był sobie fajter
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
ja w wieku 13 lat zlamalem mamie reke w trzech miejscach...
pozatym mam kolege i kolezanke o nazwisku brzuska jak sie dowiem kto mi ja zlamal...
ja mam 25 lat i tak naprawde juz czasem czuje sie jak dziadek..
Napisano Ponad rok temu
Oto jego słowa:
Lepiej w młodości w pełnej sprawności złożyć w boju swoje młode kości niż dożyć wszystkich goryczy starości.
Podobny los spotkał wspaniałego wojownika Egila Skargeniensena , wyraz swojej goryczy wylewa w wierszach , które pisał przez całe życie i na starość to utwory pełne goryczy. Oto cytat;
Niegdyś przede mną pieszchali wrogowie teraz ja pierzcham przed babskim językiem.
Śmierć na polu walki jest zaszczytem. Na śmierć słomianą trzeba sobie zasłużyć . Pozdrawiam Hakas
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Chcialoby sie powiedziec - co Wy wiekszosci wiecie ku... o starosci i umieraniu? :wink:
Do ubieglego roku wydawalo mi sie, ze jestem niesmiertelnyi wiecznie mlody! (Mialem wowczas 43 lata). Ja naprawde planowalem jeszcze postartowac w bjj i nie w kategorii powyzje 35, czy 40 roku zycia - tylko normalnie! I mysle, ze to nie bylo nie uzasadnione...
Malo tego z czesciowym niedowladem reki i uszkodzonym karkiem (teraz to moge wyznac), wzialem udzial w zawodach i... przegralem na punkty i odpadlem (po prostu nie umialem robic punktow, nie przerabialem taktyki w tym kierunku na treningach, chcialem zalozyc technike konczaca i nie dac zalozyc sobie takiej, o nic wiecej nie dbalem, ale nie wyszlo. Piec minut minelo jak jedna chwilka).
Dzis mija rok po pierwszej rehabilitacji (wlasnie mnie znowu boli kark...). Sprawnosc w rece odzyskalem na jakiej 95 proc. W sumie nawet jestem w stanie z 10 razy podniesc na sztandze 100 kg, ale... stracilem do silowni cala milosc. I wiem, ze kontuzja sie moze powtorzyc...
Ze nie jestem zdrowy przypominaja moje problemy neurologiczne - mrowienie i bol w karku, mrowienie twarzy, mrowienie i chwilowe zmieniajace sie czucie w palcach (to czasami zabawne - przez kilka godzin mam ograniczone np. w malym palcu i serdecznym, a potem w dwoch pierwszych z kciukiem na czele), bol tricepsu - niekiedy mam z tym spokoj kilka tygodni, a niekiedy regularnie mnie gnebi i przypomina...
Ta kontuzja to wynikowa braku dbaloci o kregoslup (podnoszenie ciezkich sztang), wypadku samochodowego i zniedbanej wowczas rehabilitacji po nim. A pozniej ju tylko przeciazenie i trach...
W pewnym momencie (rok temu) stracilem rownolegle moja legendarna zwierzeca wydolnosc, nad ktora nigdy szczegolnie nie pracowalem (po prostu taka mialem) i myslalem, ze bedzie tak zawsze.
Co sie zmienilo od tego czasu?
Cwicze 1/4 tego co kiedys. (Nie biegam w ogole, bo to szkodliwe dla kregoslupa). Cwicze bardzo rozsadnie i raczej cwiczenia trudne technicznie niz z duzym ciezarem (szkoda mi bowiem i tak juz zniszczonych moich stawow).
Np. odkrylem sztangielki na nowo, cwicze nimi np. klatke pod roznymi katami, zamiast jak to bywalo ponad 100 kg sztanga i mimo, ze te sztagielki sa lekkie, zdarza mi sie miec zakwasy. I okazuje sie ze 30-40 kg w jednej rece wystarcza!
Robie krotki trening.
Malo wytrzymalosciowki, a kiedys robilem ja do zameczenia wszystkich wokol i siebie na koniec.
W zasadzie w stojce nie walcze, bo ten rodzaj treningu nic juz nie wniesie do mojego rozwoju, oprocz nowych kontuzji i odswiezania sie starych (kolana, lokcie, bolace biodra etc)...
