Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
że polskie aikido umrze przez to, bo gdzie
Ponieważ dyskusje na tym forum są zwykle dominowane przez aikido kanadyjskie i kalifornijskie, o polskie aikido można być spokojnym.
PS. Jeśli chwilowy brak dostępu do Vortalu Budo skłania cię do takich myśli, może warto pomyśleć o odwyku albo urlopie z dala od sieci?
0
budo_dar75
Użytkownik
3410 postów
Pomógł: 1
1 Neutralna
Lokalizacja:kiedyś z O, teraz z P.
Zainteresowania:BJJ
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Ciekawe czego uczą się bokserzy trenują do znudzenia uniki?
A poszedł byś na mecz bokserski na którym nikt nikogo nie trafia?
A czy to jest odpowiedź na moje pytanie?
0
budo_warhead
Użytkownik
4469 postów
Pomógł: 0
0 Neutralna
Lokalizacja:Warszawa
Zainteresowania:Różne
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
gosc napisał: Chodzi oczywiście o to, że Morihei Ueshiba, twórca nowej sztuki, nie był upośledzonym umysłowo, oszołomem, religijnym fanatykiem, czy też człowiekiem o supernaturalnych zdolnościach. ------------------------------
Pozwole sobie zaytowac Wosia. Czlowieka, ktorego wiedze sobie cenie.
z tego co sie twierdzi ostatnio tworca aikido stworzyl aikodo wlasnie z bagua, ktorego uczyl sie od jencow wojennych w mandzurii. nawet byla grupa znanych aikidokow w chinach odwiedzajac mistrzow aby zrozumiec lepiej istote przekazu
Pozwolę się nie zgodzić Tomasz z Tobą :wink:
Z tego co sobie przypomniałem i trochę teraz sprawdziłem w źródłach, Morihei Ueshiba poza Japonią był tylko kilka miesięcy w Mongolii w roku 1924, żeby spróbować utopijnego życia w komunie (Mongolia była już wtedy krajem zależnym od bolszewików, chociaż nie włączonym do ZSRR) ale szybko zrezygnował...
Japonia zaanektowała Mandżurię w roku 1932, kiedy to Ueshiba miał już 50 lat i otwierał swoje pierwsze duże dojo w Japonii... Tak więc, niczego się nie uczył od jeńców wojennych w Mandżurii.
Co innego Gogen Yamaguchi od Gojuryu karate, ten faktycznie służył w wojsku w Mandżurii, i rzekomo coś tam łyknął, ale z tego co pamiętam z jego biografii, raczej przez walki z jakimiś anonimowymi Chińczykami, z których 2-3 miało być niby "mistrzami chińskich sztuk walki", a nie regularną naukę u kogoś.
Wracając do Ueshiby, nie chcę komentować legendy o nim w konfrontacji ze starymi filmikami z lat 50-tych gdzie widać co prezentuje już jako staruszek, nie chcę komentować Aikido i do czego to moim zdaniem się nadaje....
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewien ważny punkt, który umyka większości, na przykładzie Ueshiby.
Ueshiba, zanim doznał w średnim wieku swojego "duchowego olśnienia" wskutek którego stworzył "łagodne" ale niby skuteczne Aikido, w młodości i we wczesnej dojrzałości, był:
niesamowitym fizolem i pakerem!!!
Ten człowiek miał wzrost 1,5 metra a przy tym wagę 90 kg! I pakował niesamowicie przy wykorzystaniu tradycyjnych japońskich ćwiczeń siłowych!
Wszystkich którzy znają Ueshibę ze zdjęć jako dobrodusznego, siwego staruszka, chciałbym powiadomić, że doznaliby szoku widząc zdjęcie jego twarzy z młodości, które raz widziałem:
morda zakapiora! Aż przesadnie szeroka!
To był w młodości ludzki kafar i bulldog, który mógł spokojnie napierdalać prawie każdego, nawet jakby nic nie ćwiczył, a cośtam niby ćwiczył (jakieś jujitsu itp. ale tak naprawdę np. u Takedy ćwiczył mniej niż 100 dni, pomijając, że wiele lat po tym gościł Takedę z rodziną chyba przez pól roku), niemniej ćwiczył dużo różnych rzeczy, chociaż zdaje się nigdy przez dłuższy okres czasu.
