Gdzieś słuszałem (bardzo dawno, więc może mi się przyśniło), że Ayrton Senna powiedział, że pogodził się z myślą, że zginie na torze, na co Alain Prost stwierdził, że on z takim nastawieniem nie wyjechał by na tor. Może warto wmawiać sobie codziennie nieśmiertelność.Gdzieś słyszałem wypowiedź policjanta, który na patrolu stracił swojego partnera, który został zastrzelony. Mówił on, że za każdym razem idąc do pracy wyobraża sobie, że jest nieśmiertelny, bo inaczej zwariowałby od tego wszystkiego i dalsza praca w policji (z ciągłym myśleniem o mogącej nastąpić śmierci) nie miałaby sensu.
Ja natomiast mam świadomość swojej śmiertelności w każdej chwili mojego życia: gdy przechodze przez ulice, jade autem, latam szybowcem, czy późnym wieczorem idę do domu. Wiem że mogę zginąć na milion najgłupszych powodów więc jestem czujny i ostrzożny. Bo wszystko jest dla ludzi tylko trzeba wiedzieć Z CZEGO SIE ŻYJE. Wiem dokąd jestem a gdzie już mnie nie ma. Jestem człowiekiem i zdażają mi się błędy. I wiem że kiedyś umrę.