Jak to jest z tym uprzedzającym uderzeniem?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Występują tu:
eksces ekstensywny - np. gość ma jednak ten nóż ale go nie wyjął, Twoja "obrona" jest zbyt wczesna
eksces intensywty - np. gośc nie ma noża i Twoja reakcja jest niewspółmierna do jego "ataku" tzn. żądania kasy
i różne wariacje.
Tak czy inaczej przekraczasz granice o ile w ogóle uda Ci się udowodnić, że to była obrona konieczna.
Natomiast jeśli przekroczenie granic obrony było wywołane strachem lub wzburzeniem (wszystko musi być uzasadnione okolicznościami) to nie podlegasz karze. Tak więc może tu mieć wpływ na ocenę np. Twoja wiedza, że gość nóż ma lub wiedza, że już wcześniej kogoś atakował ("znajomy z widzenia"), dysproporcja siły fizycznej itp. itd.
Generalnie, abstrahując od opisanej sytuacji, obrona konieczna to odparcie zamachu w sposób konieczny, niezbędny by obronić dobro chronione prawem (życie, zdrowie, etc.). Więc teoretycznie każde uderzenie uprzedzające będzie ekscesem ekstensywnym - tzw. niewspółczesność obrony, zbyt wczesna lub zbyt późna (gonisz gościa, dopadasz i bierzesz na buty). Ale jeśli jesteś w stanie udowodnić, że to była jedyna możliwość, jedyna szansa na skuteczną obronę (np. gość miał ten nóż w ręku, rażące dysproporcje fizyczne, ilość agresorów) i gdybyś nie zdecydował się na obronę w tym momencie lub z taką intensywnością nie miałbyś już szans - mogłoby to być potraktowane jako obrona konieczna.
Napisano Ponad rok temu
a czemu nie? kto pierwszy ten lepszy. Jeśli nie ma świadków i kamer, on ma obdukcję a Ty pościerane kostki to klasyczne pobicie, jeśli nie rozbój (jeśli nazmyśla, że coś mu zawinąłeś).ciach - whd
To już wolałbym być w sytuacji kiedy są dowody z zeznań świadków czy zapisu monitoringu, że to ten gość sam się do mnie przypałętał: podszedł, nie dawał przejść, szarpnął za ramię czy coś.
Napisano Ponad rok temu
Fazi świetny post.
Napisano Ponad rok temu
Później przeczytaj kolejne części i znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie.
Napisano Ponad rok temu
Puent prośba abyś jednak brał udział w dyskusji a nie tylko odsyłał do swojej strony...
Napisano Ponad rok temu
Zima, godzina koło 16, więc robi się już ciemno. Mam umówioną wizytę u lekarza, więc zamiast grzać dupę w zimowym ciepełku, siedzę sam na przystanku i czekam na autobus. W pewnym momencie dosiada się do mnie typ o dość paskudnej aparycji i mówi to co wspominałem: "jak nie oddasz mi wszystkiego, to dostaniesz kosę pod żebra". Odruchowo wstałem. Przez jakieś 30 sekund byliśmy w sytuacji, w której gość siedział, a ja stałem. Wtedy przyszła mi do głowy myśl "jeśli zasadzę mu teraz soccer kicka, to nie ma opcji żeby się chociaż nie zachwiał, a wtedy skończę go g'n'p". Ale potem pomyślałem znowu, że jeśli ktoś zobaczy, jak walę "niewinnego" człowieka z partyzanta i wezwie policję, to będę miał kłopoty. Miałem wyjątkowe szczęście, że dosłownie kilka chwil później zza rogu wyłoniła się dwójka strażników miejskich, a gość na ich widok ulotnił się szybkim krokiem. Gdyby nie ten fart, sytuacja mogłaby się skończyć nieciekawie, bo albo zostałbym ofiarą rozboju(a miałem wtedy sporo kasy w portfelu, min. dlatego, że lekarz był prywatny), albo mielibyśmy sytuacje z serii "obrona przed nożem", o której nie mam zielonego pojęcia. Oczywiście mogłem też próbować ucieczki, ale... było cholernie ślisko, bałem się, że jeśli się wyrżnę, to będę miał na sobie gościa z nożem.
Stąd to "przekroczenie obrony koniecznej" wydaje mi się trochę niedorzeczne, bo czekając aż ktoś wyciągnie broń zmniejszam znacząco swoje szanse.
Napisano Ponad rok temu
Nie jestem w stanie powiedzieć Ci jak oceniłby to sąd. Do zbadania jest szereg czynników. Ale może i miałaby jakieś szanse argumentacja w której wskazujesz, że chociażby przez to, że trenujesz SW (gdyby to już wyszło), zdajesz sobie sprawę z tego jak niebezpieczny jest nóż i jak trudna jest przed nim obrona więc zdecydowałeś się na wcześniejszą reakcję. Oczywiście poza tym dochodzą okoliczności uprawdopadabniające spełnienie tej groźby itp.Stąd to "przekroczenie obrony koniecznej" wydaje mi się trochę niedorzeczne, bo czekając aż ktoś wyciągnie broń zmniejszam znacząco swoje szanse.
Kolejną sprawą jest to co słusznie napisał Warhead - groźba zamachu na życie lub zdrowie w celu uzyskania korzyści majątkowej wypełnia znamiona wymuszenia rozbójniczego. Także na pytanie "czy to już jest zagrożenie dobra prawnego? czy mogę odeprzeć atak?" mamy już odpowiedź. Inną sprawą będzie współmierność naszej reakcji.
Z innej beczki, dla mnie była to ciekawostka:
Aby skorzystać z kontratypu obrony koniecznej wcale nie musisz być pozbawiony innego wyjścia. Tzn. prokurator nie może Ci zarzucić, że nie oddałeś kasy i nie odszedłeś lub, że po prostu nie uciekłeś. Masz prawo do odparcia zamachu na dobro chronione prawem (co ważne - każde, nie tylko atak na Ciebie, ale atak na kogoś innego, niszczenie mienia itp.). Jednak to samo prawo stwarza już dopuszczalne granice takiego odparcia i tutaj wracamy do punktu wyjścia.
Napisano Ponad rok temu
Pozdrawiam, Thufir
Napisano Ponad rok temu
Napada cię nieznajomy osobnik, bronisz się i dochodzisz w swoją stronę. Jeśli cie napada, to w konkretnym, przestępczym celu. Czyli co innego niż np. bijatyka na dyskotece.
Czy taki ktoś będzie wzywał policję?
To bardziej zagadnienie psychologiczne.
Chodzi o to żeby nie być ofiarą... prawa. Tak jak napisał Dziki. Bierne czekanie na możliwość zastosowania obrony koniecznej tylko pogarsza naszą sytuację.
A wygląda na to, że koś mający pojęcie o prawnym aspekcie samoobrony, jest w gorszym położeniu od kogoś kto niema. Ma świadomość "związanych rąk".
Wychodzi na to, że najgorszy jest okres miedzy atakiem, a możliwością zastosowania obrony koniecznej. Jakiś pomysł jak go przetrwać? Np. czy użycie gazu na osobie która chwilowo tylko nam grozi jest dopuszczalne?
Warhead 2x §9, rób tak dalej.
Ps. Są jakieś statystyki skazań za przekroczenie obrony koniecznej?
Napisano Ponad rok temu
Obrona konieczna zakłada celowe, przemyślane działanie, a o jakim celowym i przemyślanym działaniu można mówić w wypadku niewyszkolonego, przestraszonego młodziaka któremu ktoś grozi CZYMKOLWIEK chcąc zabrać mienie, czy zdrowie. Wtedy działają emocje typu strach i najczęściej o żadnym logicznym działaniu nie może być mowy! Moim zdaniem za napaść w 100% odpowiada napastnik - to on podjął bezprawne działanie i powinien ponieść 100 % odpowiedzialności za konsekwencje.