Doskonale techniki bjj (czasami jestem zlamany, bo wciaz mimo uplywu dwoch lat, mam podstawowe problemy i pytania.
Zal mi troche, ze nie mam stalego codziennego kontaktu z jakims czarnym pasem, czy nawet nizszym - uczylbym sie szybciej - co w moim wieku jest bardzo istotne, bo... moge juz nie zdarzyc...
Niestety malo sparuje (niedlugo zostane mistrzem w prezentacji i uczeniu innych, ale dupa w walce!). Sparuje najwyzej z wybrancami (technikami, a nie sterydowym zywiolem) i tylko w kimonie, gdzie jest mniejsza sklonnosc do lapania za leb, z tymi ktorzy wiedza, czego mi nie robic. Choc przyznam szczerze, ze ja tez wobec nich nie stosuje groznych dla mojego zdrowia technik.
Co jeszcze? Ja przeciwnik suplementacji, zaczalem ja stosowac, choc naprawde w malych ilosciach. Bo okazalo sie, ze z powodu braku potasu, ktory ucieka ze mnie jak przez durszlak (kiedys tak nie bylo), kilka razy w ostatnim roku wydawalo mi sie, ze jestem bliski smierci z przemeczenia, czy chronicznego przetrenowania. (Zreszta chyba bylem bliski smierci).
Nauka dla Was mlodych - rownie wazny jak trening jest odpoczynek. Nieoszukiwany odpoczynek.
Co postanowilem?
Mimo wszystko nadal cwiczyc, choc staram sie zachowywac rozwage i wiem, ze najlepiej byloby rzucic to w pizdu (bo jednak w bjj ten kark jest stale narazony) i zajac sie np. yoga i plywaniem, co lubie zwlaszcza to drugie.
Takze... Po prostu zgodzilem sie sam ze soba, czy inaczej - zezwolilem sobie - najwyzej przewrocic sie i umrzec na treningu, niz chodzic nic nie robiac i narzekac. (I tak jestem w depresji i kryzysie - i jestem maruda w innych sprawach).
Nie chcialbym byc (wariant pesymistyczny) np. niesprawnym i byc dla kogos ciezarem, choc moja druga polowa (dzis skonczyla 31 lat, a dopiero miala 18-20!) wyrazila opinie, ze jakby co - bedzie mnie pchala na wozku. Ale ja wolalbym liczyc na kogos z Was, ze przyjedzie i wyprobuje na mnie np. w takich okolicznosciach mate leo. Jakies 5 minut chyba wystarczy?
Acha... na razie moja starosc polega na tym, ze jestem w stanie zrobic to co wiekszosc cwiczacych u nas ludzi, w takim samym tempie - ale widze, ze kiedys regenerowalbym sie po tym dwie godziny, najwyzej cztery, a teraz nawet zdarza mi sie i dwa dni. Duzo wolniej tez lecza sie konztuje i czesciej je miewam.
Cwicze zatem i walcze bardzo ekonomicznie... Niezbedne minimum.
Istotne... Nie pije juz kazdego rodzaju alkoholu, a zwlaszcza po litrze na glowe, co mi sie czasami przydarzalo. Teraz najwyzej moge wypic jakies pol litra dobrej whisky.
Smiglo jeszcze furczy. Choc teraz jak we wszystkim jestem zmuszony, ale i wole - stawiac na jakosc, niz na ilosc.
Nie gonie seksem jka w mlodosci, bo wiem, ze i tk sie przytrafia i szkod na pogon czasu.
Powodzenie jeszcze mam (choc nie takie jak w mlodosci) - jest bowiem tyle pieknych dziewczyn, ktore nie doswiadczyly milosci ojcowskiej i szukaja substytutu.
Niestety. Starsze po (30 panie) w ogole mnie nie interesuja w sensie erotyki. (Z jednym tylko wyjatkiem).
Teraz... Wiem... ze umre. To juz nie jest takie mlodziencze dywagowanie, ktore jest w istocie tesknota nie za smiercia, ale za innym lepszym, pelniejszym zyciem. A to jest taka roznica - jak dywagacje Kselosa na temat walki na ulicy, a moje.