Tak więc Ueshiba miał zwykły, naturalny z urodzenia i wyrobiony ćwiczeniami siłowymi oraz ćwiczeniami technik walki, potencjał do napierdalania ludzi w młodym wieku i zbudowaną na tym niezwykłą pewność siebie i dar przekonywania....
Która potem w jego starszym wieku, po "iluminacji", doprowadziła do stworzenia Aikido, z wręcz hipnotycznym oddziaływaniem na uczniów.... Aikido które było zaprzeczeniem tego co robił w młodości.
I to jest przykład, bardzo ważny przykład
Tzw. "mistrzowie" a nieraz i prawdziwi mistrzowie, starają się nauczać w starszym wieku tego do czego doszli przez całe swoje życie, w jakiejś skondensowanej formie...
Tymczasem powinni nauczać tak, aby uczeń przeszedł od młodości to samo co oni przeszli...
0
budo_akahige
Użytkownik
2407 postów
Pomógł: 1
5 Neutralna
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Twoja ironiczna uwaga nie zmienia faktu, że temat który dyskutujemy stanowi o tym, czy sztuka aikido ma wogóle sens. Jeśli jej nie uprawiasz, i wyrabiasz sobie pogląd na bazie youtube, czy też tego, co dzisiaj się o aikido pisze - nie dziwota.
Drogi Gościu, Poziom dyskusji - ale nie na tym forum tylko w temacie, który ustawicznie przywołujesz w różnej postaci - wyznaczyłeś już dawno temu ty sam. Zacytowana wyżej uwaga o youtube jest swoistą mantrą, której używa się z braku argumentów po to, by zakrzyczeć oczywiste fakty. Podobnie jak poddawanie w wątpliwość poczytalności umysłowej lub stabilności emocjonalnej rozmówcy - czego sam doświadczyłem tu wielokrotnie. :-) Pisałem już dlaczego dyskusja z Tobą jest niemożliwa, ale przypomnę.
Po pierwsze - nie odpowiadasz na zadane Ci pytania, istotne z pkt-u widzenia dalszej dyskusji ( bez odpowiedzi pozostają moje pytania dotyczące psychologicznych aspektów samoobrony, zadane na stronie 21 tego tematu).
Po drugie - w badaniach historycznych na temat aikido i M. Ueshiby stosujesz niedopuszczalną metodę polegającą na dostosowywaniu faktów historycznych ( ich interpretacji ) do założonej z góry, własnej tezy. Przykładem na to może być Twoja interpretacja zapisków Admirała Takeshita ( bezpodstawna zamiana frazy "zawsze próbował" na "zawsze był w stanie wykonać technikę zanim został uchwycony"), czy motywów jakimi kierował się M.Ueshiba tworząc aikido,
Po trzecie - nie posiadasz jakiegokolwiek merytorycznego przygotowania w zakresie samoobrony, a przecież głównie o tym ( o zastosowaniu aikido w samoobronie ) rozmawiamy. W efekcie tworzysz nieprawdziwe założenia, którymi chcesz zbudować podwaliny swojej teorii. Przykładowo: zakładasz, że rzut na plecy kończy walkę podczas gdy moje doświadczenia zgromadzone w środowisku mundurowo-ochroniarskim mówią coś wręcz przeciwnego. Sam byłem świadkiem w sprawie, w której bandzior i jego gruba dziewucha pobili bogu ducha winną parę studentów. Wobec studenta bandzior zastosował zapaśniczy wjazd w pas wyniósł go w górę i grzmotnął nim o asfalt tzw. slamem, dokładnie tak, jak na tym filmie:
Mimo, że doświadczony zawodnik MMA, Richardo Arona, po czymś takim natychmiast stracił przytomność, chuda studencina nie odniosła przy tym najmniejszych obrażeń ( sam go dokładnie, już po tym wszystkim, obejrzałem i wypytałem). O nieskuteczności rzutow na plecy ( w takim sensie, w jakim Ty to widzisz - że kończy walkę) opowiadał też Gozo Shioda, ktory w latach trzydziestych odwiedził z kumplem judoką dzielnicę burdeli w Szanghaju i wdali się tam obaj w bójkę z bandą sutenerów. Judoka wielokrotnie, za pomocą seoi nage i uchi mata, rzucał swoim przeciwnikiem o ziemię, a ten za każdym razem wstawał. Dopiero rozbita butelka ( tzw. tulipan ) wkręcona w twarz zakończyła sprawę. Po trzecie - różnimy się na gruncie aksjologicznym. Ja, np. nie uważam aby umiejętność zabijania w okamgnieniu stanowiła o wartości czegokolwiek.
Jeśli się wróci do 1942 roku, w którym to nauczał w Akademii Wojennej (choć krótko), i są przekazy, że instruował: "Zabij tak, czy może w inny sposób", to już po wojnie, to magiczne słowo "zabij" nigdy w dojo nie padło, bo przecież któryś z uchi-deshi by o tym wspominał. Dalekim uproszczeniem by było jednak stwierdzić, że człowiek się zmienił. Raczej, należy brać pod uwagę zdrowy rozsądek Mistrza, podyktowany instyktem samozachowawczym.
Jeżeli chodzi Ci o szkołę wojskową Toyama to M. Ueshiba... ...was a regular instructor at the Toyama School in the 30s and early 40s and received an honorarium for his services... ( M. Saito, S. Pranin, Budo. Commentary on the 1938 Training Manual of Morihei Ueshiba ) Uczył też w Nakano Spy School, Naval Academy, Naval War College, Army Secret Police School, Naval Machinist and Fireman School, Army University, i innych ( podaję nazwy angielskie, bo nie znam japońskich nazw tych szkół). W tym czasie wielu instruktorów sztuk walki, nie tylko w Japonii ale i w Europie podczas szkoleń używało frazy "zabij tak, czy w inny sposób" ( np. Fairbairn i Sykes - twórcy słynnego sztyletu F-S, R.Applegate czy chociażby Carl Moyer - instruktor walki wręcz zespołu tzw. "Zwiadowców Alamo" dowodzonych przez płk Frederick'a Bradshaw'a, walczących na Dalekim Wschodzie z japońcami ). Doszukiwanie się magii w słowie "zabij" w czasie wojny i wyciąganie z niego daleko idących wniosków dotyczących sensu aikido jest, moim zdaniem, nadużyciem, a wręcz zachacza o jakąś patologiczną fascynację.
0
budo_mags
Użytkownik
2359 postów
Pomógł: 0
0 Neutralna
Lokalizacja:Mayaxatl
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
zdaniem prof. Kano, rzut na równą i gładką, nawet twardą powierzchnię na ogół nie powoduje urazów u zdrowego człowieka i tak rzeczywiście jest. pomija się tu rzuty supersilne po których uke zalicza nokautujący wstrząs (vide walka Shiro Saigo z Terushima Taro na turnieju policyjnym w 1885) lub uszkodzenie układu kostnego w obrębie pasa barkowego oraz sytuacje, kiedy tori idzie za rzutem na pałę.
Rampage znokautował Aronę tzw rozbiciem (slamem) a nie rzutem. różnica jest z grubsza taka, jak między rurką do napojów a gazrurką :wink: choć dla laika jedno i drugie jest podobne.
0
budo_akahige
Użytkownik
2407 postów
Pomógł: 1
5 Neutralna
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Rampage znokautował Aronę tzw rozbiciem (slamem) a nie rzutem. różnica jest z grubsza taka, jak między rurką do napojów a gazrurką...
Tak, napisałem przecież, że slamem. Chodzi mi o to, że nawet w obrębie rzutów istnieją fundamentalne różnice w rozkladzie siły odśrodkowej. Przykladowo w o goshi i seoi nage głowa znajduje się w pobliżu osi obrotu i nie podlega takiemu dzialaniu siły odśrodkowej jak np. w o soto gari ( gdzie głowa znajduje się na obwodzie koła - oczywiście nieco upraszczając ). O rzeczonych slamach nie wspominając, bo tych to nawet ćwiczyć się nie da bez grubaśnych, asekuracyjnych materaców ( dlatego nie lubię skurczybyków :wink: ). Gość uważa przy tym, że rzut na plecy odbiera wolę walki i traktuje to jako podstawę swojej filozofii obrony ( "pokażę przeciwnikowi, że mógłbym go zabić, ale nie zrobię tego, a on straci wolę walki i odstąpi od zamachu").
