.... zastosowałes uogólnienie , IMHO niedopuszczalne.
Ostatnia rzecz jaką bym pomyslał to chec bycia lepszym od innego ćwiczacego a w dodatku nie czuje najmniejszej potrzeby udowadniania czegokolwiek na macie.
Do walki w sensie SW nie stanąłbym bowiem nie widze w tym sensu tak jak nie widzę sensu porównywania jazdy na rowerze do np. jazdy konnej ( choc i to i to służy do przemieszczania).
Jest jak sądzę i wiem z doświadczenia wielu rozumujacych podobnie, stąd obruszyłem sie na uogólnienie " Aikidocy..."
Aikia, ja pamiętam co napisalem :-) uogolnienia stosuje sie w celu przedstawienia pewnego zjawiska, oczywiste jest ze sa wyjatki :-) choc to co napislaes nizej wlasciwie nie zalicza Cie do wyjatkow :-) mianowicie, Nie widzisz sensu w udowadnianiu czegokolwiek na macie, czyli jednak dostrzegasz fakt ze ktos moglby cokolwiek udowadniac, jednak Ty tego sensu nie widzisz bo, "jestes ponad tym sensem", "dostrzegasz inne lepsze wartosci" poza tym sensem - albo napisz sam dlaczego akurat Ty nie widzisz sensu w tym w czym dostrzegaja go inni cwiczacy SW? dlaczego Aikia nie widzisz sensu w udowadnianiu czegokolwiek na macie? dlaczego nie widzisz sensu w udowodnieniu koledze ze robisz kotegaeshi lepiej od niego? ba co widzisz zlego w udowadnianiu komukolwiek czegokolwiek na macie, ze sam tego sensu udowadniania nie chcesz przyjac?
Czytasz niestety niedokładnie, przez co zmieniasz sens i dlatego masz trudnosci ze zrozumieniem.
Nie napisałem, ze nie widzę sensu w udowadnianiu czegos na macie. Napisałem, ze nie czuję osobiscie takiej potrzeby.
Każdy sobie ćwiczy dla siebie i dla jakis tam swoich celów. Jeżeli mu sprawia satysfakcje poczucie, ze jest " lepszy" od kogos innego to jego broszka.
Ja czerpie z Aikido inne wartosci. Obserwuje siebie , swoje umiejetnosci, zachowania. Jesli mi sie autentycznie cos uda to sie ciesze, jesli nie , mysle sobie oho, jeszcze sporo roboty przede mna. W pierwszym przypadku mam satysfakcje w drugim ucze sie pokory.
Interesuje mnie mój własny rozwój a nie wyscig z innymi w zawodach robienia kote gaeshi.
Nie jestem ponad niczym, bo nie szukam konkurencji.
To własnie , jak sadzę jest zawarte w przesłaniu Dziadka.
Egzaminy zdaje troche dla sprawdzenia siebie i zaliczenia jakiegos etapu , troche dla tradycji, troche z szacunku do mojego nauczyciela, troche dla snobizmu. Ale gdyby ich nie było ćwiczyłbym tak samo.
Cieszę sie jak ludziom z maty wychodzi coś dobrze, tak samo ciesze sie jak wychodzi im lepiej ode mnie. A najbardziej sie ciesze jak widze postep u kogos kto umie mniej ode mnie.
Czy to jest zastrzeżone tylko dla Aikido? Na pewno nie. Ale chodzi o priorytety. IMHO w Aikido ten sposób widzenia jest (wskutek takich a nie innych załozeń systemu) łatwiejszy do osiagnięcia.
Oczywiscie cos za cos - prawdopodobnie na ringu z bjj-owcem o podobnym stopniu wyszkolenia nie miałbym zadnej szansy. Tylko , ze gdyby moim priorytetem byłyby szanse w takim starciu to bym sie zapisał na boks albo cus podobnego.