ważę ok 70 kg i mam 34 w bicepsie ,ale potrafiłem teroryzować kilkuosobowe grupy potężniejszych ode mnie napastników- czasem nawet nie dochodzilo do uzycia przemocy.
Mort, a możesz napisać, jak to robisz? Pytam serio, bez aronii. To może być bardzo przydatna umiejętność ;-)
Wosiu, nie dałeś znać, co trenujesz - chyba się obraziłeś? ;-)
napisałem jakiś czas temu w dziale "walka nożem", więc przeklejam:
roblaecki- jak byłem sporo młodszy miałem coś takiego, że przyciągałem zaczepiających dresów- czasem dwa razy w ciagu dnia mi się zdarzało. Wczesniej właśnie robiłem tak jak ty- w sytuacji zagrozenia zastanawiałem się jakiej techniki użyć a to powoduje paraliż decyzyjny. Świetnie zwrócił na to uwagę Jan Chodkiewicz w swoim opracowaniu n/t walki bagnetem. Ówczesni praktycy (XIX w) zauważyli, że jest typ żołnierza, który pomimo znajomości technik walki za dużo sie zastanawia dając się łatwo pobić w walce na bagnety żołnierzowi, ktory po prostu bez namysłu atakuje.
Taka postawa wskazuje, że już przegrałeś- bo oddałęś inicjatywę i nie dizałasz w czasie realnym.
JA natomiast od kilku lat mam inną zasadę. W sytuacji konfliktu zawsze wyobrażam sobie przeciwnika leżącego na ziemi totalnie zdominowanego, rozbitego i płaczącego. Jednoczesnie rozmawiam z nim patrząc się na niego jak na ulubiony deser Nie zdarzyło się jeszcze żebym musiał się bić- kończy się na rozmowie, pojednawczych gestach
Jestem przy tym dośc mikry- 177/70-75 kg. A są to sytuacje typu: wbicie się w srodek pijanej 9- cio osobowej ekipy, kiedy początek interakcji to "k...wa...za...bię cię!" połączone z uniesionymi piąchami, albo interwencja w sytuacji, gdy kilkuosobowa grupa wdeptywała chłopaka w podłogę autobusu, za krzywe spojrzenie.albo wielki bamber chodzący po pociagu i wymuszający pieniądze na ludziach, który na mój widok mówi "o, z toba nie gadam" - ( to akurat była przesmieszna sytuacja bo koleś zorientował się, że u mnie nic nie ugra i zaczał sie czepiać drugiego faceta w przedziale, który , mimi, ze duzo wiekszy ode mnie prawie piszczał tłumacząc się ,ze nie ma pieniędzy- a napastnik coraz bardziej się rozkręcał. pamieam, że zlitowałem się nad tym facetem i zawołałem napastnika wręczxając mu 2 złote "pańskim gestem". Zrobił wtedy okrągłe oczka zdziwionego misia bo kompletnie sie pogubił no i musiałem wyprosić go z przedziału.
Od kiedy stosuję taka taktykę mam wrażenie, że napastnik w jakis sposób to odbiera i robi wszystko żeby wycofać się z sytuacji. Wystarczy mu umożliwic odwrót bez ryzyka utraty twarzy przed kumplami
Na pewno nie działa to zawsze i wszędzie, ale jest duzo lepsze od taktyki rozkminiania tryliarda mozliwości.
Temat interesuje mnie, bo zauwazyłem, że mój 7 letni syn ma podobne zawiechy decyzyjne kiedy jakiś dzieciak -często na granicy upośledzenia po prostu robi swoje bez zbędnych dylematów.