good Sifu's
Napisano Ponad rok temu
Moim Sifu jest Piotr Czerepuk z Gdanska . Swoj trening Kung Fu zaczal 22 lata temu , w Polskim YMAA jest od samego poczatku . Wygrywal wiele zawodow w formach wewnetrznych i zewnetrznych . Wielu jego wychowankow czynilo podobnie . Jest on jedna z 4 osob w Polsce posiadajacych 9-ty stopien YMAA w shaolin. 8O
Moze mieliscie kiedys przyjemnosc go zobaczyc ? poznac ? co o nim sadzicie ( tylko grzecznie bo ja lojalny dla Sifu jestem )
zdjecie Sifu jest pod adresem [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Opowiedzcie troszke o swych nauczycielach i ich podejsciach treningowych . Kogo uwazacie za najlepszego Sifu w Polsce , czy ze strony technicznej , czy tez za wklad w srodowisko sztuk walki ?
Moim Sifu jest Piotr Czerepuk z Gdanska . Swoj trening Kung Fu zaczal 22 lata temu , w Polskim YMAA jest od samego poczatku . Wygrywal wiele zawodow w formach wewnetrznych i zewnetrznych . Wielu jego wychowankow czynilo podobnie . Jest on jedna z 4 osob w Polsce posiadajacych 9-ty stopien YMAA w shaolin. 8O
Moze mieliscie kiedys przyjemnosc go zobaczyc ? poznac ? co o nim sadzicie ( tylko grzecznie bo ja lojalny dla Sifu jestem )
Znamy, znamy (przynajmniej ja i Seiken z forumowiczow). I to od poczatku jak zaczynal ok 1980-81 u Rolanda (Romuald Jozefowicz) w tzw. Hei Long Shu. Piotrek sympatycznym gosciem jest (a przynajmniej byl). I jak sam stwierdziles ladnie robi formy. Mowisz "9-ty stopien"? Strasznie powaznie to brzmi ale nie upieralbym sie przy tym ze jest to cos przekonywujacego.
Natomiast jesli Piotrek kaze do siebie mowic "sifu" lub chociazby toleruje to ze uczniowie tak go tytuluja to znaczy ze skretynial do konca (jak kazdy inny "syfu" ktorego to dotyczy). Jest to podwojnie zalosne. Po pierwsze, z grubsza "sifu" znaczy mistrz - czlowiek ktory kaze sie tytulowac per "mistrz" jest nadetym bufonem ktorego nie mozna traktowac powaznie, zwlaszcza jako nauczyciela. Po drugie, juz nieraz Dacheng i tomek Twardowski to pisali ze w Chinach "sifu" sie mowi do fachowcow, taksiarzy itp. U nas nieco podobnie sie mowi w niektorych sytuacjach np. w parku slychac ochryplym glosem "mistrzu, kopsnij zeta na szlampe". Do prawdziwego mistrza szanujacy go uczniowie w Chinach zwracaja sie "laoshi". Na zachodzie tez sa takie pojeby co nawet drukuja sobie na wizytowkach "sifu" przed nazwiskiem, a najdebilniejsi nawet potrafia przyjechac do Chin i sie przedstawic np "sifu Smith" co u Chinczykow wywoluje oslupienie.
Wosiu
Napisano Ponad rok temu
Z calej Polski tylko ja nazywam Piotrka Sifu . Swoim podejsciem i zachowaniem zasluzyl odemnie , abym tak do niego mowil . On oczywiscie zaraz zaczyna mnie opieprzac za nazywanie go "mistrzem" , wszak ja zawsze uwazalem slowo " Si Fu" za "nauczyciela" . Wiec nazywanie Piotra Sifu , traktuje jako moja prywatna sprawe .
