Przecież ważniejszą rzeczą jest samoakceptacja.
Może mieć fajną figurę ale nie akceptować siebie bo ma na przykład żadkie włosy, inna dziewczyna ta grubsza albo za "mięsista" zaakceptowała swoją figurę i jest o wiele szczęśliwsza
Myślę, że i partnerzy zarówno chwilowi jak i ci na całe życie z doświadczenia wiedzą, że lepiej jest z tymi które akceptują siebie i są poprostu szczęślwe
Fakt.. Ja juz sie prawie zaakceptowalem.. Jeszcze schudne jakies 15 kg. i bedzie oki Ale teraz juz serio... Nie wydaje mi sie, zeby trening (taki jaki jest dostepny w Polsce), przy dobrym prowadzeniu, nawet przez zwyklego mistrza/trenera, nie majacego przygotowania (wiedzy) na temat fizjologii itd. Mysle ze znam chyba tylko jedna dziewczyne ktora cwiczy niejako - profesjonalnie (mowimy akurat o KF), startuje na rowni z najlepszymi, od wzgledem sprawnosci fizycznej wiekszosc znanych mi osob bije na glowe, (dla wtajemniczonych, 14-go byla w granatowym kimonku z wachlarzykiem ), i kobiecosci jej odmowic nie sposob... I absolutnie nic jej nie brakuje... Dziewczeta ktore znam z HG, ktore biora udzal wtreningach obfitujacych w niskie pozycje,i cwiczenia silowe, robia je na rowni z mezczyznmi, i nie widac zadnych wiekszych zmian.. Fakt ze one cwicza dopiero po 2-3 lata, ale w/w "blekitna pani" cwiczy duzo dluzej...
Co do akceptacji samego siebie.. hm jesli czlowiek sie akceptuje, to jest pewniejszy siebie, jesli jest pewniejszy siebie (nie mowie o CHAMSTWIE, ktore niektorzy biora za jedno z pewnoscia siebie) to ludzie to odczuwaja, i reaguja na to raczej pozytywnie... Wiec go akceptuja.. Zatem nie tylko ona akceptuje siebie ale dzieki temu tez jest akceptowanyprzez pewna grupe innych.. ludzi... A taka akceptacja jest jedna ze skladowych tego by chodzic :grin: