No, jesteś w tym tak groźny, że jak się wkurzysz, to w szale możesz porwać na strzępy mokry papier toaletowy. :wink:
Moim zdaniem, Twoja uliczna przygoda spowodowała coś w rodzaju syndromu stresu pourazowego, w wyniku czego opętała Cię taka idée fixe jak aikido zabijające w oka mgnieniu. Jeżeli w jakimś momencie przestajesz przypominać Abbé Faria z Hrabiego Monte Christo, to natychmiast stajesz się Kapitanem Ahabem co goni białego wieloryba.
Co aikido ma wspolnego z walka?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Rozumiem, ze zawodnik mma da sobie nap... w windzie, bo zawsze trenowal na macie, albo ringu? Panowie bez zartow.... kazdy czlowiek trenujacy realne, kontaktowe sztuki walki, bedzie zdolny do samoobrony, jesli nie dostanie z partyzanta etc. Bedzie lepszy o tych, ktorzy cwicza pod samoobrone, z prostej przyczyny - sa fizycznie przygotowani do walki, czuja dystans, potrafia sie przemieszczac, czego nie mozna powiedziec o ludziach uprawiajajacych tylko samoobrone.
K_P
Napisano Ponad rok temu
Uważam, że Morihei Ueshiba rozumował podobnie. W bezpośredniej konfrontacji zasłona czy blok są nieskuteczne. Przyjął jednak, że unik (bez przemieszczania całej masy ciała) w takich warunkach jest możliwy. Jeśli jest możliwy jako odruch doświadczany w codziennym życiu i w sporcie bez specjalnego treningu, to zadanie sobie trudu, by go w sobie świadomie wykształtować ma sens. Wiemy, że wykazał to w konfrontacji z judokami i kendokami.
Gościu, wszystko zależy od odległości z jakiej wyprowadzany jest atak. Jeśli przeciwnik musi skrócić dystans (wykonać krok) by wykonać (pojedynczy) atak , to masz szansę na obronę przez zablokowanie ciosu, zasłonięcie się lub unik. Jeśli natomiast znajduje się w odległości bliższej niż odległość wyciągniętej ręki (odległość z jakiej zazwyczaj zaczynają się starcia w rzeczywistości), nie masz ŻADNYCH szans na obronę. Nie obroniłby się w takich warunkach ani Uyeshiba, ani Bruce Lee, ani Musashi (Neo miałby szanse ) Wynika to z tego, że strukturalnie akcja jest zawsze szybsza od reakcji.
Thufir wprowadza nam tu wątek Rory'ego Millera. Rory na przykładzie sparringów MMA wskazuje, że sparringi są niedoskonałym narzędziem w nauce samoobrony. Stosuje przy tym dokładnie tę samą argumentację co aikidocy.
Z tego co wiem, głównym argumentem klasycznych sztuk walki przeciwko sparringom jest "nasze techniki są tak zabójcze, że nie możemy ich używać podczas sparringów". W przypadku aikido dołącza się do tego ideologiczne zrezygnowanie z przemocy i rywalizacji. Z kolei głównym argumentem Rory Millera przeciw sparingom jest to, że nie odzwierciedlają one tego, jak w rzeczywistości wygląda starcie i uczą złej taktyki i złej strategii. Kubuś daje tego dobry przykład, pisząc o tym że
Bedzie lepszy o tych, ktorzy cwicza pod samoobrone, z prostej przyczyny - sa fizycznie przygotowani do walki, czuja dystans, potrafia sie przemieszczac, czego nie mozna powiedziec o ludziach uprawiajajacych tylko samoobrone.
podczas gdy w rzeczywistym starciu wyczucie dystansu i umiejętność przemieszczania się ma marginalne znaczenie. Rzeczywiste starcie nie jest sparringiem, zaczyna się bliskiej odległości i ten, kto pierwszy zada uderzenie i kontynuuje atak z reguły wygrywa. Nie ma ani czasu ani możliwości by operować dystansem i przemieszczać się.
