Przesadzasz;), a poza tym Ty dopiero dochodziłeś do formy po kontuzji i to też trza mieć na uwadze. I serio szkoda, szkoda, bo na osiedlu mi nikt nie zostanie:(
A tak swoją drogą a propos "do", to czemu poważnie nie pomyślisz o otwarciu sekcji? Twojej organizacji pomoc w otwarciu nowego dojo byłaby na rękę, taka ekspansja Yoshinkanu na wschód:)
Jak raz posmakujesz, to już nigdy nie zrezygnujesz z Drogi Aiki.
Nawet ćwicząc BJJ.
A Yoshinkan, to takie samo aikido jak każde inne...
Hmm.. widzisz, ja Akahige wbrew pozorom sentymentalny jestem;]. W mojej obecnej organizacji Yoshinkan Seiseikai poza mną zostało tylko trzech instruktorów (z którymi mocno współpracuję) ze "starszej gwardii" i jedne z Bytomia, którego ewentualnie na seminariach widuję. I ci ludzie autentycznie czują ducha sztuki walki (wiem patosem powiewa) w którym ja się wychowałem. Ludzie traktujący Aikido jako sztukę walki, z którymi się autentycznie ciąłem na pokazach ostrym tanto, a jak braliśmy łańcuch (taki szpan na wiosce, w czasie pokazu) to autentycznie przy złym zejściu się wokół szyi zawijał, takie stare czasy.
Reszta to ludzie z trzeciego, czwartego i dalszego "tłoczenia", co prawda jest wiele nowych daników i niektóre nawet dają radę, ale to nie to co kiedyś. I se tak myślę że podobnie jest w innych stylach, gdzie ludzie rozpoczynający treningi są podobni do tych którzy u nas zaczynają.
A Polski Yoshinkan powstał na podłożu naprawdę twardego Shudokanowskiego Aikido, stąd też taka specyfika podejścia treningowego, które w Aikikaiu spotkałem zaledwie u kilku osób. Chociaż Aikikai sporadycznie trenowałem tylko na Śląsku i w UK, stąd też zdaję sobie sprawę że mogę się mylić.
Suma summarum, mi w Aikido chodzi o sztukę walki, nie o Aikido, dlatego myślę że gdybym kiedyś musiał zrezygnować z Yoshinaknu i ludzi z którymi trenuję, a w innej sekcji nie znalazłbym podobnego klimatu i "ducha" przerzuciłbym się na bjj.
A Tobie zazdroszczę, bo zapewne sekcję BJJ i Aiki masz w swoim mieście 8)