Pamiętam radę z przed kilku lat znajomego Policjanta odnośnie broni gazowej:
- jeżeli wyjmiesz to nie po to aby straszyć, tylko użyć i obezwładnić
- nie strzelaj do tego kto prosi tylko o podanie godziny ;P
- jak strzelasz to nie raz, tylko wywal cały magazynek
- a potem spier... bo albo dopadną cię koledzy obezwładnionego, albo Policja - w obu przypadkach możesz mieć kłopoty.
Nie wiem czy te rady są zgodne z prawem ale wydają się być logiczne i życiowe. Tak i w innych sytuacjach: jeżeli czuję się zagrożony mam zamiar bronić się wszystkim czym mogę i czego umiem użyć AŻ obezwładnię napastnika. Potem mam zamiar się ulotnić, bo to napastnik ma przemyślaną sytuację i prawdopodobnie wie jak się tłumaczyć przed Policją tak aby winę zwalić na mnie. A jak ci co mieli do czynienia z sądami wiedzą, w sądzie nie liczy się sprawiedliwość tylko dowody. A te można sfabrykować / zmanipulować. Kto jest do tego bardziej przygotowany / doświadczony napastnik, czy broniący się?
Napisano Ponad rok temu
Faktycznie rozmyjemy trochę temat na pseudopsychologię. Odrazu zaznaczam, że nie odrzucam Twojej tezy, ale prawdopodobieństwo pójścia agresora na policję wciąż uważam za duże i warte rozważenia. Poza tym skoro już dysponujemy jakąs wiedzą odnośnie prawa - warto ją wykorzystywać.
1. Napadający często posługują się mentalnością Kalego: ja pobije: dobrze, mnie pobiją: źle. To jest inny (chory) schemat rozumowania, może on prowadzić do różnych wniosków, także do poczucia krzywdy jak dostanie zasłużenie w ryj.
Przykłady takiego rozumowania:
- mam problem: dzownię po ziomków; ktoś zgłasza się po pomoc na policję: frajer;
- jak ofiara mówi, że nia ma kasy a potem okaże się, że jednak ma (lub "znajdę") to dostanie jeszcze po ryju za to, że mnie oszukał; (znam przypadek gdzieś gość zginął bo za karę - okazało się, że ma wypchany portfel - wrzucili go do śmietnika i zasypali kostką chodnikową)
2. Z czystego cwaniactwa. "Jak pójdę pierwszy to mi uwierzą." Szczególnie, że są spore szanse, że niedoszła ofiara zgłosi się na policję. Jeden taki przypadek z pobiciem znam chociaż rzeczywiście nie była to przypadkowa akcja na ulicy.
3. Jeśli rzeczywiście "mocno" przekroczymy "granice obrony koniecznej" agresor może wymagać hospitalizacji. Stąd prosta droga aby ktoś się sprawą zainteresował. Wystarczy, że ktoś go znadzie 3 min po zajściu z zakrwawioną głową i zadzwoni po karetkę/policję. Jeśli rozstrój zdrowia będze trwał powyżej 7 dni to z urzędu, jeśli poniżej to co prawda z oskarżenia prywatnego ale trudno przewidzieć co wykombinuje kiedy dowie się np. od policji o swoich prawach i będzie miał kilka dni na przemyślenia.
4. Trudno mieć pewność, że nie ma świadków i kamer i czy nie łapie nas np. kamera z wnętrza jakiegoś sklepu.
5. Nie wiem na ile to zjawisko psychologiczne można podpiąć pod tą dyskusję ale chyba Kapral na kryzysowo.pl opisywał sytuację stawiania się z agresora ofiarą. Tzn. agresor postawiony w sytuacji zagrożenia życia uważa się za ofiarę. Może to prowadzić do zintensyfikowanej walki lub, jak mi się wydaje, właśnie do zgłoszenia się na policję.
daboni
Odnośnie do tego co napisałeś. Niecałe 3 lata temu do art. 25 kodeksu karnego (ten art. dotyczy obrony koniecznej) dodano par. 3: "Nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu". Daje to możliwość umorzenia sprawy już na etapie postępowania przygotowawczego. Ale nawet jak sprawa trafi przed sąd broniący otrzymuje pewien zakres ochrony (czy wystarczający? nie wiem). Pod uwagę brane są obiektywne przesłanki (nie Twoją skłonność do lęku, nerwowość itp) czyli wszystkie okoliczności: ilość przeciwników, dysproporcje fizyczne, broń itp.
Napisano Ponad rok temu
Po ponownej lekturze przytoczonych orzeczeń czuję się w obowiązku opatrzeć je własnym komentarzem:
1. Orzeczenia, mimo doniosłej roli w systemie polskiego prawa nie są źródłem prawa. Tzn. nie można skutecznie powołać się na orzeczenie jako na normę powszechnie obowiązującą.
2. Każde z tych orzeczeń kryje w sobie szereg ustaleń faktycznych które mogą różnić się od sytuacji którą akurat mamy na myśli (czy to faktycznej czy hipotetycznej, przyszłej) także warto być krytycznym w snuciu i powtarzaniu teorii "absolutnych" lub układaniu sobie planów "jak mnie napadną, to już wiem, że zgodnie z prawem mogę im doje..."
3. Nóż NIE JEST sensownym narzędziem do samoobrony (mimo tego, że w którymś z cytowanych orzeczeń uzasadniono jego użycie), noszenie noża do samoobrony to głupota. Fakt, że broniliście się nożem który specjalnie nosiliście w tym celu tylko wam zaszkodzi. Większość przypadków dot. posłużenia się nożem dotyczy przemocy domowej (żona broniąca się przed mężem itp.)
(moderatorów przepraszam za kolor, jeśli uważacie, że są lepsze sposoby na wyróżnienie treści to proszę o korektę)
Przecież oczywistym być musi, że osobie, której życie i zdrowie zostało zaatakowane w sposób bezprawny, nie można stawiać daleko idących wymagań co do doboru sposobu odparcia tego ataku czy też doboru narzędzi, które temu celowi mają służyć. Zaatakowany znajduje się przecież na ogół w sytuacji, która nie pozwala na podjęcie decyzji w pełni przemyślanej, opartej na chłodnym rozważeniu całokształtu okoliczności zdarzenia. Przeciwnie, decyzja zwykle musi być podjęta szybko, a wybór dostępnych środków obrony jest ograniczony.
Stąd nawet sięgnięcie po narzędzie, czy sposób obrony, znacznie dotkliwszy od środków i metod, które stosuje napastnik, samo w sobie nie oznacza jeszcze, że obrona jest "niewspółmierna".
Instytucja obrony koniecznej pozwala na użycie każdego niezbędnego środka obrony w celu odparcia zamachu na zdrowie czy życie, przy czym narzędzie i sposób obrony muszą być użyte w granicach konieczności. "Konieczność" jest relatywna względem zamachu, zarówno co do sposobu, jak i środka obrony, przy czym granicę "konieczności" obrony wyznacza "odparcie" zamachu, a nie szkoda napastnika. Orzecznictwo Sądu Najwyższego i literatura stawiają prawo do skutecznej obrony przed bezprawnym zamachem. Podkreślają w szczególności, że obrona powinna mieć przewagę nad siłą, albowiem obrona zbyt słaba prowadzi tylko do niepożądanej wzajemności. W świetle tych słusznych postulatów dojść trzeba do wniosku, że granice obrony koniecznej określa zarówno dyrektywa jej umiarkowania, jak i skuteczności. Odpierania ataku, a więc podejmowania określonych w tym celu działań, nie można zatem rozpatrywać abstrakcyjnie, a należy oceniać przy uwzględnieniu konkretnie i realnie występującej sytuacji, z uwzględnieniem okoliczności stosowania tej obrony oraz realności zamachu, a nie (...) z pozycji skutków, jakie ta obrona spowodowała dla napastnika
Każda osoba zaatakowana i broniąca się przed atakiem ma prawo użyć takiego przedmiotu, który pomoże i zapewni jej jego odparcie, nawet w takiej sytuacji, gdy atakujący posługuje się jedynie rękami. Dopuszczalne jest więc posłużenie się niebezpiecznym narzędziem, na przykład nożem, nawet wtedy, jeżeli napastnik używa tylko siły fizycznej, a napadnięty nie dysponuje innym środkiem obrony. Każda osoba, atakując dobro chronione prawem, a przede wszystkim dopuszczając się zamachu na zdrowie lub życie napadniętego, musi liczyć się z obroną z jego strony, czyli taką, która będzie konieczna do odparcia zamachu i w związku z tym powinna liczyć się z każdą konsekwencją, jaka może nastąpić, nawet z ryzykiem doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, czy nawet utratą życia.
