Czy aikido uczy ataku?
Napisano Ponad rok temu
Moim zdaniem tak. Przecież aikido nie ćwiczy się samemu , a w parach. Taki więc nie tylko osoba która robi technikę uczy się, uczy się także osoba atakująca. Fakt, że znacznie rzadziej uwagę się poświęca atakowi, ale być może dlatego że nie jest to clue aikido.
Ja gdy ćwiczę aikido staram się nie być robotem. Gdy wykonuję atak to reaguję na zmiany, przerywam technikę, zmieniam atak na inny dążę do kontroli. Oczywiście dostosowuję to do poziomu osoby ze mną ćwiczącej.
Może nie jestem w tym ataku zdeterminowany, żeby nie zniszczyć uke za wszelką cenę (jak tu niektórzy proponują). Ale staram się by mój atak był w dobrej trajektorii i dochodził celu. Markowana jest jedynie siła.
Ponadto uczymy się ataków z bronią na treningach aikijo i aikiken. W zasadzie tym atakom poświęca się najwięcej uwagi
Chęć doskonalenia ataku w aikido popchnęła mnie na karate
Czy w aikido są sparingi?
W zasadzie nie, ale nie oznacza to że wszystkie techniki idą po naszej myśli.
Kiedy wykonuję technikę na bardziej zaawansowanym uke, błędy w moje technice wykorzystywane są do jej udaremnienia. Widać to szczególnie w kihonach z bronią.
To że robimy ustalony kihon, fakt oznacza że wykonujemy grupę technik ustalonych z góry. Ale po drodze coś może nie pójść, mogę skrewić jakiś element i partner to wykorzysta, by przejąć kontrolę.
Taka postać rzeczy moim zdaniem spełnia częściowo założenia sparingu
Sparingi karate w których uczestniczyłem nie wyłaniały zwycięzcy. Tak samo może być w kihonie. Jeśli ćwiczymy z osobą która WYMAGA od nas by techniki przez nas wykonywane działały w oczekiwany sposób (zależny od doświadczenia) o ile scenariusz kihonu nie za bardzo pozwala na nam dowolność, jednak sytuacja w trakcie kihonu może umożliwić przejęcie nam kontroli (czyli odejściem od scenariusza) co moim zdaniem deko się o sparing ociera.
Na filmikach uke sami padają?...
Pewnej osobie która to powiedziała o moim filmiku w stopce mało nie połamałem ręki, ponieważ gdy postanowiłem mu to zademonstrować, wolał siedzieć cicho niż przyznać się do błędu.
Bunkai
Randall wspomina o umiejętności aplikacji technik. Kiedyś ćwiczyłem Kyokushin jednak ze względu na brak interpretacji technik kata, przeszedłem na karate okinawskie Goju-ryu.
Tam po formach kata, robi się coś co się nazywa bunkai, czyli interpretacja. Jest to ćwiczenie tego samego kata z osobą lub grupą osób, które nas atakują (w ustalony sposó. Przykład: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Patrząc na to w ten sposób całe aikido jest bunkai
Pisząc o aikido jako o umówionej formie, w oczach osób które nigdy go nie ćwiczyły, można sobie wyobrazić że aikdo jest sformalizowane niemal jak te interpretacje na filmiku powyżej, filmy na YT moga tylko w tym zdaniu utwierdzić. Ale przecież to co wyróżnia nasze formy to dynamika. To że w wypadku niepowodzenia techniki obronnej, przejmujemy kontrolę. Zresztą osoba wykonująca technikę tez może ją zmienić. Mamy w aikido formę ćwiczeń juyu-waza, gdzie choć atak jest ograniczony to techniki są dowolne.
Mamy dużo ciekawych narzędzi, których zdajecie się nie dostrzegać.
