Kiedy ja zaczynałem jako instruktor to, jak zwykle pewnie, po pierwszym naborze, miałem same dzieci. Potem przyszło dwóch dorosłych. I kiedy pojawił się trzeci popatrzył, pomarudził i powiedział, że skoro nie ma starych, to on też nie zostaje. Udało się go przekonać, że skoro on nie zostanie to potencjalni następni też odniosą wrażenie, że nikt dorosły nie chodzi i koło się zamknie. Gość został i od tamtego czasu liczba dorosłych sukcesywnie się zwiększała do tego stopnia, że zrezygnowaliśmy z dzieciaków. Jeśli do nas chce przyjść gimnazjalista to namawiam, żeby przyszedł z ojcem lub matką i z reguły się udaje. Potem zdarza się, że młody rezygnuje, a właśnie stary zostaje.Motywacja to jest coś,
Moda na karate minęła. I co dalej?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Wrocmy do Karate-do jako drogi przez zycie a do dojo powoli zaczna znow przychodzic moze nie tlumy ale pare osob.
No właśnie takie słowa mnie przekonują........
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
W karate zbyt duza wage przyklada sie do pasow a mniej do umiejetnosci. Po prostu instruktorzy nie powinni traktowac kasy z egzaminow jako zarobku bo to tworzy wlasnie takie stopnie "wydmuszki" ;-)
Bardzo ciekawa kwestia. Ostatnio zmieniłem klub i styl w którym ćwiczę. W aktualnym sensei zdobył 1 dan po 17 latach treningu . Nie wynikało to z braku umiejętności lecz czasów - początki Drewniaka i kolosalne wymagania. Oprócz tego mam przyjemność ćwiczyć nieformalnie z przyjaciółmi którzy się wydanowali po ok 10 latach, ogromny szacunek się odczuwa słysząc ich odpowieści. Z drugiej strony, w innym klubie widzi się sytuacje gdzie sensei przepycha kogoś co 3 miesiące na nowe kyu i człowieka cholera trafia.. Ja sam dana nigdy już nie zdobędę, jestem na to za stary i postanowiłem zawsze nosić biały obi a ćwiczyć dla umiejętności.
Moim zdaniem pasy jako wynalazek dla zachodu mają bardzo dobre zastosowanie marketingowe, na dodatek tendencja fetyszyzowania czarnego paska pobudza do treningu jednak trenowanie pod egzaminy to chyba nie to o co w tym wszystkim chodzi...
Napisano Ponad rok temu
Wynalazek dla zachodu.... widziałeś pasy w boksie lub zapasach? Przed ekspansją japońskich systemów walki wręcz do Europy nie mieli pasów?Moim zdaniem pasy jako wynalazek dla zachodu mają bardzo dobre zastosowanie marketingowe
Napisano Ponad rok temu
Poul "nadajesz" stopnie? To genialne! W moim klubie egzaminy są raz w roku ale to i tak po jakimś czasie wydaje się zbyt często.
Nadawanie stopni może być (jest) kapitalnym rozwiązaniem dla indywidualnych postępów każdego ucznia.
Pomysł godny naśladowania.
Napisano Ponad rok temu
Ishida, Oczywiście, tylko kim są ci ludzie? Co ich motywuje do treningu? Obaj wiemy, że w Krakowie najwięcej ćwiczących jest w sekcjach box/kickbox/muay thai/mma przy czym wielu się wykrusza po pierwszym miesiącu jak odkryją że trzeba poświęcić wiele dupogodzin na macie żeby osiągnąć jakiś poziom.
Nie do końca się zgodzę w sekcji aikido której ćwiczyłem były trzy grupy w zależności od stopnia zaawansowania, na każdej z nich była pełna sala i nie były to zajęcia dla dzieci. Poza tym gdy jako nastolatek zacząłem ćwiczyć kung-fu, a była to pierwsza sekcja sztuk walki w Olkuszu, to na zajęciach były tłumy. Jednak po dwóch latach z tego tłumu zostało nas tylko trzech, a nowi pojawiali się i odchodzili (lub zostawali) tak jak jest to teraz, z tym że teraz ci nowi mają przeogromny wybór innych różnych zajęć, więc w zasadzie nic się nie zmieniło od tamtych lat.
Kryzys, wolny rynek, słaby marketing, kiepska atmosfera w niektórych dojo, niekompetencja niektórych nauczycieli i mamy taki właśnie obraz upadających klubów sztuk walki.
Napisano Ponad rok temu
Za 10 lat będziesz ledwo po czterdziestce i nie zdobędziesz czarnego pasa? Nie żartuj. Usprawiedliwiasz sam siebie.Ja sam dana nigdy już nie zdobędę, jestem na to za stary i postanowiłem zawsze nosić biały obi a ćwiczyć dla umiejętności.
Napisano Ponad rok temu
Z każdym z nich trzeba przeprowadzić rozmowę indywidualna, co chce osiągnąć, ustalić wspólnie priorytety i małe kroczki, co trzeba zrobić.