ide uczyc sie staty 8O
Michal Maj
Napisano Ponad rok temu
Chiny Chinami, a Zachod Zachodem. Nazywanie kogos sifu w Chinach i na Zachodzie to dwie zupelnie inne pary kaloszy. Wynika to z faktu, ze Wschodnie Sztuki Walki, ktore do nas trafily z Chin juz zostaly przez nasza Zachodnia cywilizacje przertawione. Zatem mozna powiedziec, ze chinska maja glownie geneze. A podejscie do treningow, zasady nadawania stopni, czy obsypywanie sie tytulami jest typowo Zachodnie. Dlatego moim zdaniem nie ma co kruszyc kopii o to, czy to co ktos w ramach szeroko rozumianych sztuk walki robi cos zgodnego, czy niezgodnego ze Wschodnim pierwowzorem. Natomiast zawsze celowe jest pytanie, czy to co ten ktos robi jest sensowne i jakiemu celowi to sluzy. No i zdecydowanie stwierdzam, ze jesli ktos sie sifu nazywa, to w wiekszosci przypadkow robi to w celach marketingowych, a nie po to, by podkreslic swoje obiektywne mistrzostwo. A co termin "sifu" po chinsku oznacza? A jakie to ma znaczenie, skoro i tak na Zachodzie nabral on zupelnie innego kontekstu. Problemem jest to, ze ludzie mysla, ze widzac sify ogladaja mistrza w jakims obiektywnym sensie, a to zazwyczaj zwykly showman. Bo niestety, nie do konca zdaja sobie sprawe, ze taki tytul mozna nadac sobie samemu. Mysla, ze z tym jest dokladnie tak jak z tytulem magistra, doktora, czy profesora, gdzie trzeba sie czyms wykazac, by na niego zasluzyc, a sama procedura nadawania jest jasno okreslona i bez jej przejscia, tytulu sie nie otrzyma.Natomiast jesli Piotrek kaze do siebie mowic "sifu" lub chociazby toleruje to ze uczniowie tak go tytuluja to znaczy ze skretynial do konca (jak kazdy inny "syfu" ktorego to dotyczy). Jest to podwojnie zalosne. Po pierwsze, z grubsza "sifu" znaczy mistrz - czlowiek ktory kaze sie tytulowac per "mistrz" jest nadetym bufonem ktorego nie mozna traktowac powaznie, zwlaszcza jako nauczyciela. Po drugie, juz nieraz Dacheng i tomek Twardowski to pisali ze w Chinach "sifu" sie mowi do fachowcow, taksiarzy itp. U nas nieco podobnie sie mowi w niektorych sytuacjach np. w parku slychac ochryplym glosem "mistrzu, kopsnij zeta na szlampe". Do prawdziwego mistrza szanujacy go uczniowie w Chinach zwracaja sie "laoshi". Na zachodzie tez sa takie pojeby co nawet drukuja sobie na wizytowkach "sifu" przed nazwiskiem, a najdebilniejsi nawet potrafia przyjechac do Chin i sie przedstawic np "sifu Smith" co u Chinczykow wywoluje oslupienie.
Marcin
Napisano Ponad rok temu
Yyyyy.... Michal, pytanie rzeka. Mysle, ze sporo jest ludzi, ktorzy w MA w Polsce troche wniesli. I chwala im za to. Natomiast kazdemu odpowiada inne podejscie treningowe i mysle, ze wartosciowac sie tego po prostu nie da.
Moze mieliscie kiedys przyjemnosc go zobaczyc ? poznac ? co o nim sadzicie ( tylko grzecznie bo ja lojalny dla Sifu jestem )
zdjecie Sifu jest pod adresem [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Ja mialem przyjemnosc poznac Twojego nauczyciela na jakis zawodach. Nawet razem na podium stalismy :wink:
Bardzo sympatyczne wrazenie robi.
Natomiast co do tego sifowania... ludzie, nie przesadzajmy. Jak sie komus podoba zwracanie sie wewnatrz szkoly per sifu, to niech to robi. Poza szkola - to objaw jakiegos przerostu ego i ogolnej paranoi. Ja tego nie robie, bo nie chce i nie musze A w wiekszosci przypadkow z ludzmi ktorzy mnie uczyli bylem po prostu na ty. I jakos moj szacunek przez to mniejszy nie byl.
K.
Napisano Ponad rok temu
To moze mowmy do nauczyciela "Szefie", albo lepiej "Kierowniku". To tak bardziej swojsko brzmi niz sifu. No bo mowienie trenerze, czy instruktorze, to troche sportowo zalatuje. A my przeciez tradycyjni jestesmy, no nie :wink: . A jak wejdziemy do Europy, to na miedzynarodowym rynku bedziemy do nauczyciela mowic "Boss". Coby to nas za jakichs prowincjuszy nie wyjsc.Jak sie komus podoba zwracanie sie wewnatrz szkoly per sifu, to niech to robi. Poza szkola - to objaw jakiegos przerostu ego i ogolnej paranoi. Ja tego nie robie, bo nie chce i nie musze
Marcin
Napisano Ponad rok temu
Wracajac do zachodniego "boss" .