Napisano Ponad rok temu
tak, ale wlasnie to swiadczy o tym co pisalem, czyli trening aikido to kata z interpretacja, to nadal nie daje nauki walki...całe aikido jest bunkai
daje podstawy teoretyczne a nie trening praktyczny, wiem to bo przezylem zdziwnienie kiedy przyszedlem 1 raz na kendo..
lali mnie wszyscy mimo wieloletniego stazu z bokken
wiem ze inne zasady, bron itp, ale mnie chodzi o to ze nawet wrodzony timing ktory mam, nie dzialal tak jak bym chcial...
potrzebowalem jakiejs chwili treningu walki zeby zaczac sobie radzic w tej walce...
zauwazamy Garry zauwazamy, ale w pewnych sprawach sa one nadal niedoskonale..Mamy dużo ciekawych narzędzi, których zdajecie się nie dostrzegać.
teraz dlaczego tak ide w kierunku tego aby w aikido walczyc...
mistrz Ueshiba wymyslil nowoczesna sztuke walki, zrywajaca wlasciwie ze wszystkim co do tej pory bylo w SW, a co najwazniejsze sztuke walki ktora zrywa z walka, zwana sztuka pokoju, wszystko jasne dla wiekszosci praktykujacych.
klopot polega na tym ze byla to jego wizja, ktora niestety moim zdaniem polegla, tak jak wiele pieknych i szczytnych idei wymyslonych przez wielkich ludzi a pogrzebanych przez ludzkosc
wszystko dlatego ze nie doroslismy do zrozumienia takich idei
aikido zrywa z walka, z przemoca, z rywalizacja?
a co sie dzieje na tym forum?
a co sie dzieje w kazdej sekcji?
kazdy z kazdym rywalizuje, pokopuje dolki, podkupuje uczniow, zdradza nauczycieli, kloci z kolegami, pokazuje wyzszosc nad uke, pokazuje wyzszosc na tori itp...
co to wszystko jest?
uwazam ze taka metoda i idea jaka daje aikido proboje wcisnac lasuchowi ze nie lubi kremowek...
rywalizacja i walka sa dl anas czyms tak normalnym jak jedzenie i picie
oczywiscie mozna nie jesc i nie pic, znam takich ludzi, ale ilu ich jest i ilu jest gotowych na takie wyzwanie?
od jakiegos czasu porownoje sobie efekty osiagane przez aikido i inne sw w dziedzinie uwolnienia od rywalizacji na roznych poziomach i wiecei co, uwazam ze wsros nas aikidokow jest najwiecej rywalizacji, gadamy jedno a robimy drugie, ba nawet nie mamy odwagi przyznac ze rywalizunemy bo byloby to wbrew temu co mowimy, czyli do tego klamiemy...
poprostu nie rozumiemy tego co dzikei aikido mamy zrozumiec
widze ze w dyscyplinach w ktorych wystepuje rywalizacja, na poziomie treningu, spraingu, zawodow, powoduje ona ze ludzi eoswajaja sie ze zwyciestwem i porazka, ze traktuja to bezemocjonalnie, poprostu zycie, przestaje to miec dla nic jakiekolwiek znaczenie
dla nas aikidokow wyroslo to do rangi pzeslania, kurcze wynieslismy ten brak rywalizacji na piedestaly i do tego sami go z tego piedestalu stracamy swoim postepownaiem
totalna bzdura!
robimy cos czego zrobic nie umiemy, ba nawet nie staramy sie zmieniac siebie na tyle zeby bylo to mozliwe do wykonania...
nie przyznamy sie do tego za nic w swiecie
jestesmy poprostu klamiliwymi egoistami
ot taka prawda o aikido i aikidokach....
mocne slowa? moze i mocne, ale mierzi mnie juz to udawanie, mierzi mnie juz to niezrozumienie, mierzi mnie chodzenie we mgle i udawanie ze zna sie droge
kazdy kto ma sprawny rozum niech sie zastanowi, przed samym soba ile mam racji ...
co z tego ze ja rozumiem w tym aikido to wszystko, co z tego kiedy nie rozumie mnie nikt z uczniow i niewielu na forum, to i pewnie w swiecie bedzie moze kilku, nastu, moze dziesieciu, co z tego....
nic...
Napisano Ponad rok temu
... wow ...co z tego ze ja rozumiem w tym aikido to wszystko, co z tego kiedy nie rozumie mnie nikt...
Napisano Ponad rok temu
Dokładnie z tych samych powodów mam stwierdzone w stopce że aikido to patologaia wśród SW. To wypaczony system filozofii idealiztycznej. jak każdy idealizm zakładał przemianę człowieka i jego natury, i jak każdy idealizm w historii, od Platona po Marksa, chuj go strzelił, bo musiał.