0
budo_thufir hawat
Użytkownik
736 postów
Pomógł: 0
0 Neutralna
Lokalizacja:Gdynia
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Jeśli mówimy o "uniknięciu ataku" to o czym właściwie rozmawiamy? Bo ten zwrot może mieć kilka różnych znaczeń. Po pierwsze może dotyczyć samego unikania konfliktu, tak by nie miał szansy zaistnieć. Jest to uczenie się zwracania uwagi na otoczenie, unikania niebezpiecznych miejsc i uczynienie z siebie tzw. "trudnego celu". Jeśli jednak dojdzie do konfrontacji z napastnikiem, to trzeba opanować różne sposoby słownego rozładowania konfliktu (de-eskalacji). Jeśli nie dopuszcza się do głosu swego urażonego ego, to można rozładować niemal każdy konflikt na podłożu walki o dominację ("na co się kurwa gapisz"). Jeśli jest to napad rabunkowy ("dawaj kurwa szmal"), to niemal na pewno nie da się rozładować sytuacji i trzeba napastnikowi coś dać lub spuścić mu łomot. Różne szkoły RBSD (Reality Based Self Defense) juz od dawna się zajmują uczeniem skutecznych sposobów unikania ataku w tym znaczeniu i nie ma co tu wyważać otwartych drzwi. Można najwyżej pracować nad udoskonaleniem metod treningu. Innym znaczeniem "uniknięcia ataku" jest zejście ciałem z linii atakującej kończyny. Tutaj sprawa tez jest prosta: wszystko zależy od szybkości ataku i odległości napastnika. Jeśli przeciwnik stoi na odległość wyciągniętej ręki lub bliżej (nie musi wykonać kroku by uderzyć), nie ma szansy na wykonanie uniku chyba ze atak jest bardzo wolny lub sygnalizowany. (NB właśnie z tej odległości najczęściej odbywają się ataki na ulicy). Jeśli atakuje z dalszej odległości i musi wykonać jeden lub kilka kroków, można wykonać unik, zablokować, sparować, zasłonić się lub zastosować kilka tych obron jednocześnie. Mam jednak bardzo powazne watpliwosci co do chwytania atakujacej ręki podczas lub po uniku- uderzenie jest po prostu zbyt szybkie! Akahige- masz racje co do używania słowa "Zabij" przez instruktorów wojskowych Combatów podczas II Wojny Światowej. Chodziło o wdrożenie żołnierzy do odbierania życia innym ludziom- co wcale nie jest takie proste. Obecnie czytam książkę Dave'a Grossmana "On killing" z której wynika że podobnie jak inne ssaki, jako ludzie mamy wrodzoną głęboką niechęć do odbierania życia innym przedstawicielom naszego gatunku- nawet podczas walki na "śmierć i życie" podczas wojny! Okazało się na przykład że podczas II Wojny Światowej, w amerykańskich oddziałach które były w boju, do przeciwnika strzelało zaledwie 15- 20 % żołnierzy! Może napiszę jakis post na ten temat, ale to juz do knajpy Pozdrawiam, Thufir
0
budo_szczepan
Użytkownik
8153 postów
Pomógł: 0
0 Neutralna
Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Thufir, bardzo ciekawy post, dzieki. Prosze wziac pod uwage ze teoria 'unikow' Goscia jest jego osobistym wynalazkiem i ma sie nijak do nauczania jakiegokolwiek ucznia Dziadka. :?
0
budo_gosc(usunięty)
Użytkownik
1328 postów
Pomógł: 0
0 Neutralna
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Prosze wziac pod uwage ze teoria 'unikow' Goscia jest jego osobistym wynalazkiem i ma sie nijak do nauczania jakiegokolwiek ucznia Dziadka. :?
Trudno mi się zgodzić z Twoim zdaniem, choć faktem jest, że uniki nie są, same w sobie, nauczane przez jakiegokolwiek ucznia Dziadka. Można to w zasadzie potraktować jako 'chorobę aikido'. Dziagnozę już mamy, ale nie znamy lekarstwa. Nie uważasz, że warto szukać?
0
budo_szczepan
Użytkownik
8153 postów
Pomógł: 0
0 Neutralna
Lokalizacja:dzika,śmiercionośna Północ
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Prosze wziac pod uwage ze teoria 'unikow' Goscia jest jego osobistym wynalazkiem i ma sie nijak do nauczania jakiegokolwiek ucznia Dziadka. :?
Trudno mi się zgodzić z Twoim zdaniem, choć faktem jest, że uniki nie są, same w sobie, nauczane przez jakiegokolwiek ucznia Dziadka. Można to w zasadzie potraktować jako 'chorobę aikido'. Dziagnozę już mamy, ale nie znamy lekarstwa. Nie uważasz, że warto szukać?
