Z drugiej strony, drodzy koledzy, w dyscyplinach walki zawody stanowią nieodłączny element. Kto w nich nie startuje, nie jest po prostu do nich wystawiany, bo jest za słaby. Nie ma co ściemniać.

Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Moze zdecydowana wiekszosc ludzi ktorych znasz, ale wyciaganie generalnych wnioskow na tej podstawie jest dosc ryzykowne.Ustawicznie utożsamiasz sparringi z rywalizacją sportową mimo, że wiele razy wyjaśniano tu, czym jest sparring, do czego służy, jakie sa jego rodzaje. Zdecydowana większość osób trenujących np. brazylijskie jiu jitsu w ogóle nie startuje w zawodach, nie zdobywa medali, nie pokazuje, że jest lepszym ( chyba, że chodzi o "lepszość" w sensie subiektywnym ).
Co ty opowiadasz? Przeciez Tomiki sensei wprowadzil sparringi do aikido i jest powszechnie wiadome jak sie do tego ustosunkowal DziadekOdsyłasz do jedynego źródła wiedzy o aikido, czyli M. Ueshiby nie dostrzegając, że źródło tylko wtedy jest użyteczne, gdy można się z niego napić ( "zaczerpnąć dłonią" - jakby powiedział Adaś Miauczyński ). Tymczasem nie potrafili tego zrobić nawet bezpośredni uczniowie O Sensei.
Zacytuj, proszę, jakąś wypowiedź Założyciela, z której wynika, że był on przeciwnikiem sparringow. Jedyne znane cytaty ( pochodzące zresztą z Budo, którego autorstwa również nie można na 100% przypisać M. Ueshibie ) dotyczą sportów i nie mają związku z metodami nauczania, metodami treningowymi, formami prowadzenia treningu, itp.
Napisano Ponad rok temu
Nie robie sparringow bo nie mam czasu na cwiczenie sportow walki. Ale Majka robi dwa razy tygodniowo z ludzmi(wiek od 18 do 70 lat) przygotowujacymi sie do zawodow jak rowniez z takimi co nie uczestnicza w zawodach. W obu wypadkach dopoki nie maja klopotow zeby zrobic jakas technike to jest milo i wesolo. Ale jak tylko czuja ze ona moze byc lepsza, zaczynaja robic wszystko zeby zwyciezyc.
SW ktore posiadaja sparringi, powiedzialbym sa trudniejsza droga, bo przez dlugi czas caly wysilek i uwaga jest skierowana 'na zewnatrz', zeby pokonac przeciwnika, zdobyc medale, pokazac ze jest sie lepszym itp.
...
sparingi mam prawie codziennie wogóle nie po to żeby pokonac przeciwnika ( kolega nie jest przeciwnikiem ) tylko żeby znaleźć słabe strony kolegi i uzupełnić je moimi dobrymi stronami, w tym ujęciu dajemy sobie to co dobre i wzrastamy w mistrzostwie, nie po medale - nie startuję w zawodach bo jestem starym h...em i nie po to żeby pokazać że jestem lepszy - takie podejście minęło jakieś 20 lat temu
......
nie wiem skąd to wyobrażenie o sparingu ale jako praktyk tyle mam do powiedzenie![]()
Szczepan napisz może ile sparingów tygodniowo odbywasz i co przy nich myślisz, czujesz..itd....może to ja sie mylę .....
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
A ilu cwiczacych jest takich jak ty?Ja cale zycie uprawiam sporty walki, a w zawodach bralem udzial chyba trzy razy... W tym raz... przez przypadek (seminarium konczylo sie zawodami). I nigdy mnie nie interesowaly starty i medale. Tym bardziej teraz, kiedy jestem juz stary.
A to o czym mowie Szczepan, zglebiam gdzies od... 5 roku zycia...
K_P
Napisano Ponad rok temu
Trzeba się zgodzić z Tobą, kiedy podnosisz, że Dziadek przejął do swojej sztuki tradycyjny system nauczania, nie mniej uważam, że nie masz racji twierdząc, że "ten system nie byl przeznaczony do uczenia masowego".Dziadek mial tradycyjny japonski system nauczania.
Napisano Ponad rok temu
Sparringów nigdy nie robi się sobie, a muzom. Sparringi występują także w sztukach walki, w których rywalizacja sportowa nie występuje w ogóle, np. w szkoleniu żołnierzy, policjantów czyli w systemach nastawionych na samoobronę, tzw. walkę realną, itp.z drugiej strony robienie sparringow sobie a muzom, zaczyna niebezpiecznie zblizac sie do jakze pogardzanej koncepcji robienia technik z aikido LOL nie widzisz podobinstwa, naprawde???
"Powszechnie wiadome", dobre sobie. To ma być argument? Tomiki Sensei wprowadził do aikido rywalizację sportową ( to nie to samo co sparring ) i za to był ( podobno ) krytykowany przez Dziadka. Owa krytyka zresztą pozbawiona była jakichkolwiek merytorycznych podstaw, bo O Sensei na metodyce nauczania, ani na sporcie, po prostu się nie znał.Co ty opowiadasz? Przeciez Tomiki sensei wprowadzil sparringi do aikido i jest powszechnie wiadome jak sie do tego ustosunkowal Dziadek nie mow ze nie pamietasz?
Napisałem już dlaczego Dziadek nie może być źródłem.Co do zrodla, to uwazam Dziadka za jak najbardziej doskonale zrodlo, ktorz moze byc lepszy?
Problem polega na tym, że w opisywanym przez Ciebie systemie NIKT nie miał pełnej transmisji wiedzy, do czego zresztą uczniowie Dziadka otwarcie się zawsze przyznawali.W tradycyjnym systemie nie ma zalozenia ze KAZDY uczacy sie bedzie mial pelna transmisje wiedzy, nikt z cwiczacych zreszta tego nie oczekuje.
No oczywiście, że zachodniego czyli takiego, w którym się wychowałem. Shintoistą/buddystą nigdy nie zostanę, więc ten rzekomy wschodni system nauczania jest poza moim zasięgiem.Ty natomiast oceniasz to wszytsko z punktu widzenia systemu zachodniego, wypracowanego na ksztalcenie milionow ludzi. Nie widzisz bezsensownosci twojej oceny?
Napisano Ponad rok temu
Prawdą jest, że Szczepan nie grzeszy siłą argumentacji, nie mniej, podnosi często sprawy oczywiste. Ty z kolei próbujesz je kwestionować.Napisałem już dlaczego Dziadek nie może być źródłem.
Napisano Ponad rok temu
Oczywiście! Nie tnij tzw. głupa. Pisałem Ci jeszcze na początku naszej internetowej znajomości o moich kwalifikacjach i doświadczeniach w tym zakresie. Tak się składa, że obracam się w środowisku ochroniarsko-mundurowym ( ochrona osób i mienia, policja, w tym prewencja i pododziały antyterrorystyczne, straż graniczna, straż wiezienna ( to dopiero jest hard core! ), itp. Moi uczniowie aikido ochraniali dużą dyskotekę, na której niemal w każdy weekend dochodziło do awantur z użyciem, noży kuchennych, śrubokrętów, siekier, tulipanów, krzeseł i gazu pieprzowego. O gołych pięściach nie wspominając. To ty, Gościu, żyjesz w wieży z kości słoniowej pisząc o unikach i zabijaniu w mgnieniu oka.Dla przykładu, mówisz o jakiejś walce realnej przy szkoleniu żołnierzy, policjantów czy w systemach nastawionych na samoobronę. Na miły Bóg, w jakim Ty żyjesz świecie? Uczestniczyleś może w takich szkoleniach i w "walkach realnych"?
Oczywiście, że podobno. Jeżeli twierdzisz inaczej przytocz konkretne źródła i dowody.Teraz kilka słów o szkole Tomiki. Tomiki sensei był krytykowany przez O'Sensei i wcale nie "podobno".
Dla mnie jest jasne, że obecny kształt aikido zawdzięczamy Kisshomaru Ueshibie i Koichi Tohei. K. Ueshiba całkowicie zmienił pierwotny koncept swojego ojca.I w końcu sprawa pełnej transmisji wiedzy ze strony Dziadka. Otóż kolego, tak jak dla mnie, to i dla Ciebie jest jasne, że owa "wiedza" sprowadzała się do kilkunastu technik.
To, czego "uczniowie" Dziadka nie umieli sobie przyswoić, to umiejętność unikania każdego ataku. Poszli na łatwiznę adaptując judo w aikido,
Nie zmyślaj, chłopie, nie zmyślaj. O jakich dowodach piszesz? Oczywiście, że aikido ma sens, ale z zupelnie innych powodów niż opanowanie sztuki uników.A w 1925r. Morihei Ueshiba miał już 42 lata, i właśnie dał dowody na to, że opanowanie tej umiejętności jest możliwe. Tym samym wykazał, że jego nowa sztuka ma sens.
Napisano Ponad rok temu
Nie robie sparringow bo nie mam czasu na cwiczenie sportow walki. Ale Majka robi dwa razy tygodniowo z ludzmi(wiek od 18 do 70 lat) przygotowujacymi sie do zawodow jak rowniez z takimi co nie uczestnicza w zawodach. W obu wypadkach dopoki nie maja klopotow zeby zrobic jakas technike to jest milo i wesolo. Ale jak tylko czuja ze ona moze byc lepsza, zaczynaja robic wszystko zeby zwyciezyc.
