Napisano Ponad rok temu
Re: Co aikido ma wspolnego z walka?
Cenię sobie to forum, bo daje mi inspirację, która zaowocowała już w wielu projektach w moim życiu. Kolejna zatem refleksja po tej burzliwej wymianie zdań. Jestem skłonny stwierdzić, że aikido ma jednak wiele wspólnego z walką, jeśli podejdzie się do tego w sposób dosłowny. Otóż rozmówcom wcale nie chodzi o to, czy aikido jest sztuką walki, lub czy też można porównywać je ze sportami walki. Dla nich, walka to wyłącznie konfrontacja na ulicy z niemającymi żadnych skrupułów żulami. Wprawdzie pojawiły się rozsądne głosy, że uprawianie sztuk czy sportów walki (żadnych) nie daje gwarancji 'wyjścia z opresji' w takiej sytuacji, nie mniej, dla większości, uprawianie aikido - w żadnym razie.
Ważne jest, moim zdaniem, odpowiedzenie sobie na pytanie: "Co to znaczy 'wyjść z opresji'?" Za odpowiedzią będzie się kryło mniej, lub bardziej, przybliżone pojęcia samoobrony. Dzisiejsza rzeczywistość, własny system wychowania i wykształcenia, no i oczywiście obowiązujący system prawny wyznaczają w samej rzeczy tylko dwie opcje: ośmieszenie lub wystraszenie agresora, nie mówiąc już o tym, że chciało by się go pociągnąć do odpowiedzialności karnej za 'usiłowanie'.
Jest prawdą to, jak przypuszczam, że aktywni uczestnicy tego forum nie są typową reprezentacją środowiska aikidoków. Aikido uprawiają w zasadzie młodzi mężczyźni, z których każdy przez lata poświęca parę dni w tygodniu na trening. Już tylko z przekory, czy też chęci znalezienia płaszczyzny porozumienia, obstaję przy tym, że kultywują oni budo, nie mniej bardziej pasuje mi tu słowo 'studia'. Przechodząc kolejne egzaminy i promocje nieuchronnie zbliżają się (sądzę tu po sobie) do graduacji. Czy jest to pierwszy, czy też czwarty dan, to już nie jest ważne. Ważny jest pewien próg myślowy obrazujący zakończenie edukacji i czas na podejmowanie określonych decyzji życiowych w związku z pewnym, zakończonym życiowym etapem. I niech mi ktoś powie, że lata w dojo spędzone na powtarzaniu określonych sekwencji ruchowych, dla jednych obserwowanych jako układy choreograficzne, dla innych jako tańce na macie parami, nie pozostawiły żadnych śladów w postaci udruchów czy nawyków. Pozostawiły. Nie tylko w konfontacji jeden na jeden, ale także, biorąc pod uwagę randori, jeden na kilku.
Wracając zatem do niechcianego przez nikogo ulicznego zajścia, trudno tu mówić o jakichś założonych z góry sytuacjach, gdzie bezpieczny dystans i typowy atak, pozwalają na odtworzenie scenariusza z sali treningowej. O losach zaatakowanego zadecyduje tutaj refleks, właściwa reakcja, improwizacja, wszystko to, co podyktuje podświadomość i przyniesie przypadek, gdzie oczywiście lata praktyki i warunki fizyczne odegrają nie małą rolę.
Zaletą treningu aikido jest, w porównaniu z innymi dyscyplinami, jego jednostronny charakter. Aikidoka nastawiony jest na neutralizację ataku a nie, na zderzenie się z nim. Tym samym uboższy repertuar środków działa na jego korzyść. W samej rzeczy, uniknięcie ataku, stanowiące część rutyny treningowej, w określonych sytuacjach pozwala właśnie na ośmieszenie napastnika który, jest szansa, że ostudzi swoją agresję. Można tu przytoczyć wspomnienia Koichi Tohei Sensei, który wprawdzie nie na ulicy, ale w ramach pokazu, zaatakowany był przez bodajże, siedmiu judoków. Wprawdzie nie wykonał żadnej na nich techniki, bo nie było na to czasu, jak wspomina, ale skutecznie się pomiędzy nimi prześlizgiwał, co wzbudziło respekt dla sztuki którą promował. Sam był tym zresztą zaskoczony, bo było to dla niego nowe doświadczenie.
Równie dobrze, przyjmując, że dojdzie do fizycznej konfrontacji, gdzie repertuar środków jest różny dla aikidoków i nieaikidoków, wykonanie określonego rzutu, właśnie tak jak w dojo, ma też swoje zalety. Nawyk unieruchomienia napastnika po rzucie, w miejsce okaleczenia go, czy też doprowadzenia do fizycznej niezdolności przez jakiś uraz, pozwala na wezwanie określonych czynników bez obawy zostania pociągniętym do odpowiedzialności karnej za nadużycie prawa do obrony własnej. Zaś sam charakter wykonania techniki i kontakt z twardym podłożem jest zdecydowanie zdarzeniem nieoczekiwanym i może stanowić istotny zwrot tego, co nastąpi potem. Nawet, jeśli napastnik będzie zdolny do kontynuowania agresji. Każdy człowiek, jak najbardziej, obawia się nieznanego.