Smieszna rzecz , ale czesc wewnetrznych uczniow Mistrza Yang'a z YMAA , zwraca sie do niego "Boss". Fajnie to wyglada jak na summercamp'ie porozumiewaja sie przez krotkofalowki " Oki Boss , got that , roger and out "
Co do kulturowego znaczenia slowa Sifu i sposobu z jakim trzeba sie z nim obchodzic . Ja jestem zdania ze to tylko i wylacznie zalezy od kultury . Widac ze Polska zmierza ku zachodowi ( qrde , zabrzmialo jak wypowiedz polityka ) , jednak wiele z aspektow naszej psychiki zawsze zostanie gdzies na wschodzie . Chodzi mi glownie o to , iz Polak wykaze wieksze podejscie moralne do Kung Fu , oraz ma on glebiej zakorzeniona naturalna agresywnosc :twisted: , tak potrzebna do walki.
... do reszty ...
podzielcie sie swymi przemysleniami o ludziech u ktorych cwiczyliscie i nie wdawajmy sie dalej w dyskusje o sformulowaniu "sifu" :-)
wasz zawsze
Michal Maj
Napisano Ponad rok temu
To moze mowmy do nauczyciela "Szefie", albo lepiej "Kierowniku". To tak bardziej swojsko brzmi niz sifu. No bo mowienie trenerze, czy instruktorze, to troche sportowo zalatuje. A my przeciez tradycyjni jestesmy, no nie :wink: . A jak wejdziemy do Europy, to na miedzynarodowym rynku bedziemy do nauczyciela mowic "Boss". Coby to nas za jakichs prowincjuszy nie wyjsc.
Cool
Od dzisiaj zwracamy sie do Andrzeja per "SZEFIE"
K.
Napisano Ponad rok temu
No to lecę się napić czaszłeja :wink:
Napisano Ponad rok temu
[i]
Od dzisiaj zwracamy sie do Andrzeja per "SZEFIE"
K.
Wolę Jaśnie Wielmożny 8) W sytuacjach mniej formalnych wystarczy Ekscelencjo :-)
Napisano Ponad rok temu
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
i [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Napisano Ponad rok temu
Wolę Jaśnie Wielmożny 8) W sytuacjach mniej formalnych wystarczy Ekscelencjo :-)
Taaaaajest
K.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Watpie, by mistrzowie na cos takiego poszli. Raczej wystawiliby swoich zawodnikow. A to juz robia podczas zawodow Sanda. A z tymi zawodnikami to roznie bywa. Czesto reprezentuja tylko dana szkole, a cwicza cos zupelnie innego. Zreszta ostatnio na zawodach sanda spotkalem kolege, ktory cwiczy Muay Thai, a z kung fu nigdy nie mial nic wspolnego. A poniewaz chcial wystartowac na tych zawodach, to znalazl sobie szkole kung fu, ktora go wystawila.Zróbmy turniej mistrzów szkół kung-fu wu-shu. Jak by rozleklamować takie widowisko to by się kung - fu w Polsce szybko rozpowszechniło.
Marcin
Napisano Ponad rok temu
Relacja nauczyciel-uczen wedlug mnie jest przynajmniej rzecza prawie swieta . Wybierajac szkole nie patrzylem na nauczyciela , co on potrafi , ile zawodow wygral . Zwrocilem uwage na nauczyciela jako na czlowieka . Jak mi sie z nim gada . Co on soba reprezentuje . Jakie ma podejscie do danego stylu . Piotr akurat jest nauczycielem , ktorego zawsze chcialem miec . Nie twierdze , ze jest najlepszy . Mi sie jednak z nim zajebiscie rozmawia i rozumiem co on chce mi przekazac .
Ide jesc .
Michal Maj
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
A co bys zrobil , gdyby czlowiek , ktory jest trenerem stylu ktory najbardziej chcialbys poznac , okazal sie dupa , albo nie reprezentowal soba zadnej wiekszej wartosci ?
Sadze , iz znalezienie trenera i stylu , ktory najbardziej chce sie uczyc to bardzo wielkie szczescie .
