To, ze cwiczenie walki sportowej ma swoje wady, to zgoda. No bo regulamin walki znacznie ja zubaza i ogranicza. Ale poruszyles jeden ciekawy temat i wynikajace z niego wnioski. Mianowicie, ze wielu cwiczacych "tradycyjnie" czyli tak, jak im sie wydaje ze jest tradycyjnie, czesto wogole nie ma mozliwosci skonfrontowania swojwj wiedzy. A taka sytuacja troche przypomina sytuacje mistrza plywania nie wchodzacego do wody. Dla czlowieka postronnego pewne jest, ze ktos taki nie ma pojecia o plywaniu, bo nie da sie nauczyc plywac nie wchodzac do wody. W sztukach walki jest identycznie. Nie da sie nauczyc walczyc nie walczac. A biorac pod uwage wspolczesne realia, to smialo mozna stwierdzic, ze zdecydowna wiekszosc cwiczacych nie nauczy sie walczyc realnie. Tylko grupka zadymiarzy ma mozliwosc nauki tego.Marcin zwrócił uwagę, że w większości szkół kung-fu u nas (ale tak jest też gdzie indziej) ćwiczy się "tradycyjnie" i oprócz tego "do walki", przy czym w drugim przypadku jest to trening do walki w rękawicach, dostosowany zwykle do regulaminów sanda/sanshou. Ten drugi sposób treningu i walki nie ma wiele wspólnego z pierwszym (umiejętności teoretycznie rozwijane przez pierwszy sposób treningu nie są w praktyce weryfikowane). Więc gdy tacy zawodnicy wygrywają na zawodach nie świadczy to zupełnie o skuteczności tradycyjnego stylu który ćwiczą. Zwłaszcza, że są też tacy, którzy tradycyjnymi stylami się nie przejmują, przygotowując się tylko pod zawody sanda i dobrze im to wychodzi.
No a taki sportowiec, pomimo ze umie walczyc tylko sportowo, zawsze juz cos ma. Bo przynajmniej sportowe techniki ma opanowane. W szczegolnosci jak trafi mu sie na ulicy przeciwnik, ktory nie bedzie go "niesportowo" atakowal, to taki sportowiec bedzie mial nad nim przewage. No a ten tradycjonalista, ktory nie ma mozliwosci zweryfikowania swojej wiedzy, de facto nie ma nic.
Zreszta, czy tak naprawde to wiekszosc z nas nie trenuje sportowo? Przeciez w naszych sparingach tez obowiazuja jakies zasady umowne, narzucone chciazby przeznasz moralny kosciec mowiacy, ze robic krzywde koledze z treningu, to za bardzo nie uchodzi. Bez zasad umownych chyba bysmy sie pozabijali. No a realna walka tych zasad jednak nie ma. To moze ten trening sportowy ma w pewnym sensie przewage?
Co o tym sadzicie?
Marcin