Panowie instruktorzy, ilu z was to zrobiło?
To chyba praktyka bardzo rzadko niespotykana. A szkoda, bo takie powinno być podejście. Ale może to relikt dawnych czasów, gdy jedyne co można było powiedzieć do senseja to "oss!" ;-)
Jeśli mówimy o SW w ogóle, a nie tylko o karate, to wydaje mi się, że aktualne pozostanie to co pisałem wcześniej. Mamy inne czasy - ludzie chcą więcej i szybciej, przy mniejszym wysiłku. A jak już trzeba w coś włożyć sporo wysiłku to tym bardziej się nie chce. Zawsze tak było - na początku tłumy chętnych na sali, po jakimś czasie zostawało kilka osób, dla których SW stawały się pasją. Ale teraz chyba to jeszcze bardziej widoczne.
Jest więcej możliwości spędzania czasu. Po co męczyć się na treningu jak można iść do klubu itp.
Poza tym taka kultura mało sportowa... "Młodzież" woli siedzieć na internecie niż się ruszać. Jak po kilkuletniej przerwie wznowiłem treningi to ze zdumieniem stwierdziłem, że... mam lepszą kondycję niż większość 17-18 latków i studentów na sali...
Teraz trenują raczej starsi niż młodsi (zarówno wznawiają treningi jak i zaczynają od zera).
Pamiętam, też że jak ja miałem naście lat to "dorośli" nie trenowali u nas karate (a nie była to grupa dziecięca, tylko taka właśnie niby dorosła). Teraz na treningach widzę zdecydowanie więcej osób 25+, 30+ niż "młodzieży".
Napisano Ponad rok temu
Można jednak być odwrotnie. Jest instruktor, z grupą ludzi i wspólnie trenują. Niekoniecznie na zasadzie nauki tylko wspólnego treningu to każdy nowy, który che dołączyć, chce to zrobić bo zależy mu na trenowaniu z TĄ grupą. Czyli nie zdarzy się tak, że instruktor się będzie musiał dostosowywać do zachcianek początkujących/klientów, ale to oni wybrali jego ścieżkę i oni nią podążają. W tym modelu będzie trudniej zarobić, ale sprawa jest czysta.Z każdym z nich trzeba przeprowadzić rozmowę indywidualna,
Napisano Ponad rok temu
To pozostawanie na treningach "tatusiów" to tez jakiś syndrom czasu. W naszym klubie dwa lata temu przyprowadził na zajęcia swojego syna gość trochę ponad 30-letni. W połowie sezonu spytał czy może poćwiczyć razem z synem, bo nigdy ... uwaga NIGDY!!! nie był aktynwy, unikał WF'ów itd. Pod koniec ubiegłego sezony syn przychodził popatrzeć a ojciec spytał gdzie można kupić jakiś dobre karategi i podszedł do pierwszego w życiu egzaminu. Na początku tego sezonu, zapytał, czy nie jest dla niego za wcześnie aby dołączył do grupy starszej, bo chce na koniec tego sezonu zdawać na 8 kyu.
W miniony czwartek zapytany przelotnie jak mu się podobają zajęcia z grupą starszą, powiedział, że sam nie dowierza jak niewiele trzeba wysiłku aby czuć radochę z bycia sprawnym i że tak jak teraz powinien się czuć od zawsze. Wiem, jak bardzo dużo wysiłku kosztowało go zrobienie piewrszych w życiu 10-ciu poprawnych pompek. Wiem, jak bardzo dużo wysiłku kosztowało go utrzymywanie równomiernego tempa w ćwiczeniach typu HIIT. A teraz mówi: "jak nie wiele potrzeba"...
Napisano Ponad rok temu
(...) Czyli nie zdarzy się tak, że instruktor się będzie musiał dostosowywać do zachcianek początkujących/klientów, ale to oni wybrali jego ścieżkę i oni nią podążają. W tym modelu będzie trudniej zarobić, ale sprawa jest czysta.Z każdym z nich trzeba przeprowadzić rozmowę indywidualna,
Tu nie chodzi to postawę "płacę to wymagam" (np. żeby sensej mi czapkował) tylko o takie zwykłe ludzkie podejście prowadzącego - ktoś przychodzi do mnie na trening, chcę wiedzieć dlaczego, co możemy razem zrobić, czego mu potrzeba itp.
Napisano Ponad rok temu
Panowie, jeśli dla was Ryu-te i Koryu Uchinadi jest robione pod samoobronę, to za jakiś czas czeka was podobne rozczarowanie, jak w przypadku "normalnego" karate. :nie:Gaweł po co wyważać otwarte drzwi? Jest przecież ryu-te i koryu-uchinadi które są robione typowo pod samoobronę.
Ishida ja nie wyważam otwartych drzwi! Jeżeli chodzi o Ryu Te i Koryu Uchinadi to zgadzam się z Tobą całkowicie. Nawet praktycznie bo Koryu otworzyło mi oczy na wiele spraw, których nie doświadczyłem nigdzie indziej.
