to zalezy od sytuacji. Sa sytuacje dobre do gwizdania, ale sa i takie w ktorych gwizdek moze zaszkodzic, bo facet bedzie chcial go jak najszybciej uciszyc. Bardziej chodzi o odstraszenie niz zwrocenie uwagi publiki. Jesli nie skierujesz wezwania o pomoc do konkretnej jednej osoby to raczej sie nikt nie ruszy, a gwizd trudno zaadresowac. Ale jest glosny. Dziala raczej wtedy, kiedy chcesz pomoc komus innemu albo podczas ucieczki.
A słyszałeś może o sytuacji, że rzeczony gwizdek uratował kobiecie skórę?
Hmm... to nie lepiej strzelić z broni obezwładniającej?sa takie specjalne lampy do samoobrony. Daja blysk duzo silniejszy od blysku lampy fotoaparatu. Strzal taka lampa w oczy w ciemnosciach pozbawia widzenia na kilka minut. Dalej to juz zalezy.
To wszystko o nożu jest bardzo fajne, gdyby te kosy nie były takie drogie, to już dawno bym wyjęła jakąś konkretną.I jeszcze co do noza. Oksydowany jest niedobry dlatego, ze nie robi wrazenia. Wydaje sie jakby byl z plastiku albo gumy. Zbyt duzy jest zly, bo trudno nim szybko manewrowac i trudno gdzies go nosic. Dobry noz to taki, ktory ma sie przy sobie. Czyli taki ktory da sie schowac.
Ale jest cos duzo mocniej odstraszajacego niz noz, tylko malo praktyczne do noszenia. Jest to strzykawka. Mala jednorazowka z igla. Nie musi byc pelna. Grozenie strzykawka ma te zalete, ze pozwala facetowi wycofac sie bez utraty twarzy. No i nie znam takiego ktory zaryzykuje atak :-)
Paweł, to jest niezły bajer, myślałam kiedyś o tym jako o "argumencie", ale nie przyszłoby mi do głowy chodzić po mieście ze strzykawką w kieszeni. Taka broń rzeczywiście może być skuteczna, trzeba by jeszcze jednak umiejętnie zagrać.