W różnych sekcjach, gdzie ludzie sie biją i "rywalizują" mają w sobie dużo więcej szacunku, wzajemnego wsparcia, a może raczej uznania. Tam wiadomo co kto potrafi, a co nie. Wiadomo, że swoją pozycję wypracował i opłacił frycowe w postaci bólu. I nikt się nie wychyla z paplaniną bo jak coś łatwo sprawę wyjaśnić.
Aikido szczyci się wyższością moralną, emanuje intelektualną doniosłością. A realia są jakie?
Stopnie gówno warte, dawane diabli wiedzą za co. Pokątne uśmiechy, złośliwości i obgadywania, nawet w ramach tej samej organizacji. Gdzieś z rok temu słyszałem w kuluarach jakiegoś stażu wysoczcyzny, że ~"Smajlowi to troche odbiło". Teraz przynajmniej wiem o co biega.
I to są fakty, takich rzeczy doświadczyliśmy wszyscy.
Napisano Ponad rok temu
Czytasz między wierszami (oj, tam był tylko jeden wiersz ). Ja tylko wyraziłem - bez emoticonów - nie pierwszy tutaj raz zresztą, że za cholerę tego całego aikido jako całości nie ogarniam, nie pojmuję. Dla mnie im dalej w las, tym więcej drzew. Jako anegdotę podam, że po moim ostatnim teście (tak, wiem, chujowy był i nic niewart), jest taka świecka tradycja w Aikido West, że shihani prowadzący egzamin omawiają go potem ze zdającym. Jednym z pytań było właśnie to o moje , na obecnym poziomie, rozumienie aikido. Gdy wspomniałem powyższe, to o lesie, odpowiedzią było: "Welcome to the club"...Voivod a po co ta ironia? Zabolało bo prawdę napisał?
Cała reszta Twojego posta (IMO!!!) to takie bleblebe - "srali muchi, będzie wiosna", całkiem jak w tych wszystkich sekcjach/sektach aikido...
Napisano Ponad rok temu
Gdy wspomniałem powyższe, to o lesie, odpowiedzią było: "Welcome to the club"...
bylem ciekawy czy dotrze do kogos z mojego postu cos wiecej niz to jedno zdanie
ale spoko poczekamy zobaczymy
tak voivod, kumam o co w tym aikido chodzi, zawsze kumalem i nigdy nie kumalem dlaczego tak wiele osob nie rozumie...
dlatego nigdy pewnie nie bylem w zadnym klubie...
i wlasnie dlatego ze kumam widze ze jestem samotny, jakbym byl na pustyni, dlatego wlasnie twierdze ze to bez sensu droga, ze wiecej zdzialam dla naszych idei uczac inaczej niz poprzez nie wlasnie
do tego poprostu trzeba dojsc samemu, latami potu i bol, a nie wziasc od kogos gotowca, bo w gotowce sie nie wierzy....
Napisano Ponad rok temu
No to teraz już będziesz mi to wszystko musiał wytłumaczyć - live, przy najlepszym napoju na "K", przy najbliższej okazjitak voivod, kumam o co w tym aikido chodzi, zawsze kumalem i nigdy nie kumalem dlaczego tak wiele osob nie rozumie...
Może podczas Tissier w Poznaniu - stoi? 8)
Napisano Ponad rok temu
Smailu,tak voivod, kumam o co w tym aikido chodzi, zawsze kumalem i nigdy nie kumalem dlaczego tak wiele osob nie rozumie...
(...)
i wlasnie dlatego ze kumam widze ze jestem samotny, jakbym byl na pustyni, dlatego wlasnie twierdze ze to bez sensu droga, ze wiecej zdzialam dla naszych idei uczac inaczej niz poprzez nie wlasnie
Ostatnio podpisuję się pod wszystkim, co napisałeś. A to ciekawe, bo kiedyś pisałeś jakoś tak enigmatycznie, że niewiele z tego rozumiałem...Ale z pewnością sam nie jesteś. Przeczytaj tłumaczony przez Voivoda artykuł Stanleya Pranina Potencjał aikido. :-)
Jak bedę miał chwilę wolnego to napiszę Ci na priv jak to wszystko widzę i jakie są moje doświadczenia w zakresie "walczącego aikido".
Aby jednak było w temacie. Uważam, że aikido nie uczy ataku chociaż niekiedy bardzo by chciało ( jak np. aikido Iwama, Yoshinkan albo Nishio ) ale i tak zatrzymuje się na formach.
Bunkai w karate nie uczy walki ani aplikacji technik ( chociaż kształtuje zdolności wysiłkowe przydatne do walki ). Wypowiadał sie na ten temat m.in. znany polski karateka Waldemar Nogalski.
Atak to nie tylko technika, ale przede wszystkim intencja, co razem daje "dzialanie zmierzające do zmiany zastanego toku zdarzeń w kierunku własnego celu walki"- o czym na forum pisałem sto piecdziesiąt sześć miliardów osiemset trzydzieści dwa miliony pińćset dwadzieścia dwa tysiące trzysta jedenaście razy - aż niektórym poszło w pięty a do innych w ogóle nie dotarło, bo nie rozumieją niektorych wyrazów. :wink:
Napisano Ponad rok temu
No, kochany, dokladnie tak samo mozna powiedziec o aikido!!!Atak to nie tylko technika, ale przede wszystkim intencja, co razem daje "dzialanie zmierzające do zmiany zastanego toku zdarzeń w kierunku własnego celu..."
Napisano Ponad rok temu
Gdzieś z rok temu słyszałem w kuluarach jakiegoś stażu wysoczcyzny, że ~"Smajlowi to troche odbiło". Teraz przynajmniej wiem o co biega.
Ot i nasze aikidockie umiejętności walki! Na partyzanta, z nie nacka i w plecy ;-) Zresztą Smailu, któremu jeśli odbiło to odbiło pozytywnie, bardzo ładnie nam tą naszą sztukę walki opisał ;-)
Pozdro!
Napisano Ponad rok temu
Aikido nie zawiera jakichkolwiek form treningu walki. Nie ma walki, nie ma ataku. Jest tylko udawanie, że się atakuje ( czasami robiąc do tego groźne miny, ktorych i tak nikt sie nie boi :-) )
Napisano Ponad rok temu
A można. Mnie się boją... :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:Nie można!
Aikido nie zawiera jakichkolwiek form treningu walki. Nie ma walki, nie ma ataku. Jest tylko udawanie, że się atakuje ( czasami robiąc do tego groźne miny, ktorych i tak nikt sie nie boi :-) )
Napisano Ponad rok temu
p.s.
sorki za moje trzy grosze w temacie
Napisano Ponad rok temu
Smailu, potwierdzasz...?a on to zrobił i wyszedł z tego zwycięsko
Napisano Ponad rok temu
Natomiast ciekawe jest, że ci, którzy poszerzyli swoje doświadczenia o bardziej kontaktowe dyscypliny, zwykle przewartościowują swoje zdanie na temat aikido. Nie oznacza to, że od razu uważają aikido za coś beznadziejnego. Wręcz przeciwnie zarówno Smail, Randall czy Akahige (czy, jeśli mogę się do tej listy dopisać, ja sam) w swoich wypowiedziach wskazują na niezwykle pozytywne i zupełnie unikalne cechy aikido. Ale po takim doświadczeniu, upieranie się przy twierdzeniu o bojowym charakterze klasycznie rozumianego aikido (abstrahuję tu od różnych eksperymentatorów) staje się zabawne. Z moich prywatnych rozmów, a także z kilkumiesięcznego czytania tego forum wynika, że zwolennikami takiego twierdzenia są jedynie ci, którzy ćwiczyli tylko aikido.
Właściwie problemem aikido jest to, że zupełnie początkujących adeptów uczy się postawy, którą Założyciel, we wczesnych latach życia znany jako wyjątkowy zabijaka, osiągnął po kilkudziesiącioletnim treningu wzmocnionym "oświeceniem". Jego uczniowie zwykle też mieli już znaczne osiągnięcia w innych sztukach walki, stoczyli setki bójek, więc jak objawienie przyjęli odrzucenie przemocy i rywalizacji (przynajmniej na poziomie idei, bo jak historia rozwoju aikido pokazała, rywalizacja była tam stale obecna, i przyczyniała się wielokrotnie do podziałów). Obecnie idea odrzucenia rywalizacji ściąga na treningi w dużej mierze osoby, które boją się rywalizacji, a więc osoby przenikane niepewnością co do własnej wartości, co jest podatnym gruntem na budowanie się resentymentu. Oczywiście, nie dotyczy to wszystkich, ale jest to, moim zdaniem, realny problem natury psychospołecznej w tym środowisku. I poprzez brak sparingów, nie ma możliwości spuszczenia powietrza z tego nabrzmiałego balona. Ale pierwotnie, jak sądzę, aikido nie było skierowany do tej grupy ludzi, lecz do całkiem innej, co poświadcza, że do dojo O Senseia nie przyjmowano kogokolwiek z ulicy, lecz potrzebne były rekomendacje uznanych autorytetów.
