchetnie chcialbym byc sam, poniewaz wiem ze calo wyjde. Bo jak jestem z kims, to albo zamiast uciekac ktos stoi i sie patrzy i czeka az podejda, albo jeszcze niedaj boze pobiegnie ich "bic".
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Można nie mieć zielonego pojęcia o walce,ale nie zostawia się kumpla samego jak go dresiarze chcą lać.
A jak ktoś się 'sprawdzi' w takiej sytuacji to przynajmniej wiadomo na kim polegać.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
odejmowac, potegowac?
Jesli tak to panie drogi -
wrogow wiecej, no to w nogi!
Albo wersja krotsza
Umiesz mnozyc i dodawac
wrogow wiecej - masz spierdalac
Napisano Ponad rok temu
W potrzebie zawsze sie pojawiaja.
Jedyny minimini malutki incydent to byl jak nas zaczepilo kilku narkusow kiedys. Zaczela sie bitka, w sumie wygrywalismy [kurna jak jakis turniej..] patrze nagle ... a kumple 20 metrow za mna.. A ja jeszcze chcialem dokonczyc robote...
Napisano Ponad rok temu
Dla mnie to glupota.
sa kwestie w ktorych rzeczywiscie trzeba liczyc tylko na siebie, ale jestesmy na pewnym form, w pewnym temacie.
Mowicie :umiesz liczyc licz na siebie
mowie: ale z was musza byc fighterzy. albo losie. albo znajomych nie macie.
Jak wspomniano wyzej, sa do bicia, sa do picia.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Potem zle sie czulem ze nic nie zrobilem ale teraz jak to przemyslalem to nawet lepiej ze sie skonczylo bez bicia. Taka historyjka. Kumple w szkole kozaczyli. Moral z tego taki ze w syuacjach stresowych tak naprawde nie wiadomo jak kto zareaguje.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Jesli wygladal na groznego, to ten slabszy bral nogi za pas i w las.
Natomiast, jesli stwierdzil, ze jest silniejszy to, lup go maczuga po lbie.
Tak samo jest teraz. To jest podstawowy instynkt obronny czlowieka.
Pewien psycholog stworzyl piramide ludzkich potrzeb, i tak w kolejnosci rosnacej:
- potrzeby fizjologiczne (jedzenie, picie, sen, oddychanie)
- potrzeba bezpieczenstwa
- przynaleznosc do grupy (rodzina, milosc, przyjaciele)
- potrzebna uznania
- potrzeba samorealizacji
Zasada jest taka. Potrzeba moze byc spelniona wtedy i tylko wtedy, kiedy wszystkie znajdujace sie nizej sa spelnione.
Dla przykladu, jesli widzisz piekna kobiete i jesli bedzie chcialo Ci sie sikac to napewno nie bedziesz myslal, aby sie z nia umowic tylko bedziesz myslal, gdzie tu sie odpryskac
Tak samo jest ze stachem. Chwalac i udajac twardzieli spelniaja 3 i 4 potrzebe tj. przynaleznosci do grupy oraz uznania. Kazdy chcialby, aby mowiono o nim, ze pomogl nieznajomej dziewczynie, ratujac ja przed 5 napastnikami.
Problem pojawia sie w starciu. Niespelniona jest potrzeba bezpieczenstwa, wiec robia w pory. Przestaje juz byc wazne, co beda mowic kumple, ze beda sie z niego smiac. Oczywiscie moze zdarzyc sie tak, ze potrzeba (tutaj uznania lub przynaleznosci do grupy) jest na tyle silna, ze powoduje w pewnym stopniu zrealizowanie potrzeby bezpieczentwa - ataki na slepo, leciec aby pomoc.
Co dadodaje odwagi? Pewnosc siebie
- treningi, sparowales juz, masz jakies doswiadczenie.
- obecnosc grupy. Zazwyczaj kazdy odwazny jest w grupce
- posiadanie jakiejs broni (choc to moze sie zle skonczyc, jesli sie okaze, ze nie potrafimy jej nalezycie uzyc)
- doswiadczenie
Napisano Ponad rok temu
Miałem z tym kiedyś bardzo duże problemy, ale ostatnio zauważyłem, że prawie o tym zapomniałem. Chyba jednak dużo daje to że coś się trenuje. Jakąś pewność siebie człowiek nabywa. Pewność, że nie zginiemy na tej ulicy...inna sprawa jak parę strzało zarobimy, ale to przecież tak jak na sparingu z kolegą tylko troszkę mocniejJa mam zaufanie jedynie do tych z ktorymi trenuje badz znam na tyle w takich sytuacjach z wiem ze moge na nich polegac. Niestety wiekszosc ludzi nie potrafi pokonac tej "bariery".
Psychika w walce... 75%!!!!!!! szansy na wygraną, nie ważne jaki jest przeciwnik!!!!! To jest moja dewiza z którą staram się oswoić.Jak wychodzilo naprzeciwko siebie dwoch jaskiniowcow, to w jednej chwili sie oceniali. Oceniali, czy jego wrog jest grozny czy nie.
Jesli wygladal na groznego, to ten slabszy bral nogi za pas i w las.
Natomiast, jesli stwierdzil, ze jest silniejszy to, lup go maczuga po lbie.
Napisano Ponad rok temu
Jak wychodzilo naprzeciwko siebie dwoch jaskiniowcow, to w jednej chwili sie oceniali. Oceniali, czy jego wrog jest grozny czy nie.
Jesli wygladal na groznego, to ten slabszy bral nogi za pas i w las.
Natomiast, jesli stwierdzil, ze jest silniejszy to, lup go maczuga po lbie.