Skoro Dziadek tego nie uczyl, zadnego z jego uczniow tez nie uczy, to moze to nie jest zadna choroba? Wyglada ze to tylko twoj pomysl, ktory nie ma NIC wspolnego z aikido.
0
budo_gosc(usunięty)
Użytkownik
1328 postów
Pomógł: 0
0 Neutralna
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Innym znaczeniem "uniknięcia ataku" jest zejście ciałem z linii atakującej kończyny. Tutaj sprawa tez jest prosta: wszystko zależy od szybkości ataku i odległości napastnika. Jeśli przeciwnik stoi na odległość wyciągniętej ręki lub bliżej (nie musi wykonać kroku by uderzyć), nie ma szansy na wykonanie uniku chyba ze atak jest bardzo wolny lub sygnalizowany.
Już dwukrotnie Ci napisałem, że taki punkt widzenia wymaga argumentów. Idąc w lesie, odruchowo uchylasz głowę przed gałęzią, której po prostu nie zauważyłeś. W tłumie podobnie, wymijasz roztargnionych, czy też odskakujesz, kiedy spod kół auta pryska na Ciebie woda z kałuży. Tak więc, nie mówimy tutaj, biorąc pod uwagę odruch, o szybkości, czy też odległości. Następuje bezpośrednie zagrożenie, i na nie reagujemy. To nie ma nic wspólnego z teorią. Taka jest praktyka codzienna w naszym życiu. Uważam, że właściwa metodyka pozwoli taki odruch kontrolować. Gdyby tak nie było, to niemożliwe było by skierowanie podanej szybko piłki do kosza, lub bramki, nie mówiąc już o przejęciu piłki 'palantowej', która w profesjonalnym wydanie leci z prędkością nawet do 180 km/godz. Wracasz też do chwytania ręki 'podczas lub po uniku', i nie bierzesz wciąż pod uwagę oczywistego faktu, że owe uderzenie nie trafiło celu, i szybkość się skończyła. Trzeba cofnąć rękę, by móc kontynuować walkę. To jest moment krytyczny w aikido. Jeśli zostanie przegapiony, nie da się nic zrobić, bo aikidoka nie jest na to przygotowany.
Nie będę odpowiadał na posty Akahige ponieważ niekompetencję zastępuje atakami osobistymi. Zgadzam się jednak z Tobą, że człowiek wychowany w naszej kulturze, ma skrupuły, jeżeli chodzi o zabijanie. Nikt przecież nie strzela mu w tył głowy, kiedy tego nie robi, a historia państwa radzieckiego znała i takie przypadki. Mnie w zasadzie chodzi o to, że wybrane przez Ueshibę techniki, które do dzisiaj wykonujemy w dojo, były stworzone, w biegu historii, wyłącznie do zabijania. To wyznacza cel sztuki, czy się komuś to podoba, czy nie. Z samoobroną to nie nic wspólnego. Wręcz przeciwnie, należało by wręcz zakazać reklamowania aikido jako sztuki samoobrony. Nie mniej, możliwe jest wykorzystanie jej potencjału w samoobronie, jeśli obejmie się nauczaniem tylko wybrane techniki, których zakończeniem byłby bezpieczny rzut na plecy. I to, jako ostateczność, bo podstawą powinien być sam unik. Powtarzany tak długo, aż agresor się zniechęci. A, że to nastąpi, nie mam żadnych wątpliwości.
0
budo_gosc(usunięty)
Użytkownik
1328 postów
Pomógł: 0
0 Neutralna
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Skoro Dziadek tego nie uczyl, zadnego z jego uczniow tez nie uczy, to moze to nie jest zadna choroba?
Myślę, że nie masz racji, ale nie będę starał się Ciebie przekonywać do czegokolwiek. Zastawiam się tylko, jak byś wyglądał, i Twoje aikido, gdybyś pozwolił się Twojemu uke każdorazowo trafić. A, że Dziadek nie nauczał? Który z Jego uczniów twierdził, że wogóle nauczał? :wink:
0
budo_thufir hawat
Użytkownik
736 postów
Pomógł: 0
0 Neutralna
Lokalizacja:Gdynia
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Innym znaczeniem "uniknięcia ataku" jest zejście ciałem z linii atakującej kończyny. Tutaj sprawa tez jest prosta: wszystko zależy od szybkości ataku i odległości napastnika. Jeśli przeciwnik stoi na odległość wyciągniętej ręki lub bliżej (nie musi wykonać kroku by uderzyć), nie ma szansy na wykonanie uniku chyba ze atak jest bardzo wolny lub sygnalizowany.