I o czym my rozmawiamy? taka jest natura ludzka.Kto nie potrzebuje wykazac sie ze jest lepszy, nie idzie do sportow walki.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Z drugiej strony, po co wciąż rzucasz epitety zamiast sensownie uargumentować swoją tezę, że nie mam racji twierdząc, że aikido sprowadza się zawsze do dwóch słów: unik-śmierć lub unik-miłosierdzie.
He put a finger on one of my deep problems with sparring and I want to think it out here. First and foremost, I've always loved sparring (of almost any type, not so much into pitty-pat) but it has been bothering me for awhile.
What has been bothering me is the sheer artificiality of it. On one level, MMA sparring is "as close as you can get to real" and "the only way to pressure test techniques." I see where those arguments are coming from but still...
If anyone squares off, if any threat gives me any indication that something is coming, I can walk away. Or talk it down. Or, if that's not going to work, access a force option that turns the whole situation into something that doesn't resemble a fight in any way.
The serious bad guys don't fight. They take you out. They stack everything in their favor: surprise, position, number and weapons (depending on the goal) and finish it. The last thing they want is a fight. Serious bad guys don't fight, they take you out.
And so do successful good guys.
In order for sparring as a fight simulation to even happen, you have to behave stupidly. You choose not to leave or talk or gather resources. Then you have to allow it to become a very particular and tactically silly kind of fight, where you stick to the same options and parameters the threat has chosen. It's a stupid way. One of the basic tactical rules that not only every tactical operator but even every serious sport competitor knows is: Don't play the other guy's game. Sparring specializes there.
And there are good reasons for it. If you want to test and measure and improve the same skills as the threat, it's one of the best, fastest ways to get better... but where does getting really, really good at the tactics of a bad strategy fit?
Bad guys take you out. From surprise. First hit. With a size and strength advantage or, if they can't manage that and really, really need what you've got, with weapons and numbers. They deliberately choose people who won't or can't fight. There's no value to complicated strategy or feinting.
This is an internal discussion. Not a conclusion. I love sparring, but I do it for what it is, know what it is and I'm very, very clear on what it is NOT. Those aren't the skills I'll need if an old acquaintance from the jail decides to even a score or enhance a rep. Those skills are different, qualitatively different.
And don't go tribal on me, either. Saying sparring is artificial is NOT saying that kata is better or realer or some variant. All the training methods are what they are and no more.
Live training is vital, but training stupid tactics live is not just ingraining stupid tactics. People mistake intensity for truth. The more contact and speed, the more real it feels, the more it feels like truth. Not only does it ingrain stupid, it ingrains it hard.
We need live, hard, contact training. But smart. Working from real distance, from positions of disadvantage, outmatched in size and strength. We need to find a safe but live way to practice taking a threat out instead of fighting. We do practice those skills and I know a lot of you do as well. But every so often a good martial artist or even a good fighter is given a problem of force, survival and decisiveness and instinctively tries to turn it into a contest.
It makes me wonder if the training method does more harm than good. Still pondering.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Myślę, że wciąż chodzi Ci po głowie, że aikido stworzone zostało do walki lub samoobrony. Nie tylko zresztą Tobie, jak widać na załączonym ponad 100 stronicowym "obrazku". Aikido da się zrozumieć, jeśli się tylko chce. I po co to sprawdzać?Zreszta jak sprawdzic, czy ktos "zrozumial" aikido? Przeciez sie nie da.
Uważam, że Morihei Ueshiba rozumował podobnie. W bezpośredniej konfrontacji zasłona czy blok są nieskuteczne. Przyjął jednak, że unik (bez przemieszczania całej masy ciała) w takich warunkach jest możliwy. Jeśli jest możliwy jako odruch doświadczany w codziennym życiu i w sporcie bez specjalnego treningu, to zadanie sobie trudu, by go w sobie świadomie wykształtować ma sens. Wiemy, że wykazał to w konfrontacji z judokami i kendokami.Podczas ulicznego napadu atak z reguły następuje z tak bliskiej odległości, że nie zdołasz nawet się zasłonić czy zablokować cios swoją ręką, a co dopiero wykonać unik ciałem (większa masa którą trudniej wprawić w ruch). Dodaj do tego stres związany z napadem, odwracanie uwagi lub zastraszanie stosowane przez napastnika itp. Unik w takich warunkach jest niemożliwy.
