Tak jak ja to rozumiem, dualistyczne postrzeganie swiata wynika z niedoskonalego postrzegania prawdziwej rzeczywistosci.*
Fajnie, wlazłeś na moje pole, to opisze po krótce problemy.
Po pierwsze problematyka epistemologiczna. Dwa razy odniosłeś się do postrzegania. Oznacza to cały skomplikowany obraz tego czym jest podmiot postrzegający, czym jest to co postrzegane, w jaki sposób zachodzi między nimi interakcja, jaki związek ma to co powstaje w podmiocie z tym co postrzegane. Czy wreszcie jaka jest relacja obrazu jaki ma podmiot z samymi postrzeżeniami (problem qualiów).
Druga strona medalu to ontologia. Bez kaszlnięcia mówisz o istnieniu "prawdziwej rzeczywistości" co jednocześnie stwierdza że żyjemy w jakiejś nieprawdziwej. Pytanie czy nieprawdziwa to ta postrzegana? Jeszcze istotne jest w takim raze czy podmiot postrzegany jest prawdziwie i jak to ma się do osadzenia go w nieprawdziwym świecie.
Nie do końca rozumiem też co masz na myśli przez "dualistyczne postrzeganie". Domyślam się że chodzi Ci o dualizm psychofizyczny. Na gruncie ontologicznym rzecz problematyczna bo doprowadza do czegoś takiego jak res extensa i res cognita i potrzeby jakiegoś ich współistnienia, reagowania i niereagowania zarazem.
Ale łatwo każdy się może zastanowić, i dojdzie do wniosku, że istnieją byty (w jakiś sposó
, co do których nie możemy wskazać materialnej podstawy, a są doświadczane inteligibilnie - np. cała masa przedmiotów idealnych, od pegaza po trójkąt.
Trzecia strona medalu, jak spadnie kantem, to mogę przekornie zapytać, że skoro mamy rzeczywistość nieprawdziwą i prawdziwą, to skąd wiesz, że przez aikido dotykasz prawdziwej a nie kolejnego złudzenia? Rzecz jasna idzie tu o kryteria prawdy.
Do czego zmierzam - to jedno malutkie zdanie zawiera taką liczbę problemów, że przez całą historię ludzkości najtęższe umysły walczyły o jakieś poukładanie i choć naprawdę zaszliśmy daleko, to nie ma zgody w materii. Przerzucano się na starym kontynencie argumentami od ponad 2 tysięcy lat, w wyniku czego powstał świat jaki widzimy, ze swoją wizją ontologiczną, epistemologiczną.
Śmiem wątpić czy niedouczony zabijaka ze wschodu mógł cokolwiek wnieść. To jakby pan Mietek spod sklepu poszedł poprawiać Einsteina.
Naturalnie jest to kluczowe zagadnienie w prawidlowym rozumieniu aikido i jego roli w obecnym swiecie. Jestem absolutnie przekonany, ze Dziadek, dzieki swojemu wieloletniemu treningowi fizyczno-duchowemu, byl w stanie postrzegac rzeczywistosc jaka jest w swojej najglebszej naturze
Żeby to kluczowe zagadnienie miało jakąkolwiek wagę, musisz się uporać jakoś z problemami które wskazałem. Rzecz jasna ani Ty ani Dziadek nie macie najmniejszego pomysłu na to, ba, nawet nie widzisz w tym problemu. To normalne, nie jest to zarzut.
No i stąd absolutne przekonanie, takie przekonanie ma źródło tylko w ignorancji. Nie ma absolutnego przekonania poza językami sztucznymi (bo są bez treści) oraz dogmatami religijnymi.
i rozwinal aikido, zeby dac nam szanse na osiagniecie tego samego.Mozesz to nazwac 'oswiecenie', etykietka nie ma zadnego znaczenia.
No akurat tu ma bardzo duże, bo to co opisujesz ma tylko jedno odniesienie - religijne. Dziadek jest mesjaszem, aikido formą medytacji/modlitwy, a celem oświecenie.
Forsowany autorytet jednostką oświeconą, znającą Prawdę i prowadzącą owieczki do celu. Rzekłbym typowy guru sekty.
Troche nie zrozumialem twojego argumentu przeciw zasadom ogolnym. Ja je rutynowo pokazuje fizycznie na kazdym treningu.
Na treningu nie pokazujesz zasad ogólnych, ze swej natury nie da się ich pokazać, tak jak nie da się pokazać idealnego trójkąta. Pokazujesz pojedyncze układy ruchowe. jak wspomniałem, takie ogólne zasady mają to do siebie że są wszędzie, czyli generalnie można je zegzemplifikować techniką drapania po dupie. Wniosek jest prosty - to nie zasady są istotne, a ich interpretacja.
To tak, jakby pretendowac ze jakiś szczegolny mikroekonomiczny proces stosuje sie wylacznie do makroekonomiki i żaden makroekonomiczny proces poza tym nie istnieje.
Tu odwołujesz się do 2 aspektow tej samej dziedziny nauki, w ramach jednego skodyfikowanego systemu abstrakcjnego. Oba sa znane, oba składają się ze zbudowanych na bazie statystyczno socjologicznej teorii, mają definicje i osadzenie w tym systemie. Przyrównałeś to relacji: czegoś znanego bezpośrednio przez percepcję do czegoś nie znanego w ogóle, postulatu w najlepszym razie.
Istotna różnica relacji.
Generalnie macie tu maleńki czubek góry lodowej problemów które powstają gdy "cywil" bierze się za filozofowanie. Nie dziwić się zatem że mówię o większości tego typu wypowiedzi bełkot. Są one chaotyczne i tylko mnożą problemy, nic nie wyjaśniają, nie odnoszą się do żadnego konkretu. każda moja prośba o dojasnienie i powrót do konkretu generuje kolejne brnięcie w chaszcze w formie dziwnej i przeintelektualizowanej.
PS. Kobiety są z Venus a mężczyźni z Marsa, to bardzo istotna kosmologicznie różnica.