Sparing przypomina starcie dwóch wojsk na klasycznym polu bitwy (na przykład pod Grunwaldem). Przeciwnicy stają naprzeciw siebie, zaczynają walkę i wygrywa ten kto jest silniejszy, kto potrafi lepiej wykorzystać swoje mocne strony i słabe strony przeciwnika. Rzeczywiste starcie z kolei przypomina Blitzkrieg- błyskawiczny atak z zaskoczenia na nieprzygotowanego przeciwnika. Inna strategia, inna taktyka, inne metody treningowe.
Pozdrawiam, Thufir
Napisano Ponad rok temu
No niezupełnie. Na to są potrzebne setki i tysiące godzin wyjeżdzonych samodzielnie, jeżeli już poważnie na to spojrzeć. Z kolei, a Ty, po wieloletnim treningu aikido, czy bjj, przyswoiłeś sobie jakieś nawyki? Wygrałeś może jakąś walkę rzutem na "ippon"? Byłbyś w stanie przejąć moją rękę przy kata-tori, czy mune-tsuki? Wątpię. Zapytaj może Voivoda?Dlatego dałem przykład z nauką jazdy samochodem - jazda po mieście, między innymi kierowcami, pod okiem instruktora, spełnia zadania sparringu w sztukach walki - pozwala przyswajać nawyki czuciowo-ruchowe typu otwartego.
Jak może do mnie cokolwiek docierać, kiedy bez sensu cytujesz teoretyków i własną niekompetencję ukwietniasz personalnymi epitetami owijając wszystko w bawełnę. Nie zadajesz sobie nawet trudu by znaleźć odpowiedzi na fundamentalne pytania aikido. Czytając, co piszesz, mam po dziurki uszu Twój brak szacunku do Morihei Ueshiby, człowieka, który stworzył nową jakość w historii walki wręcz.Jesteś Gościu uparty jak bagienny muł, nic do Ciebie nie dociera.
Przykład z Einsteinem trafnie oddaje to, co się dzieje dzisiaj w srodowisku aikido. Ludzie nauczają, wynosząc z tego profity, zupełnie nie mając pojęcia o przedmiocie. Robią z tego teatr oparty na własnym ego, i tego jesteś dobrym przykładem. Jestem przekonany, że nie potrafisz wykonać żadnej techniki aikido bez kooperacji partnera. Stąd Twoja frustracja i zwrot do bjj. A prowadzenie zajęć w środowiskach ochraniarsko-mundurowych, jeśli miało wogóle miejsce, uważam za wyjątkowy tupet. Doświadczenie w prawdziwej walce Twoich domniemanych pupilów, z racji zawodu jaki wykonują, są równe zero. Dla każdego przeciętnego zjadacza chleba jest to jasne jak słońce.Przykład ten jest całkowicie chybiony.
Uważaj na słowa. Po raz kolejny dajesz dowód, że jesteś nieuczciwym rozmówcą. Napisałem, co nawet cytujesz, że "narzucił". To wcale nie oznacza, że "stworzył".Oczywiście zmyślasz. O Sensei nie stworzył żadnej metodyki nauczania.
Owszem mam pojęcie. Zdecydowanie nie był przygłupem, czy totalnym ignorantem. Jeśli uważasz, że przeciętny człowiek nie doświadcza w swoim życiu podświadomych reakcji na zderzenia z czymkolwiek, czy też w sporcie unika nieszczęścia, już nie koniecznie dając przykład boksu, sam wystawiasz sobie laurkę.Uważam, że nie masz pojęcia, jak rozumował M. Ueshiba.
Owszem, wyszedł. Odnotuj pamiętne spotkanie z doświadczonym kendoką, oficerem marynarki, w 1925r. oraz zapiski admirała Takeshity o konfrontacji z judokami, które kończyły się zawsze zanim doszlo do uchwytu. Nie wspominając o pierwszym spotkaniu młodego Shiody sensei z Mistrzem. To właśnie nie były żadne demonstracje. Rozumiem, że przez ten termin rozumiesz podkładającego się uke.Ponownie zmyślasz. M. Ueshiba nigdy nie wyszedł poza demonstrację technik.