Dlatego uważam, że ideałem (niemożliwym) byłoby, żeby aikido ćwiczyli ludzie otrzaskani już w kontaktowych sztukach walki (czyli iaido, popularne w tych kręgach, w tym wypadku odpada). Ja sam zacząłem od aikido kilka lat temu, ale kilka eksperymentów (bo nie można tego nazwać sparingami) z ludźmi z muay thai oraz później równoległa praktyka jujitsu przeformowała moją opinię o aikido jako systemie bojowym. I to nie w stronę całkowitego zakwestionowania tegoż, gdyż jak Garry w pierwszym poście napisał, są tutaj różne narzędzia, ale trzeba je porządnie przetestować, wypróbować, i to nie na podkładającym się uke. Ale w klasycznym dojo aikido jest to obecnie niemal niemożliwe z przyczyn materiału ludzkiego, jaki tam ćwiczy. Zwyczajnie, nikt tam nie atakuje porządnie, pomijając już fakt, że przez lata całe ćwiczy się ataki typu chwyt za rączkę, shomeny i akcydentalnie tylko ekstremalnie flakowate pojedyncze tsuki wyprowadzane z biodra i nigdy nie przechodzi się do następnego etapu. (Ostatnio na jakimś stażu szkoły uchodzącej za bojową złapałem jakiegoś shodana porządnie katate, to spojrzał na mnie z głęboką niechęcią i zimno oznajmił mi, że muszę pracować nad rozluźnieniem Później już nie chciał ze mną ćwiczyć, co pokazuje jak uraziłem jego ego). A jak kogoś mocniej zaboli, to często wkrótce znika z dojo, bo przecież nie po to płaci, żeby go bolało.
Aikido jest wyjątkową sztuką walki. Ale w obecnym kontekście (beznadziejny sposób uczenia, beznadziejne nawyki produkowane przez trening aikido, fajtłapowatość większości adeptów i ich kompleksy) nie próbując jeszcze czegoś innego, zdajemy się jedynie na iluzje i nieprawdziwe obrazy. Jestem przekonany, że jeśli Voivod zdecydowałby się na miesięczny trening czegokolwiek innego, sporo by zyskał, zrzucił okulary zniekształcające. A nie oznacza to wcale porzucenia miłości do aikido. No ale, jak sam pisze, jest leniwy i mu się nie chce.
Ps. Mr Smail, mi również bardzo podobają się twoje ostatnie posty. Dają dużo do myślenia. Z uwagą śledzę twoje kroki w "czasie przewartościowań", zresztą zapewne niepierwszym Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
No, to dopiero! Myślałem, że z krzesła spadnę. Szanowny antoine. Po tym objawieniu, wszystko, co napisałeś, mi wyparowało. Coś było o Mr Smailu, Akahige, Voivodzie, Garrym, i oczywiście Randallu. Tak się składa, że Ci panowie też uważają, że aikido to wyjątkowa sztuka walki, i na tym koniec. Nie potrafią nic dodać, za to ująć ... ha!Założyciel, we wczesnych latach życia znany jako wyjątkowy zabijaka, osiągnął po kilkudziesiącioletnim treningu wzmocnionym "oświeceniem". Jego uczniowie zwykle też mieli już znaczne osiągnięcia w innych sztukach walki, stoczyli setki bójek, więc jak objawienie przyjęli odrzucenie przemocy i rywalizacji (przynajmniej na poziomie idei, bo jak historia rozwoju aikido pokazała, rywalizacja była tam stale obecna, i przyczyniała się wielokrotnie do podziałów).