Napisano Ponad rok temu
Przyglądam się dyskusji od kilku dni. W związku z tym, przyjrzałem się bliżej niż zwykle klubom w okolicy. Obserwacja - na zajęciach mma i pokrewnych sale są wypełnione po brzegi. Za to na sekcji kung fu modliszki, trener musiał zmienić ideę zajęć na bardziej aerobikową żeby dostosować sie do potrzeb "rynku". Karatecy trzymają się chyba w miarę dobrze. Aikido jednej sekcji ma rozpiskę chyba na 3 grupy zaawansowania dorosłych.
Zatem, w moim prowincjonalnym mieście, problem o którym mówicie jest raczej nieodczuwalny.
Trochę poza tematem pytanie - czym karate może przekonać do siebie i konkurować z mma?
Napisano Ponad rok temu
Nie prowokuję. Do tej pory tylko przyglądałem się tej dyskusji, bo - jak sam niedawno napisałeś- wszystkie "stare" ( tradycyjne ) sztuki walki przeżywają coś na kształt kryzysu tożsamości. Zastanowiło mnie tylko, jak łatwo można z jednej kabały wpaść w drugą i nawet tego nie zauważyć.Akahige, nie prowokuj karateków, tylko od razu rozwiń myśl. Z argumentami.
Co do argumentów...Na temat samoobrony i metodyki treningowej w sztukach walki pisałem dostatecznie dużo w innych działach tego forum ( i nie tylko ja ). Ktoś, kto to przeczyta będzie wiedział dlaczego Ryu-te i Koryu nie mają z samoobroną nic wspólnego. Dla innych ten moment jeszcze nie nadszedł. ;-)
Napisano Ponad rok temu
Ale przez dwie strony bijecie piane
Napisano Ponad rok temu
Np. kolega prowadził klubik w Drohiczynie, małym mieście na Podlasiu i pało mu to, bo nikt nie chciał ćwiczyć karate.
Ale widuję sekcje gdzie jest sala wypełniona.
Np aikido, mimo zupełnej nieskuteczności w czymkolwiek (sorry) ma prawie zawsze pełne sale.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Niezależnie od systemu, uczestnik zajęć wymaga teraz przede wszystkim jakości świadczonej mu usługi i nie mówię tu o jakości technik. Większość osób (śmiem twierdzić, że 90%) i tak nie rozezna się, czy to co jest mu wpajane na zajęciach, jest zgodne z jakimikolwiek standardami i czy mu nie zaszkodzi. W obecnych czasach na pierwszym miejscu stoją:
- Karty Benefit, OK Systemy etc. które całkowicie rozpieprzają naukę w szkołach SW. Posiadanie takiej karty u większości ćwiczących których znałem/znam powoduje zajęcie postawy "jak mi się zachce, to przyjdę na zajęcia... A jak to "odrobię" w weekend na rowerku na siłowni". Tym sposobem brakuje ludzi, którzy ćwiczą regularnie i ciężko o grupę na wyrównanym poziomie z która da się zrobić coś sensownego. Szczególnie to widać w przypadku tradycyjnych systemów. W przypadku MMA czy innych macanek, samo cioranie się po podłodze jest męczące i tu nikogo obcykanego z technikami za partnera mieć nie trzeba, żeby się wymęczyć.
- Własna sala. Szkół tradycyjnych SW posiadających własną salkę o jakości wykończenia i jakości sprzętu na poziomie chociażby średniego fitnessu jest jak na lekarstwo. Mało kogo kręci zabawa w wynajętej sali gimnastycznej, zapieprzanie na bosaka po klepkach, jeżeli w tej samej cenie ma możność ćwiczenia w odpicowanej hali, z prysznicami i sklepikiem.
- Zawody tradycyjnych SW jakoś do spektakularnych nie należą, jakoś nie widzę, żeby co miesiąc nadawano walkę senseja M z sensejem K, walczących w oktagonie do ostatniej kropli krwi Poza tym, jakoś lepiej się odbiera dopakowanego typa niż chudzinkę po tradycyjnych SW, wrzeszczącego coś w niechrześcijańskim języku i walczącym przez 50% czasu z własnym cieniem... Nie ma wpierdolu - nikt kasy w to nie włoży
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
VI Otwarte Mistrzostwa Polski Tang Soo Do 19/20. 10.2013
- Ponad rok temu
-
Karate Bunkai nowa moda
- Ponad rok temu
-
37 British Open IFK Kyokushin Karate 16.10.2013.
- Ponad rok temu
-
Karate-gi Maturo, tylko jedno pytanie
- Ponad rok temu
-
Tłumaczenie na japoński
- Ponad rok temu
-
Kyokushin-kan
- Ponad rok temu
-
Shinkyokushin w Polsce perspektywy organizacji
- Ponad rok temu
-
Lamanie desek
- Ponad rok temu
-
wado ryu - soto i uchi uke
- Ponad rok temu
-
Co jest napisane na mojej kuszulce?
- Ponad rok temu