Nie raz o tym pisałem, do czego odnoszę te właśnie doświadczenia. Chodzi o efekt psychologiczny, który towarzyszy zawodnikowi, który przegrał walkę poprzez rzut, za który zaliczono "ippon". To jest mój punkt wyjściowy do samoobrony opartej na alternatywie. Zabicie tą drogą w napastniku agresji ma sens. Wygląda na to, jak to odnotowałem wcześniej, że byłeś za słaby by brać udział w jakichkolwiek zawodach i sam nie doświadczyłeś takiego odczucia.Twoje doświadczenie zawodnika, instruktora i sędziego judo nie ma tu nic do rzeczy.
Na zakończenie. Już nie wiem, ile to razy pod moim adresem rzuciłeś słowo "zmyślasz". Mógłbym zacytować pana Ździcha, bodajże, z mojej ulubionej polskiej komedii pt. Dzięcioł: "Są sprawy za które ..."
Napisano Ponad rok temu
Pisałem o tym wielokrotnie. Szkoda, że Ci umknęło. Uważam, że aikido oparte jest wyłącznie na reakcji na dotyk, za którym stoją określone intencje. W takiej sytuacji, dystans, czy też jego skracanie nie ma znaczenia. Trening powinien wykształtować intuicję, co niektórzy określają [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]. I nie chodzi tutaj o SF, lecz o faktyczne możliwości człowieka. Tym samym, powiedzenie "akcja jest szybsza od reakcji" pozostaje tylko sloganem. To, że Ty, i inni, nie doświadczyliście czegoś podobnego, nawet nie mogąc sobie tego wyobrazić, nie oznacza, że jest to niemożliwe.Gościu, wszystko zależy od odległości z jakiej wyprowadzany jest atak.
Dobrym przykładem, który z miejsca uświadamia próg trudności, jest zmierzenie się z [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]. W szczególności z jego opcją "Random". Wielokrotnie zachęcałem do tego uczestników tego forum, ale skończyło się na drwinach i epitetach, którym przewodzi Twój pewnie dobry kolega Akahige. A wystarczy sobie wyobrazić (co zostaje utrwalone po paru minutach), że każdy inpuls to określony atak. Reakcją powinno być odchylenie korpusu lub głowy oraz postępujący za tym ruch, zwany po japońsku "ude-mawashi". To okrężny ruch przedramienia z prawie nieruchomym łokciem. Jak gdyby bezwiedne podrapanie się po swędzącym nosie. Nie od rzeczy przypomnieć słowa O'Sensei: "Moc aikido leży w łokciu". Spróbuj. Oceń.
Napisano Ponad rok temu
Pisałem o tym wielokrotnie. Szkoda, że Ci umknęło. Uważam, że aikido oparte jest wyłącznie na reakcji na dotyk, za którym stoją określone intencje. W takiej sytuacji, dystans, czy też jego skracanie nie ma znaczenia. Trening powinien wykształtować intuicję, co niektórzy określają [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]. I nie chodzi tutaj o SF, lecz o faktyczne możliwości człowieka. Tym samym, powiedzenie "akcja jest szybsza od reakcji" pozostaje tylko sloganem. To, że Ty, i inni, nie doświadczyliście czegoś podobnego, nawet nie mogąc sobie tego wyobrazić, nie oznacza, że jest to niemożliwe.Gościu, wszystko zależy od odległości z jakiej wyprowadzany jest atak.
Jeśli aikido rzeczywiscie opiera się wyłącznie na reakcji na dotyk, to w rzeczywistym starciu aikidoka ma przechlapane, gdyż pierwszym dotykiem który poczuje będzie dotyk pięści przeciwnika na własnej twarzy. W ESP nie bardzo wierzę, wierzę natomiast w czytanie niewerbalnych sygnałów świadczących o tym, że przeciwnik chce zaatakować. Można odczytać intencję ataku przeciwnika- i w tym momencie trzeba samemu zaatakować zamiast czekac na jego atak. Akcja JEST szybsza od reakcji i nie jest to slogan, tylko neurofizjologia.
Pozdrawiam, Thufir
Napisano Ponad rok temu
Nikt nie ma nic przechlapane do czasu, kiedy nie ma przechlapane. No, może to duże uproszczenie. Wracam do tego, że bez żadnych świadomych sygnałów łapiesz czapkę, którą zrywa ci z głowy wiatr, a bokser robi unik głową przed ciosem, który zadawany jest w serii. Proszę, nie zasłaniaj się neurofizjologią, bo to błąd, za który płaci już na tym forum Akahige. Bierz sprawy takimi, jakie są.Jeśli aikido rzeczywiscie opiera się wyłącznie na reakcji na dotyk, to w rzeczywistym starciu aikidoka ma przechlapane, gdyż pierwszym dotykiem który poczuje będzie dotyk pięści przeciwnika na własnej twarzy.
Nie kontynuujmy zatem tego wątku, bo to do niczego nie prowadzi. Ja nie muszę się przekonywać do spraw oczywistych. Ty z kolei, jak przypuszczam, obstajesz przy stanowisku, że wykształtowanie reakcji, na ułamek sekundy przed kontaktem, jest niemożliwe. W tym cała bieda. Nigdy nie zrozumiesz aikido.
Napisano Ponad rok temu
Pozdrawiam, Thufir
Napisano Ponad rok temu
No wlasnie z tym sie nie zgadzam do konca.
Moge mowic o wlasnym doswiadczeniu, bylem iles tam razy zatakowany na ulicy (raczej dawno temu) - napastnik to z reguly nie tyson, czy ktos szczegolnie precyzyjny (choc zdarzaja sie i tacy), pierwszy cios z reguly "nie pozbawia przytomnosci", naturalnym odruchem jest odwrot i kontra, albo wejscie w klincz - to ludzie trenujacy style kontaktowe potrafia lepiej niz napastnik, czy "samoobroniarze".
Napad nie wyglada tak z reguly, ze napastnik w MIEJSCU, zadaje serie ciosow... Po pierwszym trafieniu nawet dyletant odskakuje, zatacza sie, zaslania, probuje lapac, a dynamika tego jest duza, a napastnik "goni".
To jest szansa dla cwiczacego sztuki walki. Takich sytuacji np. piesciarz przezyl sporo - cios, ktory go zamroczyl, klincz, albo odwrot i... kontra.
W walce ulicznej z reguly ten pierwrszy, czy pierwsze ciosy nie robia spustoszenia u ofiary, spustoszenie nastepuje chwile potem, kiedy przerazona ofiara zupelnie przestala sie nawet zaslaniac, przestala oporowac i zwyczajnie sie poddala. Wtedy napastnik moze zadawac celne i destrukcyjne ciosy.
Mysle, ze z tym szokiem wynikajacym z napadu, szybciej sie upora, ktos, kto cwiczy kontaktowe sporty.
I kto latwiej "czyta" przygotowania do ataku, jak nie czlowiek, cwiczacy na codzien?
Acha... I calym cialem jest latwiej i szybciej - uniknac ciosu niz sama, reka. Wielu piesciarzy to potrafi. Wielu cwiczy same ucieczki glowa, bez gardy rak. To staje sie nawykiem i trafienie go "na czysto" jest bardzo trudne.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
K_P
PS. Po to zreszta niektorzy z "samoobroniarzy" cwicza malpia garde.
Napisano Ponad rok temu
Aikidocy,to ogolnie ciekawi ludzie.Podzielil bym Ich na dwie grupy: jedni trenują,bo to kochają,nie robią z tego jakiegoś super stylu i dobrze Im z tym. Chwała Im za to.