Tak samo jest teraz. To jest podstawowy instynkt obronny czlowieka.
Pewien psycholog stworzyl piramide ludzkich potrzeb, i tak w kolejnosci rosnacej:
- potrzeby fizjologiczne (jedzenie, picie, sen, oddychanie)
- potrzeba bezpieczenstwa
- przynaleznosc do grupy (rodzina, milosc, przyjaciele)
- potrzebna uznania
- potrzeba samorealizacji
Zasada jest taka. Potrzeba moze byc spelniona wtedy i tylko wtedy, kiedy wszystkie znajdujace sie nizej sa spelnione.
Dla przykladu, jesli widzisz piekna kobiete i jesli bedzie chcialo Ci sie sikac to napewno nie bedziesz myslal, aby sie z nia umowic tylko bedziesz myslal, gdzie tu sie odpryskac
Tak samo jest ze stachem. Chwalac i udajac twardzieli spelniaja 3 i 4 potrzebe tj. przynaleznosci do grupy oraz uznania. Kazdy chcialby, aby mowiono o nim, ze pomogl nieznajomej dziewczynie, ratujac ja przed 5 napastnikami.
Problem pojawia sie w starciu. Niespelniona jest potrzeba bezpieczenstwa, wiec robia w pory. Przestaje juz byc wazne, co beda mowic kumple, ze beda sie z niego smiac. Oczywiscie moze zdarzyc sie tak, ze potrzeba (tutaj uznania lub przynaleznosci do grupy) jest na tyle silna, ze powoduje w pewnym stopniu zrealizowanie potrzeby bezpieczentwa - ataki na slepo, leciec aby pomoc.
Co dadodaje odwagi? Pewnosc siebie
- treningi, sparowales juz, masz jakies doswiadczenie.
- obecnosc grupy. Zazwyczaj kazdy odwazny jest w grupce
- posiadanie jakiejs broni (choc to moze sie zle skonczyc, jesli sie okaze, ze nie potrafimy jej nalezycie uzyc)
- doswiadczenie
madre slowa 100% racji....gdzies juz o tym o czytalem.....
naprawde madry text
respect for you!
p.s
pruszkow :twisted: :twisted: mile miasto
Napisano Ponad rok temu
Prawda jest taka, ze w takich sytuacjach najlepiej liczyc na siebie. Bo jezeli dochodzi do konfliktu juz to lepiej go szybko zakonczyc i wyjsc z niego zwyciesko niz patrzec co zrobi kolega. Wiekszosc osob nie mialo nigdy takich sytuacji i gdy sie w niej znajduja sztywnieja. Wyszystko co mieli poukladane w glowie - znika. Zostaje pustka, strach i wysoki poziom adrenaliny. Tak wiec lepiej liczyc na siebie, szybko ocenic sytuacje i dzialac. Peace.umiesz liczyc licz na siebie.
Dla mnie to glupota.
sa kwestie w ktorych rzeczywiscie trzeba liczyc tylko na siebie, ale jestesmy na pewnym form, w pewnym temacie.
Mowicie :umiesz liczyc licz na siebie
mowie: ale z was musza byc fighterzy. albo losie. albo znajomych nie macie.
Jak wspomniano wyzej, sa do bicia, sa do picia.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
2 sytuacja: qmpel ,którego miałem za największego mięczaka rzucił się na kolesia(jak lew dosłownie) ,który mnie uderzył ,kiedy stałem tyłem
Napisano Ponad rok temu
2 sytuacja: qmpel ,którego miałem za największego mięczaka rzucił się na kolesia(jak lew dosłownie) ,który mnie uderzył ,kiedy stałem tyłem
Hmm a tutaj to Kobiety sa bardz odwazne. Slyszalem kiedys o takiej sytuacji, ze jakas grupka pijanych dresow zaczepila ich na ulicy no i zaczeli bic jej chlopaka. Tam chyba 4 osoby byly 2 dziewczyny i 2 chlopakow.
No i nikt mu nie pomogl. Wreszcie na nich zucila sie jego dziewczyna. Podrapala jednego, puscil go, jeden ja chwycil to ugryzla go w reke. Odpuscil, upadla, podniosla kamiec i z odlegolosc 1 metra rzucila nim prosto w twarz napastnika. Choc byla to taka kruszynka, to ich pokonala. Taka uliczna taktyka. Podobno nawet rozwalila lezaca w smietniku butelka glowe jednmu.
Tata mojego przyjaciela prowadzi sekcje Judo. Czasem wpadam tam pouczyc sie rzutow i padow (takie uzupelnienie do JJ). I jest tam taki portier, jak byscie go zobaczyli to napewno nie powiedzielibyscie ze jakis grozny zawodnik. Chudy, maly, zgarbiony i do tego ok 50 lat. Podobno jak go kiedys napadli, to napastnikow, bardzo pogryzl i podrapal - lekarze mysleli ze ten portier mial jakiegos psa ktory go bronil
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
palka w... plecaczku
- Ponad rok temu
-
Ludzie ulicy? Co wy na to?
- Ponad rok temu
-
Czy Ktoś przeżył coś takiego?
- Ponad rok temu
-
Molestowanie seksualne, a system prawny (b. dlugie)
- Ponad rok temu
-
jaki jest stan faktyczny?
- Ponad rok temu
-
Co nosicie w plecaku?
- Ponad rok temu
-
nie kop pana bo się spocisz
- Ponad rok temu
-
kolejny moderator
- Ponad rok temu
-
Free...!!!
- Ponad rok temu
-
Na zapasnika
- Ponad rok temu