Działający w obronie koniecznej może użyć takich środków, jakie uważa w konkretnych okolicznościach za niezbędne dla odparcia zamachu. Mogą być nimi nawet niebezpieczne narzędzia. "Użycie, zwłaszcza z umiarem, niebezpiecznego narzędzia nie może być uznane za przekroczenie granic obrony koniecznej, jeżeli odpierający zamach nie rozporządzał wówczas innym, mniej niebezpiecznym, ale równie skutecznym środkiem obrony, a z okoliczności zajścia wynika, że zamach ten zagrażał życiu lub zdrowiu napadniętego"(wyrok składu 7 sędziów z dnia 11 lipca 1974 r., VI KRN 34/74, OSNKW 1974 nr 11, poz. 198)
Prawo do obrony koniecznej obejmuje nie tylko odpieranie bezprawnego zamachu w fazie jego realizacji, ale także w stadium obiektywnie zaistniałego bezpośrednie-go zagrożenia bezprawnym zamachem na dobro prawne.
Bicie napastnika po rozbrojeniu go na ogół nie tylko nie spełnia znamion obrony koniecznej, ale nie jest nawet przekroczeniem jej granic; nie jest to żadna obrona (tak Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 22 sierpnia 1996 roku - OSP 10/07 poz. 187 z glosą J. Satko). Jeśli jednak jest to element wcześniejszego zajścia i konsekwencja zachowania napastnika, a zaprzestanie bicia go prowadziłoby nieuchronnie do wznowienia przezeń działań agresywnych, to takiemu zachowaniu nie sposób odmówić racji jako działaniu w obronie, ewentualnie z przekroczeniem jej granic.
Przepis art. 25 § 1 k.k. stanowi m.in., że nie popełnia przestępstwa ten, którego zachowanie polega na odpieraniu zamachu. Odpierać to tyle, co zmuszać przy użyciu siły do odwrotu, do cofnięcia się, odstąpienia od czegoś; odrzucać, odepchnąć kogoś siłą.
Prawo do obrony koniecznej przysługuje zaatakowanemu zawsze i niezależnie od tego, że np. mógł uniknąć niebezpieczeństwa związanego z zamachem przez ucieczkę, ukrywanie się przed napastnikiem, wezwanie pomocy osób trzecich, czy też poprzez poszukiwanie ochrony u znajdującego się w pobliżu przedstawiciela organów porządku publicznego. Pogląd ten wynika z tego, iż ratio legis obrony koniecznej to nie tylko wzgląd na ochronę zaatakowanego dobra, ale także respektowanie zasady, iż prawo nie powinno ustępować przed bezprawiem. Osoba napadnięta ma prawo odpierać zamach wszelkimi dostępnymi środkami, które są konieczne do zmuszenia napastnika do odstąpienia od kontynuowania zamachu.
Napisano Ponad rok temu
A dlaczego nóż nie jest sensownym narzędziem do samoobrony? To można do samoobrony nosić i użyć pistolet/rewolwer, a noża nie?Nóż NIE JEST sensownym narzędziem do samoobrony (mimo tego, że w którymś z cytowanych orzeczeń uzasadniono jego użycie), noszenie noża do samoobrony to głupota.