Druga grupa,najwięcej walczy na klawiaturze,bo walka i sparingi są be. Pomimo tego ekipa jest tak wyćwiczona,że lewy prosty boksera bez doskoku odczuwają i robią unik, zanim ten drugi pomyśli,żeby Go wyprowadzić. Bjj w ogóle nie pokaże parteru,no bo niby jak ma zrobić wjazd w te nogi i Go obalić,skoro taki aikidoka już o tym wiedział,zanim tamten na kolano przyklęknął.
i WSZYSTKO BY BYŁO OK.GDYBY NIE KŁÓCIŁO SIĘ TO Z TYM,ŻE NIE MOŻNA TEGO REALNIE SPRAWDZIĆ,NO BO PRZECIEŻ SPARINGI SĄ BEEEEEEEE.
Przecież to jest kurwa jakś paranoja. Szanuję ludzi,którzy cokolwiek trenują- może być i joga,bo toś człowiek ze sobą robi, ale jak słyszę takie Muratowanie,to nie wiem czy się śmiać czy płakać. Czy w ogóle jest możliwe,żeby ktoś
(oprócz słynnego Pana M-a) był tak zaślepiony i rzeczywiście w to wierzył, jednocześnie nie widząc tego swojego zaślepienia?
A może widzi doskonale,tylko chroni w jakiś tam sposób swój dochód w postaci swojego klubu? Przyjdą młodzi, zafascynowani technikami wyprzedzania myśli, zaludnią klub po brzegi,żeby później wylądować w Piekarach poskręcani śrubami,bo nie zdążyli na ulicy odczytać prawidłowo myśli napastnika przed czasem. Ehhh...
Napisano Ponad rok temu
I bardzo dobry przykład. Powoli się rozumiemy. Dla tych, co pamiętają, Leszka Drogosza nie bez powodu nazywano "czarodziejem ringu'. Należy dodać, że tego rodzaju ćwiczenia stanowią bardzo mały procent treningu boksera, ze względu na to, że przygotowuje się do walki. Aikidoka przygotowuje się tylko do pierwszego ataku i może poświęcić na to większość swojego czasu w dojo lub poza. A jeżeli miał bym ustosunkować się do sparingów, to randori aikido, którego celem jest tylko "obalenie" (a nie pokaz) jest czym? Ile czasu by trwało gdyby bronił się bokser, judoka, zawodnik bjj lub mma? O KravMaga nie wspomnę.Acha... I calym cialem jest latwiej i szybciej - uniknac ciosu niz sama, reka. Wielu piesciarzy to potrafi. Wielu cwiczy same ucieczki glowa, bez gardy rak. To staje sie nawykiem i trafienie go "na czysto" jest bardzo trudne.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
To niepotrzebna uwaga kolego. Nikomu nic nie wmawiam, a film ilustruje samą ideę. W jednej z odpowiedzi na Twój post zadałem Ci pytanie, na które nie odpowiedziałeś. Powtórzę je: "Oceń czy ma to sens, jeśli byłbyś w stanie zareagować właściwie na każdy atak unikając go i pozwalając podświadomości wybrać i uruchomić nabyty nawyk?"Proszę cię tylko, nie wmawiaj nikomu ze to co przedstawiłes na jest systemem samoobrony opartym na aikido. Z samoobroną nie ma to nic wspólnego.
Napisano Ponad rok temu
Niektorzy bokserzy na ucieczki glow aposwiecaja 45 minut dziennie. I co zobi aikidoka jak uniknie ciosu? Co? Zeby oponent nie poprawil lepiej? Bokser skontruje...
"A może widzi doskonale,tylko chroni w jakiś tam sposób swój dochód w postaci swojego klubu?"
Ja mysle, ze to magia czarnego paska... Pracowales na mistrzostwo tyle lat.... A teraz trzeba zdjac i nauczyc sie walki, zaczynajac do bialego w jakis innym stylu.
Moj kolega z karate 2 dan, chyba sie ze trzy lata umawia ze mna na parter i wciaz mowi, ze zacznie. Przy probie pokaznia techniki na nim zawsze znajdzie pretekst, zeby sie wymigac. Slowem - dyskomfort. Ryzyko utraty prestizu... Przegranej... Trzeba miec sporo pokory, zeby to zakceptowac.