Zazdroszcze . Sam cwiczylem 4 lata zanim znalazlem nauczyciela , ktorego polubilem :balisong2:
Ide jesc
Michal Maj
Napisano Ponad rok temu
Zgadza sie, tyle ze zawsze wybierajac nauczyciela trzeba miec jakies kryterium oceny. To nie koniecznie musi byc udowodniona jego skutecznosc w walce sportowej. Po pierwsze, to nie zawsze skuteczny zawodnik bedzie dobrym trenerem. Ale w wiekszosci wypadkow tak wlasnie bedzie. Wiec kryterium wydaje sie byc nie najgorsze. No tak ale nie wszyscy nauczyciele startuja w zawodach. Poza tym, moze byc tak, ze regulamin zawodow kompletnie nie sprzyja wykazaniu skutecznosci stylu, ktorego ucza. Wiec potencjalni uczniowie powinni znalezc inne kryterium oceny kwalifikacji nauczyciela. W koncu kazdy na jakiejs podstawie podejmuje decyzje wyboru tego, a nie innego nauczyciela.A dla mnie nauczyciel powinien przede wszystkim mnie dobrze uczyć (jak etymologia tego słowa wskazuje)... Najpierw wybrałem tego czego chce się uczyć, a następnie szukałem nauczyciela...
Niestety, w przypadku tradycyjnych sztuk walki bardzo czesto sa klopoty ze znalezieniem obiektywnego kryterium kwalifikacji nauczyciela, co powoduje ze potencjalni uczniowie skazani sa nieraz na lata bladzenia, zanim znajda kogos godnego zaufania. Dodatkowo taka sytuacje wykorzystuja rozni naciagacze korzystajacy z tego, ze skoro brak jest obiektywnych kryteriow oceny, to nikt ich umiejetnosci nauczania i praktycznosci tago co ucza nie zweryfikuje. To powoduje, ze potencjalni uczniowie nie dosc, ze poszukuja i tak dojrzalych owocow po omacku, to jeszcze ktos im zgnilki dodatkowo podrzuca. Zatem propozycja Michala jest całkowicie uzasadniona. W koncu w dawnych czasach, jak mistrz kung fu chcial otworzyc szkole, to stawial lei tai.
Marcin
Napisano Ponad rok temu
u kazdego trenera na pierwszym miejscu powinnien byc dobrobyt swego ucznia . Nie czarujmy sie , aby prowadzic sekcje trzeba miec pieniadze , za ktore oplaci sie sale gimnastyczna , kupi sie sprzet , oplaci skladki czlonkowskie w roznych organizacjach i jeszcze bedzie sie mialo na wyjazdy treningowe . Skas te pieniadze musza sie brac , i na pewno nie jest to z np. 10 starszych uczniow na sekcji . Pieniadze bierze sie od ludzi , ktorzy widzac plakat "Kung Fu" , przychadza na sekcje i cwiczac mniej wiecej trzy miesiace ( po czym nudzi im sie i rezygnuja ).
Pieniadze tych wlasnie osob ( te zebrane przez czas ktory uczeszczaly na treningi ) , zostana zainwestowane w osoby ktore chca cwiczyc . Celem tego procederu jest tylko jedno .Podniesc poziom sekcji i to jest najwazniejsza mysla kazdego trenera .
Druga wazna rzecz to odpowiedzialnosc . Kazda osoba , ktora przychodzi na treningi musi nauczyc sie przynajmniej minimum samoobrony . Jest to wazna rzecz , gdyz to jest najlepsza reklama dla sekcji . Ciezka praca trenera sie zawsze zwroci z procentem , kiedy ma dobrych uczniow . A wierzcie mi , natknac sie na dobrego ucznia , jest o wiele trudniejsze niz znalezc dobrego nauczyciela .
Po trzecie . Kryterium dobrego trenera bierze sie od osob , ktore pod nim cwicza lub cwiczyly .
ide jesc
Michal Maj
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Skutecznosc tradycyjnego treningu
- Ponad rok temu
-
Tai Chi Taoistyczne - ktoś już to widział?
- Ponad rok temu
-
Seminarka z Yiquan
- Ponad rok temu
-
Nowa szkoła - Nowe Mozliwosci!
- Ponad rok temu
-
No i po zawodach... :)
- Ponad rok temu
-
Taiji chuan Bydgoszcz, gdzie cwiczyć????????
- Ponad rok temu
-
kung fu Krakow - pytanie
- Ponad rok temu
-
Style wewnętrzne?
- Ponad rok temu
-
aplikacyjność form
- Ponad rok temu
-
ćwiczenia utwardzające
- Ponad rok temu