Fakt jest taki, że w Polsce można sobie nosić nóż legalnie i nie trzeba się nikomu tłumaczyć, po co. A zaszkodzić, to Ci może np. nadmiar cholesterolu w pożywieniu. I co? ;-)Fakt, że broniliście się nożem który specjalnie nosiliście w tym celu tylko wam zaszkodzi.
P.S. Jeśli chodzi o statystyki związane z wyrokami związanymi z przekroczeniem granic obrony koniecznej, to niektóre dane podawałem w tematach podwieszonych o obronie koniecznej.
Napisano Ponad rok temu
Jeśli temat stał się dla Ciebie "tltr" (to long to read) to przykro mi. Myślę, że znajdzie się kilka osób które znajdą coś interesującego.Prawo do obrony koniecznej obejmuje nie tylko odpieranie bezprawnego zamachu w fazie jego realizacji, ale także w stadium obiektywnie zaistniałego bezpośrednie-go zagrożenia bezprawnym zamachem na dobro prawne.
Czytaj ze zrozumieniem.
Nie napisałem, że noża nosić nie wolno (zwłaszcza, że zgodnie z prawem do samoobrony możesz użyć dosłownie wszystkiego, kwestia legalności posiadania to odrębna sprawa i w razie czego będzie wyjaśniana w odrębnym postępowaniu). Napisałem, że to nie ma sensu. Zwłaszcza, że gros osób noszących nóż "do samoobrony" to zastraszeni chuderlawi nastolatkowie z długimi włosami wypisujący groźne hasła w internecie (poniekąd śmieję się, ale trudno temu stereotypowi odmówić niestety ziarnka prawdy).
Pisząc o bezsensie noszenia noża do samoobrony liczyłem, że być może delikatnie wpłynę na wysyp "wyedukowanych" w internecie kretynów którzy po analizie przytoczonych orzeczeń stwierdzą "hurra, od dzisiaj będę nosił nóż i dźgał każdego złego dresa za to, że co noc mi się śni a ja muszę prać prześcieradło".
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Wcale nie jest oczywiste. Ostatnio sąd uniewinnił faceta, który w obronie koniecznej dźgnął napastnika nożem kilkanaście razy Szczegóły tu:Nóż nie służy do samoobrony. To jest oczywiste.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Więc dlaczego można, wg was, nosić do samoobrony broń palną, a nie można nosić noża?
Napisano Ponad rok temu
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Jeżeli nosisz nóż, licz się z tym, że BĘDZIESZ GO MUSIAŁ UŻYĆ, czyli stojąc blisko wbić go komuś w bebechy, bo inaczej napastnik go odbierze i wbije Tobie. On jest na to przygotowany, a Ty?
Zabijesz gnoja, a będziesz przed Prawem i swoim sumieniem do końca życia odpowiadał jak za człowieka... Dlatego popieram zdanie Warhead'a: nóż nie jest do samoobrony. Przynajmniej nie w WIĘKSZOŚCI wypadków.
Dodatkowo sprzęty typu pistolet, nóż, pałka itp. wymagają umiejętności użycia w stresie, a to nie jest łatwe i mocno utrudnia sprawę.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Trening początkującego
- Ponad rok temu
-
JAK SIĘ BIĆ .
- Ponad rok temu
-
Niebezpieczenstwa poza granicami Polski.
- Ponad rok temu
-
BONOVI
- Ponad rok temu
-
wznowienie treningów
- Ponad rok temu
-
kursy/szkolenia/treningi obrony przed nożem
- Ponad rok temu
-
Stopnie samoobrony - po co, co dają?
- Ponad rok temu
-
szalency, pijani, nacpani w swietle podejmowanych interwencj
- Ponad rok temu
-
Filmy z seminariow - Tematyka: Ulica
- Ponad rok temu
-
Zaczepiał i dźgał nożem......
- Ponad rok temu