Natomiast jesli Piotrek kaze do siebie mowic "sifu" lub chociazby toleruje to ze uczniowie tak go tytuluja to znaczy ze skretynial do konca (jak kazdy inny "syfu" ktorego to dotyczy). Jest to podwojnie zalosne. Po pierwsze, z grubsza "sifu" znaczy mistrz - czlowiek ktory kaze sie tytulowac per "mistrz" jest nadetym bufonem ktorego nie mozna traktowac powaznie, zwlaszcza jako nauczyciela. Po drugie, juz nieraz Dacheng i tomek Twardowski to pisali ze w Chinach "sifu" sie mowi do fachowcow, taksiarzy itp. U nas nieco podobnie sie mowi w niektorych sytuacjach np. w parku slychac ochryplym glosem "mistrzu, kopsnij zeta na szlampe". Do prawdziwego mistrza szanujacy go uczniowie w Chinach zwracaja sie "laoshi". Na zachodzie tez sa takie pojeby co nawet drukuja sobie na wizytowkach "sifu" przed nazwiskiem, a najdebilniejsi nawet potrafia przyjechac do Chin i sie przedstawic np "sifu Smith" co u Chinczykow wywoluje oslupienie.
Chiny Chinami, a Zachod Zachodem. Nazywanie kogos sifu w Chinach i na Zachodzie to dwie zupelnie inne pary kaloszy. Wynika to z faktu, ze Wschodnie Sztuki Walki, ktore do nas trafily z Chin juz zostaly przez nasza Zachodnia cywilizacje przertawione. Zatem mozna powiedziec, ze chinska maja glownie geneze. A podejscie do treningow, zasady nadawania stopni, czy obsypywanie sie tytulami jest typowo Zachodnie. Dlatego moim zdaniem nie ma co kruszyc kopii o to, czy to co ktos w ramach szeroko rozumianych sztuk walki robi cos zgodnego, czy niezgodnego ze Wschodnim pierwowzorem. Natomiast zawsze celowe jest pytanie, czy to co ten ktos robi jest sensowne i jakiemu celowi to sluzy. No i zdecydowanie stwierdzam, ze jesli ktos sie sifu nazywa, to w wiekszosci przypadkow robi to w celach marketingowych, a nie po to, by podkreslic swoje obiektywne mistrzostwo. A co termin "sifu" po chinsku oznacza? A jakie to ma znaczenie, skoro i tak na Zachodzie nabral on zupelnie innego kontekstu. Problemem jest to, ze ludzie mysla, ze widzac sify ogladaja mistrza w jakims obiektywnym sensie, a to zazwyczaj zwykly showman. Bo niestety, nie do konca zdaja sobie sprawe, ze taki tytul mozna nadac sobie samemu. Mysla, ze z tym jest dokladnie tak jak z tytulem magistra, doktora, czy profesora, gdzie trzeba sie czyms wykazac, by na niego zasluzyc, a sama procedura nadawania jest jasno okreslona i bez jej przejscia, tytulu sie nie otrzyma.
Marcin