Już dwukrotnie Ci napisałem, że taki punkt widzenia wymaga argumentów.
I takie argumenty podałem. Cytując samego siebie:
Akcja jest szybsza od reakcji. Przeciwnik zaczyna wykonywać ruch, czyli posłał impuls nerwowy do mięśni. Reagujesz na jego ruch w sposób następujący: -twoje oczy dostrzegają jego ruch i wysyłają impuls nerwowy do mózgu - twój mózg interpretuje przesłaną informację - twój mózg decyduje jakie działanie podjąć - mózg przesyła impulsy nerwowe do odpowiednich mięśni rozpoczynając twój ruch- i dopiero wtedy jesteś w tej fazie działania w której napastnik był na samym początku!
Idąc w lesie, odruchowo uchylasz głowę przed gałęzią, której po prostu nie zauważyłeś. W tłumie podobnie, wymijasz roztargnionych, czy też odskakujesz, kiedy spod kół auta pryska na Ciebie woda z kałuży.
Gałąź czy roztargniony przechodzień nie leci w moją stronę, to ja jestem w ruchu i mogę łatwiej zmienić jego kierunek. Przed wodą z samochodu uskakuję, ale ponieważ ona juz leci w moja stronę, znacznie trudniej jest jej uniknąć. I tak, jest to zwykły odruch polegający na zwiększeniu odległości i zasłonięciu się rękoma tzw. flinch.
Tak więc, nie mówimy tutaj, biorąc pod uwagę odruch, o szybkości, czy też odległości.
Szybkość i odległość zagrożenia określa, czy zdążysz go uniknąć czy nie. Z odległości o której mówimy nie zdążysz się nawet zasłonić przed ciosem rękoma opuszczonymi wzdłuż ciała. Wiem bo wielokrotnie sprawdzałem.
Następuje bezpośrednie zagrożenie, i na nie reagujemy. To nie ma nic wspólnego z teorią. Taka jest praktyka codzienna w naszym życiu. Uważam, że właściwa metodyka pozwoli taki odruch kontrolować.
Jak już wyżej pisałem, taki odruch (zwiększenie odległości i zasłonięcie się rękoma) istnieje, i można go wykorzystać w samoobronie, ale inaczej niż to sobie wyobrażasz. Tony Blauer wyjaśni to lepiej ode mnie: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
I to, jako ostateczność, bo podstawą powinien być sam unik. Powtarzany tak długo, aż agresor się zniechęci. A, że to nastąpi, nie mam żadnych wątpliwości.
Kompletna utopia. Ale skoro nie masz wątpliwości, to nie ma sensu cie co do tego przekonywać.
Pozdrawiam, Thufir
0
budo_mr smail
Użytkownik
3937 postów
Pomógł: 0
0 Neutralna
Lokalizacja:Opole
Zainteresowania:Aikido
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Prosze wziac pod uwage ze teoria 'unikow' Goscia jest jego osobistym wynalazkiem i ma sie nijak do nauczania jakiegokolwiek ucznia Dziadka. :?
Trudno mi się zgodzić z Twoim zdaniem, choć faktem jest, że uniki nie są, same w sobie, nauczane przez jakiegokolwiek ucznia Dziadka. Można to w zasadzie potraktować jako 'chorobę aikido'. Dziagnozę już mamy, ale nie znamy lekarstwa. Nie uważasz, że warto szukać?
Skoro Dziadek tego nie uczyl, zadnego z jego uczniow tez nie uczy, to moze to nie jest zadna choroba? Wyglada ze to tylko twoj pomysl, ktory nie ma NIC wspolnego z aikido.