K_P
Napisano Ponad rok temu
Thufir, musimy kiedyś pójść na piwo! :wink:Wielokrotnie zachęcałem do tego uczestników tego forum, ale skończyło się na drwinach i epitetach, którym przewodzi Twój pewnie dobry kolega Akahige.
Gościu,
Zamiast tu opowiadać pierdoły o szóstych zmysłach nagraj film jak robisz te uniki, rzucasz kogoś na glowę przy pomocy ikkyo, przejmujesz rękę przy kata dori i mune tsuki. Wszak jeden obraz wart tysiąca słów, nie?
Od razu dyskusja wskoczy na nowe tory.
Napisano Ponad rok temu
Aikidocy to myla, poniewaz u aikidokow chec wygranej i chec byca lepszym to to samo, bo pod przykrywka odrzucania konfrontacji ukryte jest wysokie mniemanie o sobie, "jestem i tak lepszy, bo... np bo nie bede sie znizal do sparingu, walki itd.. wygrywam samym faktem niewalczenia, dlatego jestem lepszy, ba gdybym jednak stanal do walki i wygral, tylko potwierdzilbym ze jestem lepszy, a ja nie potrzebuje nic potwierdzac - ba dlatego jestem lepszy! ...."mylisz chęć wygranej w sparingu z chęcia bycia lepszym od innych......to nie jest to samo...
Napisano Ponad rok temu
Jak powiedziałem, powoli się rozumiemy. Nie znaczy, że do końca. Nawet te Twoje 45 minut, to z pewnością nie codziennie, i nie zaprzeczaj, że jest to tylko skromny element treningu boksera. Na tym polega przewaga aikido nad boksem i innymi sztukami walki, że aikidoka coś właśnie zrobi, zanim atakujący cokolwiek poprawi. Natychmiast. Za reakcją (unikiem) idzie nabyty nawyk, w przeciwiństwie do uniku, który jest tylko unikiem u innych.Niektorzy bokserzy na ucieczki glow aposwiecaja 45 minut dziennie. I co zobi aikidoka jak uniknie ciosu? Co? Zeby oponent nie poprawil lepiej? Bokser skontruje...
Sprowokował mnie do zabrania w tej sprawie głosu ostatni post Akahige. Zauważ, to co napisałem: "Nie kontynuujmy zatem tego wątku, bo to do niczego nie prowadzi." nie oznacza, że nie ma sensu z Tobą rozmawiać. To ostatnie wyrażenie ma wydźwięk negatywny, dyskredytuje i obraża rozmówcę. Podobnie jak, że przytoczę ostatnie kwiatki Akahige: "Zamiast tu opowiadać pierdoły...", "Jesteś Gościu uparty jak bagienny muł.", "Kłócisz się tak zawzięcie...", "Oczywiście zmyślasz", "Jeżeli w jakimś momencie przestajesz przypominać Abbé Faria z Hrabiego Monte Christo, to natychmiast stajesz się Kapitanem Ahabem co goni białego wieloryba."I faktycznie, dalsza rozmowa z tobą nie ma sensu.
Mnie też czasem ponosi i przytaczam powiedzenie: "Kto głupcem się urodził, pozostanie nim do końca życia", ale już nie mogę odpowiadać za to, że ktoś bezpośrednio bierze to do siebie, i się do tego publicznie przyznaje. Może doznał w tym momencie olśnienia, i łatwiej będzie mu teraz żyć.
Stąd, jeśli byłeś, lub jesteś zawodnikiem, to z pewnością doświadczyłeś własne, niewiarygodne zachowanie, którym kierowała podświadomość. Analiza tego stanu rzeczy jest cenna i może dużo wnieść do naszej rozmowy. W świadomości większości aikidoków (i nie tylko) przejęcie pierwszego ataku w realnej konfrontacji jest niemożliwe, a chodzi o to, by stało się możliwe. Zrozumienie tego procesu to pierwszy krok do stworzenia efektywnej metodyki przyswajania sobie tej umiejętności. Jak już niejednokrotnie podkreślałem, aikido bez tego, nie ma najmniejszego sensu.