To prawda... Kiedys jako mlody tez czasami chcialem rozpedzic sie na betonowa sciane 200 km/h, albo wziac przyklad z Petroniusza. Ale... Teraz chcialbym jeszcze pozyc troche. Bo jeszcze sie slabo rozgladalem za smiercia, co jest nieawtpliwie bledem, bo to - jak mowil Don Juan -jedyna nauczycielka.
W koncu jak powiedzial jakis madry czlowiek - gdybysmy byli niesmiertelni musielibysmy zabijac swoje dzieci w walce o miejsce do zycia.
Milo byc ojcem doroslego dziecka... Choc przyznam, ze nie poswiecilem jednego dni na jego wychowanie. Obsesyjnie ostatnio chcialbym zostac dziadkiem. (Niestety moje dziecko jeszcze nie widzi sie w roli rodzica).
Ogolna refleksja - niz nie jest nam dane na zawsze - tym bardziej sprawnosc ciala i umyslu. Te problemy, ktore mamy to nic wobec choroby i przemijania.
Sport nie chroni przed zawalami, chorobami cywizlizowanymi, choc tak dlugo myslalem. Ale w ostatnim czasie zmarlo paru moich kolegow-sportowcow mimo higienicznego trybu zycia. Wiec i genetyka ma ogromne znaczenie.
Jak mowi Desiderata trzeba sie wdziekiem rozstac z atrybutami mlodosci i przyjac zdaje sie tak to brzmialo - "to co przynosza lata". Ucze sie. Jestem slabym uczniem.
K.... chyba bylem zbyt szczery... Coz... Najwyzej kiedys poprosze moderatora o delete.
Pozdrawiam
K_P
PS. Mialem juz to wszystko wychlastac, ale zerknalem na dzial i przypomnialem, ze jestem tu moderatorem, cyli osb, ktora powinna cos tam inicjowac.
Napisano Ponad rok temu
P.S. Cieszę się, że tego nie zrobiłeś.
Pozdrawiam jerz.
Napisano Ponad rok temu
O życiu w sumie mało wiem(jestem pewnie w wieku Twojego dziecka-czyli dorosły,ale jeszcze dużo przede mną),więc naraziłbym się na śmieszność pisząc w podobnym co Ty tonie.
Jednakże internet umożliwia znaleźenie jednej płaszczyzny dyskusji dla przedstawicieli generacji młodszej i tej bardziej doświadczonej.Korzystając więc z tej sposobności podzielę się kilkoma przemyśleniami.
Młodości poza tym że w wielu przypadkach tłumaczy głupotę (:wink: ) ma też to do siebie,że nie kalkuluje na chłodno,nie dokonuje rachunku ''czy mi się opłaca ryzykować zdrowiem'' przy realizacji pasji i zainteresowań.
Rezultatem tego poświęcenia są kontuzje,bardziej lub mniej poważne.
Powstaje pytanie kiedy należy ''odpuścić'',zacząc się asekurować,przestać iść na całość.
Dla mnie takim wyznacznikiem jest funkcjonowanie w życiu codziennym.
Jeżeli po latach intensywnego uprawiania sportu przyjdzie czas,że nie będę mógł z synem zagrać w piłkę,czy w tenisa to będzie oznaczało,że gdzieś popełniłem błąd,przeszarżowałem.
Ale to kwestia odległej przyszłości.
Jak na razie staram się jak najwięcej korzystać z treningów jednocześnie nie bagatelizując sygnałów o przemęczeniu organizmu.
Pozdrawiam
Ps.Tekst trochę niespójny. Ale czasami trudno ubrać myśli w odpowiednie słowa :wink:
Napisano Ponad rok temu
I okazuje sie ze 30-40 kg w jednej rece wystarcza!
Gdybym ja tyle wzial w jedna reke to moglbym sobie co najwyzej posapac
Napisano Ponad rok temu
Co prwada przechode kryzys wikeu sredniego, ale...