Myślę, że nie masz racji, ale nie będę starał się Ciebie przekonywać do czegokolwiek. Zastawiam się tylko, jak byś wyglądał, i Twoje aikido, gdybyś pozwolił się Twojemu uke każdorazowo trafić. A, że Dziadek nie nauczał? Który z Jego uczniów twierdził, że wogóle nauczał? :wink:
Od niedawna Szczepan bardzo nastawil sie na "starych mistrzow" jakos tak od 5 dana, chyba nie wypada mu myslec inaczej, albo dzieki temu poprostu myslec nie musi, jego wybor, nam nic do tego co mozna na to powiedziec, skoro czlowiek pierwotny wymyslil kolo z kamienia, jego snowie tez takimi jezdzili i prawniukowei, to skod u licha mamy dzisiaj kola takie jakie mamy i czy napewno one z kolami nie maja nic wspolnego...
ja cenie kazdy krok w wyzwalniu siebie w aikido oraz aikido w sobie, tylko dzieki temu sie rozwijamy i cale to aikido czemus sluzy, bo jako snie wyobrazm sobie zebym to ja mial sluzyc jemu, bylaby to strata zycia
0
budo_randall
Użytkownik
2751 postów
Pomógł: 0
0 Neutralna
Lokalizacja:Dziki śmiercionośny południowy-wschód
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Gościu, ludzie tacy jak Ty są chorobą aikido. Nawiedzeni teoretycy z misją udowadniania że niemożliwe jest możliwe, odporni na jakiekolwiek argumenty a najgorsze - przekonani szczerze o słuszności tego co prawią. Jest diagnoza, mam też receptę na lekarstwo, ale że nakłanianie do samobójstwa jest przestępstwem, nie podam go.
To, co piszesz na przekór wszystkim, wkracza na tak abstrakcyjnie wysoki poziom poronienia, że wychodzi poza wymiar kategorii myślenia, jakie mogę dopasować (a znam ich sporo, sporo więcej niż ty).
Najciekawsze, że podajesz na podparcie swych tez przykłady, które bez chwili wahania, a już na pewno po chwili refleksji, świadczą przeciwnie. Naprawdę tego nie dostrzegasz?
Ale pisz dalej, serio, potrafisz mnie zaskoczyć, co mnie bawi.
8)
0
budo_akahige
Użytkownik
2407 postów
Pomógł: 1
5 Neutralna
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Nie będę odpowiadał na posty Akahige ponieważ niekompetencję zastępuje atakami osobistymi.
Od dawna nie odpowiadasz na moje posty, bo nie znasz odpowiedzi na pytania, które Ci zadaję. Dlatego tworzysz utopijne teorie. Tymczasem te wszystkie drzwi, które próbujesz wyważać już dawno zostały otwarte. Trzeba tylko wydostać się z tego Château d'If, w którym uwięziony jest Twój umysł, Panie Abbé Faria. :-)
0
budo_voivod
Użytkownik
1723 postów
Pomógł: 0
0 Neutralna
Lokalizacja:Silicon Valley
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
It’s this “quantity vs. quality” approach that’s one of the key differences that make up the thin line between “martial arts” and “self defense”...:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Bo niby ćwiczymy aikido, a rozważamy samoobronę...?
0
budo_akahige
Użytkownik
2407 postów
Pomógł: 1
5 Neutralna
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Bo niby ćwiczymy aikido, a rozważamy samoobronę...?
Bo Gość uważa, że celem powstania aikido była właśnie samoobrona tzn ueshibowa sztuka pokoju wiązała się ściśle z umiejętnością zapewnienia ( wyegzekwowania ) tego pokoju. Stąd hasło: "moc na przemoc" - bardzo ładne zresztą. :-)
0
budo_kamilri
Użytkownik
82 postów
Pomógł: 0
0 Neutralna
Lokalizacja:Warszawa
Zainteresowania:Różne
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
Gałąź czy roztargniony przechodzień nie leci w moją stronę, to ja jestem w ruchu i mogę łatwiej zmienić jego kierunek.
Z luźnych pseudo-konstruktywnych uwag - czy w tej sytuacji bycie w ruchu kiedy przeciwnik atakuje, nie pozwoliło by trochę polepszyć warunki szybkości i odległości, przy których możliwe jest zejście?
0
budo_akahige
Użytkownik
2407 postów
Pomógł: 1
5 Neutralna
Napisano Ponad rok temu
Re: Unikanie kontaktu... Zrozum, że to jest niemożliwe
czy w tej sytuacji bycie w ruchu kiedy przeciwnik atakuje, nie pozwoliło by trochę polepszyć warunki szybkości i odległości, przy których możliwe jest zejście?
No oczywiście! Dlatego bokserzy, zawodnicy MMA i innych sztuk walki, w których zejścia odgrywają istotną rolę, cały czas są w ruchu ( o różnym zakresie oczywiście ). Związane jest to m.in. z masą ciała, która jest miarą jego bezwładności. Poza tym ruch sprawia, że cel jest trudniejszy do uchwycenia.