Napisano Ponad rok temu
Szkoda tylko, że pominąłeś to, co w tym poście było istotne, a skupiłeś się na żartobliwych określeniach jak "muł bagienny" czy postaciach ze światowej literatury, do których Cię porównałem.Sprowokował mnie do zabrania w tej sprawie głosu ostatni post Akahige...
Jesteś na tym forum od ośmiu lat i tak długo lansujesz swoją tezę o aikido przeznaczonym do zabijania w oka mgnieniu ( wybacz ten myślowy skrót ). Przez ten czas nie przekonałeś do tej idei nikogo, uzyskując jedynie to, że coraz mniej osób chce z Tobą dyskutować ( starzy użytkownicy przestali w ogóle, a nowi wycofują się po kilku postach ). Nie zastanawia Cię to?
Niemożność dyskutowania z Tobą wynika m.in. stąd, że każdego, kto ma inne zdanie traktujesz jak osobę na swój sposób ułomną umysłowo. W tej sytuacji zarzut, że używam obraźliwych zwrotów jak "muł bagienny" albo "kapitan Ahab" jest śmieszny.
Ale O.K. Przemyślałem sprawę i od tej pory obiecuję nie używać, jak to określiłeś, kwiatków ad personam.
Nie wiem, czy nie obiecuję za dużo... :roll: :wink:
P.S. Podtrzymuję wniosek o film, w którym praktycznie ( a nie symbolicznie jak w Reverse intimidation ) przedstawisz to, o czym piszesz od ośmiu lat. Bez tego dalsza dyskusja bedzie tylko międleniem tego, co zostało powiedziane do tej pory.
Napisano Ponad rok temu
Odnoszę wrażenie, że masz jakieś skłonności lunatyczne (trzecia rano) i Twoich deklaracji nie biorę za dobrą monetę. Raczej odpuść sobie skróty myślowe i poważnie zastanów się na tym, czemu poświęciłeś - ile to już lat? Mnie rozmowy na tym forum w pełnym stopniu satysfakcjonują i nikogo do niczego nie przekonywuję. Wręcz przeciwnie. Umacniam się w swoich racjach. Co do nowego filmu, to myślę o tym, ale chyba najpierw napiszę książkę. Już większość dysput z Tobą zasługuje na uwagę, i z pewnością się domyślasz w jakim dziale będzie można to odszukać. :wink:Ale O.K. Przemyślałem sprawę i od tej pory obiecuję nie używać, jak to określiłeś, kwiatków ad personam.Nie wiem, czy nie obiecuję za dużo... :roll: :wink:
Napisano Ponad rok temu
Akahige zrób troche matmyTu się, Czarny Mścicielu, całkowicie mylisz, mając pewnie tylko siebie na myśli.W nowoczesnych realiach sw jako narzedzie wogole traca sens. Czlowiek w zyciu ma moze 2 sytuacje z kategorii monkey dance i to wszystko - cwiczenie sztuk walki jako narzedzia do obecnych czasow jest bez sensu.
Populacja USA: 311,890,726
Czyli 1 osoba na 312 sięga raz w roku po brońTymczasem w USA obywatele sięgają po broń palną w samoobronie od 500 tysięcy do miliona razy rocznie ( spotkałem też dane mówiące o 1,5 miliona razy ).
Czyli w roku zdarza sie to 1 osobie na 100 tys.Zabijają w obronie koniecznej ok. 3 tys. bandziorów rocznie.
Nie chciało mi się szukać liczebności policji w stanach, wyliczenia polskich statystyk możecie zrobić sobie sami.Policjanci są atakowani ( tylko w USA ) sześćdziesiąt tysięcy razy...