Napisano Ponad rok temu
Bardzo ładny post!...ciekawe jest, że ci, którzy poszerzyli swoje doświadczenia o bardziej kontaktowe dyscypliny, zwykle przewartościowują swoje zdanie na temat aikido. Nie oznacza to, że od razu uważają aikido za coś beznadziejnego. Wręcz przeciwnie zarówno Smail, Randall czy Akahige (czy, jeśli mogę się do tej listy dopisać, ja sam) w swoich wypowiedziach wskazują na niezwykle pozytywne i zupełnie unikalne cechy aikido. Ale po takim doświadczeniu, upieranie się przy twierdzeniu o bojowym charakterze klasycznie rozumianego aikido (abstrahuję tu od różnych eksperymentatorów) staje się zabawne. Z moich prywatnych rozmów, a także z kilkumiesięcznego czytania tego forum wynika, że zwolennikami takiego twierdzenia są jedynie ci, którzy ćwiczyli tylko aikido.
Dlatego uważam, że ideałem (niemożliwym) byłoby, żeby aikido ćwiczyli ludzie otrzaskani już w kontaktowych sztukach walki (czyli iaido, popularne w tych kręgach, w tym wypadku odpada). Ja sam zacząłem od aikido kilka lat temu, ale kilka eksperymentów (bo nie można tego nazwać sparingami) z ludźmi z muay thai oraz później równoległa praktyka jujitsu przeformowała moją opinię o aikido jako systemie bojowym. I to nie w stronę całkowitego zakwestionowania tegoż, gdyż jak Garry w pierwszym poście napisał, są tutaj różne narzędzia, ale trzeba je porządnie przetestować, wypróbować, i to nie na podkładającym się uke. Ale w klasycznym dojo aikido jest to obecnie niemal niemożliwe z przyczyn materiału ludzkiego, jaki tam ćwiczy. Zwyczajnie, nikt tam nie atakuje porządnie, pomijając już fakt, że przez lata całe ćwiczy się ataki typu chwyt za rączkę, shomeny i akcydentalnie tylko ekstremalnie flakowate pojedyncze tsuki wyprowadzane z biodra i nigdy nie przechodzi się do następnego etapu. (Ostatnio na jakimś stażu szkoły uchodzącej za bojową złapałem jakiegoś shodana porządnie katate, to spojrzał na mnie z głęboką niechęcią i zimno oznajmił mi, że muszę pracować nad rozluźnieniem Później już nie chciał ze mną ćwiczyć, co pokazuje jak uraziłem jego ego). A jak kogoś mocniej zaboli, to często wkrótce znika z dojo, bo przecież nie po to płaci, żeby go bolało.
Aikido jest wyjątkową sztuką walki. Ale w obecnym kontekście (beznadziejny sposób uczenia, beznadziejne nawyki produkowane przez trening aikido, fajtłapowatość większości adeptów i ich kompleksy) nie próbując jeszcze czegoś innego, zdajemy się jedynie na iluzje i nieprawdziwe obrazy. Jestem przekonany, że jeśli Voivod zdecydowałby się na miesięczny trening czegokolwiek innego, sporo by zyskał, zrzucił okulary zniekształcające. A nie oznacza to wcale porzucenia miłości do aikido. No ale, jak sam pisze, jest leniwy i mu się nie chce...
I zapewne masz rację w przedostatnim akapicie. Problem (?) w tym, że nawet, gdybym miał więcej czasu na "te inne", wolałbym go przeznaczyć na dodatkowy trening aikido - ponieważ uważam, że, jak sam napisałeś, to nie aikido jest be, nie w samym aikido leży problem, tkwi on wyłącznie w ludziach. Tych 99% ćwiczących (tu powinienem teraz napisać coś oczywistego, ale bardzo niepolitycznego, więc się wstrzymam)...
Napisano Ponad rok temu
Smailu, potwierdzasz...?a on to zrobił i wyszedł z tego zwycięsko
zwyciestwo ma rozne oblicza, ja pojechalem poczuc jak cwicza inni i poczulem, wiec osiagnalem cel a zarazem zwyciestwo
ale wiecie co zobaczylem, grupe ludzi ktora sie lubi napierdalac na treningu, ale poza nim nie ma wsrod nich niczego, doslownie niczego co jest w nas, oni sa jak rodzina...
cos co zawsze mialo byc wsrod aikidokow, a czego nigdy nie bylo naprawde, znalazlem wsrod ludzi cwiczacych huliganska modliszke
co do pozodtalych postow,
cwiczylem i cwicze rozne sztuki walki, ma wsrod nich dluzsze (7 letnie) epizody i krotsze (kilka treningow, oboz) w sumie sporo widzialem, cos tez umiem...