Jeszcze planuje w tym roku wystartowac i nie w turnieju oldboyow! :wink:
Pozdrawiam
K_P
Napisano Ponad rok temu
on tez Cagle pragnie trenowac (byl kiedys zapasnikiem - styl wolny) jednak zawiazal swoja karire z wydzialem antyterrorystycznym...w tym wydziale podczas skoku ze spadochronem pekl mu kregoslup..na jakis czas byl sparalizowany teraz przy jakimkolwiek wiekszym wysilku dysk mu wyskakuje mimo to zapisalismy sie razem na silownie i chodzil (jeszcze niedawno ) ze mna na nia przez dlugi okres czasu, dzisiaj dzisiaj pragnie mnie zabrac do wydzilu na tatami i chce pocwiczyc ze mna zapasy ( az sie boje o siebe 8O 8O ) , mimo ciagle odzywajacych sie ,dzis juz zwrodnialych stawow - pamiatki po zapasach. Mimo tego wiem ze ojcic nawet dzis, z peknietym gregoslupem, zmianami zwyrodnieniowymi w barkach i lociach zmiazdzyl by mnie na macie...
to wlasnie dzieki niemu pokochalem sport, to on jest dla mnie przykladem.... Jeszcze raz dziekuje ludziom waszego pokroju za wskazanie pewnej drogi poklon poklon poklon
z wyrazami szacunku Paweł.
Napisano Ponad rok temu
Jack London...
Napisano Ponad rok temu
Kto postępuje godniej: ten, kto biernie
Stoi pod gradem zajadłych strzał losu,
Czy ten, kto stawia opór morzu nieszczęść
I w walce kładzie im kres? Umrzeć - usnąć -
I nic poza tym - i przyjąć, że sen
Uśmierza boleść serca i tysiące
Tych wstrząsów, które dostają się ciału
W spadku natury. O tak, taki koniec
Byłby czymś upragnionym. Umrzeć - usnąć -
Spać - i śnić może? Ha, tu się pojawia
Przeszkoda: jakie mogą nas nawiedzić
Sny w drzemce śmierci, gdy ścichnie za nami
Doczesny zamęt? Niepewni, wolimy
Wstrzymać się chwilę. I z tych chwil urasta
Długie, potulnie przecierpiane życie.
Bo gdyby nie ten wzgląd, któż by chciał znosić
To, czym nas chłoszcze i znieważa czas:
Gwałty ciemiężców, nadętość pyszałków,
Męki wzgardzonych uczuć, opieszałość
Prawa, bezczelność władzy i kopniaki,
Którymi byle zero upokarza
Cierpliwą wartość? Któż by się z tym godził,
Gdyby był w stanie przekreślić rachunki
Nagim sztyletem? Kto by dźwigał brzemię
Życia, stękając i spływając potem,
Gdyby nam woli nie zbijała z tropu
Obawa przed tym, co będzie po śmierci,
Przed nieobecną w atlasach krainą,
Skąd żaden jeszcze odkrywca nie wrócił,
I gdyby lęk ten nie kazał nam raczej
Znosić zło znane niż rzucać się w nowe?
Tak to świadomość czyni nas tchórzami
I naturalne rumieńce porywu
Namysł rozcieńcza w chorobliwą bladość,
A naszym ważkim i szczytnym zamiarom
Refleksja plącze szyki, zanim któryś
Zdąży przerodzić się w czyn."
Hamlet, Akt III scena 1.
Tak mi sie skojarzylo....