Ale to tylko liczby. Ze swoich doświadczeń wiem że ilość ataków na moją osobę po rozpoczęciu treningów sztuk walk znacznie ograniczyła się. Wynikało to głównie pewnie z powodu tego że trenujący człowiek spędza wieczory na treningach, a nie włócząc się po barach
Dodatkowo myślę, że po części to kwestia wieku, zapewne łatwiej skroić nastolatka niż dorosłego mężczyznę
Ciekawy również dla mnie fakt jest taki, że podczas większości prób ataków na mnie po rozpoczęciu treningów, byłem uzbrojony w jo i bokken 8)
Napisano Ponad rok temu
Co brałeś? Nie bądź świnia i pochwal się, bo efekt zarąbisty. :wink:"jestem i tak lepszy, bo... np bo nie bede sie znizal do sparingu, walki itd.. wygrywam samym faktem niewalczenia, dlatego jestem lepszy, ba gdybym jednak stanal do walki i wygral, tylko potwierdzilbym ze jestem lepszy, a ja nie potrzebuje nic potwierdzac - ba dlatego jestem lepszy! ...."
Napisano Ponad rok temu
W dziale? Myślałem, że wymienisz mnie jako współautora! :wink:Już większość dysput z Tobą zasługuje na uwagę, i z pewnością się domyślasz w jakim dziale będzie można to odszukać.
Nie wiem, czy doczekam tej książki. Tymczasem mógłbyś zacząć wprawki do niej tu, na forum. Np. od podawania źródeł wszędzie tam, gdzie piszesz, że M. Ueshiba coś zrobił, myślał, sądził. Przykład:
- podaj źródło, z którego wynika, że M. Ueshiba konfrontował się z judokami, a konfrontacje te kończyły się zawsze zanim doszlo do uchwytu.
- zacytuj stosowny fragment z zapisków admirała Takeshita, z którego to wynika, a na który się powołujesz,
- podaj daty i miejsca tych konfrontacji, świadków, nazwiska judoków, itp
Co innego, gdy piszesz, we własnym imieniu ( np. "sądzę, że możliwe jest wykonanie techniki aikido po wykonaniu uniku, w tempie na raz, także w samoobronie, w warunkach stresu,...", itp.), a co innego, gdy powołujesz się na poglądy lub dokonania innej osoby - w tym przypadku M. Ueshiby.
Tymczasem proszę jednak o filmik albo chociaż przykładowe zdjęcia, na których zademonstrujesz rzuty na głowę przy pomocy 12 podstawowych technik aikido.
Garry,
Przytoczyłem najbardziej ostrożne szacunki przypadków użycia broni w samoobronie w USA. Według niektórych badań ta liczba wynosić może 2,5 miliona. A jak lubisz matematykę, to powiem Ci, że amerykanie używają broni palnej do samoobrony co 16 sekund ( broni krótkiej co 48 sekund ). Kobiety sięgają po rewolwer lub pistolet 416 razy dziennie dla obrony przed gwałcicielem, który z kolei broni palnej używa 12 razy rzadziej, niż ofiary. Z tych 2,5 miliona razy aż 98% nie powoduje zranienia albo śmierci napastnika ( wystarczy groźba użycia lub strzał ostrzegawczy ), co czyni broń palną najbardziej efektywnym i jednocześnie łagodnym środkiem samoobrony.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
-
Bing (1)
10 następnych tematów
-
tatami rozjeżdżami :)
- Ponad rok temu
-
Kolejne odejście...
- Ponad rok temu
-
Warszawski Festiwal Sportów Walki
- Ponad rok temu
-
Proponuję coś na wyluzowanie...
- Ponad rok temu
-
Staż w Wałbrzychu
- Ponad rok temu
-
Prośba o relację z Mistrzostw w Chinach
- Ponad rok temu
-
Pij mleko - będziesz wielkim aikidoką :)
- Ponad rok temu
-
Rozwazania o robieniu video z tanto
- Ponad rok temu
-
czy warto zapisać się za combat aikido ???
- Ponad rok temu
-
czy warto zapisać się za combat aikido ???
- Ponad rok temu