zaczynalem od bardziej kontaktowych dyscyplin niz aikido
po aikido tez wzialem sie za bardziej kontaktowe, chocby kendo
ale ciekawe jet to ze nigdy nie lubilem konfrontacji, zawsze jej unikalem, cwiczac karate nie wystartowalem w zadnych walkach, cwiczac aikido 3 lata zwlekalem z 1 egzaminem itp
wiec zeby bylo jasne, nie o sama walke chodzi czy jej brak w aikido...
na pewno ksztaltuje sie we mnie cos na wzor wlasnej drogi, mozna ja nazwac wlasna szkola albo inaczej, jak kto woli...
jedno jest pewne, szukalem zawsze yin do moich treningow i znalazlem aikido, a teraz brakuje yang zeby byla pelnia. dodatki w postaci innych dyscyplin daja efekt tymczasowy, bo aikido zawsze bylo 1 miloscia w SW
to wszystko co napisalem o nas aikidokach opieram na ponad juz 20 letnim stazu w tej dziedzinie, spotkalem osobiscie chyba wszystkich mistrzow z Polski, wiekszosc jezdzacych japonczykow, poznalem sporo ludzi cwiczacych w Polsce i na swiecie i doswiadczam ze aikido wyrzadza im wszystkim krzywde... na wlasne rzadanie, choc nieswiadomie....
nie wiem jak to zmienic, odpowiem jak mistrz sifu z kungfu panda "nie mam pojecia"
ale czuje calym soba ze jest cos nie tak w tym aikido, ze cel jesli jest i jesli jest osiagalny jest dobry, jednak droga do niego prowadzi przez manowce, na ktorych nie tyle latwo jest sie zgubic, co raczej trudno znalesc...
na pewno ten rok treningowy bedzie trudny dla mnie,
nie moge wyrazic tego co czuje, bo nie umiem ubrac tego w zrozumiale slowa, tak aby inni tez zrozumieli
ten sezon dla moich uczniow tez bedzie dziwny, szykuja sie zmiany, niektore od razu, niektore z czasem, pewnie sam jeszcze sporo odkryje w sobie i dodam, nie mam pojecia jak to bedzie sie rozwijalo, kto ze mna zostanie, a kto odejdzie...
kto mi zaufa
wiecie jak malo zaufania jest w naszym aikidockim swiecie?
poza kilkoma "naiwnymi" szczesliwcami, reszta to same niewierna Tomasze....
dlaczego tak jest, chyba juz wszyscy wiecie...
Napisano Ponad rok temu
... (tu powinienem teraz napisać coś oczywistego, ale bardzo niepolitycznego, więc się wstrzymam)...
to jest min roznica miedzy nami, to jest brak zaufania o ktorym pisalem
to jest wlasnie aikido
Napisano Ponad rok temu
...Problem (?) w tym, że nawet, gdybym miał więcej czasu na "te inne", wolałbym go przeznaczyć na dodatkowy trening aikido - ponieważ uważam, że, jak sam napisałeś, [b]to nie aikido jest be, nie w samym aikido leży problem, tkwi on wyłącznie w ludziach. ...
Sorry stary. Ale w ten sposób to siedzisz w klapkach na oczach.
Równie dobrze prawiczek-onanista mógłby napisać, że woli dalej robic sobie dobrze reką zamiast posuwać panienki. Choć wszyscy poza nim juz spróbowali panieniek i wiedzą jak jest róznica, to ten biedak przyzwyczajony do swojej reki uważa ją za najlepszą.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Aikido Warszawa
- Ponad rok temu
-
Michio Hikitsuchi - 10 dan nadany przez zalozyciela
- Ponad rok temu
-
Autorytety
- Ponad rok temu
-
Było czadowo polecam na przyszłość....tak dla info
- Ponad rok temu
-
Zagrożenie ?
- Ponad rok temu
-
Mało ważne :)
- Ponad rok temu
-
Zmarl Tamura sensei
- Ponad rok temu
-
Takie tam refleksje (przeniesione z watku o Nishio)
- Ponad rok temu
-
Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
- Ponad rok temu
-
Aikido Nishio a Aikido Aikiai
- Ponad rok temu