Co do mnie, to przedstawiłem [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] oparty na idei aikido. Bazując na moim doświadczeniu jako zawodnika, instruktora i sędziego judo przyjąłem, że nieoczekiwany rzut na plecy zniechęci napastnika do ponownego ataku. Jeżeli nie pierwszy, to z pewnością drugi, wykonany bardziej dynamicznie. Ograniczyłem ilość technik do sześciu, wykonywanych na obie strony, gdzie każdej przyporządkowałem tylko jeden atak i to samo zakończenie. Oceń czy ma to sens, jeśli byłbyś w stanie zareagować właściwie na każdy atak unikając go i pozwalając podświadomości wybrać i uruchomić nabyty nawyk.Jeśli uda ci się dostosować aikido do tej strategii, to może stworzysz coś sensownego
Napisano Ponad rok temu
Kubusiu!Moj Boze.... Co to za system, ktorego nikt nie rozumie? Wy to macie prz.....
Trzyma poziom. Bardzo lubię teksty Thufira. Zawsze spełniają pierwsze prawo mediów: "masz prawo opublikować co tylko chcesz, byle to było ciekawe dla odbiorcy". Mnie co prawda tematyka samoobrony zupełnie nie rajcuje, ale Thufir potrafi o tym napisać tak, że przeczytam.thufir, uważam, ze to bardzo cenny komentarz
Wkradło nam się tu jakieś piętrowe parsprotototototo.wczęsniej wyjaśniismy, że aikido, nie zawiera nauki walki- nie jest więc sztuka walki
ty zbiłeś też tezę ,że jest sztuką samoobrony
Napisano Ponad rok temu
Przecież aikida Szczepana, Akahige i goscia są tak różne, że oni nawet w bardzo podstawowych sprawach nie mogą się dogadać
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Prorock,Przecież aikida Szczepana, Akahige i goscia są tak różne...
Jesteś Gościu uparty jak bagienny muł, nic do Ciebie nie dociera. Nie pisałem, że moi znajomi "przyswoili sobie jakiekolwiek nawyki na określonych zajęciach, dwa razy w tygodniu, przez krótki okres czasu". Wręcz przeciwnie, wszyscy mają za sobą wieloletni trening sztuk lub sportów walki ( niektórzy posiadają tytuły mistrzów świata, kraju, itp. ) uzupełniony treningiem specjalistycznym pod samoobronę/walkę wręcz, techniki interwencyjne, itp. Przede wszystkim jednak posiadają doświadczenie w prawdziwej walce z racji zawodu jaki wykonują ( np. wykonanie na ulicy takich technik o soto gari, ippon seoi nage, a nawet zapaśniczy suples ).To, że obracasz się Akahige w środowiskach ochraniarsko-mundurowych nie oznacza, że ci ludzie przyswoili sobie jakiekolwiek nawyki na określonych zajęciach, dwa razy w tygotniu, przez krótki okres czasu.
Przykład ten jest całkowicie chybiony. To jak porównywanie konia z jednorożcem. Pierwsze istnieje w rzeczywistości, drugie jest hipostazą.Teorii względności "nadał kształt" Albert Einstein...
Oczywiście zmyślasz. O Sensei nie stworzył żadnej metodyki nauczania. Piszą/mówią o tym zgodnym głosem naoczni świadkowie, jego bezpośredni uczniowie, nawet jeżeli sami poszli zupełnie innymi drogami ( Tomiki, Mochizuki, Shioda, Tohei, Nishio, a nawet Saito ). Dla mnie ich świadectwa są bardziej wiarygodne od Twoich wymysłów.Nie zmienia to jednak faktu, że metodyka i podstawowy zakres nauczania pozostały w kształcie narzuconym przez jego twórcę.
Uważam, że Morihei Ueshiba rozumował podobnie.
To by świadczyło, że był przygłupem albo totalnym ignorantem.Przyjął jednak, że unik (bez przemieszczania całej masy ciała) w takich warunkach jest możliwy. Jeśli jest możliwy jako odruch doświadczany w codziennym życiu i w sporcie bez specjalnego treningu, to zadanie sobie trudu, by go w sobie świadomie wykształtować ma sens.
Wiemy, że wykazał to w konfrontacji z judokami i kendokami.
"Twórca sobie nie zawracał głowy" - nie zmyślaj, Gościu, nie zmyślaj.Co do konsekwencji wynikających z zastosowania aikido, to zważ, że jego twórca sobie tym nie zawracał głowy. Dał alternatywę.
Bazując na moim doświadczeniu jako zawodnika, instruktora i sędziego judo przyjąłem, że nieoczekiwany rzut na plecy zniechęci napastnika do ponownego ataku.
Ja z kolei, jestem zafascynowany samą ideą i korzeniami aikido, bezlitośnie krytykując oszołomów i ignorantów.
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu
- Ponad rok temu