Napisano Ponad rok temu
jak większość userów na budo mogłbym być Twoim dzieckiem, dlatego śmieszne by było gdybym wdawał się w dysputę na temat starości jedynie na podstawie swoich doświadczeń(których przecież nie mam), znam jednak kilka osób w Twoim wieku z którymi bez najmniejszego problemu znajduję wspólny język i które swoim zachowaniem wybijają mi z głowy złudzenie że po 40 można sobie wybierać trumnę(chyba na tym mniej więcej i między innymi polega stereotypowy kryzys wieku średniego)
O młodości(i starości) b ciekawie napisał Leszek Kołakowski, filozof ur w 1927 roku w Radomiu, którego pozwolę sobie zacytować
cytat z wykładu "O młodości" z książki "Mini wykłady o maxi sprawach" L. KołakowskiegoChociaż więć niepodobna postanowić, że się będzie młodym, można postanowić, że w miarę sił naszych nie poddajemy się duchowo starości - nie w ten sposób, iż absurdalnie udajemy, że sprawa wieku nas nie dotyczy, ale w ten, że nie żyjemy żalem za utraconą młodością. Zważmy, że niemal każdy(tak się zdaje) skrycie czy jawnie żałuje, gdy młodość minęła, że jej "nie wykorzystał". Jeden może myśli, że mógł korzystać z urozmaiconych bogactw seksu, inny może przeciwnie, seksu miał dużo, ale mógł przecież uczyć się, studiować, być mądrym, co zaniedbał, albo walczyć o to lub owo, o co wcale nie walczył[...]. To, co możliwe w młodości, tego nie można na ogół mieć w pełnych rozmiarach i wszystkich formach. Dlatego niemal wszyscy są ofiarami złudzenia, że "utracili młodość", która przecież mogła być o tyle lepsza. Nie, nie mogła.
Co mi się jeszcze wydaje to to, że poczucie starzenia się człowiek odczuwa różnie w zależności od tego czym się zajmuje. Twoim hobby jest sport. Na sportowca 4 dyszki to nie mało. Ale czterdziestoletni pisarz, poeta czy filozof to prawie gówniarz:). Głowa do góry, z tego co piszesz jesteś o niebo sprawniejszy od mojego ojca, naprawdę nie masz na co narzekać
pozdrawiam, deejay(małolat, który też kiedyś będzie stary)
Napisano Ponad rok temu
Tylko troche nie na temat, bo mialo byc o fighterach co juz skonczyli kariere, a nie o doswiadczonych wojownikach w kwiecie wieku
Tak czy owak, powodzenia na zawodach, trzymamy kciuki!
Napisano Ponad rok temu
Szacunek i powodzenia.
Napisano Ponad rok temu
"Lepiej pokutowac za to czego sie uzylo, niz zalowac tego, czego sie nie zaznalo"- Boccacio
Zeby nie bylo niedomowien :twisted: , nie chodzi tu o zdrade, ale o moj planowany powrot do startow po serii kontuzji z ktorych powoli i mozolnie wychodze (szczegolnie w pewnym wieku waga opornie schodzi ).
Pozdrawiam MH!
Napisano Ponad rok temu
a co ma powiedziec taki profesor Helio Gracie?
Ali?(no on za duzo nie powie )
Dan Inosanto?
podoba mi sie ten topik
ale prawda jest taka
nie znasz dnia ani godziny
moze jutro jakas epidemia nas zalatwi
moze jakies tsunami
mnie tez wielu wielu starszych poucza
"po cholere ci te sztuki walki,na starosc caly obolaly bedziesz"
i tak patrze na takiego goscia po 50tce z brzuchem ktorym by 5 takich osob jak ja mogl obdzielic i przypominam sobie pierwsze silny prawy prosty ktory zamroczyl przeciwnika na ringu
przypominam sobie upokorzenie(ale i dziwne uczucie dumy ze przetrwalem i nie zostawilem tego wszystkiego w cholere) gdy zostalem nie raz obity przez kogos
kazda mala i doza kontuzje
a na koncu tych wszystkich wspanialych ludzi z ktorymi trenowalem i trenuje(i to jest jeden z glownych powodow dla ktorych robie to co robie)
nigdy nie zamienilbym tych godzin spedzonych na treningu na cos innego
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
era, plus, idea na treningu
- Ponad rok temu
-
cieszy oko
- Ponad rok temu
-
z kim seminarium?
- Ponad rok temu
-
Cass Magda
- Ponad rok temu
-
Taoizm
- Ponad rok temu
-
co wybrać?
- Ponad rok temu
-
Atmosfera na treningu oraz jaki powinien być nauczyciel?
- Ponad rok temu
-
Krzyk, wrzask, kiai?
- Ponad rok temu
-
SEKS przed zawodami.
- Ponad rok temu
-
Uchwyt kopiącej nogi + dźwignia
- Ponad rok temu